Reklama

„Jest to kapłan według Serca Mojego”

Niedziela szczecińsko-kamieńska 41/2009

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dk. Marcin Miczkuła: - Przeżywając ustanowiony przez papieża Benedykta XVI Rok Kapłański, czynimy refleksję na temat istoty szczególnej posługi, do której Bóg powołuje ze świata i przez którą działa w świecie. Szukamy autorytetów, by oprzeć się o nie, postaci jasnych, dających życiem przejrzyste i czytelne świadectwo miłości. Beatyfikowany w 2008 r. ks. Michał Sopoćko, założyciel Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego, jest osobą wyjątkową. Wielokrotnie rozmawiała Siostra z bł. ks. Michałem. W czym wyrażała się owa wyjątkowość?

Reklama

Matka Józefa Misarko: - Beatyfikacja Ojca, która miała miejsce w Białymstoku, do dziś jest dla nas - jego duchowych córek - doświadczeniem łaski, triumfu miłosierdzia. Misji głoszenia światu przebaczającej miłości Boga podporządkował całe swoje życie. Pan Jezus wyraźnie mówił św. s. Faustynie o ks. Michale jako spowiedniku i kierowniku duszy: „Myśl jego jest ściśle złączona z myślą Moją, więc bądź spokojna o dzieło Moje. Nie dam mu się pomylić. A ty nic nie czyń bez jego pozwolenia” (Dz. 1408).
Z pewnością był on pomocą dla mistyczki, przez którą iskra miłosierdzia Bożego rozpaliła w świecie nową nadzieję. Z determinacją i oddaniem niósł ciężar odpowiedzialności za dane nam objawienie miłości. Św. Faustyna usłyszała w duszy słowa Pana Jezusa: „Oto jest pomoc widzialna dla ciebie na ziemi. On ci dopomoże spełnić wolę moją na ziemi” (Dz. 53). Ks. Sopoćko był pomocą dla s. Faustyny i dla wszystkich powierzonych mu ludzi. Dziełu miłosierdzia nie szczędził sił. Czynił wszystko dla Jezusa i człowieka potrzebującego przebaczenia, podniesienia, wsparcia. Poczucie obowiązku, od którego uchylić się nie mógł, było motorem do ustawicznie i niestrudzenie podejmowanego działania. Wielokroć służba miłosierdziu jawiła się w życiu ks. Sopoćki jako podążanie po kamienistej drodze, wbrew porywom wiatru smagającego drwinami nieoszczędzonymi przez otoczenie, także tych, od których mógł się spodziewać wsparcia. Świadomość, że jest realizatorem dzieła zleconego przez samego Jezusa św. Faustynie dodawała mu sił. Ona sama przepowiedziała błogosławionemu przyszłe trudności i cierpienia ponoszone z racji krzewienia kultu miłosierdzia Bożego. Niepowodzenia były dla spowiednika sekretarki Jezusa Miłosiernego znakiem prawdziwości jej misji zleconej przez Pana Jezusa.

- To postawa dająca wyraz świętości kapłana?

Reklama

- Siostra Faustyna wiele razy podkreślała w „Dzienniczku” wielkość i świętość kapłana. Kiedy do Myśliborza przyjeżdżał w odwiedziny ks. Sopoćko, w rozmowie z nami podkreślał wielką łaskę, którą otrzymał od Pana Boga - łaskę kapłaństwa. Mówił, że największą po chrzcie św. jest łaska kapłaństwa. Bardzo cenił swoje kapłaństwo, dziękował za nie Bogu, uczył nas postawy szacunku wobec kapłaństwa i kapłanów, a jednocześnie sam - tak jak mogłam zaobserwować - szanował każde powołanie kapłańskie. Ułożył nawet modlitwę o świętość kapłanów, w której prosił Boga, aby żaden niepowołany nie znalazł się w szeregach kapłańskich, a żaden powołany nie został pominięty. Podczas pracy z klerykami pomagał tym, którzy byli zwalniani z seminarium z różnych powodów, najczęściej z powodu złego stanu zdrowia. Po jego śmierci w 1975 r. kilku kapłanów, m.in. ze Stanów Zjednoczonych, z Francji i z diecezji wrocławskiej, przysłało nam kondolencje. Pisali, że dzięki ks. Michałowi są dziś kapłanami, bo pomógł im przejść do zakonu bądź do innej diecezji. Tam zostali przyjęci i rzeczywiście mogli to kapłaństwo przyjąć.
Świętość ks. Michała jawi się przede mną jako wielka, codzienna i zwykła, bezpośrednia i naturalna. Osobiście nigdy nie odczuwałam jakiegoś skrępowania, stresu albo onieśmielenia wobec niego. Był zatroskany o nasze sprawy codzienne - o ubranie, jedzenie, zdrowie. Przewodnią myślą wszystkich rozmów, które z nami prowadził (z każdą z nas chciał zamienić choć kilka zdań), było zawierzenie Bogu i dziecięca ufność wobec Miłosiernego Ojca. Zachęcał, aby każdy dzień i każdą czynność rozpoczynać i kończyć aktem zawierzenia: „Jezu, ufam Tobie!”. Hasłem tym żył, ono było przewodnią myślą wszystkich jego poczynań. Podczas spotkania z Ojcem w Białymstoku odczuwałam jego ojcowską troskliwość i bliskość. Doświadczenie to odżyło we mnie jeszcze bardziej po beatyfikacji. W miarę upływu lat jest on mi coraz bliższy.

- W tym roku mija 60. rocznica pierwszego pobytu bł. ks. Michała w Szczecinie, w domu zakonnym, w którym Siostra wówczas mieszkała. Jak wyglądała ta wizyta?

- W październiku 1949 r. z matką Jadwigą Osińską przyjechałyśmy do Szczecina i zamieszkałyśmy przy al. Wojska Polskiego, w domu, w którym później mieścił się Pałac Młodzieży. Warunki były tam bardzo trudne. Nie było tam światła i ogrzewania. Na Mszę św. chodziłyśmy do kościoła pw. Królowej Korony Polskiej przy parafii pw. Świętej Rodziny. Ojciec bardzo o nas zatroskany dowiedział się o naszych warunkach mieszkalnych od znajomej i przyjechał, aby temu zaradzić. Wtedy był pierwszy raz w Szczecinie. Udał się do kościoła pw. Królowej Korony Polskiej na chwilę modlitwy. Spotkał się następnie z ks. Tadeuszem Załuczkowskim, proboszczem parafii, oraz księżmi, pod których jurysdykcją byłyśmy: ks. K. Wnukiem oraz ks. K. Żarnowieckim. Prowadzili oni wtedy w Szczecinie Instytut Wiedzy Religijnej. Matka Osińska posługiwała w instytucie jako sekretarka. Dzięki staraniom ks. Michała zmieniłyśmy mieszkanie na lepsze. Później też odwiedzał nas w Szczecinie. Rozmowy z założycielem stanowiły dla nas źródło siły, wsparcia i zachęty do coraz głębszego zaufania Jezusowi Miłosiernemu. Potrzebowałyśmy szczególnego świadectwa ze względu na trudne okoliczności polityczne i gospodarcze, niekiedy prześladowania.
Ks. Sopoćko, usłyszawszy pierwej słowa powiedziane przez Pana Jezusa do św. Faustyny: „Napisz, że dniem i nocą wzrok mój spoczywa na nim, a że dopuszczam te przeciwności, to dlatego, aby pomnożyć jego zasługi. Nie za pomyślny wynik nagradzam, ale za cierpliwość i trud dla mnie podjęty” (Dz. 86), był autentycznym świadkiem zawierzenia. Jego słowa były poparte doświadczeniem, głębokie i prawdziwe. W innym miejscu s. Faustyna pisze: „Przyjaciele opuszczą cię, a wszyscy sprzeciwiać ci się będą i siły fizyczne się zmniejszą. Widziałam cię jako grono winne, wybrane przez Pana i rzucone w prasę cierpień. Dusza twoja, Ojcze, będzie napełniona wątpliwościami w pewnych momentach, co się tyczy tego dzieła i mnie. I widziałam jakoby ci się sam Bóg sprzeciwiał i zapytałam się Pana, czemu tak z nim postępuje... I powiedział mi Pan: «Tak postępuję z nim na świadectwo, że dzieło to moim jest. Powiedz mu, niech się nie lęka niczego, wzrok mój jest zwrócony dzień i noc na niego. Tyle koron będzie w koronie jego, ile dusz się zbawi przez dzieło to…»” (Dz. 90). Mistyczka wiele razy współczuła w cierpieniu swojemu spowiednikowi. Dziwiła się ogromowi doświadczeń, będących udziałem tegoż kapłana. Spytała Pana: „Dlaczego tak z nim postępujesz? W odpowiedzi usłyszała: «dla potrójnej korony, która mu jest przeznaczona: dziewictwa, kapłaństwa i męczeństwa»” (Dz. 596).
Dziękuję Bogu za spotkania z bł. ks. Michałem. Przechowuję je w pamięci jako skarb. Podjęta przez niego misja głoszenia miłosierdzia Bożego trwa, z owoców jego cierpień czerpiemy, są dla nas zbudowaniem i światłem podejmowania drogi dziecięctwa w szkole Jezusa Miłosiernego. Bł. Michał Sopoćko może być wzorem dla kapłanów. Cieszę się, że po jego beatyfikacji Ojciec Święty Benedykt XVI ogłosił Rok Kapłański.

Matka Józefa Misarko do zgromadzenia wstąpiła w sierpniu 1948 r. Wtedy spotkała się po raz pierwszy z ks. Michałem Sopoćko. Uczestniczyła w procesie beatyfikacyjnym na szczeblu diecezjalnym w roli pierwszego świadka. W latach 1982-95 pełniła funkcję matki generalnej Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego. Brała czynny udział w uroczystościach beatyfikacyjnych 28 września 2008 r. w Białymstoku

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2009-12-31 00:00

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Filipiny stały się pierwszym krajem poświęconym Miłosierdziu Bożemu!

2025-04-28 21:39

[ TEMATY ]

Filipiny

Boże Miłosierdzie

Karol Porwich/Niedziela

W tegoroczną Niedzielę Miłosierdzia Bożego 27 kwietnia Filipiny stały się pierwszym krajem na świecie, który całkowicie poświęcił się Jezusowi dzięki Bożemu Miłosierdziu. W tym wyspiarskim dalekowschodnim państwie azjatyckim orędzie i nabożeństwo do Miłosierdzia Bożego, nazywane największym ruchem oddolnym w historii Kościoła katolickiego, jest szczególnie popularne. W archidiecezjalnym Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w El Salvador koło Cagayan de Oro w prowincji Misamis Oriental w północnej części wyspy Mindanao odbywają się największe na świecie obchody tego święta, przyciągające ponad 57 tys. pielgrzymów z całej Azji.

„Jest to niezwykłe i bezprecedensowe wydarzenie. Nigdy wcześniej w historii świata nie zdarzyło się, aby cały kraj poświęcił się Miłosierdziu Bożemu. Wierzę, że biskupów natchnął Duch Święty, aby prowadzić nasz kraj [przez tę konsekrację] do świętości” - powiedział o. James Cervantes ze Zgromadzenia Marianów Niepokalanego Poczęcia (MIC), oddanego szerzeniu orędzia Miłosierdzia Bożego.
CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

[ TEMATY ]

św. Katarzyna Sieneńska

Giovanni Battista Tiepolo

Św. Katarzyna ze Sieny

Św. Katarzyna ze Sieny
W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne. Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej. Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia. Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie. Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy. Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską. Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej". Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała! Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła. Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża. Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.
CZYTAJ DALEJ

Ogień Miłosierdzia na wrocławskim Rynku

2025-04-29 20:23

Magdalena Lewandowska

Podczas ewangelizacji na Rynku ludzie wspólnie się modlili i uwielbiali Boga.

Podczas ewangelizacji na Rynku ludzie wspólnie się modlili i uwielbiali Boga.

W Niedzielę Miłosierdzia na Wrocławskim Rynku odbył się koncert ewangelizacyjno-uwielbieniowy "Ogień Miłosierdzia".

Koronkę do Miłosierdzia Bożego, modlitwę i uwielbienie poprowadził m.in. karmelita o. Krzysztof Piskorz z Ruchem Światło-Życie i ks. Wojciech Bujak ze Wspólnotą Miłość Pańska z Oleśnicy. Już po raz trzeci koło wrocławskiego ratusza głoszono orędzie Bożego Miłosierdzia. – Miłosierdzie Boże chce się rozlewać na wszystkich ludzi, także tych daleko od Kościoła, stąd taka forma ewangelizacji połączona z modlitwą i uwielbieniem – tłumaczy o. Krzysztof Piskorz, przeor wrocławskiego klasztoru karmelitów i kustosz sanktuarium Matki Bożej Miłosierdzia. – Chcemy na Rynku, w sercu Wrocławia, uczcić tajemnice najważniejszą, tajemnicę zmartwychwstania. Chcemy głosić Boże Miłosierdzie, bo do tego posyła nas Chrystus. Nie możemy zamykać się tylko w kościele, bo tak nie staniemy się apostołami. Warto tworzyć Kościół posłany, Kościół misyjny – dodaje karmelita.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję