Zestaw tekstów Objawienia Najświętszej Maryi Panny w Gietrzwałdzie ze źródeł autentycznych na miejscu i z różnych pism 1878 Andrzeja Samulowskiego oraz Objawienia Matki Bożej w Gietrzwałdzie podług urzędowych dokumentów spisane za pozwoleniem ks. biskupa Warmińskiego autorstwa ks. prof. dr. Franza Hiplera nie tylko opisuje przebieg wydarzeń, lecz także szczegółowo opowiada o treści przekazów Maryi. Unikatowy zbiór tekstów o objawieniach w Gietrzwałdzie, spisanych natychmiast po wydarzeniach i wydanych w roku 1878. Autorzy doskonale opisują atmosferę tamtych czasów, wielkie duchowe poruszenie Polaków i wielotysięczne pielgrzymki do sanktuarium w Gietrzwałdzie. Autorem znacznej części tekstu jest Andrzej Samulowski, kuzyn wizjonerki Barbary Samulowskiej, warmiński poeta ludowy, działacz oświatowy i społeczny, a także założyciel pierwszej polskiej księgarni w Gietrzwałdzie.
FRAGMENT KSIĄŻKI Objawienia Najświętszej Maryi Panny w Gietrzwałdzie, wyd. Fronda. DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI [KLIKNIJ]: ksiegarnia.niedziela.pl.

O uzdrowieniach i uleczeniach, które nastąpiły dzięki tej wodzie i pobłogosławionemu płótnu, nie chcemy jeszcze orzekać, że są cudami, dopóki nie wypowie się na ten temat Kościół święty, którego wyrokom zawsze byliśmy i będziemy posłuszni. Na razie stwierdzamy tylko, że wspomniane przypadki były nadzwyczajne. Począwszy od dnia 8 września 1877 roku, wszyscy czerpią wodę ze źródełka poświęconego tego dnia przez Matkę Boską.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Agata Kowalska

Ale oto relacje o uleczeniach.
Reklama
1. Maria Pulina, żona nauczyciela z Mąk pod Olsztynem, cierpiała na schorzenie oczu i była niewidoma. Lekarze w klinice w Królewcu, gdzie przebywała na leczeniu, całkowicie stracili nadzieję na poprawę i twierdzili, że jeśli odzyska wzrok, to dopiero po bardzo długim czasie. Jednakże, gdy zaczęła przykładać do oczu płótno zanurzone w pobłogosławionej wodzie, odzyskała wzrok już po trzech dniach i od tej pory może normalnie funkcjonować.
2. Sierota Olga Stach z Licperka była ślepa na jedno oko przez pięć lat. Gdy zaczęto przykładać do jej oka płótno z wodą, w pierwszym dniu nie zaobserwowano żadnej poprawy, ale drugiego dnia było już lepiej, trzeciego widziała, czwartego dnia potrafiła czytać, a piątego dnia oko było całkowicie zdrowe.
3. Pięcioletni chłopiec, syn Makowicza z Watemborka, od urodzenia chorował na skrofuły. Żadne leczenie nie pomagało. Gdy zaczęto podawać mu wodę z Gietrzwałdu, w ciągu kilku dni całkowicie wyzdrowiał.
4. Elżbieta Schwarz z Bysztynka (Bischoffstein), mająca ponad 50 lat, cierpiała od urodzenia na wysypki i sparaliżowane, martwe ręce. Po obmywaniu się wodą z Gietrzwałdu wyzdrowiała.
Reklama
5. Elżbieta Kochanek z Moskin pod Wartemborgiem przez siedem lat cierpiała na poważne dolegliwości wewnętrzne, była całkowicie unieruchomiona w łóżku i częściowo niepoczytalna. Przeszło 300 lat stracono na jej chorobę, a skutku pomyślnego nie uzyskano. Zimą miała senne widzenie, w którym polecono jej udać się do Gietrzwałdu. Gdy tam dotarła i spotkała się z proboszczem, chwyciła go za ramię i powiedziała: „Uzdrów mnie, księże!”. Ten odpowiedział: „Ja nie mogę cię uzdrowić, idź pod klon, proś Matkę Bożą”. Tam dostała silnych bóli i torsji. Podano jej wodę pobłogosławioną przez Najświętszą Pannę i więcej jej piła oraz nosiła na sobie płótno – i wkrótce wyzdrowiała.
6. Trzynastoletnia Rózia B. z Z., która przybyła do Gietrzwałdu o lasce z powodu kalectwa, odłożyła ją i odeszła o własnych siłach.
7. Dziewięćdziesięcioletnia Polakowska z Kaplityn pod Watemborgiem miała nowotwór na nosie, który odstraszał otoczenie. Przyjechała do Gietrzwałdu i, jak zaświadczyć mogą znający ją świadkowie, po obmywaniu się wodą zniknęła choroba. Nos stał się zupełnie zdrowy, biały, jedynie z niewielkim dołkiem w miejscu choroby.
8. Pewien kolporter znad Wisły miał raka w ramieniu i łopatce, przez co nie mógł poruszać ręką. Po użyciu błogosławionej wody rany się zagoiły, a ręka odzyskała sprawność.
9. Chłopczyk Kopkę z Olsztyna cierpiał na liczne rany nóg, wcześniej poruszał się o krukwiach. Po leczeniu wodą wyzdrowiał. Doktor Diettrich zbadał go i potwierdził, że rany zamieniły się w dobrze zagojone blizny. Chłopiec ten doświadczał również widzeń i prowadził dziennik. Początkowo ukrywał swoje doświadczenia, aż przypadkowo przeczytała je jego matka.
Adobe Stock
Źródełko w Gietrzwałdzie

Reklama
10. Suzanna Sabełek, córka właściciela z Wierkuby (Neu- Vierzighuben) pod Gutsztatem, od lat była bardzo osłabiona. Ostatnie trzy lata spędziła w łóżku, nie mogąc przyjmować pokarmów, które natychmiast wymiotowała. Po pierwszej pielgrzymce do Gietrzwałdu zdrowie nie wróciło. Ale po drugiej, już trzeciego dnia po powrocie, wstała z łóżka i mogła normalnie jeść i pracować.
11. Obywatel Krause z Lutry przez kilka lat cierpiał na ciężką chorobę nogi. W ostatnich tygodniach dzięki wodzie z Gietrzwałdu odzyskał zdrowie.
12. Józef Piotrowski z Pudlęga pod Biskupcem na Warmii miał uszkodzone kręgi, przez co jego głowa ciągle się trzęsła. Po modlitwie i użyciu wody całkowicie ozdrowiał.
13. Paulina Mindak (z domu Szukalska) z Mendromierza pod Tucholą przez wiele lat ciężko chorowała. Po pobycie w Gietrzwałdzie, modlitwie i użyciu wody całkowicie odzyskała zdrowie.
14. Jakub Kiedrowski, kowal z Rajkowskiego Młyna, również wyzdrowiał po pobycie w Gietrzwałdzie. Co więcej, 8 września 1877 roku, gdy spał pod klonem, spadła na niego gałąź, nie czyniąc mu żadnej szkody.
15. Juliana Nawrót z Rakowa (parafia Siemianice, powiat ostrzeszowski) zachorowała ciężko 27 lipca 1866 roku. Różni lekarze nie byli w stanie jej pomóc. Jedyny możliwy ratunek, jak stwierdzili, mógł przyjść tylko przez cud. Choroba dotyczyła głównie piersi i wnętrzności, które miały ulec przemieszczeniu na skutek ciężkiej pracy i porodu. Pewien lekarz zalecił jej noszenie szerokiego pasa, który przynosił ulgę, do tego stopnia, że nie mogła się bez niego obejść. Biedaczka stale leżała na wznak; nie była w stanie przewrócić się na bok ani poruszyć, bo każdy ruch sprawiał jej ogromny ból. Kiedy ja jako jej brat podałem jej rękę przy odwiedzinach, ból był tak silny, że przy pożegnaniu ze strachu już nie chciała uścisnąć mojej dłoni. Nie mogła również jeść, bo każdy posiłek lub napój wywoływał straszliwe dolegliwości. Nie wolno jej też było mówić, bo i to sprawiało jej ból, leżała więc w zupełnym milczeniu, jakby była kawałkiem drewna. Dziwne, że mimo iż przeleżała w takim stanie jedenaście lat, jej ciało nie doznało odleżyn, jak to zwykle bywa u osób długo unieruchomionych. Zamiast tego, skóra na plecach i karku pokryła się grubą warstwą, przypominającą skorupę, która od czasu do czasu się łuszczyła i odpadała, by znów na nowo narastać. Na prośbę chorej dobroduszny ksiądz proboszcz napisał do Gietrzwałdu z prośbą o wodę z pobłogosławionego źródła. Mała flaszeczka dotarła 31 października. Gdy Juliana Nawrót z wielką pobożnością i głęboką wiarą skosztowała tej wody, natychmiast poczuła się silniejsza. Zaraz też zdjęła z siebie pas, którym była skrępowana przez rok i trzy miesiące, sama go odpięła, chociaż wcześniej nie mogła nawet poruszyć rękami. Wstała z łóżka, wyszła na podwórze, by spojrzeć na niebo i otaczający świat Boży. Gdy wróciła do izby, zaczęła się ubierać i zaplatać włosy. Nikogo wówczas nie było w domu. Gdy jej siostra weszła i zobaczyła Julianę, zawołała z niedowierzaniem: „Co ty porabiasz? Czyżbyś już wyzdrowiała?”. Juliana z uśmiechem odpowiedziała: „Dzięki Bogu i Najświętszej Pannie! Jestem zdrowa jak ryba w wodzie”. 16 i 17 zdarzyło się, że właśnie w tym czasie zachorował ciężko pewien człowiek. Gdy 2 listopada kapłan przechodził z Przenajświętszym Sakramentem obok chaty Juliany, zmierzając do umierającego, ozdrowiała kobieta pobiegła do jego domu, aby podziękować Panu Jezusowi za własne uzdrowienie i pomodlić się za chorego sąsiada. Na jej widok ksiądz proboszcz nie krył zdziwienia, wołając: „To ty już tu jesteś?”. Juliana, całując go w rękę, dziękowała serdecznie za sprowadzenie błogosławionej wody z Gietrzwałdu. Wówczas księdzu przyszło na myśl, aby również choremu, niemal konającemu, podać trochę tej wody. Juliana natychmiast pobiegła po nią. Wkrótce, gdy choremu wpuszczono kilka kropel do ust, jego stan się poprawił, a nazajutrz był już zdrowy. Podobne uzdrowienie miało miejsce w przypadku innej kobiety, śmiertelnie chorej, która już następującego dnia mogła opuścić łóżko.
Oprócz opisanych tu przypadków wydarzyło się jeszcze wiele innych uzdrowień. Nie ma dnia, by osoby doświadczające zdrowotnych łask nie zgłaszały się z tym do księdza proboszcza.