Reklama

Wiadomości

Nysa: Sytuacja w mieście się stabilizuje; mieszkańcy liczą straty

Według mieszkańców Nysy we wtorek sytuacja po powodzi powoli się stabilizuje. Niektórzy z nich wracają do domów, inni liczą straty i sprawdzają, co zostało zalane. Zwracają też uwagę, że będą potrzebować pomocy w powrocie do normalności.

[ TEMATY ]

powódź w Polsce (2024)

PAP/Sławek Pabian

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Choć, jak relacjonują mieszkańcy, sytuacja w Nysie powoli wraca do normy, to ulice miasta nadal wydają się opustoszałe. Nad miastem latają śmigłowce, zamknięty jest urząd miejski, a wjazdu do centrum pilnują policjanci, którzy zawracają większość jadących tu samochodów. Nas, dziennikarzy, wpuszczają – jak mówią – na własną odpowiedzialność, bo miasto ciągle spodziewa się wody z Czech.

Tuż za policyjnym punktem kontrolnym za rondem Solidarności przejeżdżamy przez most nad wzburzoną rzeką i wjeżdżamy do niemal pustego centrum, po którym spacerują pojedyncze osoby. Przy wjeździe wita nas opustoszała Galeria Handlowa Dekada Nysa i jej zalany po strop podziemny garaż.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

"Takich miejsc jest tutaj dużo" – mówi nam Bogusław Białochławek. Do drugiej w nocy razem z setkami innych mieszkańców miasta umacniał wały przy ul. Wyspiańskiego. Teraz sprawdza, co zostało zalane.

"W nocy na wałach było bardzo dużo młodych osób, nawet dziewczyn, dużo znajomych. Były nas pewnie setki osób. Przerzucaliśmy worki, dopóki starczyło nam sił. Później wróciliśmy do domu. W samym centrum wody na szczęście nie było, więc chyba nasza praca nie była daremna. Żyjemy, ale będziemy potrzebowali dużo pomocy" – mówi i opowiada, że we wtorek największa walka toczy się przy tamie. Tam pracują żołnierze WOT.

Reklama

"Tutaj, w centrum, jest już na szczęście po wszystkim. Widać, że te osoby, które stąd uciekły, powoli wracają do domów" – zaznacza.

Bożena Wiśniewska, która przeżyła powódź w Nysie i Kłodzku w 1997 r. o tej obecnej mówi ze spokojem i przyznaje – starsze pokolenie jest już do tego przyzwyczajone, ale powódź jest szokiem dla młodzieży.

"W 1997 r. było zupełnie inaczej. Warunki techniczne były bardzo ograniczone, nie mieliśmy internetu, telefonów komórkowych, nie było informacji, więc sytuację ratowały telefony stacjonarne. Wtedy, jak wróciłam od siostry z Nysy do Kłodzka, przeżyłam szok. Niestety, wtedy nie przewidzieliśmy wielu rzeczy. Teraz Kłodzko stara odsuwać się od rzeki" – ocenia.

Mówi, że w Nysie mieszka na terenie zalewowym. "Wczoraj woda zatrzymała się przy Wieży Bramy Ziębickiej, zaledwie jeden sklep ode mnie" – opowiada. Pytana o pracę służb podkreśla, że działają bardzo sprawnie.

"Podziwiam tych chłopaków z WOT-u, dziewczyny. Są bardzo zaangażowani. To widać" – mówi.

Jak sytuacja wyglądała tu jeszcze niedawno, zobaczyć można w sklepie spożywczym ABC przy ul. Kolejowej w Nysie. Na podłodze widać warstwę błota. Zniszczone przez powódź towary leżą w skrzynkach. Lodówki z napojami stoją powyłączane. Najniższe półki są puste. To do nich sięgnęła woda. Linię wody widać dokładnie na ścianach.

"Proszę spojrzeć. Było jej do kolan" – opowiada pani Halina, właścicielka sklepu.

Kobieta i jej znajoma we wtorek od rana sprzątają sklep.

Reklama

"Woda, która wdarła się do mojego sklepu sięgała kilkudziesięciu centymetrów. Wszystko co było na dolnych półkach, jest zniszczone. Towar, dokumenty" – mówi ze łzami w oczach. I dodaje, że w niedzielę woda wdarła się do jej spożywczaka w kilka chwil.

Na pytanie, czy gorsza sytuacja była teraz, czy w 1997 r. mówi, że teraz było gorzej. Zwraca uwagę, że na razie nie ma informacji na temat ewentualnej pomocy, której miałby udzielić jej samorząd. Dodaje, że zrobiła zdjęcia zniszczeń.

Kobieta mówi, że woda wdarła się też do jej domu. "U mnie w domu jest podobnie. Bo i kotłownię mam zalaną i pralnię. Nie dość, że sklep zniszczony, to jeszcze dom" – opowiada. "Nie mam pojęcia, co teraz będzie" – dodaje.

mchom/ mark/ joz/ jpn/

2024-09-17 11:41

Oceń: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Młodzież z KLO w Henrykowie pomaga powodzianom

[ TEMATY ]

powódź w Polsce (2024)

Archiwum KLO Henryków

Młodzież z KLO Henryków pomaga na terenach objętych powodzią

Młodzież z KLO Henryków pomaga na terenach objętych powodzią

Decyzja o pomocy podjęta została bardzo szybko. Pierwszą stacją był Kamieniec Ząbkowicki, następnie Lewin Brzeski i Lądek Zdrój. Docierali tam, gdzie nikt jeszcze z pomocą nie dotarł. Towarzyszyli im rodzice oraz ks. mjr Krzysztof Deja, dyrektor KLO w Henrykowie i wicedyrektor ks. Marcin Werczyński.

– Kamieniec Ząbkowicki był ze względu na to, że mamy tam trzy uczennice oraz nauczyciela historii, którzy ucierpieli w powodzi. Pospieszyliśmy im z pomocą. Okazało się jednak, że nie tylko im trzeba pomagać, ale także innym, więc od razu wzięliśmy się do pracy. Do działań zostaliśmy rozdysponowani przez koordynatora. Dostaliśmy konkretne adresy i konkretne miejsca, które mieliśmy odwiedzić, a w których nikt jeszcze z pomocą nie był – mówi ks. mjr Krzysztof Deja.
CZYTAJ DALEJ

Rozważania na niedzielę bp. Andrzeja Przybylskiego: Uroczystość świętych Apostołów Piotra i Pawła

2025-06-27 12:36

[ TEMATY ]

rozważania

bp Andrzej Przybylski

BP KEP

Każda niedziela, każda niedzielna Eucharystia niesie ze sobą przygotowany przez Kościół do rozważań fragment Pisma Świętego – odpowiednio dobrane czytania ze Starego i Nowego Testamentu. Teksty czytań na kolejne niedziele w rozmowie z Aleksandrą Mieczyńską rozważa bp Andrzej Przybylski.

Gdy Piotr i Jan wchodzili do świątyni na modlitwę o godzinie dziewiątej, wnoszono właśnie pewnego człowieka, chromego od urodzenia. Umieszczano go codziennie przy bramie świątyni, zwanej Piękną, aby wchodzących do świątyni prosił o jałmużnę. Ten, zobaczywszy Piotra i Jana, gdy mieli wejść do świątyni, prosił ich o jałmużnę. Lecz Piotr, przypatrzywszy się mu wraz z Janem, powiedział: «Spójrz na nas!» A on patrzył na nich, oczekując od nich jałmużny. «Nie mam srebra ani złota – powiedział Piotr – ale co mam, to ci daję: W imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka, chodź!» I ująwszy go za prawą rękę, podniósł go. A on natychmiast odzyskał władzę w nogach i stopach. Zerwał się i stanął na nogach, i chodził, i wszedł z nimi do świątyni, chodząc, skacząc i wielbiąc Boga. A cały lud zobaczył go chodzącego i chwalącego Boga. I rozpoznawali w nim tego człowieka, który siedział przy Pięknej Bramie świątyni, aby żebrać, i ogarnęło ich zdumienie i zachwyt z powodu tego, co go spotkało.
CZYTAJ DALEJ

Zabrzmiały po latach

2025-06-28 15:56

[ TEMATY ]

Zatonie

Organy Meinerta

Wybudzenie organów

Karolina Krasowska

Uroczystość odbyła się z udziałem pasterza diecezji bp. Tadeusza Lityńskiego, który przewodniczył uroczystej Mszy św. z obrzędem wybudzenia organów

Uroczystość odbyła się z udziałem pasterza diecezji bp. Tadeusza Lityńskiego, który przewodniczył uroczystej Mszy św. z obrzędem wybudzenia organów

W zatońskim kościele pw. Matki Boskiej Częstochowskiej, po 14 latach, na nowo zabrzmiały najstarsze organy w województwie lubuskim.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję