Wydawało się, że po fali krytyki telewizja zaniecha kolejnych edycji „Małych Gigantów”. Otóż nie. Na wiosnę program wróci w swojej dawnej wersji, a w jesiennych ramówkach pojawią się jego mutanty. TVN wprowadza „Aplauz, aplauz!”, a Polsat „SuperDzieciaka”. Znów maluchy, realizujące ambicje rodziców, będą zabawiać niewybredną publiczność.
To nic, że zabawa odbywa się kosztem dzieci, na których psychice może odbić się niezdrowa rywalizacja. Ważne, że biznes się kręci. Dorośli brutalnie wkraczają w dziecięcy świat z problemami zdrad małżeńskich, flirtów i romansów. Serwują maluchom czarny humor, którego one nie są w stanie zrozumieć. Dziecko traktuje wszystko dosłownie, nie kojarzy aluzji. Zwyciężają dzieci najbardziej pyskate, bezczelne, paplające coś bez sensu. Ważne, że nie dają dojść do głosu rozradowanym jurorom. A te pokonane schodzą z estrady często z płaczem, z nisko spuszczoną głową. Żenujące widowisko. Trudno zrozumieć motywację rodziców skazujących swoje pociechy na takie przeżycia. Parcie na szkło zwycięża zdrowy rozsądek.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Wszystko na sprzedaż
Reklama
Moda na dziecięce show przyszła ze Stanów Zjednoczonych. To tam od lat najpopularniejszymi programami są wybory dziecięcych miss, które wpisały się już na trwałe w tamtejszą popkulturę. Wystarczy znaleźć w Internecie filmiki poświęcone tej tematyce lub obejrzeć na stacji TLC program „Toddlers and Tiaras”, aby wyrobić sobie zdanie na temat zwariowanych rodziców i biednych dzieciaków, traktowanych jak żywe lalki, którymi w dowolny sposób można się bawić. Reportaże zza kulis takich imprez ukazują żenujące sceny: zestresowane matki i nie mniej zestresowane kilkulatki, które często nie chcą być poddawane zabiegom piękności – płaczą, chcą uciekać. Wściekłe matki sadzają je znów na fotel stylistki lub przekupują słodyczami. – Ona tak się boi depilacji brwi – zwierza się zdenerwowana mamusia. – Ostatni raz po depilacji miała oderwany kawałek skóry. Matka 6-letniej Makenzie Myers – dziewczynka startuje w konkursach piękności od 18. miesiąca życia – wylicza, jakie koszty musi ponieść rodzic, aby „laleczka” zaistniała w show-biznesie. Zapis na konkurs to koszt 400 dol., kurs profesjonalnego chodzenia i zachowania się na estradzie – 50 dol. za lekcję, najtańsza sukienka – 4 tys. dol. Do tego fryzjer, kosmetyczka, solarium, manicure, pedicure, wybielanie zębów. Ale warto ponieść takie koszty – szczebioce zachwycona mamusia – bo przecież córeczka „kocha występy i kocha scenę. To nie tylko jej hobby, to całe jej życie”. Na innym filmiku możemy zobaczyć prywatny dzień małej celebrytki. Śliczny „aniołek” przemienia się w rozwydrzoną, rozhisteryzowaną istotkę. Wrzeszczy, krzyczy, rzuca zabawkami o ziemię, nie chce jeść, zrzuca na podłogę talerze. Za małą złośnicą bezradnie chodzi, uśmiechając się głupkowato, mamusia.
Reklama
Na inną laleczkę – Eden z Arkansas rodzice wydali już 0,5 mln dol. I nie zamierzają przestać, dopóki ich 4-letnia córeczka nie dojdzie na szczyt... Czego? Głupoty, deprawacji...? Wszystko po to, aby zdobyć nagrodę rzędu tysięcy dolarów. Dzieci startują w takich imprezach 2 razy w miesiącu. Niektóre, tak jak mała Maddy, ciężko pracują już od 9. miesiąca życia. Gdy ukończą kilka lat, matki wstrzykują im botoks, a w wieku 11 lat, tak jak Valeria Lukyanova, są już po kilkunastu operacjach plastycznych. Mamusie zapewniają, jak bardzo poświęcają się dla swoich latorośli, które osiągają tyle korzyści. Dowodzą, że córeczka, odkąd startuje w konkursach piękności, stała się pewna siebie i odważna, a mama pragnie ją nauczyć, „że każdy jest wartościowy i nie ma sensu obawiać się nowych wyzwań”. Te i podobne banały towarzyszą wypowiedziom matek. Rzeczywiście, małe misski muszą sprostać nowym wyzwaniom i w takt muzyki wyginać się, przesyłać całusy, kręcić pupciami. Mają wypchany zarówno biust, jak i pośladki. Wyzywający makijaż i takie samo zachowanie to doskonały wabik dla pedofilów. Ze zdumieniem słuchamy instruktorki tańca w programie „Dance Moms”, która inspiruje dzieci słowami: – Zobacz, jaka jestem gorąca. Nie możesz mnie mieć, nie stać cię na mnie. Małe nimfetki stosują często drakońskie diety przeznaczone dla dorosłych kobiet, opalają się w solariach. Aleksandra Józefowska, edukatorka seksualna z Grupy „Ponton”, tak analizuje to zjawisko: – Rodzice wchłaniają wzorzec mówiący, że atrakcyjność fizyczna to sukces. Często sami mają niespełnione marzenia i teraz pokładają swoje ambicje w córce. Są dumni z jej osiągnięć i mają nadzieję, że ten sukces ich opromieni, ogrzeją się w blasku, którego tak łakną (...). Kult młodości i piękna, wszechobecny kult obrazu sprawia, że ci rodzice zatracają rozsądek – przygotowują dziecko do roli obiektu. Dziecko nie potrafi świadomie używać swojej seksualności jako instrumentarium uwodzenia, a tego uczą się uczestniczki tego rodzaju konkursów. Dziecko pełni tu funkcję lalki, którą można ubierać i którą się bawimy.
Ta moda na małe misski bardzo szybko przedostała się do Europy i rozkwitła w Wielkiej Brytanii. Najnowszy konkurs w tym kraju odbywał się w kategoriach wiekowych: 0-13. Rzeczniczka konkursu jest zadowolona z imprezy. – Uczestniczki – mówi – będą malować usta, nosić odważne, pełne przepychu stroje. To jest właśnie to, czego chce wiele małych dziewczynek i ich rodziców.
W biznesie wszystko jest na sprzedaż. Przemysł skupiony wokół wyborów małych missek może się pochwalić zyskiem 3 mld funtów. Trudno się dziwić, że ludzie niemający żadnych skrupułów moralnych zabiegają wokół tego interesu. Zaskakuje natomiast postawa rodziców, którzy swoje maluchy traktują jak towar wystawiony na sprzedaż, łakomy zwłaszcza dla pedofilów. Czemu, jeśli nie zaspokajaniu dewiacji seksualnych, ma służyć sesja zdjęciowa, która ukazała się w gwiazdkowym numerze „Vogue Paris” z 2010 r.? Do wyuzdanych zdjęć pozowały 6-latki ubrane jak symbole seksu. Nie można ich nazwać nawet lolitkami, bo tytułowa bohaterka Nabokova miała 12 lat.
Kontrowersyjny przemysł
Reklama
Z konkursami piękności ściśle związany jest biznes promujący seksualizację dzieci. W Wielkiej Brytanii w hrabstwie Essex powstał salon piękności. Najmłodszą klientką była 16-miesięczna dziewczynka. Salon oferuje swoje usługi dla dzieci do 13 lat. Jego właścicielka jest zadowolona z dużej popularności swego przybytku. – Dziewczynki promienieją pewnością siebie i pragnieniem bycia piękną niezależnie od wieku – stwierdza z satysfakcją. Małe pięknisie mogą mieć zrobione manicure, pedicure, dostępne są zabiegi samoopalające. Proponuje się także wynajem różowej limuzyny, która dowiezie 6 pięknotek na imprezę połączoną z pielęgnacją urody. Za rezerwację samochodu, zabiegi samoopalające i sesję zdjęciową trzeba zapłacić 300 funtów.
Reklama
W ubiegłym roku w Stanach Zjednoczonych trafiły do sprzedaży 2-częściowe kostiumy kąpielowe dla 6-7-latek. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie stanik z wkładkami powiększającymi biust. Produkt ten wypuściła firma Abercrombie & Fitch, kiedyś znana z luksusowej odzieży sportowej. Produkty tej marki kupowały gwiazdy kina: Greta Garbo, Katharine Hepburn, Clark Gable czy Ernest Hemingway. Teraz zysk przynosi szokowanie klientów. Kilka lat temu na podobny pomysł wpadła irlandzka sieciówka Primark, a także brytyjski Marks & Spencer, jednak po zdecydowanym proteście organizacji społecznych produkty wycofano ze sprzedaży. Aktorka Elizabeth Hurley zapragnęła zaistnieć w modelingu i stworzyła dla londyńskiego domu towarowego Harrods kolekcję erotycznych ubranek dla dzieci. Zachwyciła się nimi tak, że określiła je mianem „boskich”. A firma Disney wypuściła na rynek dla dziewczynek 8-9-letnich bieliznę, która jest kopią bielizny erotycznej dla dorosłych. Nadal szokują angielskie koszulki dla dziewczynek z napisem: „Tak wielu chłopców, tak mało czasu”. Możesz swojej córeczce kupić zestaw do tańca na rurze ze składaną rurką, podwiązkami i plastikowymi pieniędzmi do wkładania za podwiązkę. W Polsce takie zabawki są już dostępne, tak samo jak zestaw „Mała modnisia”, pozwalający wykonać taki makijaż, jaki robią dorosłe kobiety. Czemu to ma służyć? Dlaczego dziecku zabiera się dzieciństwo, zubożając jego świat fantazji i wtłaczając je na siłę w życie dorosłych?
Polskie zwiastuny
Nie trzeba było długo czekać, aby moda na lolitki zawitała do Polski. 2 lata temu na początku wakacji zorganizowano 5 turnusów dla 7-letnich modniś. Na Mazurach, w Dźwierzutach organizatorzy zapraszali na nietypowe wakacje. 7-letnie nimfetki uczono doboru kosmetyków, rodzajów pielęgnacyjnych maseczek, chodzenia na szpilkach. Uczestniczki bawiły się na dyskotece z laserowym światłem, z prawdziwym DJ-em. W barze pokrzepiały się bezalkoholowymi drinkami i odpoczywały na czerwonej kanapie. Turnusy rozeszły się jak świeże bułeczki. Zdumiewa niefrasobliwość rodziców, którzy fundują swoim księżniczkom takie wakacje. Czy zdają sobie sprawę z konsekwencji, jakie będą musieli ponieść w przyszłości? Angielska profesor psychologii dziecięcej Judy Hutchings przestrzega: – Musimy liczyć się z zagrożeniami, jakie mogą być następstwem podkreślania seksualności dzieci.
Reklama
Ostatnio nasz show-biznes wzbogaca się także o konkurs piękności. Do tej pory tego typu imprezy istniały, ale organizowane były w małym zakresie przez lokalne pisma. Teraz mamy ogólnopolski konkurs pod hasłem: Mała Miss i Mały Mister Polski, który dotyczy dzieci od wieku niemowlęcego do 13 lat. Organizatorzy tworzą otoczkę wyższych wartości, a nie tylko promowania urody. Pragną wyławiać dzieci o ciekawych osobowościach i talentach. Biorą udział także w akcji charytatywnej, która ma na celu pomoc dzieciom utalentowanym, które nie mogą wziąć udziału w konkursie. Ta otoczka to swoista zaklejdziura dla krytyków takich imprez. Ciekawe, czy zostanie przyjęty do grona uczestników utalentowany kilkulatek niegrzeszący urodą? Wiadomo, że wszelkie konkursy piękności są jarmarkami próżności. Wyłanianie talentów nie ma nic wspólnego z promocją pięknisiów. Od najmłodszych lat wpaja się dziecku, że wygląd jest najważniejszy w życiu, a uroda oznacza akceptację i szacunek innych. Czy ktoś z organizatorów zastanowił się nad emocjami przegranych w konkursie? Psycholog Barbara Stawarz uważa, że „dziewczynka może być skrzywdzona. To odbije się na jej psychice, ponieważ zmieni się jej świat wartości. Będzie musiało upłynąć wiele lat, zanim uświadomi sobie, że rzeczywistość jest nieco inna niż ta, w której tkwiła w dzieciństwie”.
Konkursy małych miss i misterów bazują na niespełnionych marzeniach rodziców, na zaspokajaniu ich nadmiernych ambicji. Matki działają w myśl zasady: ja też kiedyś mogłam zrobić karierę, ale nie miałam warunków. Dlatego uczynię wszystko, aby moje dziecko poznało cały świat. Takie rozumowanie prowadzi do wynaturzenia dziecięcego świata. Groźne staje się, gdy po drabinie sukcesu medialnego małych lolitek wspina się szpan, prestiż rodzicielski, a motorem wszystkich tych działań jest zysk. Nierzadko dziecko od najmłodszych lat utrzymuje rodzinę.
Wpajanie dziecku, że najważniejszą wartością jest ciało, które traktuje się jak towar, a zabiegi pielęgnacyjne zapewnią powodzenie w życiu, to budowanie bardzo kruchego świata zależnego od mody, przemijającego czasu, to budowanie zamków z piasku. Każdy rodzic pragnie wyposażyć dziecko w taki bagaż trwałych wartości, który pozwoli w dorosłym, często trudnym bytowaniu odnaleźć właściwą drogę. Bezrefleksyjni rodzice zostali otumanieni blichtrem celebryckiego życia, które kusi nas ze stron kolorowych magazynów. Tatusiowie i mamusie nie dostrzegają nawet, że takie wychowanie córeczki to brzemienne w skutkach zubożenie dziecka, to otwarte drzwi do późniejszych zaburzeń: anoreksji, bulimii, różnego rodzaju wad ortopedycznych. To także wystawianie dziewczynek na wab dla pedofilów. Warto się nad tym zastanowić, zanim kupi się dziecku zestaw do tańca na rurze.