Reklama

W 30. rocznicę papieskiej pielgrzymki do Ojczyzny

Organizując pielgrzymkę

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wiosną 1979 r. abp. Franciszek Macharski powołał diecezjalny Komitet Pielgrzymki. Także i mnie spotkał zaszczyt pracy dla tak ważnej sprawy. Byłem wtedy wikariuszem w parafii św. Jadwigi Królowej w Krakowie na Krowodrzy.

Początki zawsze są trudne

Reklama

Ruszyliśmy ostro jakoś zaraz po Wielkanocy. Wszelakiej roboty było po uszy. Było nas kilkanaście osób (prawie wszyscy księża) pod kierunkiem bp. Albina Małysiaka. Spotkania i narady odbywały się często, były rzeczowe i, oczywiście, bardzo potrzebne. Często przychodził na nie abp Franciszek Macharski. To była pionierska praca, dopiero zdobywaliśmy niezwykłe doświadczenie, wszystkich ogarniał entuzjazm, że organizujemy tak historyczną rzecz, jak pielgrzymka Ojca Świętego do jego i naszej Ojczyzny. Oczywiście, nikt nie miał w tej dziedzinie żadnego doświadczenia, choć przydawały się na pewno spostrzeżenia niektórych księży wyniesione z uroczystości milenijnych, lub procesji na Skałkę. Ale tu było coś o wiele większego. Z natury rzeczy trzeba było często kontaktować się z władzami (władzą ludową), kilku z nas było w tzw. Komisji Państwowo-Kościelnej, m.in. ks. kanclerz Bronisław Fidelus i ks. Jan Zając (obecnie biskup), chyba też i ks. prał. Stanisław Małysiak. Niełatwe mieli zadanie. Dość szybko okazało się, że oficjalne deklaracje państwowe „zrobimy wszystko, aby Papież był godnie przyjęty i czuł się dobrze w swojej Ojczyźnie” są obliczone na zrobienie wrażenia na opinii (zwłaszcza zagranicznej), w gruncie zaś rzeczy były przewrotne. Okazywało się to potem, niestety, prawie na każdym kroku.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

By Papieża było wszędzie pełno

Reklama

Przygotowanie pielgrzymki - to duchowe, ściśle religijne - trwało już jakiś czas, zwłaszcza od Wielkiego Postu. Nie mniej ważne było teraz rozwinięcie akcji informacyjnej, prowadzonej już od początku roku, ale obecnie bardziej potrzebnej i dokładniejszej. Musimy dziś wiedzieć (albo przypomnieć sobie), że w tamtym systemie nie było wolnej prasy, radia czy TV, nie wolno było niczego bez pozwolenia władz drukować - zresztą na czym?! Najważniejsze więc informacje, wręcz cała wiedza o planowanej wizycie Jana Pawła II opierała się na ogłoszeniach w kościołach, dostarczanych z Kurii biskupiej, pracowicie wystukanych na maszynie do pisania. Do parafii trzeba je było zawieźć (nieraz było to moje zadanie), często w ostatniej chwili. Informacje w państwowych środkach przekazu były bardzo skąpe, a nieraz i celowo mylne! W kościołach takie fałszywe informacje były natychmiast ujawniane i prostowane. Do dziś pamiętam, jak któregoś dnia, już po przyjeździe Ojca Świętego do Warszawy, do naszego biura w Kurii przybiegł od dominikańów o. Jan Kłoczowski i zaraz od progu woła: „Ludzie, róbcie coś, bo jest ogromna dezinformacja! Oni wszędzie kłamią. Jechałem w sobotę do Warszawy w pociągu - w połowie pustym, a wszędzie mowa o przepełnieniach, o niebezpieczeństwie tłoku, zadeptania w tłumie, i o tym, żeby lepiej zostać w domu i oglądać Papieża w telewizji. Słyszałem, że w Interpressie uśmiechnięta panienka mówiła dziennikarzom, że tego dnia (sobota, Jan Paweł II w Warszawie) więcej ludzi było nad Zalewem Zegrzyńskim niż na uroczystościach!”. Przyznam, że ciarki mi przeszły po plecach - mamy wroga na karku, choć uśmiecha się do nas!...

Na kłopoty - rodacy

Trzeba tu po latach wyraźnie powiedzieć - od tych wrogich zakusów uratowała nas wiekową mądrość Kościoła i wspaniałe wyczucie wiernego ludu, że świątynie są miejscem, gdzie czerpie się i mądrość, i siłę, i zapał. Że warto słuchać Kościoła. Każdy proboszcz, każdy ksiądz zdawał wtedy wielki egzamin nie tylko z gorliwości i pobożności, ale z trzeźwego myślenia i odwagi. Podobnie było z ogromna większość Polaków. I chyba ten egzamin zdaliśmy pomyślnie! Świadczyły o tym niezliczone rzesze ludzi na wszystkich uroczystościach, im bliżej końca pielgrzymki - tym większe. Na nic się zdały karkołomne manipulacje TV, której operatorzy musieli się niemało natrudzić, aby pokazywać tylko Papieża, duchownych, starszych ludzi, czy może jeszcze jakieś chóry, tak - aby widz nie mógł mieć obrazu tej wspaniałej, zachwycającej całości. Kiedyś przy takim oglądaniu w kapłańskim gronie jeden z nas zadzwonił do TV z pytaniem, dlaczego tak jest. „Chcieliście Papieża - to go macie!” - usłyszał zdenerwowaną odpowiedź i stuk rzuconej słuchawki.

Bilet do niezależności

Trzeba nam było wiele rzeczy uzgadniać z władzami, np. bilety (wejściówki) na uroczystości. I to nie tylko ich ilość, ale i treść, i wszelkie szczegóły, z kolorami włącznie. Narzucono nam, że bilety mają być wielobarwne. Dobrze - niech będą, niech przydzielają farbę, choć to przecież koszty. Przydział papieru wyznaczono nam gdzieś w fabryce celulozy pod Szczecinem. Nie wiedziałbym może nawet o tym, ale któregoś dnia, jeszcze przed naszą naradą, pytam o coś ks. prał. Małysiaka, a on mi mówi, że ledwo żyje, bo dopiero co wrócił podróży za papierem. Sfatygowanym kurialnym „starem” trzeba było tak daleko jechać... To nie koniec kłopotów z biletami. Oto powiadomili nas, że nie będzie tylu kolorowych farb i trzeba zmienić projekt biletu. No to zmieniamy - znów narada i zatwierdzenia. Z parafii nadchodziły zamówienia na bilety. Jeszcze nie były wydrukowane, a nieraz dochodziły zapotrzebowania na dodatkową ilość. Prawie w ostatniej chwili znowu okazuje się, że nie może być tyle biletów, ileśmy zaplanowali i obiecali ludziom. Pamiętam, jak niedługo potem przyszedł ks. prał.Fidelus, wyciągnął z kieszeni dwie pieczątki i powiada: „Przybijajcie to na biletach z tyłu!”. Na pieczątkach był napis: „Ważny dla 2 osób”. Nie daliśmy się! Zresztą i tak było wyraźnie ogłaszane, że bez biletu też można brać udział w uroczystości, tylko że nie będzie to miejsce (sektor) wyznaczony, a więc dogodny.

CDN

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Stań na nogi! Reaguj na hejt

2025-06-06 10:41

[ TEMATY ]

ks. Marek Studenski

Diecezja Bielsko-Żywiecka

„Stań na nogi. Duch odwagi na trudne czasy”. Trzy historie – każda z nich jak lustro, w którym przegląda się nasza współczesność. To opowieść o znaku krzyża, który kosztował 150 tysięcy marek. O pisarzu, który chciał się przypodobać tyranowi, ale skończył publicznie wyśmiany. I o Prymasie Tysiąclecia, który nawet podczas aresztowania potrafił opatrywać rany prześladowców.

Duch Święty nie jest po to, by nas unosić nad ziemią. On nas stawia na nogi. Daje męstwo mówienia prawdy, nawet gdy jest to niewygodne.
CZYTAJ DALEJ

#LudzkieSerceBoga: Poznaj Serce Jezusa, tak bliskie każdemu z nas - rozważania czerwcowe

Tak często myśląc o Bogu czujemy stres i strach. Odległy Stwórca Wszechrzeczy karzący ludzi za ich potknięcia - wielu z nas taki właśnie obraz Boga nosi w sercu. A jaki naprawdę jest Bóg? Jakie jest Jego serce?

Czerwiec to w Kościele miesiąc szczególnie poświęcony Najświętszemu Sercu Pana Jezusa. Nabożeństwa z litanią, zwane potocznie czerwcowymi, mają za cel zbliżyć nas do serca Boga. Ukazać Jego miłość do nas.
CZYTAJ DALEJ

Z pamiętnika pielgrzyma - Dzień 2

2025-06-08 18:28

ks. Łukasz Romańczuk

Drugi dzień pielgrzymowania zawsze bywa trudny. Po trudach dnia poprzedniego należy mocno się zdyscyplinować, aby nie pozwolić sobie na chwilę rozluźnienia. Zbyt późne wyjście na drogę może sprawić, że na trasie, w największy upał zabraknie sił. Tym razem jednak było inaczej.

Dzień drugi drogi przebiegł nader spokojnie. Zaskakujące były dwa momenty. Pierwszy, gdy ścieżka przechodziła pomiędzy leszczynami. A drugim był las przed Sutri, którego ścieżki wiodły przez bardzo dzikie, ale zarazem piękne miejsca. To była droga, która wymagała skupienia, aby po prostu się nie potknąć oraz, aby się nie zgubić. Dziś oznaczenia były dobre, ale nie takie szczegółowe jak dzień wcześniej. Dziś opuściliśmy gościnne siostry benedyktynki, a swoją drogę zakończyliśmy w Sutri, które kiedyś było samodzielną diecezją, a dziś połączona została z inną, dlatego też Eucharystię będziemy sprawować w miejscowej konkatedrze. Co do samej Sutri opisuje ją Francesco Petrarca, włoski pisarz i filozof żyjący w XIV wieku. Piszę on tak: Ze wszystkich stron kraj otaczają wzgórza, niezliczone, ani zbyt wysokie, ani zbyt trudne, ani o trudnej wspinaczce, ani nie przeszkadzające w roztaczaniu widoku, między którymi po wypukłych bokach otwierają się cieniste i chłodne jaskinie, a las wznosi się liściasto, aby osłonić ciepło słońca ze wszystkich stron, gdzie kopiec niższy od innych w otwartej dolinie rozwija się, przygotowując kwieciste mieszkanie dla pszczół. Tu szmer najsłodszych wód w płytkich wodach, tu jelenie, tamy i całe dzikie stado lasów błąkające się po otwartych wzgórzach, i nieskończony wachlarz ptaków, które opływają fale lub skaczą po gałęziach.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję