17 września, w rocznicę zdradzieckiej napaści Związku Radzieckiego na Polskę, obchodzimy Światowy Dzień Sybiraka. Wrocławskie uroczystości rozpoczęły się od Eucharystii w parafii św. Bonifacego, której przewodniczył ks. Jerzy Żytowiecki – proboszcz i kapelan Związku Sybiraków – a dalsza część upamiętnienia ofiar agresji sowieckiej odbyła się pod Pomnikiem Zesłańcom Sybiru. Wzięli w niej udział przedstawiciele władz państwowych, wojewódzkich i samorządowych, służby mundurowe, kompania honorowa Wojska Polskiego, orkiestra policyjna, poczty sztandarowe wrocławskich szkół i młodzież, kombatanci, ale przede wszystkim dolnośląska rodzina Sybiraków, których z roku na rok jest coraz mniej. – Pamięć o krzywdzie i cierpieniu z 17 września 1939 r. jest fundamentem wolnej Polski – mówił w homilii ks. Żytowiecki.
– Cóż dla nas, zesłańców Sybiru, może być ważniejsze niż to, że jesteście z nami, że pamiętacie o nas i na co dzień nam pomagacie? W naszym wieku, po naszych przeżyciach, ta odrobina współczucia i pamięć są dla nas niezwykle cenne – mówił podczas przemówienia pod pomnikiem Ryszard Janosz, prezes dolnośląskiego oddziału Związku Sybiraków. Przypomniał, że 17 września 1939 był dla mieszkańców Kresów początkiem wielkiej tragedii, która trwała aż do 1988 roku. – Wtedy zaczęło się panowanie bolszewików nad Polską, wtedy zaczęły się mordy, prześladowania, wywózki Polaków. Od setek lat Rosja tak właśnie płaciła Polakom za ich chęć do niepodległości, za walki o wolny kraj. Do 1988 o naszym nieszczęściu i zbrodniach bolszewików nie wolno było mówić. 43 lata po wojnie. To niewyobrażalne, jak długo można mieć zamknięte usta! – podkreślał. Związek Sybiraków od początku przywracał pamięć o zbrodniach bolszewików, powstawały miejsca pamięci, spotkania ze świadkami historii. Dodał, że nikt nie potrafi utrwalać pamięci o sybirakach tak, jak szkoły imienia Sybiraków, które na co dzień żyją tą tematyką. We Wrocławiu wzorem takiej działalności jest Szkoła Podstawowa nr 71.
Pomóż w rozwoju naszego portalu