18 sierpnia br. w dorocznej pielgrzymce kobiet do Piekar Śląskich przybyło ich ok. 100 tys., niemal wyłącznie Ślązaczek, głównie nauczycielek i pielęgniarek. Piechotą, samochodami albo na rowerach. Babcie z wnuczkami, córki z matkami. Zachwycony kard. Joachim Meisner z Kolonii rzekł: - Byłem już wszędzie na świecie, ale najpiękniejsze kobiety są na Śląsku!
Największe sanktuarium maryjne Śląska - tak nazywane są Piekary. Jednak niewiele wiemy o cudownym obrazie wiszącym w głównej nawie okazałej świątyni. Przypuszcza się, że wcześniej pierwotny wizerunek ozdabiał jakąś przydrożną kapliczkę, więc nikt nie zawracał sobie głowy spisywaniem jego pochodzenia. Obecnie specjaliści wskazują na XV wiek. Najpewniej Maryja otrzymała twarz jakiejś młodej matki, bo zwyczajem średniowiecznym malowano z żywego modelu.
Historia pachnąca różami
Historia Piekar zaczyna się w chwili, gdy proboszcz piekarski sprzed wieków - ks. Jakub Roczkowski - wyczyścił obraz wiszący w bocznej nawie i powiesił go w głównym ołtarzu, bo… obraz ładnie pachniał. O owym zapachu czytamy dziś w starych kronikach, znając nawet dokładną datę owego wydarzenia - 27 sierpnia 1659 r. Na tyle było to zdarzenie zdumiewające, że dzień ten uchodzi za początek kultu piekarskiego wizerunku.
Niebawem do uszu proboszcza zaczęły dochodzić opowieści o cudach i uzdrowieniach, jakie dzieją się za sprawą obrazu. Musiało być o tym naprawdę głośno w okolicy, skoro właśnie do Piekar przybiegli po ratunek mieszkańcy niedalekich Tarnowskich Gór, gdy zaraza dziesiątkowała ich miasto. Madonna pomogła. W ramach dziękczynienia tarnogórzanie złożyli uroczysty ślub, że co roku będą pielgrzymować do Piekarskiej Pani. I mimo upływu setek lat - danego słowa dotrzymują. Zresztą to oni pierwsi nazwali ją Mater Admirabilis, czyli Matką Przedziwną.
Obraz piekarski stał się wkrótce przyczyną poważnych zatargów między opiekującymi się nim jezuitami a krakowską kurią. Przez lata wizerunek Piekarskiej Pani zamykany był w szafie w zakrystii, a wspomniany już ks. Roczkowski przesiedział cały miesiąc w więzieniu biskupim na siewierskim zamku za to, że pozwolił ludziom modlić się przed obrazem. Pod groźbą ekskomuniki zakazano kapłanom mówić o piekarskiej ikonie „cudowna”. Poirytowany takim obrotem sprawy cesarz Leopold I otoczył wreszcie Piekary swoją kuratelą. Tutaj przybył, idąc na Wiedeń, król Jan III Sobieski i zostawił srebrną sukienkę. Tutaj też w 1697 r. August II, a w 1734 r. August III podpisywali „pacta conventa”.
W 1702 r. jezuici, w obawie przed kolejną wojną, wywieźli obraz do Opola, a w ołtarzu głównym piekarskiej świątyni zawiesili wielce udaną kopię, namalowaną przez Karola Zipsera. Oryginał nigdy do Piekar nie wrócił. Nadal wisi w opolskim kościele Świętego Krzyża. I wtedy okazało się, że w Piekarach nic się nie zmieniło - ludzie nadal doznają tutaj rozmaitych łask.
Reklama
W 1925 r. kard. August Hlond doprowadził do koronacji obrazu. Korony dwukrotnie kradziono, co powodowało zawsze obok ekspiacji także odnowienie wizerunku - ostatnia renowacja przywróciła ikonie piekarskiej jej pierwotny wygląd. Przez wieki Matkę Bożą Piekarską nazywano: Matką Przedziwną, Uzdrowieniem Chorych, Ucieczką Grzeszników, Gospodynią Śląską, wreszcie Matką Bożą Miłości i Sprawiedliwości Społecznej - i tak najczęściej nazywana jest dzisiaj.
Jeden sierpniowy dzień
Najsłynniejsze są dwie z wielu pielgrzymek, jakie co roku przychodzą do Piekar. Mężczyźni spotykają się w maju. Kobiety - w pierwszą niedzielę po 15 sierpnia, po uroczystości Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Dzieje się tak od czasów przedwojennych, gdy jeszcze chodziło się „na zloty”.
W niedzielny poranek 18 sierpnia 2013 r. pierwsze pątniczki mijamy jakieś 15 km od Piekar. Wlewają się w miasto ze wszystkich stron. Większość od razu kieruje się na Rajski Plac, nieopodal sanktuarium, który mieści też piekarską Kalwarię. Rajski Plac ma dużo wysokich drzew, a więc dużo, jakże potrzebnego w tym skwarnym dniu, cienia. Na godzinę przed rozpoczęciem uroczystości już trudno o dobre miejsce. Wokół kobiety w całej swej rozmaitości - sędziwe i młode, dziewczęta i babcie. Matki, żony, wdowy, panny i kobiety samotne. Odziane elegancko i na sportowo. Na trawie koc przy kocu i rzędy krzeseł turystycznych. Obok kosze piknikowe i parasolki, mające dodatkowo ochronić przed słońcem.
Oczywiście, nas najbardziej zachwycają panie w śląskich strojach ludowych - w czepcach i wieńcach, w poletkach haftowanych w kolorowy wzór, w kabotkach z cieniutkiego płótna, w trzewikach trzeszczących jak trzeba przy każdym kroku, we wstążkach i koralikach.
W tym roku organizatorzy mówią o 100 tys. pątniczek przybyłych do Piekar Śląskich. O co proszą, za kogo się modlą?
Reklama
- Kobiety modlą się zawsze o to samo - wyjaśnia Anna z Katowic, lekarka z Ochojca, prosto po dyżurze. - Za tych, których kochamy. O ich bezpieczeństwo i zdrowie. Za dzieci, męża, rodzinę. O pracę, spokój, stabilizację. My, kobiety, wiemy, że Matka Boża rozumie nas doskonale - nasze niepokoje, nasze lęki, nasze nadzieje, marzenia. Zna je z autopsji - Ona też drżała o pomyślność swojej rodziny.
- Przychodzimy do Niej czasem po ratunek, czasem po radę, najczęściej jednak z wdzięczności. Zawsze jest za co dziękować - mówi Małgorzata, nauczycielka z Tarnowskich Gór. - Przyjechałam z córkami i bratanicami na rowerach. Mają już swoje ulubione miejsce na placu i swoje drzewo, o które opierają rowery.
Dwie panie przyszły piechotą z centrum Katowic. Wstały o 4 rano, żeby zdążyć na zbiórkę o 5.30. - Do Piekar chodziła jeszcze moja babcia. Pierwszy raz wzięła mnie z sobą, gdy miałam bodaj 9 lat. Wtedy chodziło się całymi kamienicami, podwórkami. Uwielbiałam tę atmosferę przygotowań, a potem drogi. Pamiętam, jak mama ściskała mnie za rękę, żebym się nie zgubiła. Te same modlitwy, te same pieśni, w większości te same intencje. Żeby w życiu było tak stabilnie - wzdycha. - Niewiele się od tego czasu zmieniło. No, może dawniej więcej pielgrzymów szło w strojach ludowych. Ale za to dzisiaj więcej się spowiada - wskazuje na wirydarz, a tam prawdziwe oblężenie konfesjonałów. Z powodu braku wolnych miejsc młody kapłan przysiadł na postumencie w centrum wirydarza. Penitentki kucają lub przysiadają obok. Spowiedź trwa nieprzerwanie kilka kolejnych godzin.
Pani Piekarska wyszła do swoich
Reklama
Procesja z kopią cudownego obrazu tradycyjnie przemierza trasę z kościoła na pobliską Kalwarię. Wraz z pielgrzymami kroczą: metropolita katowicki abp Wiktor Skworc, arcybiskup senior Damian Zimoń, kard. Joachim Meisner z Kolonii, abp Szczepan Wesoły, bp Jan Kopiec, ordynariusz gliwicki, bp Piotr Greger, biskup pomocniczy diecezji bielsko-żywieckiej, ks. inf. Adam Kokoszka reprezentujący biskupa tarnowskiego, oraz ks. inf. Józef Pawliczek, reprezentujący metropolitę lwowskiego. Kobiety pięknie wita abp Skworc. Ma na sobie stułę, którą bł. Jan Paweł II podarował sanktuarium piekarskiemu podczas pielgrzymki do ojczyzny w 1979 r.
Mszę św. po łacinie celebruje, a homilię po niemiecku głosi abp Joachim Meisner. Też pochodzi ze Śląska, tylko z Dolnego, z Wrocławia. Kardynał przywołuje stare porzekadło, że grzech postarza i oszpeca. Że Bóg jest nie tylko święty i dobry - ale jest także piękny. Kobieta zaś jest przecież synonimem piękna. Siedzące na trawie wokół kalwaryjskiego ołtarza panie są wdzięczne niemieckiemu Kardynałowi chyba najbardziej za ten fragment: - Kobiety są, oczywiście, co do wartości całkowicie równe mężczyznom, ale nie powinny przy tym zapominać o swojej monopolistycznej pozycji, tzn. że są sercem ludzkości, i dlatego są niezbędne jako kobiety i matki w rodzinie, Kościele i społeczeństwie. Już w starożytności europejskiej mówiło się, że społeczeństwo, które jest zepsute przez mężczyzn, będzie uratowane przez kobiety, ale społeczeństwo, w którym zepsute są kobiety, jest już nie do uratowania. Dokładniej mówiąc, przed kobietą w społeczeństwie powinny stać otworem wszelkie dobre możliwości, ale nie może ona przy tym - powiedzmy to jeszcze raz - stracić swojej pozycji jako centrum ludzkości.
Reklama
Wielki aplauz i zapewne dozgonną wdzięczność słuchaczek zaskarbił sobie kard. Meisner uwagą uczynioną poza głównym nurtem kazania: - Powiem teraz coś, czego nie mam na kartce. Tego nie muszą słuchać media, to jest tylko dla was. Byłem już wszędzie na świecie, ale najpiękniejsze kobiety są na Śląsku! Mam nadzieję, że mężczyźni potrafią to docenić! Wiem, dlaczego tak jest: bo wciąż przychodzicie do Matki Bożej Piekarskiej.
Spotkanie kobiet z Panią Piekarską kończą Nieszpory maryjne. W sierpniowe parne popołudnie spod drzew omdlałych od upału niesie się gromki śpiew: „O Maryjo, czemu biegniesz w niebo, z jaką spieszysz do Boga potrzebą?”.
Jest jeszcze ostatni akord - bardzo osobisty gest Kardynała Kolonii. Joachim Meisner mówi nie bez wzruszenia: - Kiedy postanowiłem zostać księdzem, moja mama powiedziała mi: „Bez kobiety serce mężczyzny umiera. Dlatego trzymaj się bardzo mocno serca Matki Bożej”. I tak tyle już lat czuję się szczęśliwy z Tą jedną Kobietą. Dlatego chcę podarować mój pierścień biskupi najpiękniejszej śląskiej Kobiecie - Matce Bożej Piekarskiej.
W 1980 r. rozpoczęto gruntowne czyszczenie i restaurację Kaplicy Sykstyńskiej w Watykanie. Po usunięciu pyłu i brudu nagromadzonego przez ponad czterysta lat zostały odsłonięte w pierwotnym
blasku wspaniałe malowidła znamienitych artystów. Wśród nich, na ścianie ołtarza, znajduje się monumentalny fresk Michała Anioła „Sąd Ostateczny”, który powstał w latach 1536-1541. To jedno
z najwspanialszych arcydzieł sztuki renesansu. Artysta w mistrzowski sposób posługując się kolorami oraz z wielkim poczuciem ruchu, ukazał na obrazie wzrastające napięcie i oczekiwanie osób, które otaczają
Chrystusa. Pośrodku On, surowy i nieubłagany, sprawuje Sąd. To wyobrażenie zakłada sędziowską, a zarazem królewską godność Chrystusa.
W 34. niedzielę zwykłą, ostatnią w roku liturgicznym, staje także przed nami Jezus Chrystus jako Król Wszechświata. Kult Chrystusa Króla wyrósł z nabożeństwa do Serca Jezusowego. Na prośbę biskupów polskich,
za pontyfikatu papieża Klemensa XIII w 1765 r. została wprowadzona uroczystość Serca Jezusowego, w piątek po oktawie Bożego Ciała. Papież bł. Pius IX w 1856 r. rozciągnął obchody tego święta
na cały Kościół. W 1925 r. papież Pius XI wydał encyklikę Quas primas i na mocy posiadanej władzy zaprowadził do liturgii kościelnej osobne święto Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata. Wyznaczył je
na ostatnią niedzielę października i polecił, aby w tym dniu corocznie oddawano całą ludzkość Najświętszemu Sercu Jezusowemu. Podczas reformy kalendarza liturgicznego, po Soborze Watykańskim II, papież
Paweł VI przeniósł to święto w 1969 r. na ostatnią niedzielę roku liturgicznego nadając mu nazwę Uroczystości Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata.
Chociaż uroczystość została wprowadzona stosunkowo niedawno (79 lat temu), to odniesienie tytułu królewskiego do Boga było używane w Biblii dla wyrażenia tajemnicy Pana, który zasiadając na niebieskim
tronie jest władny objąć, prowadzić cały kosmos i nim rządzić. Na kartach Pisma Świętego obraz króla zasiadającego na tronie pierwszy raz zjawia się w pieśni Mojżesza i Miriam: „Pan jest królem
na zawsze, na wieki!” (Wj 15,18). Idea wiecznego królowania Boga powraca wielokrotnie w innych księgach. Jego panowanie trwa od niepamiętnych czasów (por. Ps 74; 93).
W starotestamentowych Księgach Sędziów i Samuela królowanie Pana nad swym ludem wyklucza ludzką władzę królewską jako właściwą formę sprawowania rządów nad ludem Przymierza. Ustanowienie Saula, a
potem Dawida królem wymagało szczególnego przyzwolenia Bożego. Królewski dom Dawidowy nie obala najwyższej władzy Boga, jest On nadal najwyższym Władcą, Panem całej ludzkości i Królem Izraela. Bóg panuje
nad swoim ludem i nad królem Izraela. Biblijny obraz panowania Bożego ogarnia swym zasięgiem wszystkie narody. Bóg sprawuje nad wszystkimi suwerenną władzę, a w czasach ostatecznych wszystkie narody oddadzą
Mu cześć.
Psalm 93 pięknie chwali królowanie Boga: „Pan króluje, oblókł się w majestat, Pan przywdział potęgę i nią się przepasał: tak utwierdził świat, że się nie zachwieje…” (w. 1). Podobnie
Psalm 47 oraz Psalmy 96-99 są pięknymi hymnami na cześć Boga-Króla. Panowanie Boga obejmuje wszystkie siły natury oraz wszystkich bogów, których czczą ludzie. Pan Bóg panuje w niebie, a Stary Testament
wymienia Arkę Przymierza jako tron Boży (1 Sm 4,4; Ps 99,1). Prorok Izajasz ukazuje Boga na wysokim i wyniosłym tronie w otoczeniu serafinów oddających Mu cześć. Prorok Zachariasz głosi, że Bogu należy
się chwała od wszystkich narodów.
Nowy Testament ukazuje często Pana Jezusa jako króla. Ten obraz nawiązuje do przepowiedni króla z rodu Dawida oraz pochodzącej ze Starego Testamentu idei Mesjasza. Mesjasz - z języka hebrajskiego
- znaczy „namaszczony, pomazaniec”. Te określenia zostały przejęte przez język grecki (messias), co po przetłumaczeniu zostało odzwierciedlone w formie „christos”. Jezus
Chrystus, jak wykazuje Ewangelista Mateusz (1,1) i Apostoł Narodów w Liście do Rzymian (1, 3), jest potomkiem Dawida. Jest więc królewskim pomazańcem, jak wskazują na Niego liczne proroctwa ze Starego
Testamentu.
W Ewangeliach Jezusa nazwano Synem Dawida, królem Żydów lub królem Izraela. Podczas procesu sądowego przed Piłatem tych tytułów używają Jego wrogowie - oskarżyciele. Jezus potwierdził wprost
swą królewską godność odpowiadając na pytanie najwyższego arcykapłana: „Czy Ty jesteś Mesjasz, Syn Błogosławionego?” (Mk 14,61). Jezus odpowiedział wtedy: „Ja Jestem [Mesjaszem].
Ujrzycie Syna Człowieczego siedzącego po prawicy Wszechmocnego i nadchodzącego z obłokami niebieskimi” (Mk 14,62).
Opis królewskiego panowania Chrystusa osiąga swoje apogeum w Księdze Apokalipsy. Bóg przez św. Jana przedstawia Jezusa jako Króla królów i Pana panów (por. 19,16; 17,14). Jezus Chrystus zajmuje w
proroczej wizji Nowego Testamentu miejsce należne Bogu w tekstach Starego Testamentu mówiących o Jego panowaniu. Jezus Chrystus jest Królem narodów lub wieków. Apokaliptyk ukazuje w większej części swej
księgi zwycięstwo Boga nad mocami zła.
W Nowym Testamencie, w osobie Jezusa Chrystusa połączone są urzędy proroka, kapłana, sędziego i króla ze Starego Testamentu. Jezus jest królem wywyższonym ponad wszystko i ponad wszystkich; przed
Nim zegnie się każde kolano, jak trafnie ujął to św. Paweł w Liście do Filipian (por. 2,9-11).
Jezus Chrystus jest Królem. A Jego królestwo? Liturgia mszalna mówi w prefacji - uroczystym wezwaniu do dziękczynienia - że jest to „wieczne i powszechne Królestwo: królestwo prawdy
i życia, królestwo świętości i łaski, królestwo sprawiedliwości, miłości i pokoju” (MR 205*). Odwołajmy się jednak do Pisma Świętego Nowego Testamentu, w którym jest o nim mowa ponad 100 razy, najczęściej
w przypowieściach. Niektóre przypowieści są przedstawione przez różnych Ewangelistów. Założenie Królestwa Bożego opisuje Jezus w przypowieści o zasiewie i jego różnych wynikach. To królestwo charakteryzuje
się dynamizmem rozwoju. Ukazany jest on jako zasiew rosnący własną siłą lub jako ziarno gorczycy czy zaczyn chlebowy. Najwyższą wartość Królestwa Bożego przedstawiają przypowieści o skarbie ukrytym w
roli i drogocennej perle, o wieży i wojnie. Pomimo zainaugurowania Królestwa Bożego na ziemi, na świecie istnieje zło, co odzwierciedla przypowieść o chwaście oraz o sieci zagarniającej różne ryby: dobre
i złe.
W Królestwie Bożym obowiązują inne, nowe kryteria oceny, w stosunku do ludzkich królestw. O tej nowej skali opowiadają przypowieści o faryzeuszu i celniku, o głupim bogaczu, który zbudował nowe spichlerze;
bogaczu, który się świetnie bawił i o Łazarzu; robotnikach w winnicy, o dwu skreślonych długach (jawnogrzesznica), zaginionej owcy, zagubionej drachmie oraz o synu marnotrawnym. Cechy królestwa, które
można poznać z nauczania Jezusa budzą w niektórych słuchaczach zasadniczy opór. Kapitalnie przedstawia to przypowieść o dziatwie na rynku, przypowieść o dwóch synach wobec rozkazu ojcowskiego, przypowieść
o wielkiej uczcie i niegrzecznych zaproszonych, o nieurodzajnym drzewie figowym i o przewrotnych rolnikach - dzierżawcach winnicy.
Dla Królestwa Bożego potrzeba się poświęcić. Wzywa nas do tego przypowieść o obrotnym (nieuczciwym) rządcy oraz o minach i talentach. Wobec takich wymagań Pan Jezus daje wskazówki w postaci nowego
przykazania, aby się nie pogubić w drodze. Odzwierciedlają je przypowieści o nielitościwym współsłudze i miłosiernym Samarytaninie. W Królestwie Bożym obowiązuje modlitwa, która czyni prawdziwymi synami.
Przykładem ducha modlitwy jest przypowieść o natrętnym przyjacielu i ukazująca niesprawiedliwego sędziego, który ugina się wobec wielkiej wytrwałości ubogiej wdowy.
Królestwo Boże już się rozpoczęło. Kościół jest - jeszcze niedoskonałą - fazą jego realizacji. Kiedy nadejdzie Król, królestwo Boże stanie się w całej pełni. Do gotowości i czujności na
Jego przyjście wzywają nas przypowieści o czujnym odźwiernym, czujnym gospodarzu, słudze wiernym i niewiernym, dziesięciu pannach i sługach nagrodzonych za czujność.
Z okazji uroczystości ku czci Chrystusa Króla spojrzeliśmy na samego Chrystusa i na Jego Królestwo. W dobie powszechnej demokratyzacji; w epoce, gdy już królestwa ziemskie można policzyć na palcach
- odwołaliśmy się nieco do biblijnej idei królowania Boga, która w nauczaniu Chrystusa otrzymała swój definitywny kształt, stając się synonimem zbawienia człowieka. Docierając bowiem w liturgii
do końca roku, trzeba spojrzeć na rzeczy ostateczne, na cel ludzkiego życia, którym jest wieczne zbawienie.
W archidiecezji przemyskiej majestatyczny tytuł Chrystusa Króla noszą parafie w: Jarosławiu, Łańcucie, Łubnie Opacem, Przeworsku, Sanoku i Trzcianie-Zawadce. Godną zauważenia jest monumentalna figura
Chrystusa Króla stojąca w Rakszawie przy drodze Łańcut - Leżajsk, wskazująca drogę do kościoła. Z kolei w Jarosławiu, w pobliżu kościoła pw. Ducha Świętego, stoi od niedawna figura, jako materialny
znak poświęcenia miasta Chrystusowi Królowi. Kult Chrystusa Króla jest bardzo żywy, bo wyrasta z dobrze rozwiniętego nabożeństwa do Bożego Serca, zaprowadzonego przez św. bp. Józefa Sebastiana Pelczara.
Jezus Chrystus - Odkupiciel ludzkości, jest darem Ojca ze swego ukochanego, Jednorodzonego Syna, darem tym większym, że z Bożego Serca płyną dla nas życiodajne, oczyszczające zdroje Krwi. Królestwo
Boże jest także darem, wobec którego, tak jak w przypadku Chrystusa, trzeba zająć osobiste stanowisko: przyjąć je z wdzięcznością lub odrzucić. Przyjąć królestwo - i to jako wartość bezwzględnie
najwyższą - to przyjąć samego Chrystusa-Króla, a przyjąć nie tylko z Jego programem, prawem i wymaganiami, ale i z Jego miłością, która przemienia świat. Przyjąć zaś, to nie znaczy uznać tylko w
teorii, ale całkowicie się zaangażować w tę jedyną sprawę, która wszystko przetrwa.
Nasze pragnienie wyrażajmy w słowach z Modlitwy Pańskiej: „Przyjdź Królestwo Twoje!”
W janowskim sanktuarium Matki Bożej Łaskawej Różańcowej odbyło trzecie diecezjalne spotkanie Wojowników Maryi.
Wydarzenie rozpoczęło się modlitwą różańcową, którą Wojownicy podjęli w intencji Ojczyzny i rodzin. Następnie Mszy św. przewodniczył ks. Marek Tkacz, diecezjalny opiekun duchowy męskiej grupy formacyjnej Wojowników Maryi, zaś homilię wygłosił ks. Piotr Przysucha, opiekun Rejonu Stalowa Wola. W homilii mówił o roli modlitwy w męskiej formacji duchowej wskazując na modlitwę Maryi, jako wzór oddania i zawierzenia Bogu. Po Mszy św. odbyło się spotkanie formacyjno-braterskie w sali OSP w Kawęczynie. – Każde takie spotkanie to okazja do wspólnej modlitwy, ale i świadectwa, kim jesteśmy i jaka jest nasza droga formacji. Obecnie na terenie diecezji grupy Wojowników Maryi działają w: Stalowej Woli, Janowie Lubelskim, Jeżowym, Sarnowie, Ostrowcu Świętokrzyskim i Sandomierzu. Cieszy fakt, że coraz więcej mężczyzn chce formować się duchowo w naszych grupach – podkreślał ks. Marek Tkacz. – Bycie Wojownikiem Maryi to podjęcie duchowej walki z własnymi słabościami, formowanie sumienia i serca by jak najlepiej wypełniać nasze życiowe zadania w małżeństwach, rodzinach, miejscach gdzie pracujemy i działamy. Formacja nie jest wcale taka łatwa i wymaga osobistego zaangażowania i silnej woli. Ale myślę, że każdy z nas, którzy rozpoczęliśmy tę drogę osobistej doskonałości przy Maryi, widzi jej efekty w swoim życiu. Bardzo serdecznie zapraszamy mężczyzn do dołączenia do naszych grup formacyjnych – dodał Henryk Gzik, lider Rejonu Janów Lubelski.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.