Według danych statystycznych, polskie społeczeństwo nadal jest w europejskiej czołówce krajów pijących alkohol. Wśród miast, które w tym pomagają swym mieszkańcom i turystom, znajduje się Kraków
Okazuje się, że mamy najwięcej, po Warszawie, punktów, gdzie możemy nabyć alkohol. Nasze całodobowe sklepy z wysokoprocentowymi trunkami stanowią ponoć ewenement na skalę nie tylko europejską. Tymczasem specjaliści od uzależnień powtarzają od lat, że łatwy dostęp do używek ma wpływ na kształtowanie się negatywnych przyzwyczajeń. Zwłaszcza wśród ludzi młodych.
Jakiś czas temu nauczycielka (prosi o niepodawanie jej nazwiska) krakowskiego gimnazjum przy okazji godziny wychowawczej poświęconej uzależnieniom poprosiła uczniów, aby anonimowo odpowiedzieli na pytania. Co sprawia, że młodzież gimnazjalna sięga po alkohole i przy jakich okazjach czyni to najczęściej? – Świadomie nie zapytałam ich, czy piją alkohol, bo wówczas większość z nich udzieliłaby odpowiedzi takiej, jakiej, ich zdaniem, oczekiwałam – mówi wychowawczyni.
Lektura uzyskanych odpowiedzi dała nauczycielce do myślenia. Wspomina: – Tylko dwie osoby napisały, że nie znają tych przyczyn, bo w ich środowisku nie sięga się po alkohole. Kolejna wyznała: „W czasie wakacji podpisałem Krucjatę Wyzwolenia Człowieka. Nigdy nie piłem, ale w mojej rodzinie są osoby nadużywające alkoholu i to w ich intencji pragnę ofiarować to moje małe wyrzeczenie”. Nauczycielka dodaje, że młodzież pisała o domówkach, o domowych barkach pełnych alkoholu, o rodzinnych imprezach zakrapianych alkoholem. – Przykład idzie z domu, potem z grupy rówieśniczej, która w tym wieku ma duży wpływ na zachowanie nastolatków – podsumowuje nauczycielka. Zauważa, że młodzież teoretycznie wie, jakie zagrożenia stanowi alkohol, ale nie wprowadza tej wiedzy w życie.
Jak informuje Urząd Miasta Krakowa, w 2016 r. zostanie zmniejszona ilość punktów sprzedaży wysokoprocentowych trunków; z obecnego limitu 2 500 do 2378 miejsc. Alkohol będzie sprzedawany w 1275 sklepach i 1103 restauracjach. I chociaż to kropla w morzu lejącego się w Krakowie alkoholu, to trzeba ją dostrzec, a nade wszystko sprawdzić, czy decyzja zostanie wprowadzona w życie.
Janina (druga od lewej) i Mirosław (drugi od prawej) Rękorajscy z organizatorami i uczestnikami koncertu w szpitalu w Ustroniu
Miał 10 lat, gdy policja przyprowadziła go do domu pijanego. Był ponad 3 lata bezdomny, uciekał z miasta do miasta. Dworce, strychy i piwnice stały się jego przytuliskiem. Wyciągał chleb ze śmietnika, patrzył, czy nie jest spleśniały, i jadł. Popijał go zimną wodą. To była jego obiadokolacja. Jak podkreśla, to nie rodzice mu to zgotowali, a on sam zgotował sobie takie piekło na ziemi.
Mirosław Rękorajski w sierpniu – miesiącu trzeźwości – opowiada naszej redakcji o tym, jak sięgnął dna i jak Bóg go uratował. W wieku 4 lat zaczął pić piwo. Gdy miał 7 lat, jego starszy brat szedł do I Komunii św. – Gdy rodzice poszli do kościoła, to ja im spiłem parę kieliszków i padłem. Później piłem denaturat, wąchałem kleiki, rozpuszczalniki. Miałem dwa wyroki, szukano mnie listem gończym. Gdy w Warszawie spałem na ławeczce koło GUS-u, przyszła pani z buldogiem, odwinęła sreberko, kroiła mu suszoną kiełbaskę, a ja dwa tygodnie nie jadłem. Jakbym mógł to bym tego psa pogryzł – wspomina p. Mirosław. Pracował w kopalni na Śląsku, z której 2 razy go zwalniali za alkohol. W momencie kryzysowym, pijany i pod wpływem narkotyków, na Dworcu Zachodnim rzucił się pod pociąg. Ten przejechał obok niego, gdyż przecznica znajdowała się 2 metry wcześniej. – Stwierdziłem, że nawet zabić się nie umiem. Wtedy pomyślałem, co jest nie tak? Za ostatnie pieniądze kupiłem bilet. Wsiadłem w pociąg. A że pół roku się nie myłem i śmierdziałem, więc siadłem między wagonami. Jechałem do brata do Piotrkowa. Brat dał mi ubrania. Matka kazała się umyć i powiedziała, bym jechał na Śląsk, bo tam mam zameldowanie – wspomina. Trzy razy miał widzenie we śnie, że jest czysty, a wokół niego stoi dużo ludzi uśmiechniętych, podnoszących ręce, wielbiących Boga. Nie rozumiał tych snów.
Doświadczony lekarz, autor książki "Śmierć nie istnieje", który uratował ponad 40 000 serc, wielokrotnie był świadkiem niewytłumaczalnych uzdrowień, a nawet spektakularnych wskrzeszeń. Brzmi niewiarygodnie?
W swojej książce opisał ponad 20 historii, które potwierdziły jego wiarę w Boga. Dostarcza dowody na istnienie życia po życiu i zapewnia, że śmierci wcale nie powinniśmy się obawiać. A wszystko to w oparciu o swoją lekarską praktykę – ponad 30-letni staż i prywatne przeżycia m.in. śmierć syna.
Podczas Diecezjalnych Obchodów Dnia Małżeństw małżonkowie odnawiają swoje przyrzeczenia.
Dziś rozpoczął się Międzynarodowy Tydzień Małżeństwa.
Ciekawą propozycję on-line na ten czas przygotowała Fundacja dla Rodziny – to m.in. randki i dialogi małżeńskie czy rozmowa z ks. Markiem Dziewieckim o tym, jak przezwyciężać trudności w małżeństwie. Więcej informacji TUTAJ.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.