Otwarcie studia w Domu Słowa Bożego przy ul. Grochowskiej, to etap prac nad programem. – Gdy będziemy gotowi, po kolejnych kilku tygodniach, odbędzie się premiera telewizji. Wtedy ruszymy pełną parą – mówi Mateusz Dzieduszycki, rzecznik diecezji warszawsko-praskiej, kierujący projektem. Telewizja jest inicjatywą abp. Henryka Hosera, który mówił o swoich planach w liście pasterskim na Dzień Środków Społecznego Przekazu.
Warszawa, Polska i okolice
Telewizja będzie zajmować się głównie Warszawą i jej okolicami. Ale Internet nie zna granic, a program będzie można oglądać w całej Polsce i zagranicą. W stolicy dzieje się mnóstwo spraw, które dotyczą całego kraju. „Diecezjalna” zamierza się w nie włączać. Powstaje na Pradze, ale liczy na bliską współpracę z archidiecezją warszawską. – Mamy dobre doświadczenia i liczymy, że będą one rozwijane podczas normalnej pracy – zaznacza Dzieduszycki.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Twórcy telewizji przyznają, że nie będą mieli się z kim ścigać, bo bezpośredniej konkurencji nie ma. Rynek jest pojemny i jeszcze nienasycony. O konkurencji można mówić, gdy zaczyna być ciasno, a miejsca jest pod dostatkiem. – Jesteśmy nastawieni na współpracę i łączenie potencjałów, mniej na konkurencję – mówi Dzieduszycki. – Liczymy na współpracę z mediami elektronicznymi, telewizjami, które reprezentują wartości chrześcijańskie.
Reklama
Program będzie dostępny w Internecie na stronie diecezji, ale i na specjalnej stronie dedykowanej tej telewizji. Ale także najpewniej na innych portalach i w tradycyjnych stacjach telewizyjnych. – Liczymy, że nasz program spotka się z uznaniem i inni nadawcy też będą nim zainteresowani. Zamierzamy się nim dzielić z widzami za pośrednictwem innych nadawców, korzystać z ich kanałów dotarcia – mówi Mateusz Dzieduszycki.
Na żywo
Ma być przygotowywana godzina programu dziennie. To sporo, bo telewizje tzw. 24-godzinne, przygotowują 2-4 godziny programu. – Nad godziną nowego programu każdego dnia, trzeba się mocno napracować – zaznacza Dzieduszycki. Program będzie na żywo, a potem będzie dostępny w Internecie.
Telewizja ma być skierowana do ludzi młodych, pokolenia 20- i 30-latków. Będzie to widoczne, jak zapewniają jej twórcy, w programach i ich formie. Dlatego także zespół ma zostać stworzony z młodych osób, związanych, albo identyfikujących się z wartościami Kościoła, utalentowanych dziennikarsko i niekoniecznie doświadczonych. Twórcy projektu chcą postawić na osoby obdarzone zdolnościami, talentami.
– Nie jest tak, że ktoś mając talent, ma również umiejętności. Te umiejętności można nabyć i z pewnością mamy kompetencje, żeby je przekazać. Jesteśmy przygotowani na ich przeszkolenie do pracy w telewizji – podkreśla Mateusz Dzieduszycki.
Pełną parą
Zanim telewizja ruszyła pełną parą, przeprowadziła transmisję z rekolekcji „Jezus na stadionie” ks. Johna Bashobory. To ma być mocna strona telewizji. – Technikę takich transmisji mamy dobrze opanowaną. To było ważne i dobre doświadczenie. Naszą transmisję ze stadionu obejrzało 120 tys. ludzi, co jak na Internet jest dobrym wynikiem – mówi Mateusz Dzieduszycki.
Reklama
Ale podstawową działalnością będą programy tematyczne. Krótkie, takie, jakie są dostępne w Internecie, oparte o silną osobowość autora. Autorzy nie będą chowani, nie chcą robić telewizji anonimowej, przeciwnie. Casting ma wyłonić osobowości telewizyjne. Gwiazdy nie będą świecić tylko dla siebie, ale będą prowadzić ludzi do wartości, które wyznają.
W programie będą miały możliwość pokazać się wspólnoty nie tylko z Warszawy. Rolą mediów jest pośredniczenie między ludźmi, którzy chcą się ze sobą skomunikować, mają sobie nawzajem coś do powiedzenia. Aktywni katolicy, ludzie wiary, którzy łączą się we wspólnoty są grupami, na współpracę z którymi bardzo liczymy. Chcemy być telewizją aktywnych katolików.
Także aktywnych politycznie. Poruszana będzie problematyka społeczna, kulturalna, etyczno-moralna, ale także polityczna. – Wszyscy jesteśmy wezwani, żeby uczestniczyć w polityce, jako osoby odpowiedzialne za swoją wspólnotę. Nie będziemy odwracać się plecami do świata polityki – mówi Mateusz Dzieduszycki.