Jaka powinna być granica działań środowisk feministycznych?
Reklama
Jeśli przyjmie się Boży obraz człowieka, to z tego wynika, iż jest podstawowa równość między kobietą a mężczyzną, nie identyczność, ale właśnie równość co do godności. Równość, która nie niweluje inności między kobietą a mężczyzną, co można uznać za pozytywny przejaw feminizmu. Takiego feminizmu w sposób praktyczny uczyła łódzkie kobiety św. Urszula Ledóchowska. W sposób pogłębiony, taki feminizm głosiła Teresa Benedykta od Krzyża (św. Edyta Stein) i znajdujemy go w wielu dokumentach Jana Pawła II, mówiących o godności kobiety, o jej powołaniu. Jest także feminizm, który neguje Pana Boga i jego zbawczy zamysł wobec kobiety. Przejawem tego jest książka „Druga płeć” Simone de Beauvoir. Człowiek może być szczęśliwy tylko wtedy, kiedy chce zachować w sobie Boży obraz i podobieństwo. Bardzo ważne jest, by bronić w sobie tego Bożego zamysłu wobec siebie. Jedynie wtedy jest autentyczna równość między nami, przy zachowaniu wszelkiej koniecznej różnicy między kobietą a mężczyzną, wynikającej chociażby z samych biologicznych uwarunkowań. Feminizm lewicowy pojmuje równość jako likwidację różnic. To robił komunizm. Dzisiaj to powraca w postaci ideologii gender likwidujmy różnice, jeśli między kobietą a mężczyzną nie będzie różnicy, to będzie równość. Przy próbach likwidacji tego zamysłu Bożego, co do różnicy między kobietą a mężczyzną, będziemy mieli do czynienia z niewyobrażalnym ogromem nieszczęść dotyczących kobiety, mężczyzny, małżeństwa, rodziny, dzieci. Z tego powodu takiego feminizmu, który odrzuca Boga i depce godność kobiety, należy się bardzo bać, wystrzegać.
Kobiecie obecnie żyje się coraz ciężej, brak pracy, brak perspektyw na przyszłość, kobiety są uważane za gorsze od mężczyzn, przynajmniej w opinii publicznej. Jak Ksiądz Arcybiskup to ocenia?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Wszystkie te stwierdzenia są prawdziwe. Kobietom współczesnym wiele brakuje, jeżeli chodzi o perspektywy na przyszłość, przede wszystkim brakuje im poczucia bezpieczeństwa. Ten brak wynika z tego, że coraz częściej nie mają oparcia w swoich mężach. Są zostawiane z dziećmi, z całym domem samym sobie. Są też częstokroć opuszczane i zdradzane. Jednakże los kobiet w świecie o tradycji chrześcijańskiej jest nieporównywalnie lepszy niż w innych kulturach. Metropolita łódzki bardzo przestrzegał przed tym, by kobieta, czując się gorsza, nie zapragnęła być za wszelką cenę mężczyzną, ponieważ w tym momencie zaprzecza swojemu powołaniu, po prostu zatraca się. Można powiedzieć, iż chcąc być równa mężczyźnie, sama się pomniejsza i poniża.
Jak pogodzić rolę kobiety i matki ze wszystkimi obowiązkami życia codziennego i przejść przez nie z uśmiechem?
Reklama
Mamy tu do czynienia z tym, co bym nazwał heroizmem życia kobiety. Żeby ognisko domowe dobrze funkcjonowało, konieczna jest obecność kobiety. Gdy pojawiają się problemy, jak utrzymać dom, trzeba zabiegać o to, aby kobieta jako strażniczka domowego ciepła nie została w tym zatroskaniu sama, żeby miała wsparcie w swoim mężu, dzieciach. Ważną rolę spełnia też wspólna rodzinna modlitwa, wspólnie przeżywana niedziela, w której nie zabraknie Eucharystii. Trzeba szukać wartości w tym, co niesie codzienność, która właściwie przeżywana może dać nam wiele kiedy widać, że jest miłość, zrozumienie, życzliwość.
Dlaczego w XXI wieku kobiety wciąż nie mają możliwości pełnienia większości funkcji w Kościele?
Bardzo dużo kobiet jest związanych z głoszeniem katechezy, wiele wyjeżdża na misje, pełni posługę w szpitalach, hospicjach, domach pomocy. Pan Jezus chciał, by apostołami byli tylko mężczyźni i by urząd kapłański jako sakrament był związany właśnie z mężczyznami. Patrzymy na to nie w kategoriach walki między jedną a drugą płcią o znaczenie, o wpływy. Taka jest właśnie nauka Kościoła katolickiego i w niej trwamy jako ludzie.
Którą ze współczesnych kobiet Ksiądz Arcybiskup wskaże jako wzór do naśladowania?
W dzisiejszym świecie można wskazać wiele wspaniałych kobiet, które swoim życiem wywarły ogromne piętno na współczesności. Najpierw Matka Teresa z Kalkuty, postać niezwykła, która uważała, że trzeba służyć najbiedniejszym i zapewnić im choć jeden godny moment w ich życiu godne umieranie. Inna postać Gianna Beretta Molla (1922-1962), kiedy w jej życiu pojawia się kolejne dziecko i zagrożenie dla jej życia, ona uważa, że musi oddać swoje życie dla życia dziecka. Zdajemy sobie sprawę, jak bardzo jest to przeciwne współczesnej propagandzie. Została kanonizowana przez Jana Pawła II w roku 2004. Jakże pod tym względem podobna jest do tej wspaniałej kobiety słynna siatkarka Agata Mróz-Olszewska, która zawiesiła karierę zawodniczą, odłożyła ratowanie swego życia i podjęła decyzję o urodzeniu dziecka. Zmiany na dobre, one zaczynają się w sercu kobiety, w jej zatroskaniu o siebie, o małżeństwo, rodzinę. Kobieta w swoim powołaniu jest istotą, która bardziej niż mężczyzna jest dla innych.