Reklama

Niedziela Podlaska

Pan Bóg rzeczywiście działa

Niedziela podlaska 1/2013, str. 7

[ TEMATY ]

zakon

Boże Narodzenie

Archiwum Marka Sobisza

O. Andrzej Łukawski SSCC

O. Andrzej Łukawski SSCC

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

MAREK SOBISZ: - Mógłby Ojciec przybliżyć Czytelnikom „Niedzieli Podlaskiej” w kliku słowach swoją osobę?

O. ANDRZEJ ŁUKAWSKI: - Jestem zakonnikiem Zgromadzenia Najświętszych Serc Jezusa i Maryi, które na terenie diecezji drohiczyńskiej pełni posługę duszpasterską w parafii pw. Przemienienia Pańskiego w Mielniku n.Bugiem. Jesteśmy tam obecni od 1950 r. Parafia mielnicka jest mi szczególnie bliska, ponieważ właśnie tutaj rozpoczynałem swoją pracę kapłańską w 1995 r. W tym okresie zostałem również „wciągnięty” w struktury organizacyjne Pieszej Pielgrzymki Drohiczyńskiej na Jasną Górę. Ks. Jarosław Redosz - ówczesny kierownik pielgrzymki zaproponował mi poprowadzenie grupy katedralnej. Miałem wewnętrzne opory przed podjęciem tego wyzwania, bo ledwie, co przyjechałem do Mielnika i jeszcze nie zdążyłem zadomowić się w nowym środowisku; poza tym, tak po ludzku, nie byłem pewien, czy podołam temu zadaniu. Dzięki skutecznej zachęcie zarówno ks. Jarka, jak i mojego domowego przełożonego o. Kazimierza Jasielczuka podjąłem jednak to wyzwanie, zdobywając w ten sposób nowe doświadczenie i poznając nowych, wspaniałych ludzi.

- Był Ojciec również prowincjałem zakonu w Polsce. W czym przejawiała się wtedy Ojca posługa, jakie cechy charakterystyczne jej towarzyszyły?

Reklama

- Pan Bóg niekiedy stawia przed nami zadania, które zdają się nas przerastać, których się obawiamy, nawet jeżeli w myślach konfrontujemy się z nimi. Dla mnie takim poważnym wyzwaniem, przed którym stanąłem po raz pierwszy 6 marca 2006 r., był wybór na przełożonego Polskiej Prowincji Zgromadzenia Najświętszych Serc. To z pewnością wielkie wyróżnienie, ale i wielka odpowiedzialność. W takim momencie człowiek musi odpowiedzieć sobie na jedno podstawowe pytanie: Czy podołam? Osobiste ambicje trzeba wtedy odłożyć na bok, a pomyśleć o odpowiedzialności, jaką bierze się na swoje barki. Gdybym miał opierać się wyłącznie na swoich wrodzonych bądź nabytych umiejętnościach, na swoich predyspozycjach, czuję, że miałbym poważne opory przed przyjęciem tego zadania. Moje lęki mogłyby zdominować moment podjęcia decyzji. W uszach brzmiało mi jednak zapewnienie Pana: „Wystarczy ci mojej łaski”. I wystarczyło! Kiedy dzisiaj, z perspektywy czasu, patrzę na pewne złożone sytuacje i problemy, z którymi musiałem się zmierzyć, sam się dziwię, jak ja temu dałem radę. Pan Bóg rzeczywiście działa w naszym życiu, jeżeli Mu na to pozwalamy i jeśli nie boimy się wykonać wszystkiego, czego od nas zażąda.
Posługa prowincjała ma swoją specyfikę. Przede wszystkim człowiek stoi na świeczniku i jest świadomy, że reprezentuje nie tylko siebie, ale całą wspólnotę prowincjalną. To zobowiązuje. A Polska Prowincja SSCC obejmuje nie tylko placówki krajowe, ale i zagraniczne. Niemcy, Norwegia, Austria, Ukraina, Włochy, Indie - to tereny, na których poza Polską pracują bądź pracowali nasi współbracia w okresie, gdy pełniłem posługę prowincjała. Z tego wynika, że prowincjał wiele czasu musi spędzać w podróży, bo jednym z jego obowiązków jest odwiedzanie i wizytowanie współbraci. Przynajmniej raz w trakcie kadencji, która trwa trzy lata, przełożony prowincjalny jest zobowiązany zwizytować wszystkie podległe jego władzy placówki w kraju i za granicą. Poza tym dochodzą różne ważne wydarzenia i uroczystości na poszczególnych szczeblach wspólnotowych, na których obecność prowincjała jest niezbędna. Dla naszej wspólnoty zakonnej takim wielkim wydarzeniem w skali całego zgromadzenia była kanonizacja apostoła trędowatych o. Damiana z Molokai, która odbyła się w Rzymie w październiku 2009 r. Była to dla nas wielka radość, ale i niemałe wyzwanie organizacyjne, któremu po raz pierwszy musieliśmy stawić czoła zarówno na szczeblu generalnym, jak i prowincjalnym. To tylko jeden przykład, choć wyjątkowy. Poza tym na barkach prowincjała, wspieranego przez radnych prowincjalnych, spoczywa zwykłe zarządzanie i kierowanie. Ponieważ przełożeństwo jest służbą, dlatego prowincjał musi być zawsze do dyspozycji współbraci, musi znaleźć czas, żeby ich wysłuchać, wesprzeć dobrym słowem, czasami upomnieć - tak jak ojciec lub starszy brat.

- Obecnie przeżywamy okres Bożego Narodzenia. W tym czasie w naszej diecezji jest zwyczaj odwiedzania wiernych przez swoich duszpasterzy. Jak, według Ojca, powinna się przygotować rodzina do tej wizyty oraz jak Ojciec z perspektywy kapłana postrzega tzw. kolędę?

- Pytanie dotyka ważnego zagadnienia, jakim jest kondycja „domowego Kościoła”, czyli współczesnej rodziny. Wizyta kolędowa kapłana jest przede wszystkim wyrazem duszpasterskiej troski o stan wiary naszych rodzin, doskonałą okazją do szczerej rozmowy na tematy religijne, w tym na temat trudności, jakie wierni mają prawo przeżywać w wierze. Pod żadnym pozorem nie może być traktowana wyłącznie jako zbiórka ofiar na potrzeby Kościoła, choć wierni przy okazji kolędy mają prawo przekazywać, i najczęściej przekazują, pewne datki m.in. na cele wspólnoty parafialnej, do której należą i za którą są odpowiedzialni. W wymiarze symbolu odwiedziny duszpasterskie stanowią cenne przypomnienie, że nasze życie religijne nie może ograniczać się jedynie do świątyni, że kapłan jako urzędowy przedstawiciel Kościoła ma prawo, ale i obowiązek towarzyszyć swoim wiernym w przeżywaniu wiary w różnych okolicznościach codziennego życia. I tutaj pojawia się podstawowe pytanie, czy wizyta kolędowa, tak jak jest ona ciągle praktykowana w wielu parafiach, jest w stanie sprostać temu zadaniu? W dużych, miejskich parafiach, nawet przy założeniu, że nie wszystkie rodziny przyjmują kapłana, odwiedzenie pozostałych wiąże się z ogromnym wysiłkiem ze strony księży. Jeżeli do tego dochodzą jeszcze przedpołudniowa katecheza lub inne obowiązki duszpasterskie, ocieramy się niemal o heroizm. W takich warunkach trudno mówić o wielkiej efektywności wizyty kolędowej, dodatkowo jeszcze ograniczonej pośpiechem kapłana z powodu zmęczenia i wielości rodzin, które musi odwiedzić. Tutaj, moim zdaniem, należałoby wypracować jakieś kompromisowe rozwiązanie, które byłoby w stanie pogodzić różne aspekty wizyty kolędowej, czyli odwiedzin duszpasterskich, w tym również, w miarę możliwości, obecność w czasie kolędy wszystkich członków rodziny. Sposobem na zabezpieczenie większej ilości czasu na rozmowę duszpasterską może być np. ograniczenie częstotliwości kolędy, jeżeli odbywałaby się wyłącznie w okresie Bożego Narodzenia (czyli nie co roku, ale np. co dwa lata) lub rozciągnięcie jej w czasie również na inne okresy roku liturgicznego. Niektóre parafie miejskie, a głównie o takich tutaj mówimy, już stosują te rozwiązania. W małych parafiach tego typu dylematy chyba raczej nie istnieją, a jeżeli nawet, to wydaje mi się, że o wiele łatwiej znaleźć rozwiązanie. Ważne, żeby kolęda stała się świętem rodzinnym, wyjątkowym spotkaniem, które angażuje zarówno domowników, jak i duszpasterzy, a owocuje pogłębieniem wiary oraz umocnieniem więzi w rodzinie i wspólnocie parafialnej.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2013-01-07 09:56

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

To już osiemset lat

Niedziela Ogólnopolska 3/2016, str. 24-25

[ TEMATY ]

zakon

Mateusz Wyrwich

Dominikanie głoszą – jak sami mówią – „wszystkim, zawsze, wszędzie i na wszystkie możliwe sposoby”

Dominikanie głoszą – jak sami mówią – „wszystkim, zawsze, wszędzie i na wszystkie możliwe sposoby”

Na całym świecie liczą niewiele ponad siedem i pół tysiąca osób. Ma się jednak wrażenie, że są wszędzie. Ewangelizują, głoszą, edukują. Przytulają zagubionych w życiu i wierze. I tak od ośmiuset lat. Dominikanie – zakon, który dał Kościołowi m.in. blisko siedemdziesięciu kardynałów, około dwustu arcybiskupów i prawie tysiąc biskupów. Również papieży: Innocentego V, Benedykta XI, Piusa V i Benedykta XIII

Dzięki woli Bożej, heretykom i Dominikowi Guzmánowi mamy dziś Zakon Dominikanów. Ten znakomicie wykształcony Hiszpan, urodzony między rokiem 1171 a 1173, po święceniach kapłańskich został kanonikiem przy katedrze w Osma. Z początkiem XIII wieku, towarzysząc swemu biskupowi w podróży do Niemiec, znalazł się nawet w pobliżu Szczecina i polskiego Pomorza. Był też świadkiem najazdu pogańskich Kumanów na Turyngię. W drodze powrotnej zaś wraz z biskupem spotkał wysłanników papieskich, którzy mieli zwalczać herezję wśród waldensów i albigensów. Ci ostatni, zwani też katarami, twierdzili, że Chrystus nie był Synem Boga, a jedynie „usynowionym aniołem”. Atakowali też ówczesny Kościół, oskarżając go o rozrzutność. I dlatego poczytywali sobie za obowiązek niszczenie katolickich świątyń. Legatom papieskim nie udało się nawrócić heretyków. Ale to heretycy zasiali ziarno nowego, które później dalej będzie rozsiewał św. Dominik. Przyznając rację heretykom, krytykującym duchownych za rozrzutność, przyszły święty Dominik Guzmán, wraz z biskupem, postanowił „prowadzić życie ewangeliczne na wzór Pana Jezusa i Jego uczniów. Chodzili więc od miasta do miasta, od wioski do wioski, by prostować błędną naukę [heretyków], a wyjaśniać zawiedzionym autentyczną naukę Pana Jezusa” („Święci na każdy dzień”, ks. Wincenty Zaleski SDB). I tak w 1216 r. papież Innocenty III pozwolił przyjąć Dominikowi i jego braciom Regułę św. Augustyna, która stała się podstawą zakonu. Dwa lata później zaś papież Honoriusz III zatwierdził dominikanów jako Zakon Kaznodziejów – OP, czyli Ordo Praedicatorum. Kilka lat wcześniej powstał zakon mniszek dominikańskich.
CZYTAJ DALEJ

Polka zagra Maryję w „Pasji 2”. Mel Gibson rozpoczął zdjęcia w Rzymie

2025-10-15 17:50

[ TEMATY ]

film

pasja

Pasja2

Red/wikipedia.org

Mel Gibson wraca na plan po ponad dwóch dekadach. W Rzymie ruszyły zdjęcia do „Pasji 2” – kontynuacji słynnego filmu z 2004 roku. W jednej z głównych ról zobaczymy Polkę, Kasię Smutniak. Premiera zapowiedziana jest na 2027 rok.

Po ponad dwudziestu latach od premiery „Pasji”, Mel Gibson ponownie stanął za kamerą, by zrealizować drugą część głośnego filmu. Zdjęcia do produkcji rozpoczęły się w ubiegłym tygodniu w Rzymie. Jak poinformował magazyn Variety, obsada została całkowicie wymieniona, a wśród nowych twarzy znalazła się także polska aktorka.
CZYTAJ DALEJ

Bóg dał Polakom proroka nadziei

2025-10-16 10:15

[ TEMATY ]

Jan Paweł II

Watykan

Vatican Media

W Biblii czytamy, że w każdym trudnym momencie dla narodu wybranego Bóg posyłał do Izraela proroków. 47 lat temu, kiedy Polska była otoczona „morzem czerwonym” Pan Bóg dał Polakom proroka nadziei – Jana Pawła II – mówił ks. Arkadiusz Nocoń w homilii podczas Mszy św. przy grobie św. Jana Pawła II w Watykanie. Sprawowana była ona w rocznicę wyboru Papieża Polaka.

Arcybiskup Andrzej Przybylski, metropolita katowicki, na początku liturgii powiedział: „16 października 1978 r. kardynał krakowski Karol Wojtyła w swoim dzienniku zapisał: ‘Około 17.15 – Jan Paweł II’. Tak się rozpoczął pontyfikat naszego Papieża Ojca Świętego”.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję