Łukasz Brodzik: Co dalej w sprawie księdza Olszewskiego? Na jakim etapie jest śledztwo? Czy ruszyło do przodu?
Mecenas Michał Skwarzyński: Sytuacja jest niestety na tym samym etapie, w jakim była jakieś kilka miesięcy temu. Mamy siłowe wskazanie składu orzekającego w tej sprawie, dlatego że minister Bodnar w bardzo krótkim czasie delegował do Sądu Okręgowego w Warszawie kilkoro sędziów, oczywiście politycznie dość łatwo identyfikowalnych jako sprzyjających obecnej władzy. Było wiadomo, że z uwagi na tak zwaną budowę referatu, któryś z tych sędziów tę sprawę Funduszu Sprawiedliwości otrzyma i tak też się stało.
Reklama
Mimo wniosku o zbadanie tego przez Sąd Najwyższy, Sąd Okręgowy w Warszawie nie chciał tego zbadać, nie przekazał tej sprawy zgodnie z właściwością Sądowi Najwyższemu, a sam rozpoznał wniosek o tak zwany test i nie odniósł się do merytoryki w tej sprawie. Zatem mamy do czynienia z sytuacją taką, jaka w sprawie Funduszu Sprawiedliwości występowała już od początku, to znaczy bardzo dużej ilości dziwnych wskazań na skład sędziowski. Mamy do czynienia przecież w tej sprawie z taką sytuacją, kiedy orzekał były wiceminister w rządzie Donalda Tuska, kiedy sędzia Sądu Okręgowego podważał orzeczenie Sądu Apelacyjnego, co systemowo się nie może zdarzyć. Kiedy pani sędzia Włoch z Sądu Rejonowego w Warszawie-Mokotowie stwierdziła, że nie ma tortur, a Europejski Trybunał Praw Człowieka tę skargę przyjął i coś jednak dostrzegł.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Tych zbiegów okoliczności było i jest bardzo dużo i niestety mamy do czynienia z sytuacją taką, że sądownictwo wspierając obecną władzę wykonawczą nie stanęło na wysokości zadania, nie przekazało tej sprawy kilku sędziom, na przykład trzem sędziom zawodowym, którzy byliby wylosowani w transparentny sposób.
My się przygotowujemy na proces polityczny, nie proces merytoryczny, bo taki on będzie.
Łukasz Brodzik: Czy pan przyglądając się tej sprawie już przez wiele miesięcy, widzi jakieś uchybienia? Może ksiądz Olszewski czymś zawinił?
No właśnie problem jest w tym, że niczym nie zawinił. Od początku mówiłem, że zarzuty stawiane Fundacji Profeto są zarzutami sprzecznymi z prawem Unii Europejskiej.
Niech się do tego Najwyższa Izba Kontroli może odniesie, czy w ramach przepisów unijnych i regulacji unijnych zakazane jest postanowienie w regulaminie grantu, żeby dana organizacja miała doświadczenie, żeby miała wpisy w statucie. A przecież na tym polegają zarzuty wobec Profeto, że ona nie mając tego dostała grant. To jest oczywiście niezgodne z prawem unijnym i to od początku dla każdego było jasne. To jest sprawa, w której merytoryka nie ma znaczenia i tutaj nie ma winy księdza Michała Olszewskiego. On napisał wniosek, dostał dotację. Zgodnie z tym, co chciał, otrzymał środki. To nie jest przestępstwo, jeżeli ktoś występuje do organu o świadczenie, o które może się starać.
Tu się buduje narracje z powodów politycznych. Zaatakowano księdza w Wielkim Tygodniu także po to, żeby nasze środowisko, takie konserwatywne, oparte o wartości, oparte o chrześcijaństwo, o katolicyzm, wystraszyć, żeby nas spacyfikować strachem. To się całe szczęście nie udało, dzisiejsza konferencja CPAX jest tego dowodem.
Reklama
My jako obrońcy mamy trudną sytuację, ale przecież to nie jest pierwszy i ostatni proces polityczny w Polsce. Trzeba sobie umieć z taką sytuacją jako obrońca poradzić.
Zapytam jeszcze o Najwyższą Izbę Kontroli, bo ona stwierdziła, że potwierdza zarzuty prokuratury. Czy Najwyższa Izba Kontroli w ogóle kontaktowała się z państwem, przesłuchiwała, przecież ma taką możliwość...
Wątek Najwyższej Izby Kontroli prowadził akurat mecenas Krzysztof Wąsowski, ale z tego co wiem, to nikt nie był zainteresowany naszą wersją wydarzeń, naszymi informacjami, naszymi opiniami, czy naszymi stanowiskami prawnymi. To jest niestety włączenie się w kampanię kompletnie nie merytoryczną.
Jak ktoś uważa oczywiście, że ta sprawa nie będzie przebadana na gruncie takim publicznym, czy międzynarodowym, to w oczywisty sposób będzie. Także w zakresie tego, czy Profeto mogło występować o taki wniosek i czy to stanowi przęstepstwo, że o taki wniosek wystąpiono, czy nie. A to przypomnę zarzuca Fundacji prokuratura.
Proszę mieć świadomość, że standardy przyznawania grantów, jakie są standardami międzynarodowymi, unijnymi, są na tyle oczywiste, że dla każdego, kto ma jakieś minimalne pojęcie o przyznawaniu tego typu grantów, jest jasne, że Profeto o to wystąpić mogło. Natomiast od strony ministerialnej nikt nie zwraca uwagi na jedną prozaiczną rzecz, że przepisy dotyczące wydatkowania środków z Funduszu Sprawiedliwości są skonstruowane w taki sposób, że minister mógł uznaniowo przyznać takie środki każdemu.
Reklama
A jak i kiedy ta sprawa się może skończyć?
Przy zakresie świadków, których musimy przesłuchać, a to jest kilkadziesiąt osób z samej "góry politycznej", to jest kilkanaście lat tak naprawdę realnego procesu.
Kilkanaście lat?
Tak, dlatego że to będzie sprawa, w której my będziemy składali mnóstwo wniosków dowodowych, będziemy składali wnioski dowodowe z opinii różnego rodzaju, będziemy się zwracali o różnego rodzaju stanowiska do organów międzynarodowych, żeby pokazać na czym polega tutaj przekłamanie w akcie oskarżenia prokuratury.
Proszę pamiętać, że w tej sprawie nie chodzi o to, żeby absolutnie ta sprawa się zakończyła i o to, żeby zapad jakiś wyrok w sprawie Profeto, tylko chodzi o to, żeby gonić króliczka, żeby cały czas budować narrację, że oto są rozliczenia. Zaatakowano przy tym księdza katolickiego, żeby tego typu narrację budować.
To jeszcze na koniec zapytam o to, czy ma Pan kontakt z księdzem Michałem Olszewskim? Ten cały proces - jaki to ma wpływ na niego?
Oczywiście każdego taka sytuacja martwi. To też było celowe działanie, oni myśleli, że księdza złamią i on powie cokolwiek na Zbigniewa Ziobro i opuści areszt, bo taki był plan tego aresztu wydobywczego, a wcześniej tego zatrzymania wydobywczego. Ksiądz Michał sobie na tyle, ile może oczywiście radzi, ale to jest bardzo trudna sytuacja dla niego. On oczywiście wie o tym, że w perspektywie czasu i w perspektywie całej historii Profeto on się wybroni. My udowodnimy na końcu jak było, ale ma świadomość tego, że to nie będzie szybki proces.
A sprawa całego majątku, który stoi w polu. Jeżeli proces ma trwać kilkanaście lat, to oznacza, że ten ośrodek właściwie zniszczeje, on już się nie odrodzi...
Reklama
Tutaj jest problem jeszcze innego rodzaju. Całe działanie ministerstwa polegało też na tym, żeby ten ośrodek nie zdążył się otworzyć, bo gdyby się otworzył i zdążył pomagać ludziom to cała ta historia jest nic nie warta. Wobec powyższego zbudowano narrację, że trzeba to jak najszybciej przeciąć, jak najszybciej zamknąć Profeto i pozostawiono ten budynek samemu sobie po to, żeby marniał, żeby te środki publiczne nie służyły żadnemu dobru.
Niestety taka jest logika tej prokuratury. Jeżeli coś dobrego miało być zbudowane, to powinno być zniszczone.
Nie jest to optymistyczne z zakończenie naszej rozmowy, ale może jest jakiś cień nadziei, wielu ludzi się ujęło za niesprawiedliwością, która się tu ewidentnie dzieje.
Dla każdego zdroworozsądkowego człowieka to się kupy nie trzyma. Ksiądz miał ukraść 66 milionów, a budynek stoi. Każdy widzi, że to jest ściema, że to nie jest prawda, że to jest szyte. I wobec tego stanowisko takie społeczne będzie bardzo, myślę, pozytywne dla księdza Michała i będzie bardzo pozytywne dla całej tej historii. Społeczeństwo, moim zdaniem, nie da sobie tej historyjki wmówić.
Bardzo dziękuję Panu za rozmowę. Naszym gościem był dr Michał Skwarzyński, mecenas, adwokat.
Dziękuję Państwu.