Bliski Wschód to matecznik chrześcijaństwa: tam powstało, rozwijało się i trwało. Ale dziś, w czasach konfliktu z Państwem Islamskim, życie chrześcijan w tym regionie staje się prawie niemożliwe. Są zastraszani, wysiedlani z rodzinnych stron, zmuszani do zmiany wiary, giną z rąk fanatycznych muzułmanów. Muszą uciekać z miejsc, w których ich przodkowie mieszkali przez stulecia.
Książka Dariusza Rosiaka „Ziarno i krew. Podróż śladami bliskowschodnich chrześcijan” to efekt ubiegłorocznych wojaży śladem Williama Dalrymple’a. Ten znany brytyjski reporter na początku lat 90. ubiegłego wieku przemierzył Wschód, by opisać życie i sytuację tamtejszych chrześcijan. Rosiak pojechał tam, skąd pochodzą, i tam, dokąd dziś uciekają. Do Turcji, irackiego Kurdystanu, Libanu, Egiptu i Izraela, ale także do Szwecji, gdzie zamieszkało wielu uciekinierów z Syrii.
Wnioski płynące z książki są niewesołe. Sytuacja chrześcijan w ciągu 20 lat diametralnie się zmieniła, Syria i Irak przestały być ostoją spokoju. Na naszych oczach zanikają wspólnoty, które trwały tam od 2 tys. lat. To, co się obecnie dzieje, prowadzi do ogołocenia Bliskiego Wschodu nie tylko z chrześcijan, ale także z umiarkowanych muzułmanów. Niknie tamtejsza mozaika kulturowa, wielkie obszary Syrii i Iraku zmieniają się w połacie ziemi niczyjej z enklawami kontrolowanymi przez ISIS.
Pomóż w rozwoju naszego portalu