Życie każdego chrześcijanina powinno opierać się nie tylko na radościach. Dlatego też Wielki Post, czas umartwienia, jest doskonałą okazją do tego, by zatrzymać bieg życia, by zwolnić i zastanowić się nie tylko nad pamiątką ukrzyżowania Pana Jezusa, ale i nad własnym postępowaniem. Takie chwile sprawiają, że Bóg staje się bliższy, namacalny i bardziej ludzki.
Wiara do końca życia
Pani Stanisława ma ponad 70 lat. W swoim życiu niejedną parę butów zdarła, pokonując drogę do kościoła. Niejednokrotnie wracała do domu po długiej modlitwie przemarznięta do szpiku kości. Dlatego dziś starszej kobiecie ciężko jest zrozumieć młodych.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
- Do kościoła chodzi coraz mniej ludzi, a w czasie rekolekcji jest ich jeszcze mniej - opowiada o swoich spostrzeżeniach. - Dawniej wszyscy pracowaliśmy przy domu, na wsi, więc i do kościoła w tygodniu więcej nas przychodziło. Teraz za pracą wyjeżdża się do miasta, czasem bardzo daleko.
Dzieci na rekolekcje chodziły z rana, a po południu przychodziła kolej na dorosłych. Dziś te rekolekcje są pomieszane. A jak dzieci przychodzą ze starszymi, to nie śpiewają już tak radośnie - wspomina z żalem.
Rekolekcje wielkopostne dla pani Stanisławy to czas obowiązkowy. Kobieta nie zastanawia się nad sensem pytania: przymus czy czas refleksji? Bo jaką wiarę wyniosło się z domu, taką drogą z Bogiem lub obok Niego kroczy się przez resztę życia.
Ważny czas
Reklama
Pani Krystyna ma niecałe 50 lat, pracuje zawodowo. Jej dzieci wyjechały na studia do Wrocławia, więc w domu została sama z mężem. Oboje po pracy w czasie, kiedy u nich w parafii są rekolekcje, jadą do kościoła, by w ciszy, skupieniu i dzięki wskazówkom księdza przygotować się do najważniejszych dla nich świąt. - Nie wyobrażam sobie, by Wielkanoc nie była poprzedzona rekolekcjami, w których nie wzięłabym czynnego udziału. Te chwile spędzone w kościele, pod przewodnictwem duchowym, zakończone spowiedzią, zwiastują, że nadszedł bardzo ważny okres w życiu mojej rodziny. Kobieta cieszy się, kiedy w tym czasie są w domu jej dzieci i wszyscy siadają w jednej ławce w kościele, by wysłuchać nie tylko słów kapłana, ale i samego Boga.
- Ciężko jest pogodzić życie zawodowe z życiem blisko Boga, ale to tylko kwestia umiejętności gospodarowania czasem. Układam sobie tak dzień, by dwa razy do roku w pełni uczestniczyć w rekolekcjach. Żadna wymówka mnie nie przekonuje, bo nie jest wystarczająco przekonująca - kończy.
Ukojenie w ramionach Boga
Trzydziestoletnia Anna ma męża i dwuletnią córeczkę, pracuje w szkole. Z mężem tak dzielą się obowiązkami, by oboje mogli uczestniczyć w rekolekcjach.
- Chodzę z moim uczniami do kościoła i z nimi biorę udział w rekolekcjach. Wielki Post to czas szczególnie dla mnie ważny. Zrozumiałam to, kiedy byłam w ogólniaku i zmarła moja babcia, z którą byłam bardzo mocno związana. Umarła właśnie w Wielkim Poście. Chodząc na Msze św. w tym ciężkim dla mnie okresie życia, pojęłam sens „Gorzkich żali”. Cały swój ból odnalazłam w tekście nabożeństwa. To był przełom, w którym zwróciłam się w stronę Boga. Od tamtego czasu nie opuszczam niedzielnej Eucharystii, świąt, rekolekcji i istotnych momentów w życiu mojej rodziny. Chcę dzielić smutek i radość z Bogiem, dlatego uczestniczę w rekolekcjach, bo chcę być w tych trudnych dla Boga chwilach przy Nim.
Oblicze Chrystusa uleczy zranione serce
Karol ma 26 lat. Nie ma jeszcze rodziny, jednak jego świadectwo i postrzeganie świata jest głęboko zakorzenione w życiu Kościoła katolickiego.
Reklama
- Rekolekcje wielkopostne zawsze były i pozostaną dla mnie niezwykłym czasem refleksji nad własnym życiem. Spojrzeniem na to, co było dobre i podziękowaniem za wszelkie dobro, którego staliśmy się udziałem. Ale też okazją, by poprosić Jezusa o potrzebną przemianę, uleczenie moich wszystkich słabości, niedociągnięć i o siły potrzebne do tego. Dzisiaj żyje się bardzo szybko, wiele zostawiamy na ostatnią chwilę, w wielu sytuacjach usprawiedliwiamy się, mówiąc: przecież to nie jest złe… inni żyją jeszcze gorzej. To jakże proste zdanie pomaga nam, by móc spokojnie dalej podążać w zwariowanym tempie świata. Ale czy nie jest to dokładnie przyjmowanie takiej postawy jak w przypowieści ewangelicznej, gdzie to dostrzegamy drzazgę w oku naszego brata, który żyje w naszym otoczeniu, a belki w swoim nie widzimy? Aby móc usunąć belkę z naszego oka, musimy się zatrzymać, stanąć, popatrzeć w oblicze Chrystusa, który potrafi uleczyć każde zranione serce. Czas Wielkiego Postu i odbywających się w nim rekolekcji jest zawsze czasem niezwykłej zadumy, refleksji i pogłębieniem naszej więzi z Bogiem.
Wiara to nie jest przymus
Ewa jest licealistką. Na religię nie chodzi z przymusu, bo rodzice jej kazali. W zajęciach chętnie uczestniczy, a wyjścia na rekolekcje to nie jest czas wolny od szkoły i nauki, to czas, który ją ubogaca wewnętrznie.
- Może, gdyby moi rówieśnicy wybrali się na rekolekcje w inne miejsce niż kościół, spotkali wartościowych ludzi, poznali ścieżki, jakimi oni kroczą, zrozumieliby, że wiara to nie jest przymus. Z takim podejściem do spraw niedzielnej Mszy św. znacznie łatwiej wychodzi się z domu, siada w ławce, a nie spędza czas na głośnych rozmowach na kościelnym dziedzińcu. Ja to zrozumiałam i teraz nie wstydzę się swojej wiary, nie wstydzę się także modlić. Przemianę przeżyłam właśnie na rekolekcjach, kiedy do naszej parafii przyjechała grupka studentów opowiadających o dorosłym życiu i pokusach, jakie niesie. To oni przybliżyli mi Boga, Tego, do którego mogę się zwrócić nie tylko w chwilach zwątpienia. Dzięki nim poznałam moralność i etykę. Reszta została pozostawiona mi. Myślę, że ten egzamin zdałam. Kiedy pójdę na studia, będę działać w duszpasterstwie, by w ten sposób jeszcze bardziej przybliżyć się do Boga.
Kościół daje uczucie lekkości
Basia jest jeszcze przed Pierwszą Komunią św. Na rekolekcje chodzi z rodzicami i z całą szkołą.
- Lubię chodzić do kościoła, a najbardziej, kiedy są rekolekcje. Uczymy się śpiewać nowych piosenek, jest inny ksiądz, który opowiada bardzo ciekawe historie. Dostajemy różne zadania do wykonania, a kiedy wychodzę z kościoła, czuję się taka lżejsza i radośniejsza.
W obiegowej opinii utarło się, że chodzenie do kościoła to przymus. Nic bardziej mylnego. Takie stanowisko prezentują ludzie, którzy stanęli plecami do Pana Boga i nie chcą na Niego spojrzeć. Nie słyszą, co mówi. Czas rekolekcji jest idealnym momentem, by przebudzić się z letargu, by uciec z prozy dnia codziennego, by zwolnić pogoń za pieniądzem i karierą, bo to nie one ważne są w życiu człowieka, najważniejszy jest Bóg. Postarajmy się tym razem nie być głusi na słowo kapłana, a tym samym na Słowo Boże i zacznijmy zmieniać świat, zaczynając od siebie i od prostej refleksji. Później będzie o wiele łatwiej. Wielki Post jest świetną ku temu okazją.