Dlaczego taki tytuł? A dlatego, żeby zaintrygować czytelnika i zachęcić do przeczytania tego artykułu. Zapewne już po przeczytaniu tego tytułu przyszła nam myśl, że ktoś będzie krytykował Ojca Świętego i jego ostatnią pielgrzymkę. Nic z tych rzeczy. Dla mnie Papież Jan Paweł II jest wielkim autorytetem. Gdyby ktoś mnie zapytał, czy na pewno Bóg jest bogaty w miłosierdzie, odpowiedziałbym, że tak. A dlaczego?
Bóg stworzył świat z miłości, z miłości również powołał ludzi do istnienia. Obdarzył ich swoim życiem, a następnie wezwał do miłości. Ta miłość Boga przejawia się również w tym fakcie, że uczynił On człowieka rozumnym i wolnym. Człowiek, nadużywając tej wolności, świadomie odwrócił się od swego Stwórcy, chcąc stać się niezależnym, sprzeniewierzył się intencji Boga, zrywając dialog miłości. Wprowadził w życie grzech wraz z jego następstwami. Grzech ten pozbawił człowieka życia na wieki w łączności z Bogiem - grzech ten zniszczył miłość we wszystkich jej przejawach.
Bóg jednak nie pozostawił człowieka odwróconego od Siebie. Postanowił przywrócić ludziom utracone synostwo Boże, dopuścić na nowo do udziału w swoim życiu i do dialogu miłości. Zagubionemu z własnej winy człowiekowi na ratunek przyszło miłosierdzie, gdyż Bóg, który jest miłością, nie może się objawiać inaczej niż przez swoje miłosierdzie.
Miłosierdzie Boga w niewymowny wprost sposób objawia nam Jezus Chrystus. Jezus Chrystus - Syn Boży przyszedł na ziemię, aby odwrócić sytuację, w jakiej znalazł się człowiek. Jedynie On jako Bóg-Człowiek mógł nas zbawić. Czynił to w ten sposób, że głosił Dobrą Nowinę, uzdrawiał chorych, odpuszczał grzechy, czyli ukazywał na nowo drogę do Boga Ojca. Swoje dzieło zbawienia ukoronował męką i śmiercią na krzyżu. I tu rodzi się pytanie. Czy Pan Bóg nadal jest miłosierny, skoro swojego Jedynego Syna posłał na śmierć. Dlaczego Bóg nie okazał swojego miłosierdzia wobec Jezusa Chrystusa. Czy Jezus musiał umrzeć? Ale o tym w następnym numerze.
By zrozumieć wezwanie, przy którym dziś chcemy się zatrzymać, nie trzeba odwoływać się do skomplikowanych pojęć, ani wiele tłumaczyć. Wystarczy przykład z naszego zwykłego życia rodzinnego.
Bo pewnie w niejednej rodzinie nie raz i nie dwa można usłyszeć takie lub podobne słowa: „Póki babcia żyła, to wszyscy się spotykaliśmy”; „Póki była mama, to jakoś umieliśmy się dogadać”; „Póki ojciec nad wszystkim czuwał, to jakoś to szło”… Bardzo proste i konkretne doświadczenie, które miało wielu z nas, a ci, którzy nie mieli tego szczęścia są w stanie je sobie wyobrazić bez większego trudu. Doświadczenie polegające na tym, że był lub (daj Boże!) jest nadal ktoś, czyja obecność łączy innych. Ktoś, do kogo wszystkim jest jakoś tak naturalnie i po prostu blisko. Ktoś, kto jakimś „cudem” (ten cud nazywa się: bezwarunkowa miłość) potrafi być jednocześnie dla wszystkich, choć oni między sobą mogą się ogromnie różnić. Ktoś, przy kim dla każdego znajdzie się miejsce, i kto dla każdego znajdzie czas i zrozumienie. Babcia, mama, ojciec, dziadek, albo jeszcze ktoś inny, przy kim wszyscy potrafią się zebrać i jako tako dogadać.
Polonia rzymska zgromadziła się w czwartek 26 czerwca wieczorem na Mszy św. za śp. Piotra Nowinę-Konopkę, byłego ambasadora RP przy Stolicy Apostolskiej oraz Zakonie Maltańskim w latach 2013-2016, który zmarł 13 czerwca br. Mszy św. przewodniczył i homilię wygłosił ks. prał. Paweł Ptasznik, rektor Kościoła i Hospicjum św. Stanisława BM w Rzymie, gdzie Eucharystia była sprawowana.
W homilii ks. Paweł Ptasznik nawiązał do Ewangelii tego dnia, gdzie Jezus mówi o tym, że relacja z Nim jest ważniejsza nawet od czynienia cudów w Jego imię. „Zdarza się tak i w naszym życiu, że ktoś szuka kontaktu, nadskakuje, ogłasza się twoim przyjacielem, po to, żeby się powoływać na twoje imię, żeby podbudować swój obraz, załatwić jakiś interes, uzyskiwać jakieś nowe znajomości - mówił ks. Ptasznik. - Ale w tej relacji nie ma szczerości, nie ma chęci prawdziwego poznania, jest tylko powierzchowność. I wtedy, gdy cię zapytają, odpowiadasz zgodnie z prawdą: nie znam tego człowieka”.
Natalia Bukowiecka i Femke Bol z Holandii po biegu na 400m kobiet podczas drużynowych lekkoatletycznych mistrzostw Europy w Madrycie
Natalia Bukowiecka czasem 50,14 zajęła drugie miejsce w biegu na 400 m i zdobyła 15 pkt dla reprezentacji Polski podczas lekkoatletycznych drużynowych mistrzostw Europy w Madrycie. Wygrała Holenderka Femke Bol, która poprawiła rekord imprezy na 49,48.
Bukowiecka uzyskała swój najlepszy wynik w sezonie. Trzecia była Hiszpanka Paula Sevilla, która ustanowiła rekord życiowy - 50,70.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.