Reklama

Siła pióra

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Niełatwo trafia do Romanowa nawet kierowca skądinąd dobrze zaznajomiony z drogami północnych zakątków Lubelszczyzny. Lasy, łąki, podmokłe zarośla ciągną się w tych okolicach całymi kilometrami”. Tymi słowami Monika Warneńska rozpoczyna swoją bardzo ciekawą książkę dla młodzieży pt.: „Chłopiec z Romanowa”. Książka ta opowiada o dzieciństwie i młodzieńczych latach Józefa Ignacego Kraszewskiego. Mimo że wyszła drukiem bez mała 45 lat temu, w okolicach Romanowa niewiele się zmieniło. Może tylko przybyło dróg. Osobliwie wygląda ta, od strony Sosnówki. Sama Sosnówka, choć miejscowość gminna, razi swą prostotą. Kojarzy się z jakimś miasteczkiem na Dzikim Zachodzie, gdzie krzyżują się dwie drogi. Jest tu sklep, urząd gminy, straż pożarna i nieco domów oraz pomnik komendanta Piłsudskiego, z którego szczytu straszy PRL-owska gapa, czyli orzełek, co to zgubił koronę. Pewnie komendantowi już wszystko jedno, ale mnie nie. Z Sosnówki prowadzi do Romanowa droga niemal prosto jak strzelił. Jadąc lasem człowiek czuje się osobliwie. Droga, co prawda wyjątkowo dobrej jakości, ale wokół zielony tunel a daleko, daleko na końcu… światełko w tunelu. Tym bardziej zaskakuje (zważywszy na jakość drogi), że została ona wybudowana czynem społecznym w latach 60. przez mieszkańców GRN w Sosnówce - o czym „oznajmia” pamiątkowy głaz. Za drogą brama i gniazdo Kraszewskich - jasnymi ścianami, otwarty na Zachód wita wędrowca romanowski dwór otoczony zabytkowym parkiem pełnym starych drzew pamiętających z pewnością małego Józia.
Przyszły pisarz nie urodził się tutaj. Przyszedł na świat w 1812 r. w Warszawie, jednak to tu, u boku dziadów Malskich (rodziców swej matki), we dworze, który wznieśli w latach 1806-11 mały Józio spędził kilka lat sielskiego dzieciństwa. I to zapewne tutaj, pod okiem babki Zofii Malskiej i prababki Konstancji Nowomiejskiej, rodzi się w nim zamiłowanie do pisania. Pasja uwidoczniła się już w wieku lat 18 kiedy to Kraszewski drukował pod pseudonimem swoje pierwsze prace w Wilnie. W ogóle od chwili, kiedy wyfrunął z ciepłego rodzinnego gniazda w Romanowie, Józef, podobnie jak wielu Polaków jego pokolenia, stał się nomadem. Gdzie nie był, czego nie robił w swym 75-letnim życiu? Uczył się w Białej Podlaskiej, Lublinie, Swisłoczy, Wilnie, gospodarował na Wołyniu i Grodzieńszczyźnie, pracował w Żytomierzu, Warszawie, Lwowie, podróżował do Francji, Belgii, Odessy, Berlina, przez pewien czas przebywał w Dreźnie, u schyłku swego życia mieszkał w Krakowie, zmarł jednak w Szwajcarii, podczas leczenia, w 1887 r., a doczesne jego szczątki spoczęły na krakowskiej Skałce. Nie dziwi to wcale, bo istotnie postać to zasłużona. Jedyne bodaj co mu nie wychodziło w życiu, to gospodarzenie. Każdy kolejny majątek, którym zarządzał, upadał, czy to rodzinne Dołhe k. Grodna, czy też wołyńskie wsie: Omelno, Gródek, Hubin. Zdolnościami gospodarskimi Pan Bóg obdarzył za to jego brata Kajetana, który owocnie przez pół wieku gospodarował w rodzinnym Romanowie. Józef za to, gdzie się tylko pojawił zaraz działał, organizował, skupiał wokół siebie ludzi żądnych czynu i chcących zmienić coś na lepsze. Organizował macierz polską, animował kulturę, zabiegał o polepszenie losu chłopów. U schyłku życia (dwa lata przed śmiercią) został nawet za swą działalność aresztowany przez władze pruskie i osadzony w Magdeburgu. Zda się, gdzie tu jeszcze znaleźć czas na pisanie, czytanie i inne zajęcia wymagające wysiłku umysłowego. Jednak Kraszewski zawsze go znajdował. Pisał, redagował, drukował, wydawał. Sam ilustrował wiele swych wydawnictw, które często też wydawał własnym sumptem. Jak mawiano, osobiście i własnoręcznie odpisywał na każdy list. Nie dziwi zatem, że jego dorobek jest imponujący: 586 dzieł zawartych w 600 tomach, w tym grubo ponad 100 powieści historycznych, 40 tys. listów, liczne grafiki. Wszystko to słusznie czyni go niekłamanym królem polskich pisarzy.
A dwór w Romanowie? Przypuszczać należy, że nie często zapracowany Józef odwiedzał rodzinę zaszytą wśród podlaskich lasów. Jak wspomniałem, mieszkał tu Kajetan, który nie tylko był dobrym gospodarzem, ale też bibliofilem, pisarzem, kolekcjonerem i …astronomem. Tak, tak, oprzyrządowania jego „pracowni astronomicznej” na poddaszu dworu mógł mu pozazdrościć niejeden naukowiec. Po jego śmierci odziedziczył dwór jego syn Krzysztof, a po nim wnuczki Maria i Paulina. W 1939 r. wystawiono go na sprzedaż. Wojna obeszła się z nim okrutnie. Zbiegli z niewoli niemieckiej radzieccy żołnierze spalili dwór w 1942 r., aby nie dopuścić do przekształcenia go na posterunek żandarmerii.
Po wojnie stał opustoszały i większej części strawiony pożarem do 1958 r. Wówczas to postanowiono przekształcić go na Muzeum Józefa Ignacego Kraszewskiego. Otwarto je w odbudowanym dworze w 1962 r. Od tego czasu jest jednym z ważnych miejsc na literackiej mapie Polski. Każdy może tutaj przyjechać obejrzeć pamiątki pozostałe po pisarzu i całej rodzinie Kraszewskich, posłuchać opowieści o nim, którymi to opowieściami z pasją raczy słuchaczy pani kustosz muzeum. Można pospacerować po starym parku, obejrzeć dworską kaplicę pw. Św. Anny ufundowaną jeszcze przez babkę pisarza - Zofię Malską. A kiedy już przybędziesz, Czytelniku, w tamte strony, to koniecznie wstąp do Wisznic. To miejsce, gdzie ludzie kochają kwiaty, a na pobliskim 200-letnim cmentarzu pochowani są przodkowie i rodzina pisarza. Zaś w Gminnej Bibliotece jedna z moich znajomych „kresowych siłaczek”, Pani Alina Maniowiec, urządziła ekspozycję poświęconą Kraszewskiemu.
„Pachną i zielenią się sędziwe drzewa pamiętające pisarza. Wiosenny deszcz, który śpiesznie przeleciał wśród gałęzi zmył z liści suchy nalot kurzu. Ciepłym przyjaznym blaskiem połyskają okna budowli. Pałac zdaje się ożywać…” - pisała wspomniana Warneńska. Siedząc na ławeczce w parku, obok Muzeum tak sobie myślę: tysiące listów, setki tomów i powieści, a rzadko kto potrafi wymienić inny tytuł niż „Stara Baśń”…

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Żydowskie stowarzyszenie zapłaci za fałszywe oskarżenia wobec ks. prof. Guza

2025-09-11 20:40

[ TEMATY ]

ks. prof. Tadeusz Guz

fałszywe oskarżenia

żydowskie stowarzyszenie

BP KEP

Ks. prof. Tadeusz Guz

Ks. prof. Tadeusz Guz

Sąd Okręgowy w Warszawie nie uwzględnił zażalenia Żydowskiego Stowarzyszenia B’nai B’ritt na postanowienie o umorzeniu postępowanie wobec ks. prof. Tadeusza Guza. Sprawa dotyczyła krótkiej dygresji ks. prof. Tadeusza Guza, wygłoszonej podczas wykładu w 2018 r., na temat dawnych oskarżeń o mordy rytualne formułowanych przeciw społeczności żydowskiej w krajach Europy. Sąd Okręgowy stwierdził, że ks. Guz korzystał z konstytucyjnej ochrony swobody wypowiedzi, a ponadto z materiału dowodowego wynika, że duchowny nie miał zamiaru obrazić ani znieważyć narodu żydowskiego, jak również nawoływać do nienawiści w odniesieniu do tej społeczności. Postanowienie jest prawomocne, a kosztami postepowania obciążono w całości Stowarzyszenie B’nai B’ritt. Ks. Guza w sprawie od początku reprezentowali prawnicy Instytutu Ordo Iuris.

Sprawa dotyczyła wypowiedzi ks. prof. Tadeusza Guza, z 26 maja 2018 roku która padła podczas wygłoszonego w Warszawie wykładu pod tytułem „Jak Pan Bóg dopełnił historii zbawienia?” Słowa kapłana odnosiły się do dawnych oskarżeń o mordy rytualne formułowanych przeciw społeczności żydowskiej w krajach Europy. Zdaniem Żydowskiego Stowarzyszenia B’nai B’ritt (będącego w postępowaniu oskarżycielem subsydiarnym), ks. Guz nawoływał do nienawiści na tle różnic narodowościowych i wyznaniowych względem narodu żydowskiego, a w konsekwencji publicznie wzywał do antysemityzmu.
CZYTAJ DALEJ

Modlitwa św. Jana Pawła II o pokój

Boże ojców naszych, wielki i miłosierny! Panie życia i pokoju, Ojcze wszystkich ludzi. Twoją wolą jest pokój, a nie udręczenie. Potęp wojny i obal pychę gwałtowników. Wysłałeś Syna swego Jezusa Chrystusa, aby głosił pokój bliskim i dalekim i zjednoczył w jedną rodzinę ludzi wszystkich ras i pokoleń.
CZYTAJ DALEJ

Kard. Sarah zachęca Polaków do wierności dziedzictwu chrześcijańskiemu

O współczesnych zagrożeniach dla człowieka i znaczeniu nauczania św. Jana Pawła II mówił dziś w Warszawie kard. Robert Sarah. Były prefekt Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów był gościem konferencji na temat miejsca polskiego katolicyzmu w Europie i w świecie, zorganizowanej z okazji 1000-lecia koronacji Bolesława Chrobrego przez Zakon Rycerski Świętego Grobu w Jerozolimie (bożogrobców).

Pochodzący z Gwinei purpurat zwrócił uwagę, iż święty Jan Paweł II przypomina nam, że chrześcijaństwo jest fundamentem zachodniej antropologii. Mówiąc o człowieku wskazuje na znaczenie jego czynów i odpowiedzialności. Przeciwstawia się wizjom oddzielającym człowieka od jego tożsamości cielesnej, teoriom jakoby dopuszczalne byłoby oddzielanie płci biologicznej od płci kulturowej (gender). Jednocześnie wskazuje na znaczenie duchowości dla rozwoju naszego człowieczeństwa. „Im bardziej bowiem zbliżamy się do Boga, tym bardziej stajemy się ludźmi” - podkreślił kard. Sarah.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję