Pani Urszula, Pani Karolina i ksiądz Michał. Spędzili za kratkami już 213 dni. W mediach prorządowych napisano o nich wszystko, ale jakoś konkretów procesowych, dowodowych nie podano wiele. Gdyby nawet przyjąć tezę nielegalnej prokuratury, zgodnie z którą cała trójka jest zamieszana w wielki przekręt, to przykłady „grzane” byłyby wszędzie. Wskazuje na to dotychczasowa praktyka, gdzie nagrania, dokumenty i akta pojawiały się natychmiast i służyły za osłonę medialną kolejnych rządowych akcji.
Reklama
Niezależnie jednak od oceny całej sprawy wykorzystania środków publicznych, które nie trafiły (a przynajmniej żadna taka informacja publicznie nie wypłynęła, więc na zasadzie domniemania niewinności mamy prawo uznawać, że wina nie została dowiedziona) do prywatnych rąk szkalowanych, sposób ich traktowania, który już nie ulega wątpliwości – nie ma nic wspólnego z tym co uznajemy za „państwo prawa” i „cywilizowane podejście do obywatela”. Gdy Adam Bodnar był Rzecznikiem Praw Obywatelskich, chętnie przebierał się w szaty obrońcy zwykłych ludzi, w tym nawet raz posunął się do bronienia przed kajdankami mordercy z Mrowin. Dziś milczy, gdy jako minister sprawiedliwości nadzoruje działania totalnie bandyckie wobec księdza i dwóch kobiet urzędniczek. Ograniczanie konstytucyjnego prawa do obrządków religijnych, a nawet tortury, to dziś jego znak rozpoznawczy, człowieka, który łagodnym wyrazem twarzy i pięknymi frazesami zdobył zaufanie na tyle wystarczającej liczby wyborców, że nie tylko zdobył poselski mandat, ale został szefem jednego z kluczowych resortów w rządzie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Areszt wydobywczy. Od lat tak bardzo walczył z nią obóz „uśmiechniętej Polski”, który ostatnio nawet postanowił znowelizować prawo pod kątem wydłużających się aresztów. Co prawa przy okazji władza chce skasować prawo do kasacji Prokuratora Generalnego w sprawach, gdzie orzeczono „niewspółmierny wymiar kary” za ciężkie przestępstwa, ale wiadomo, że najtwardszemu elektoratowi trzeba się odwdzięczyć. Dziś wydobywczy areszt jest już ok, a traktowanie niegroźnych osadzonych (u kapłana i dwóch urzędniczek nie stwierdzono ŻADNYCH oznak agresji, czy zagrożenia swojego lub innych zdrowia/życia) to dowód wielkiej odwagi. Co tam mafie watowskie, gangsterzy i mordercy, gdy możemy zająć się młodym mężczyzną i dwiema kobietami, urzędniczkami.
Ten cały cyrk jednak nie przynosi pożądanych rezultatów. Jeśli chodziło o tzw. Silnych Razem, czyli najtwardszy elektora nowej władzy, to nie oszukujmy się – oni czekają na Jarosława Kaczyńskiego, Mateusza Morawieckiego i Zbigniewa Ziobrę za kratkami, a nie jakichś „randomów”. Okazuje się, że nie ma ani chleba (sytuacja gospodarcza coraz gorsza), ani igrzyska tak naprawdę nie są niczym satysfakcjonującym. Wskazują na to sondaże, opinie zaprzyjaźnionych ośrodków medialnych i reakcje w sieci. To wszystko są czynniki od których władza uciec nie może i prawdopodobnie nie ucieknie, a jeśli tak się stanie, to i rząd się zmieni i przyjdzie czas konsekwencji. Nie tylko wobec głównego wodza, Donalda Tuska, ale i wobec wykonawców jego woli w kluczowych kwestiach, a na tej liście wysoko jest właśnie Adam Bodnar. Czy zdaje sobie z tego sprawę? To inteligentny człowiek, więc pewnie tak. Czy szuka teraz rozwiązania swojej sytuacji? Być może. Niewykluczone jednak, że tak bardzo uwierzył w swoją rolę pierwszego generała
„demokracji walczącej”, że nie do końca rozumie co się dzieje i co może się stać. Również z nim osobiście. Może się okazać za jakiś czas, że ta empatia, której dziś jemu brak – mogłaby mu pomóc w przyszłości, gdy przyjdzie czas odpowiedzialności za swoje czyny. A historia ma to do siebie, że nie spieszy się i prędzej czy później upomni się o sprawiedliwość – także dla tych, którzy teraz milczą, zapisując się na kartach historii właśnie jako narzędzie opresyjnej władzy. Tu Rubikon został dawno przekroczony i „dobra mina do złej gry” już nie wystarczy.