Reklama

Kościół

Bp Bab do młodych: idziemy na Tor Vergata, żeby ucieszyć się darami Boga

Idźmy na Tor Vergata za Jezusem, żeby się z Nim spotkać - zachęcił pomocniczy biskup lubelski Adam Bab na zakończenie homilii podczas Mszy św. w sobotnie przedpołudnie w ramach Casa Polonia. Bp Grzegorz Suchodolski, który przewodniczył liturgii, podkreślił we wstępie do Mszy św., że „na ten dzień czekaliśmy od dawna, dzień spotkania na Tor Vergata z młodymi całego świata pod przewodnictwem Ojca Świętego Leona XIV”.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Bp Adam Bab podkreślił, że tego dnia Kościół czyta fragment Księgi Kapłańskiej o ustanowieniu roku jubileuszowego w Starym Testamencie dla Narodu Wybranego. „Został ustanowiony po to, żeby Izraelici mogli się cieszyć tym, co im Bóg obiecał wtedy, kiedy ich przyprowadził do ziemi mlekiem i miodem płynącej, do kraju obiecanego” - przypomniał kaznodzieja. „Co 50 lat należało wrócić do pierwotnego porządku, żeby każdy mógł się równo cieszyć Bożymi obietnicami” - dodał.

Pełnia jubileuszu z Jezusem

Bp Bab zaznaczył, że choć Żydom nie udało się w praktyce zrealizować idei roku jubileuszowego, to jednak było to „przypomnienie, co nam Bóg obiecał, co jest ideałem, dokąd możemy dążyć, ale ten ideał był nieosiągalny”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Chrześcijanie, również obchodzący jubileusze, nawiązujące do idei jubileuszy Starego Testamentu, znajdują się w innej sytuacji. „Możemy osiągnąć ten ideał, bo jest z nami Chrystus Pan, Ten, który skutecznie przynosi wolność, radość, wypełnienie Bożych obietnic” - mówił kaznodzieja. „Po to idziemy na Tor Vergata, żeby darami Bożymi się ucieszyć, w sposób szczególny nadzieją, którą kontemplujemy” - zaznaczył biskup.

Papieskie przesłanie nadziei

Reklama

Bp Adam Bab przypomniał słowa Papieża Leona XIV, który mówił po Mszy św. inaugurującej jego pontyfikat: „Wy jesteście nadzieją”. Te słowa stanowiły nawiązanie do przesłania pierwszego papieża - św. Piotra. Bp Bab podkreślił, że dawcami nadziei dla świata jesteśmy już teraz, a nie kiedyś w przyszłości. „Każdy z nas jest dawcą, nie jest w żadnej poczekalni na nadzieję, tylko już jest jej dawcą, głosicielem, prorokiem” - wskazał kaznodzieja.

Mówiąc o sercu człowieka, bp Bab zaznaczył, że „każdy z nas znajdzie tam jakiś niedostatek, jakiś brak, jakiś deficyt w wierze, zaufaniu, doskonałości, ale Jezus nas do poczekalni nie odeśle”. Św. Piotr również był niedoskonały, ale został powołany. Podobnie jak Piotr tylko w bliskości z Jezusem jesteśmy w stanie „udźwignąć siebie, swoją niedoskonałość, swoją niewierność, swoją grzeczność, swoją niegodność”.

Świadkowie nadziei - już teraz

„Nie jest zatem tak, że świadkiem nadziei staje się ktoś, kto przechodzi jakąś kwarantannę, wydoskonali się, wypielęgnuje, wyczyści, wymości i zaoferuje siebie Panu Bogu - mówił kaznodzieja. - Robi Bóg świadkiem nadziei kogoś, kto jest taki niedoskonały, ale pozwala mu też siebie odkryć jako kogoś dla siebie, dla człowieka grzesznego, słabego, jako nieodzownego. Właśnie jako kogoś, kto z tymi ranami, z tymi niedostatkami musi się zbliżyć do Jezusa, bo bez Niego zostaje sam na sam z tym, co się stało i się nie odstanie”. „Nie pakujmy siebie do żadnej poczekalni, że to będzie dopiero za jakiś czas. Już dzisiaj, teraz” - dodał bp Bab.

Na Tor Vergata z nadzieją

„Idźmy na Tor Vergata za Jezusem, żeby się z Nim spotkać - zachęcił bp Bab na zakończenie. - Z ogromnym zaufaniem, z ogromną radością. On mi pomoże udźwignąć siebie, nie tylko dziś i jutro, ale przez całą resztę mojego życia. Posłuży się mną do łowienia ludzi”. „Dzięki Chrystusowi możemy ten jubileusz przeżyć w pełni. Dzięki Niemu nam się uda” - podsumował.

2025-08-02 11:42

Oceń: +12 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Przystanek w mieście św. Franciszka i bł. Carlo Acutisa

Mszą św. pod przewodnictwem bp. Andrzeja Przybylskiego, odprawioną w katedrze w Ferrarze, rozpoczął się nasz drugi dzień drogi do Rzymu na Jubileusz Młodych 2025. Jedziemy na spotkanie z Ojcem Świętym Leonem XIV i młodzieżą z ponad 160 krajów świata.

Przystankiem w pielgrzymce do Świętego Miasta był Asyż, miasto św. Franciszka i bł. Carlo Acutisa, który jest właśnie tutaj pochowany. U jego grobu mogliśmy zatrzymać się na chwilę i zastanowić nad przesłanie nadziei, jakie przekazał młodym ludziom na całym świecie. – To wzór do naśladowania, szczególnie dla młodych – powiedział ks. Krzysztof Łęski
CZYTAJ DALEJ

Ojciec Pio, dziecko z Pietrelciny

Niedziela Ogólnopolska 38/2014, str. 28-29

[ TEMATY ]

O. Pio

Commons.wikimedia.org

– Francesco! Francesco! – głos Marii Giuseppy odbijał się od niskich kamiennych domków przy ul. Vico Storto Valle w Pietrelcinie. Ale chłopca nigdzie nie było widać, mały urwis znów gdzieś przepadł. Może jest w kościele albo na pastwisku w Piana Romana? A tu kabaczki stygną i ciecierzyca na stole. W całym domu pachnie peperonatą. – Francesco!

Maria Giuseppa De Nunzio i Grazio Forgione pobrali się 8 czerwca 1881 r. w Pietrelcinie. W powietrzu czuć już było zapach letniej suszy i upałów. Wieczory wydłużały się. Panna młoda pochodziła z rodziny zamożnej, pan młody – z dużo skromniejszej. Miłość, która im się zdarzyła, zniwelowała tę różnicę. Żadne z nich nie potrafiło ani czytać, ani pisać. Oboje szanowali religijne obyczaje. Giuseppa pościła w środy, piątki i soboty. Małżonkowie lubili się kłócić. Grazio często podnosił głos na dzieci, a Giuseppa stawała w ich obronie. Sprzeczki wywoływały też „nadprogramowe”, zdaniem męża, wydatki żony. Nie byli zamożni. Uprawiali trochę drzew oliwnych i owocowych. Mieli małą winnicę, która rodziła winogrona, a w pobliżu domu rosło drzewo figowe. Dom rodziny Forgione słynął z gościnności, Giuseppa nikogo nie wypuściła bez kolacji. Grazio ciężko pracował. Gdy po latach syn Francesco zapragnął być księdzem, ojciec, by sprostać wydatkom na edukację, wyjechał za chlebem do Ameryki. Kapłaństwo syna napawało go dumą. Wiele lat później, już w San Giovanni Rotondo, Grazio chciał ucałować rękę syna. Ojciec Pio jednak od razu ją cofnął, mówiąc, że nigdy w życiu się na to nie zgodzi, że to dzieci całują ręce rodziców, a nie rodzice – syna. „Ale ja nie chcę całować ręki syna, tylko rękę kapłana” – odpowiedział Grazio Forgione, rolnik z Pietrelciny.
CZYTAJ DALEJ

Przebaczył mordercy swoich rodziców

2025-09-24 16:20

[ TEMATY ]

Balans Bieli

TVP

Kiedy miał pięć lat, brutalnie zamordowano mu mamę i tatę. Teraz biskup Mounir Khairallah często mówi, że przynosi z Libanu przesłanie przebaczenia.

Mówiąc o przebaczeniu maronicki biskup Mounir Khairallah nie porusza się jedynie w sferze pojęć - jest „praktykiem przebaczenia”. 13 września 1958 roku, mając niespełna pięć lat, stracił rodziców, którzy zostali brutalnie zamordowani. Stało się to w przededniu święta Podwyższenia Krzyża Świętego, które obchodzone jest w Libanie w szczególny sposób. Był to ogromny dramat dla niego i trzech braci, gdzie najmłodszy miał niecały rok.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję