Reklama

Przeciw wiatru nie nadmuchasz?

O miłości do Kresów, o ratowaniu pamięci, kościołów i nekropolii a także o tym jak szybko przekroczyć granicę z darami opowiada dziennikarka TVP Wrocław, Grażyna Orłowska-Sondej, gospodarz programu „Studio Wschód”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Spotykam się z panią Grażyną Orłowską-Sondej w jej redakcji przy ul. Karkonoskiej, w małym pokoiku całkowicie pozastawianym pamiątkami z Kresów. Rozmawiamy, siedząc przy biurku zasypanym korespondencją i setkami kaset, na których od lat zapisywana jest historia niezwykła…

Zakochanie - spotkanie z nieznanym

„Moja przygoda z Kresami rozpoczęła się od… Dolnośląskiego Magazynu Reporterów - wspomina początki Grażyna Orłowska-Sondej. - Opisywaliśmy w nim bieżące problemy ludzi, z których około połowa miała korzenie wschodnie. Zainteresowałam się tym tematem, zaczęłam dopytywać, szukać źródeł. Z czasem historie moich rozmówców wzbudziły we mnie chęć spotkania z nieznanym światem. Kiedy pojechałam na Kresy, urzekły mnie do tego stopnia, że zostałam tam do dziś”. Pierwsza wizyta wrocławskiej ekipy TVP miała miejsce w 1991 r. Pani Grażyna towarzyszyła z kamerą konwojowi PCK, który wiózł dary do Wilna. „Odkryliśmy wtedy, ilu tam jest Polaków oraz jak popularny jest polski język i nasza kultura - mówi. - Podczas tej wizyty odwiedziliśmy dom dziecka w Podbrodziu zamieszkały przez polskie dzieci. Poznaliśmy także ks. Józefa Obrębskiego, kapłana, którego duszpasterska posługa zaczęła się jeszcze w II RP. W 1991 r. ks. Józef miał już 86 lat, a nasza przyjaźń trwa do dzisiaj”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

„Kresy mnie ujęły” - zaangażowanie

Reklama

Systematyczne wyjazdy na wschód rozpoczęły się dla pani Grażyny w 1995 r. Najpierw na Wileńszczyznę i Mołdawię, a potem także na Ukrainę. Początkowo wiązały się z konkretną pomocą dla instytucji i osób, ale z czasem dziennikarkę zaciekawiły niszczejące zabytki - „W 1995 r. pojechaliśmy zobaczyć miejsce urodzenia marszałka Piłsudskiego w Zułowie i kościół w Powiewiórce, w którym przyszły Naczelny Wódz został ochrzczony. Tematem zainteresowała nas pani Nikiforowa, zawodowo opiekunka w domu dziecka, prywatnie sąsiadka historycznego kościoła. - „Co pani odkryła po dotarciu na miejsce, pewnie ruiny?” - dopytuję. - „Gorzej - odpowiada dziennikarka - zauważyłam dwóch mężczyzn niosących oskórowanego cielaka na tle zrujnowanych zabudowań świńskiej fermy, którą Rosjanie wznieśli tu, aby przykryć miejsce urodzenia wielkiego Polaka”. Na szczęście ziemię po dworku Piłsudskich kilka lat temu wykupił Związek Polaków na Litwie. I choć istnieją jeszcze ruiny chlewni, to jednak teren wokół został już uporządkowany i częściowo ogrodzony. W jego obrębie znajduje się też pomnik przypominający miejsce urodzenia Marszałka oraz, ku pamięci, rośnie mały dąbek. W nie najlepszym stanie znajdował się też drewniany kościół w Powiewiórce. - „Kościelny, pan Leon, który już nie żyje, mówił mi wówczas «Przeciw wiatru nie nadmuchasz». Mieszkańcy pogodzili się, że świątynia najpewniej rozleci się za kilka lat. Kiedy wróciłam tam w 2005 r. zorientowałam się, że faktycznie lada dzień może runąć. Ponieważ Kresy zdążyły mną już zawładnąć, musiałam coś zrobić, tym bardziej, że naszą kamerę obstąpili miejscowi Polacy, prosząc o pomoc. Kilka tygodni później nakręciłam reportaż «Śladami Marszałka». I pomogło”.

Miłość oddana poprzez działanie

Reklama

Po powrocie do Wrocławia rozpoczęła się zbiórka pieniędzy. Szła jednak z oporami - „Szczęśliwie kilka miesięcy później spotkałam kard. Gulbinowicza i opowiedziałam mu wileńską historię. W odpowiedzi usłyszałam, że kardynał Powiewiórkę zna, że pierwszy raz był tam w 1969 r., i że od litewskiego duchownego, proboszcza tej parafii, dowiedział się o tajemniczych szpargałach na strychu. Tam właśnie odnalazł pamiątkową, przedwojenną tablicę upamiętniającą chrzest Piłsudskiego w tym kościele. Ponownie zawisła na starym miejscu już po odzyskaniu przez Litwę niepodległości. Eminencja przyłączył się również do zbiórki funduszy na remont kościoła, ofiarowując co pewien czas prywatne środki oraz prosząc o pomoc różne instytucje. Na jego apel odpowiedzieli m.in. dolnośląscy przedsiębiorcy, którzy w zeszłym roku przekazali ok. 50 tys. zł. Wiele dobrego uczyniły osobiste spotkania kardynała z abp. Audrysem Baczkisem, który przekonał lokalne litewskie władze do przyjęcia wsparcia. Pomogły również władze Świdnicy, która jest partnerem rejonu święciańskiego na Litwie, do którego przynależy Popiewiórka. W ulicznych i parafialnych kwestach zebrano znaczne fundusze. Do akcji przystąpiło też, choć z niewielkim wkładem, polskie Ministerstwo Kultury, a Kuria Wileńska wyasygnowała 100 tys. litów. W rezultacie, kiedy byliśmy tam kilka tygodni temu, większość dachu była już pokryta modrzewiowym gontem”.
Ratowanie pamięci o Marszałku jest jedną z wielu akcji, których przeprowadzenia podjęła się wrocławska dziennikarka. W tym stuleciu jej ekipa odwiedziła Kresy aż 118 razy. Grażyna Orłowska-Sondej: - „Staramy się ratować pamięć o Polsce, której kultura na Kresach w wielu miejscach trwała nawet sześć wieków. Razem z wrocławskimi Sybirakami pomagamy np. remontować katedrę w Żytomierzu, w czasach stalinowskich jedyną czynną świątynię katolicką w tej części Ukrainy. Jednak przed zapomnieniem ratujemy nie tylko zniszczone kościoły. Przede wszystkim staramy się ocalać polskie cmentarze z mogiłami naszych przodków”. Przykładem jest nekropolia w Kołomyi, która ze względu na stan techniczny przeznaczona została do zaorania. O jej uratowanie poprosili mieszkańcy - Polacy, do których epika TVP Wrocław dotarła z darami. - „Było to 5 hektarów zdewastowanych, polskich grobów w centrum miasta. A przecież wokół Wrocławia, np. w Oławie, w Legnicy czy w Bystrzycy mieszka wiele osób pochodzących z tamtych stron! Zaczęłam pisać do wszystkich, do Sejmu, Senatu, Ministerstw, ale pomogła tylko Fundacja Pomoc Polakom na Wschodzie, która ufundowała bramę z orłem w koronie i odnowiła pomnik na cześć 140 Polaków z Kosaczowa, zagłodzonych i zamordowanych w 1918 r. i 1919 r. przez Ukraińców. Sama zaś przez 4 lata kwestowałam z puszką na dolnośląskich cmentarzach. Zebraliśmy w sumie ok. 10 tys. dolarów na ogrodzenie i uporządkowanie nekropolii, dzięki pozyskanym funduszom udało się również odnowić sporo grobów. Kiedy w 2004 r. poświęciliśmy cmentarz, na jego murze pojawiła się tablica, że został odbudowany pod patronatem TVP Wrocław”. Przypadków jak ten z Kołomyją jest więcej. Ostatnio dzięki zabiegom pani Grażyny i grupy kilkunastu wolontariuszy z kilku wrocławskich uczelni odnowione zostały m.in. groby rodzin Moniuszków i Paderewskich w Żytomierzu.

Honorowanie bohaterów

Kościoły i cmentarze to nie jedyne specjalizacje wrocławskiej ekipy. Na taśmach TVP Wrocław udało się utrwalić historie tysięcy osób - Polaków, którzy z wielu powodów pozostali na Kresach. Wśród nich znajdowali się duchowni. Oni również nie chcieli opuszczać swoich domów i pozostających na wschodzie rodaków. Niektórzy poprzez swoją działalność stali się z czasem żywymi ikonami Kresów. Grażyna Orłowska-Sondej: „Któregoś roku poznaliśmy bp. Jana Olszańskiego, prawdziwą legendę Kresów, kapłana który po wojnie pozostał na Ukrainie. Przez lata był ostoją nie tylko wiary, ale i polskości. Biskup Jan zmarł w 2003 r. i został pochowany, symbolicznie, niczym Wołodyjowski, w podziemiach kamienieckiej katedry. Dokumentujemy również działalność ks. Józefa Obrembskiego, nazywanego patriarchą Wileńszczyzny. Takich kapłanów jak oni jest naprawdę wielu”.
Inną znaną inicjatywą Studia Wschód jest coroczna zbiórka zniczy wśród Dolnoślązaków „W tym roku przez granicę, i tylko proszę nie pytać jak, przewieźliśmy ok. 30 tys. sztuk. Warto podejmować to ryzyko, bo widzi pan… jest w tym jakiś symbol, kiedy na zdewastowanych grobach polskich legionistów płonie światło zapalone przez młodych wolontariuszy!”.

Realia, które bolą

Reklama

Dzięki zaangażowaniu i determinacji Kołomyi i 11 innym cmentarzom udało się pomóc, ale na liście pani Grażyny figuruje kilkadziesiąt polskich nekropolii, którym potrzebna jest natychmiastowa pomoc. I cały czas dochodzą następne. Według szacunków na samej tylko Ukrainie znajduje się ok. 5 mln polskich mogił, w większości w opłakanym stanie, które za kilka lat po prostu się rozsypią. „Nie ma żadnego rządowego planu ratowania pamięci i żadnej systemowej pomocy - twierdzi pani Grażyna - Owszem są jednostkowe akcje, jak Łyczaków we Lwowie i wileńska Rossa, ale one nie rozwiązują sprawy. Sądzę przy tym, że problem tkwi nie tyle w złej woli i braku pieniędzy, co w niewiedzy. A potrzebna jest wszechstronna pomoc. Młody człowiek może powyrywać chwasty, umyć pomnik, a nawet zamurować zdewastowany grobowiec, ale zabytkowego pomnika nie odnowi”. Wymowne jest też to, że aby zdobyć fundusze na paliwo, hotel i diety dla pracowników pani Grażyna musi osobiście poszukiwać sponsorów wśród samorządowców i drobnych przedsiębiorców - „Zawsze pociągała mnie misyjność telewizji publicznej. Realizowałam ją w różnych formach od wielu lat. Ale dziś, aby zrealizować program, każdego tygodnia muszę od jakiegoś burmistrza lub jakiejś firmy wydobyć kilka tysięcy zł. Stałam się takim dziennikarzem domokrążcą. To smutne, ale jak nie wyżebrzę, to nie pojadę!”.

Dla przyjaciół

„Najbliższe wyjazdy?” - „W okresie przedświątecznym od 10 lat jeździmy do naszych przyjaciół z paczkami. Nim się to jednak stanie, w szkołach i parafiach urządzamy specjalne zbiórki, a potem te kilka ton podarunków przemycamy ciężarówką przez granicę. Czekają tam na nie każdego roku z niecierpliwością! Jest np. taka wieś koło Starokonstantynowa w woj. chmielnickim niedaleko od Kamieńca Podolskiego, zamieszkana przez ok. 150 starszych osób - Polaków, które oczekują nas 28 albo 29 grudnia. W ubiegłym roku z powodu śnieżycy dotarliśmy tam dopiero przed północą. Wieś już spała. Nasi wolontariusze biegali od chaty do chaty i budzili gospodarzy. Spotkaliśmy się wszyscy na pobliskim wzniesieniu, Werchu i tam rozdaliśmy paczki. Zaśpiewali nam w nagrodę «Wśród nocnej ciszy»”.

Będzie moda na Kresy?

„A czym dziś są dla pani Kresy? - pytam na koniec naszej rozmowy. „Dopiero dzięki wyjazdom zrozumiałam, że na Kresach przez stulecia biło serce Polski i z nich promieniowała polska kultura. Myślę, że nikt nie jest w stanie zrozumieć np. twórczości Mickiewicza i Słowackiego, a nawet całej naszej kultury, jeśli nie odwoła się do tych źródeł”. A czy Polacy rozumieją Kresy? „Jest z tym problem, który bierze się z braku wiedzy. Nie ma też odpowiedniej atmosfery, o którą powinny zadbać media. Z drugiej strony widać, że powoli kiełkuje wśród młodzieży moda na Kresy. Na jeden z ostatnich wyjazdów na 20 miejsc zgłosiło się 90 wolontariuszy. I ten trend będzie narastał. Mam też pomysł, aby każdy młody człowiek, którego pradziad spoczywa gdzieś na wschodzie, mógł przeznaczyć na ratowanie polskiej pamięci złotówkę. Jeśli idea ruszy, uratujemy wówczas wszystkie kresowe groby”.

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Święty Antoni z Padwy

Po przedstawieniu dwa tygodnie temu postaci św. Franciszka z Asyżu chciałbym dzisiaj opowiedzieć o innym świętym, który należał do pierwszego pokolenia Braci Mniejszych: o Antonim Padewskim czy - jak go się również nazywa - Lizbońskim, nawiązując do miejsca jego urodzenia. Mowa o jednym z najpopularniejszych świętych w całym Kościele katolickim, czczonym nie tylko w Padwie, gdzie wzniesiono wspaniałą bazylikę, w której spoczywają jego doczesne szczątki, ale na całym świecie. Wierni z wielką czcią odnoszą się do jego obrazów oraz figur, przedstawiających go z lilią, symbolem jego czystości, bądź z Dzieciątkiem Jezus na ręku, upamiętniającym cudowne widzenie, o którym wspominają niektóre źródła literackie. Antoni w znaczący sposób przyczynił się do rozwoju duchowości franciszkańskiej dzięki swym wybitnym przymiotom - inteligencji, zrównoważeniu, gorliwości apostolskiej, a przede wszystkim żarliwości mistycznej. Urodził się w Lizbonie w szlacheckiej rodzinie ok. 1195 r. i na chrzcie otrzymał imię Fernando (Ferdynand). Wstąpił do kanoników zachowujących monastyczną Regułę św. Augustyna, najpierw w klasztorze św. Wincentego w Lizbonie, następnie Świętego Krzyża w Coimbrze - renomowanego ośrodka kultury Portugalii. Z zainteresowaniem i zapałem poznawał Biblię i Ojców Kościoła, zdobywając wiedzę teologiczną, którą owocnie wykorzystywał w działalności nauczycielskiej i kaznodziejskiej. W Coimbrze wydarzył się epizod, który w decydujący sposób wpłynął na jego życie: w 1220 r. wystawiono tam relikwie pierwszych pięciu misjonarzy franciszkańskich, którzy udali się do Maroka, gdzie ponieśli śmierć męczeńską. Ich historia zrodziła w młodym Ferdynandzie pragnienie naśladowania ich i postępowania drogą chrześcijańskiej doskonałości: poprosił wówczas o zgodę na opuszczenie kanoników św. Augustyna i zostanie bratem mniejszym. Jego prośba została przyjęta i pod nowym, zakonnym imieniem Antoni on również wyruszył do Maroka. Opatrzność Boża zdecydowała jednak inaczej. Z powodu choroby musiał wrócić do Włoch i w 1221 r. wziął udział w słynnej Kapitule Namiotów w Asyżu, gdzie spotkał też św. Franciszka. Następnie żył czas jakiś w całkowitym ukryciu w klasztorze w pobliżu Forli w północnych Włoszech, gdzie Pan powołał go do innej misji. Wysłany w okolicznościach zupełnie przypadkowych do wygłoszenia kazania z okazji święceń kapłańskich, pokazał, że wyposażony jest w taką wiedzę i dar wymowy, iż przełożeni przeznaczyli go do kaznodziejstwa. Tak oto rozpoczął we Włoszech i we Francji ogromnie intensywną i skuteczną działalność apostolską, by nakłonić sporą liczbę osób, które odeszły od Kościoła, do zmiany decyzji. Był też jednym z pierwszych nauczycieli teologii Braci Mniejszych, jeżeli nie wręcz pierwszym. Rozpoczął swe nauczanie w Bolonii, z błogosławieństwem Franciszka, który, w uznaniu cnót Antoniego, wystosował do niego krótki list, rozpoczynający się tymi słowami: „Podoba mi się, że nauczasz świętej teologii braci”. Antoni położył podwaliny pod teologię franciszkańską, która - uprawiana przez innych wybitnych myślicieli - miała osiągnąć swoje szczyty w postaciach Bonawentury z Bagnoregio i bł. Dunsa Szkota. Kiedy został prowincjałem Braci Mniejszych w Północnych Włoszech, nadal zajmował się kaznodziejstwem, dzieląc je ze sprawowaniem urzędu przełożonego. Gdy skończył misję prowincjała, wrócił w okolice Padwy, dokąd jeszcze kilkakrotnie się udawał. Po niespełna roku zmarł u bram tego miasta - 13 czerwca 1231 r. Padwa, która przyjęła go z miłością i czcią, złożyła mu wieczny hołd czci i pobożności. Sam papież Grzegorz IX - który wysłuchawszy jego kazania, nazwał go „Arką Testamentu” - kanonizował go w 1232 r., również w następstwie cudów, jakie dokonały się za jego wstawiennictwem. W ostatnim okresie życia Antoni zapisał dwa cykle „Kazań”, zatytułowane „Kazania niedzielne” i „Kazania na uroczystości i święta”, przeznaczone dla kaznodziejów i wykładowców teologii z Zakonu Franciszkańskiego. Komentuje w nich teksty Pisma Świętego, prezentowane przez liturgię, wykorzystując patrystyczno-średniowieczną interpretację czterech zmysłów: literackiego lub historycznego, alegorycznego lub chrystologicznego, topologicznego czy moralnego i anagogicznego, który ukierunkowuje ku życiu wiecznemu. Chodzi o teksty teologiczno-homiletyczne, będące odzwierciedleniem żywego przepowiadania, w których Antoni proponuje prawdziwą i właściwą drogę chrześcijańskiego życia. Tak wielkie jest bogactwo nauki duchowej zawartej w „Kazaniach”, że czcigodny papież Pius XII w 1946 r. ogłosił Antoniego doktorem Kościoła, nadając mu tytuł „Doctor Evangelicus”, gdyż z pism tych przebija świeżość i piękno Ewangelii; dziś jeszcze możemy czytać je z wielkim pożytkiem duchowym. W swoim nauczaniu mówi o modlitwie jako związku miłości, która popycha człowieka do słodkiej rozmowy z Panem, przynosząc niewypowiedzianą radość, która łagodnie ogarnia modlącą się duszę. Antoni przypomina nam, że modlitwa potrzebuje atmosfery ciszy, która nie ma nic wspólnego z oderwaniem się od zewnętrznego hałasu, ale jest doznaniem wewnętrznym, mającym na celu usunięcie przeszkód w skupieniu się, spowodowanych przez troski duszy. Według nauczania tego wybitnego doktora franciszkańskiego, modlitwa składa się z czterech niezbędnych postaw, które Antoni określił po łacinie jako „obsecratio”, „oratio”, „postulatio”, „gratiarum actio”. Moglibyśmy je przetłumaczyć następująco: ufne otwarcie serca na Boga, czuła rozmowa z Nim, przedstawienie naszych potrzeb, wysławianie Go i dziękczynienie. W tym nauczaniu św. Antoniego o modlitwie widzimy jeden ze szczególnych rysów teologii franciszkańskiej, którą on zapoczątkował, a mianowicie fundamentalną rolę przyznaną miłości Bożej, która wkracza w sferę uczuć, woli, serca, i będącej także źródłem, z którego wytryska poznanie duchowe, przerastające wszelkie poznanie. Pisze dalej Antoni: „Miłość jest duszą wiary, sprawia, że jest ona żywa; bez miłości wiara umiera” („Kazania na niedziele i święta II”, „Il Messaggero”, Padwa 1979, s. 37). Tylko dusza, która się modli, może dokonać postępów w życiu duchowym: oto uprzywilejowany przedmiot przepowiadania św. Antoniego. Zna on doskonale ułomności ludzkiej natury, skłonność do popadania w grzech, dlatego stale wzywa do walki ze skłonnością do chciwości, pychy, nieczystości oraz do praktykowania cnót ubóstwa i wielkoduszności, pokory i posłuszeństwa, niewinności i czystości. Na początku XIII wieku, w kontekście odrodzenia miast i rozkwitu handlu, wzrastała liczba osób nieczułych na potrzeby ubogich. Z tego też powodu Antoni wielokrotnie wzywa wiernych do myślenia o prawdziwym bogactwie, bogactwie serca, które czyni ich dobrymi i miłosiernymi, i gromadzeniu skarbów dla Nieba. „Bogacze - tak wzywa - zaprzyjaźnijcie się z ubogimi, (...) przyjmijcie ich w swoich domach: to oni, ubodzy, przyjmą was potem w wieczne mieszkanie, gdzie jest piękno pokoju, ufność w bezpieczeństwo oraz obfity spokój wiecznej sytości” (tamże, s. 29). Czyż nie widzimy, Drodzy Przyjaciele, że to nauczanie jest bardzo ważne także dziś, gdy kryzys finansowy i poważne nierówności gospodarcze zubożają wiele osób i stwarzają warunki nędzy? W encyklice „Caritas in veritate” przypominam: „Ekonomia bowiem potrzebuje etyki dla swego poprawnego funkcjonowania; nie jakiejkolwiek etyki, lecz etyki przyjaznej osobie” (n. 45). Antoni, w szkole Franciszka, stawia zawsze Chrystusa w centrum życia i myślenia, działania i kaznodziejstwa. I to jest drugi rys typowy dla franciszkańskiej teologii: chrystocentryzm. Kontempluje ona z upodobaniem i wzywa do kontemplacji tajemnic człowieczeństwa Pana, w szczególny sposób tajemnicy Narodzenia, które wywołują w nim uczucia miłości i wdzięczności dla Bożej dobroci. Również widok Ukrzyżowanego inspiruje w nim myśli o wdzięczności dla Boga i szacunku dla godności osoby ludzkiej, tak iż wszyscy, wierzący i niewierzący, mogą znaleźć w niej to znaczenie, które wzbogaca życie. Antoni pisze: „Chrystus, który jest twoim życiem, wisi przed tobą, abyś patrzył na krzyż jak w lustro. Będziesz mógł tam poznać, jak śmiertelne były twoje rany, których żadne nie uleczyłoby lekarstwo, jak tylko krew Syna Bożego. Jeśli dobrze się przyjrzysz, będziesz mógł zdać sobie sprawę, jak wielka jest twoja godność ludzka i twoja wartość (...). W żadnym innym miejscu człowiek nie może lepiej uświadomić sobie, jak wiele jest wart, jak wtedy, gdy spogląda w lustro krzyża” („Kazania na niedziele i święta III”, str. 213-214). Drodzy Przyjaciele, oby Antoni Padewski, tak bardzo czczony przez wiernych, mógł wstawiać się za całym Kościołem, a zwłaszcza za tymi, którzy poświęcają się kaznodziejstwu. Oni zaś, czerpiąc natchnienie z jego przykładu, niech troszczą się o łączenie mocnej i zdrowej nauki ze szczerą i żarliwą pobożnością i zwięzłością przekazu. W obecnym Roku Kapłańskim módlmy się, aby kapłani i diakoni pełnili pilnie tę posługę głoszenia i aktualizacji Słowa Bożego wiernym, przede wszystkim w homiliach liturgicznych. Niech będą one skutecznym przedstawieniem odwiecznego piękna Chrystusa, właśnie tak jak zalecał Antoni: „Kiedy głosisz Chrystusa, otwiera On twarde serca; gdy wzywasz Go, osładza gorzkie pokusy; gdy myślisz o Nim, rozjaśnia Twoje serce; kiedy o Nim czytasz, nasyca twój umysł” („Kazania na niedziele i święta III”, str. 59).
CZYTAJ DALEJ

#LudzkieSerceBoga: Poznaj Serce Jezusa, tak bliskie każdemu z nas - rozważania czerwcowe

Tak często myśląc o Bogu czujemy stres i strach. Odległy Stwórca Wszechrzeczy karzący ludzi za ich potknięcia - wielu z nas taki właśnie obraz Boga nosi w sercu. A jaki naprawdę jest Bóg? Jakie jest Jego serce?

Czerwiec to w Kościele miesiąc szczególnie poświęcony Najświętszemu Sercu Pana Jezusa. Nabożeństwa z litanią, zwane potocznie czerwcowymi, mają za cel zbliżyć nas do serca Boga. Ukazać Jego miłość do nas.
CZYTAJ DALEJ

Wspomagane samobójstwo: ponad tysiąc brytyjskich lekarzy przeciw

2025-06-13 10:34

[ TEMATY ]

eutanazja

Wielka Brytania

sprzeciw

lekarze

wspomagane samobójstwo

Adobe Stock

Ponad tysiąc lekarzy wzywa brytyjskich parlamentarzystów do odrzucenia niebezpiecznego projektu ustawy o wspomaganym samobójstwie. Trzecie, decydujące, czytanie w Izbie Gmin dzisiaj lub 20 czerwca.

Brytyjscy lekarze w obszernym dokumencie podkreślili fakt, iż „wspomaganie samobójstwa nie jest opieką zdrowotną, a podstawową zasadą opieki paliatywnej nie jest ani przyspieszanie, ani opóźnianie śmierci”.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję