Jeden ze znanych, liczących się w Kościele warszawskim proboszczów żalił się ostatnio, że orszaki Trzech Króli wyprowadzają tylko ludzi z kościoła i powodują, że spora część wiernych nie uczestniczy 6 stycznia we Mszy św. Uliczne widowisko z powodzeniem zastępuje im Eucharystię, która tego dnia – przypomnijmy – jest według nauczania Kościoła obowiązkowa.
Jest i druga strona medalu: tego typu imprezy są formą ewangelizacji, powodują, że o pokłonie magów i narodzeniu Jezusa słyszy tzw. „ulica”, a więc też ludzie, którzy są z daleka od wiary i praktyk religijnych. I na Mszę św. i tak by nie przyszli, w orszaku zaś biorą udział. Albo o nim chociaż usłyszą.
Zwolennicy jednej i drugiej teorii mają swoje racje. Iść zatem czy nie iść na Orszak Trzech Króli? Z pewnością warto. Trzeba jednak pamiętać, że samo oglądanie orszaku nie zastąpi Mszy św. Tak jak wielkopiątkowa Droga Krzyżowa ulicami Warszawy nie jest tożsama z liturgią Męki Pańskiej w kościele.
Dziewiętnasty czerwca to dzień zakończenia peregrynacji znaków miłosierdzia w naszej diecezji. Biorąc czas od strony czysto chronologicznej i statystycznej można powiedzieć, że wizerunek Jezusa Miłosiernego i relikwie Apostołów Miłosierdzia przebywały w diecezji bielsko-żywieckiej od 20 września ubiegłego roku. To daje 273 dni. Dalej licząc, to 3752 godzin albo ponad 223 tys. minut; idąc jeszcze dalej wyliczymy, że było to ponad 1,3 mln sekund. Tak to wygląda w skali diecezji, w perspektywie parafii była to doba modlitewnego czuwania.
Z polskiej perspektywy najważniejszy problem wokół którego - w naszym wyobrażeniu - obraca się polityka globalna, to jest wojna na Ukrainie. I choć niewątpliwie jest to dla nas ważne wyzwanie, to niestety to nasze widzenie wagi tego co się tam dzieje, przesłania nam wszystko inne w takim stopniu, że nie widzimy już wiele ponad to.
Co również ważne, nie tylko Amerykanie, ale nawet Europejczycy traktują już tę wojnę wyłącznie w kategoriach pragmatycznych, a również Moskwa przyjęła taką optykę. Tylko my tkwimy w jednym miejscu i cały czas wydaje nam się, że jesteśmy w tym samym punkcie jaki był w 2022 roku. I walczymy o całość Ukrainy. A każdego, kto próbuje ten polski sposób widzenia tej wojny podważyć, uznajemy za agenta Kremla. Nie miejsce tu, aby rozwijać ten - skądinąd warty odrębnego studium - wątek, wystarczy tylko dodać, że dla niektórych "niezłomnych" Trump ciągle pozostaje kremlowskim agentem.
Spotkanie z Elżbietą Woźniak-Łojczuk w parafii św. Maurycego we Wrocławiu
O wartości tradycji, rodzinnym przeżywaniu Adwentu i pomocy, jaką niesie w tym „Adwentownik” mówiła Elżbieta Woźniak-Łojczuk podczas spotkania w parafii św. Maurycego we Wrocławiu. Spotkanie zorganizowała wspólnota Betania.
Autorka Adwentownika podzieliła się swoim doświadczeniem przeżywania Adwentu z lat dziecięcych, które wiązało się m.in. z porannym wstawaniem na roraty. – Pamiętam procesję z lampionami i Msze św. Ale pamiętam też powrót z rorat do domu i kakao, które mama zawsze wtedy stawiała nam na stole – mówiła prelegentka, podkreślając, że po powrocie z rorat trzeba było iść do oddalonej o 800 m szkoły. I wszystko to udawało się pogodzić.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.