Msza św. w Kaplicy Cudownego Obrazu Matki Bożej na Jasnej Górze zakończyła 31 stycznia trzydniowe rekolekcje dla dyrektorów katolickich stacji radiowych z całej Polski. Eucharystii przewodniczył abp Wacław Depo - metropolita częstochowski, przewodniczący Rady ds. Środków Społecznego Przekazu Konferencji Episkopatu Polski, która w tym dniu również miała na Jasnej Górze swoje spotkanie. Oba gremia spotkały się razem w Starej Bibliotece Jasnogórskiej, z której zasobami zapoznał ludzi mediów o. Kamil Szustak OSPPE. Pierwsze rekolekcje dyrektorów rozgłośni katolickich odbywały się pod hasłem: „Wiara z twarzą i twarz z wiarą”. Uczestniczyły w nich rozgłośnie niezrzeszone w żadnej sieci medialnej.
W rekolekcjach wzięli udział m.in. ks. Leszek Gęsiak SJ, dyrektor sekcji polskiej Radia Watykańskiego. - Perspektywa, z której my patrzymy na Kościół, jest nieco inna, ponieważ Radio Watykańskie jest podmiotem innego kraju, ale co najważniejsze - mówimy o tym samym Kościele, o tej samej ewangelizacji i o niezwykle ważnej w dzisiejszym świecie informacji i ewangelizacji poprzez media. Radio jest tym szczególnym miejscem, gdzie można bardzo praktycznie realizować to, co dziś nazywamy nową ewangelizacją w Kościele - podkreślił ks. Leszek Gęsiak.
Z ramienia Radia Maryja w rekolekcjach wziął udział o. Zdzisław Klafka CSRS, który w rozmowie z Radiem Fiat zaznaczał, że czas rekolekcji pokazał, jak ważne są więzi między kapłanami, którzy pełnią funkcje dyrektorów stacji katolickich. - Im głębsze i bogatsze są nasze relacje, tym później nasza współpraca układa się zdecydowanie lepiej. Dzięki dobrym relacjom możemy się później dzielić nawet konkretnym wypracowanym materiałem.
Podsumowując rekolekcje, ks. Grzegorz Walkiewicz, dyrektor Radia Warszawa, podkreślał, że jest kilka bardzo ważnych i ciekawych wniosków. - To przede wszystkim wnioski dotyczące współpracy i wymiany programowej, ale podczas tego spotkania zauważyłem, że każda z naszych rozgłośni w jakiś sposób tworzy radio społecznościowe, czyli radio, które jest otwarte na ludzi, radio, które tych ludzi integruje.
- Te rekolekcje w Częstochowie przerosły wszelkie moje oczekiwania, m.in. dlatego, że wzięło w nich udział tak wielu dyrektorów i nie tylko, bo z wielu stacji przyjechały liczniejsze reprezentacje - zaznaczył ks. Sławomir Kapitan, dyrektor Radia Podlasie. - Dla nas, kapłanów, czymś niezwykle ważnym jest możliwość wspólnego przeżywania rekolekcji. Bardzo głębokie było też słowo, które zostało na te rekolekcje przygotowane. To, co najbardziej mnie urzekło, to widok niezwykłej wręcz pasji radiowca w oczach każdego z dyrektorów. Jeśli z kolei mowa o jedności, to jest jedność w dążeniu do celu, bo choć środki i sposoby mamy różne, to cel jest jeden - podsumował ks. Kapitan.
Reklama
Bp Adam Lepa, członek Rady KEP ds. Środków Społecznego Przekazu, w rozmowie z Radiem Fiat podkreślił, że dziś bardzo potrzebna jest jedność katolickich mediów. - W tych najważniejszych sprawach musimy być zgodni, musimy być razem, bo tylko wtedy możemy mówić jednym głosem, a pamiętajmy, że jeśli mówimy jednym głosem, wówczas to, co mówimy, jest bardzo skuteczne. (...) ważne jest, aby media były m.in. miejscem dawania świadectwa czy miejscem głoszenia katechezy, bo wówczas ich siła zdecydowania wzrasta.
Jak podkreślił ks. Piotr Zaborski, dyrektor Radia Fiat i organizator rekolekcji, ciekawe i ważne było to, że uczestniczący w rekolekcjach dyrektorzy potrafili razem rozmawiać o sprawach trudnych, wspólnie się modlić, stanąć naprzeciw siebie, aby głosić nauki rekolekcyjne. - To był czas wyciszenia, adoracji i modlitwy, ale też czas na zacieśnianie więzi przyjacielskich, bo choć w niejednym przypadku widzimy się zaledwie po raz drugi czy trzeci, to odnosimy wrażenie, jakbyśmy się znali całe życie, dlatego to spotkanie było potrzebne i dobrze, że było w Częstochowie - zaznaczył ks. Zaborski. To spotkanie miało charakter ekspiacyjny, także to nasze stanięcie przed Obrazem Matki Bożej i modlitwa wynagrodzenia, przebłagania za profanację, którą odmówił abp Wacław Depo razem z nami i w naszym imieniu, niech to będzie dobry znak, bo chcemy się jednoczyć w dziele nowej ewangelizacji - podsumował dyrektor Radia Fiat.
W rekolekcjach brały udział: Radio Warszawa, Katolickie Radio Podlasie, Katolickie Radio Ciechanów, Radio Niepokalanów, Radio Wiktoria, Radio Nadzieja, Katolickie Radio Płock, Radio Er, Katolickie Radio Zamość, Radio RDN Małopolska, Radio Głos, Radio Via, Radio Rodzina, Radio Fara, Radio Anioł Beskidów, Radio Watykańskie, które jest gościem w osobie ks. Leszka Gęsiaka, dyrektora sekcji polskiej, Radio Fiat, Radio Jasna Góra i Radio Maryja.
PS
Redakcja zachęca do zapoznania się z zamieszczanymi na łamach „Niedzieli” tekstami prezentującymi rozgłośnie katolickie. Do tej pory ukazało się kilka wywiadów z dyrektorami diecezjalnych rozgłośni katolickich. Niektórzy z nich mieli okazję spotkać się z „Niedzielą” dwa lata temu podczas pielgrzymki redakcji i czytelników na Jasną Górę. Przybyli wtedy na zaproszenie ks. inf. Ireneusza Skubisia. W następnym numerze „Niedzieli” wydrukujemy rozmowę z prezesem parafialnego Radia Ain Karim w Skomielnej Czarnej. Zapraszamy do lektury.
Redakcja „Niedzieli”
Wielką zasługą św. Teresy jest powrót do ewangelicznego rozumienia miłości do Boga. Niewłaściwe rozumienie świętości popycha nas w stronę dwóch pokus. Pierwsza - sprowadza się do tego, iż kojarzymy
świętość z nadzwyczajnymi przeżyciami. Druga - polega na tym, że pragniemy naśladować jakiegoś świętego, zapominając o tym, kim sami jesteśmy. Można do tego dołączyć jeszcze jedną pokusę -
czekanie na szczególną okazję do kochania Boga. Ulegając tym pokusom, często usprawiedliwiamy swój brak dążenia do świętości szczególnie trudnymi okolicznościami, w których przyszło nam żyć, lub zbyt
wielkimi - w naszym rozumieniu - normami, jakie należałoby spełnić, sądząc, iż świętość jest czymś innym aniżeli nauką wyrażoną w Ewangelii.
Teresa nie znajdowała w sobie dość siły, aby iść drogą wielkich pokutników czy też drogą świętych pełniących wielkie czyny. Teresa odkrywa własną, w pełni ewangeliczną drogę do świętości. Jej pierwsze
odkrycie dotyczy czasu: nie powinniśmy odsuwać naszego kochania Boga na jakąś nawet najbliższą przyszłość. Któraś z sióstr w klasztorze w Lisieux „oszczędzała” siły na męczeństwo, które notabene
nigdy się nie spełniło. Dla Teresy moment kochania Boga jest tylko teraz. Ona nie zastanawia się nad przyszłością, gdyż może się czasami wydawać zbyt odległa lub zbyt trudna. Teraz jest jej ofiarowane
i tylko w tym momencie ma możliwość kochania Boga. Przyszłość może nie nadejść. „Dobry Bóg chce, bym zdała się na Niego jak maleńkie dziecko, które martwi się o to, co z nim będzie jutro”.
Czasami myśl o wielu podobnych zmaganiach w przyszłości nie pozwala nam teraz dać całego siebie. Zatem właśnie chwila obecna i tylko ta chwila się liczy. Łaska ofiarowania czegoś Bogu lub przezwyciężenia
jakiejś pokusy jest mi dana teraz, na tę chwilę. W chwili wielkiego duchowego cierpienia Teresa pisze: „Cierpię tylko chwilę. Jedynie myśląc o przeszłości i o przyszłości, dochodzi się do zniechęcenia
i rozpaczy”. Rozważanie, czy w przyszłości podołam podobnym wyzwaniom, jest brakiem zdania się na Boga, który mnie teraz wspomaga. „By kochać Cię, Panie, tę chwilę mam tylko, ten dzień dzisiejszy
jedynie” - pisze Teresa. Jest to pierwsza cecha realizmu jej ducha - realizmu ewangelicznego, gdyż Chrystus mówi nieustannie o gotowości i czuwaniu. Ten, kto zaniedbuje teraźniejszość,
nie czuwa, bo nie jest gotowy. Wkłada natomiast energię w marzenia, a nie w to, co teraz jest możliwe do spełnienia. Chrystus przychodzi z miłością teraz. To skoncentrowanie się na teraźniejszości pozwala
Teresie dostrzec wszystkie możliwe okazje do kochania oraz wykorzystać je. Do tego jednak potrzebne jest spojrzenie nacechowane wiarą, iż ten moment jest darowany mi przez Boga, aby Go teraz, w tej sytuacji
kochać. Nawet gdy sytuacja obecna jawi się w bardzo ciemnych barwach, Teresa nie traci nadziei. „Słowa Hioba: Nawet gdybyś mnie zabił, będę ufał Tobie, zachwycały mnie od dzieciństwa. Trzeba mi
jednak było wiele czasu, aby dojść do takiego stopnia zawierzenia. Teraz do niego doszłam” - napisze dopiero pod koniec życia.
Teresa poznaje, że wielkość czynu nie zależy od tego, co robimy, ale zależy od tego, ile w nim kochamy. „Nie mając wprawy w praktykowaniu wielkich cnót, przykładałam się w sposób szczególny
do tych małych; lubiłam więc składać płaszcze pozostawione przez siostry i oddawać im przeróżne małe usługi, na jakie mnie było stać”. Jeśli spojrzeć na komentarz Chrystusa odnośnie do tych, którzy
wrzucali pieniądze do skarbony w świątyni, to właśnie w tym kontekście możemy uchwycić zamysł Teresy. Nie jest ważne, ile wrzucimy do tej skarbony, bo uczynek na zewnątrz może wydawać się wielki, ale
cała wartość uczynku zależy od tego, ile on nas kosztuje. Zatem należy przełamywać swoją wolę, gdyż to jest największą ofiarą. Przezwyciężając miłość własną, w całości oddajemy się Bogu.
Były chwile, gdy Teresa chciała ofiarować Bogu jakieś fizyczne umartwienia. Taki rodzaj praktyk był w czasach Teresy dość powszechny. Jednak szybko się przekonała, że nie pozwala jej na to zdrowie.
Było to dla niej bardzo ważne odkrycie, gdyż utwierdziło ją w przekonaniu, że nie trzeba wiele, aby się Bogu podobać. „Dane mi było również umiłowanie pokuty; nic jednak nie było mi dozwolone, by
je zaspokoić. Jedyne umartwienia, na jakie się zgadzano, polegały na umartwianiu mojej miłości własnej, co zresztą było dla mnie bardziej pożyteczne niż umartwienia cielesne”. Teresa nie wymyślała
sobie jakichś ofiar. Jej zadaniem było wykorzystanie tego, co życie jej przyniosło.
Umiejętność docenienia chwili, odkrycia, że wszystko jest do ofiarowania - tego uczy nas Teresa. My sami albo narzekamy na trudny los i marnujemy okazję do ofiarowania czegoś trudnego Bogu,
albo czynimy coś zewnętrznie dobrego, ale tylko z wygody, aby się komuś nie narazić lub dla uniknięcia wyrzutów sumienia. Intencja - to jest cały klucz Teresy do świętości. Jak wyznaje, w swoim
życiu niczego Chrystusowi nie odmówiła, tzn. że widziała wszystkie okazje do czynienia dobra jako momenty wyznawania swojej miłości.
Inną cechą, która przybliża ją do nas, jest naturalność jej modlitwy. Teresa od Dzieciątka Jezus, która jest córką duchową św. Teresy od Jezusa, jest jej przeciwieństwem odnośnie do szczególnych łask
na modlitwie. Złożyła nawet z tych łask ofiarę, bo czuła, że w nich można szukać siebie. Jej życie modlitwy było często bardzo marne, gdyż zdarzało się jej zasypiać na modlitwie. Po przyjęciu Komunii
św. zamiast rozmawiać z Bogiem, spała. Nie dlatego, że chciała, ale dlatego, że nie potrafiła inaczej. Ważny jest fakt, iż nie martwiła się za bardzo swoją nieumiejętnością modlenia się. Wierzyła, że
i z takiej modlitwy Chrystus jest zadowolony, gdyż ona nie może Mu ofiarować nic więcej poza swoją słabością.
Aby się przekonać, jak daleko lub jak blisko jesteśmy przyjmowania Ewangelii w całej jej głębi, zastanówmy się, jak podchodzimy do niechcianych prac, mniej wartościowych funkcji, momentów, gdy nie
jesteśmy doceniani, a nawet oskarżani. Czy widzimy w tym okazję, aby to wszystko ofiarować Chrystusowi, czy też walczymy o to, aby postawić na swoim lub zwyczajnie zachować twarz? Jak postępujemy wobec
osób, które są dla nas przykre? Czy je obgadujemy, czy też widzimy w tym okazję, aby im pomóc w drodze do Boga? Teresa powie, gdy nie może już przyjmować Komunii św. ze względu na zaawansowaną chorobę,
że wszystko jest łaską. Czy każda trudna sytuacja, trudny człowiek jest dla mnie łaską?
Na rynku wydawniczym w Portugalii pojawiły się dwie publikacje zawierające wspomnienia siostry Łucji dos Santos, karmelitanki bosej, która była jedną z trojga uczestników objawień maryjnych w Fatimie trwających pomiędzy 13 maja i 13 października 1917 roku.
Jedną z nowości jest książka autorstwa siostry Ângeli Coelho, wicepostulatorki procesu beatyfikacyjnego portugalskiej wizjonerki, zatytułowana „Viver na Luz de Deus” (Żyjąc w Bożym świetle). Publikacja, której współautorem jest francuski karmelita bosy o. François Marie Léthel, została wydana przez Edições Carmelo. Rzuca ona nowe światło na życie siostry Łucji.
MŚ w kajakarstwie górskim - złoty medal Zwolińskiej w C1
2025-10-02 08:07
PAP
PAP/EPA/DAN HIMBRECHTS
Klaudia Zwolińska zdobyła złoty medal w konkurencji kanadyjek jedynek (C1) w mistrzostwach świata w kajakarstwie górskim w australijskim Penrith.
26-latka slalomistka z Nowego Sącza przed rokiem została wicemistrzynią olimpijską w K1, a w 2023 roku w tej specjalności miała brąz mistrzostw świata. W kanadyjkach nie odnosiła dotychczas większych sukcesów, np. była 17 w paryskich igrzyskach.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.