Sarah z Francji: – Dzięki Światowym Dniom Młodzieży umocniłam swoją wiarę we wspólnocie, zawarłam wiele nowych przyjaźni i uwielbiałam Pana Boga. To dla mnie niesamowite przeżycie: zarówno duchowe, jak i emocjonalne. Mam nadzieję, że dobry Bóg pozwoli mi w przyszłości znowu wybrać się na Światowe Dni Młodzieży.
Ambre z Francji: – W Polsce podobała mi się przede wszystkim postawa rodzin, które nas przyjmowały. Ich gościnność, otwartość i szczerość. Na pewno będzie nam tego brakowało po powrocie do Francji. Dzięki temu pobytowi w Tarnobrzegu i tym Dniom w Diecezji mamy bardzo dużo energii i czujemy się tacy naładowani na spotkanie z Papieżem w Krakowie. Zaskoczyło nas natomiast to, że Polacy bardzo dużo jedzą (uśmiecha się). Wszyscy moi znajomi mają podobne odczucia i tak się zastanawialiśmy, czy nie było tak, że wszystkie rodziny zostały poproszone, aby tak gościnnie i z taką obfitością nas przyjąć.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Świadectwa uczestników z Krakowa:
Reklama
Karolina Martyniuk: – Pierwsze wrażenie po przyjeździe do parafii zakwaterowania, a później do Krakowa było takie, że organizatorzy i wolontariusze spisali się na medal i wykonali ogrom dobrej roboty. Mimo dużej liczby młodych przybyłych na ŚDM wszystko było klarowne, a samo poruszanie się po mieście od punktu do punktu przebiegało bardzo sprawnie. Niesamowitym przeżyciem było ujrzeć tłumy młodych ludzi wierzących w Boga i wyznających te same ideały. Mimo różnic kulturowych i językowych potrafiliśmy, mijając się na ulicy, serdecznie przywitać się i okazać sobie życzliwość. I to wszystko zupełnie bezinteresownie! Jedni dopingowali drugich, kiedy ci śpiewali typowe dla swojego kraju pieśni, nawet jeśli ich nie rozumieli. To był czas zjednoczenia i zatarcia granic. To czas budowania wspólnoty młodego pokolenia Kościoła, wspólnoty ludzi, których być może dzieli odległość, ale łączy osoba Chrystusa.
Magdalena Chmiel: – Światowe Dni Młodzieży to wielkie wydarzenie i przeżycie dla mnie. To nie tylko nawiązywanie nowych znajomości, ale też ogromne dzielenie się świadectwem wiary. Kiedy tylko nasz autobus podjechał na miejsce, w którym mieliśmy mieszkać, od razu ujrzeliśmy wolontariuszy: ci głośno grali i śpiewali, witając nas. W tym momencie, pamiętam, minęło zmęczenie podróżą, a radość witających nas ludzi udzieliła się wszystkim. Atmosfera panująca na ulicach miasta była nie do opisania. Wszędzie widać było młodych ludzi z różnych stron świata darzących się uśmiechem i Bożą radością. Od razu można było poczuć, że razem tworzymy coś wielkiego. Jestem bardzo szczęśliwa, że mogłam tu być i razem z innymi pokazywać, jak ważny jest dla mnie Jezus Chrystus.
Anita Oszczypała: – Jako wolontariusze zostaliśmy przydzieleni do różnych sekcji. Każda z nich miała inny zestaw obowiązków i inny plan dnia. Ja odpowiadałam za punkt informacyjny na stadionie Cracovii na pierwszej zmianie. Mieliśmy szkolenia, więc wiedzieliśmy, jak będzie wyglądała nasza praca. Przełożyliśmy to po prostu na praktykę.
Reklama
Aneta Zięba: – Na ŚDM byłam pierwszy raz i już na samym początku wiedziałam, że nie bez powodu się tu znalazłam. Atmosfera była cudowna! Wszyscy razem tańczyliśmy, śpiewaliśmy, bawiliśmy się, uwielbiając przy tym Tego, dla którego tu pojawiliśmy się, czyli Jezusa Chrystusa. W powietrzu czuło się ducha modlitwy, dzięki któremu ludzie ze wszystkich narodów i ras łączyli się w jedną wspólnotę dzieci Bożych. Dziękuję Bogu, że mogłam uczestniczyć w tak pięknym wydarzeniu i jestem pewna, że na długo pozostanie ono w mojej pamięci.
Patrycja Bartochowska: – Cieszę się, że mogłam uczestniczyć w pierwszych w moim życiu Światowych Dniach Młodzieży. Każdy dzień przynosił coś innego, jednak na pewno na długo w pamięci zostanie spotkanie z Ojcem Świętym. Przejeżdżał obok mnie, błogosławiąc. Wymieniony z nim wzrok i uśmiech były niesamowitym doświadczeniem. Zaś w konferencji uczestniczyłam w kościele Bożego Ciała, gdzie stacjonuje Oaza, do której należę od wielu lat, czułam się więc jak w rodzinie, wśród swoich. W zachowaniu dominowała istna spontaniczność, powodująca ogromną radość. Gdy na przykład przechodziliśmy przez most, z każdym wymienialiśmy się uśmiechem, ale też pamiątkami i zaproszeniami do wspólnych zdjęć. W rozmowach z pielgrzymami zapominaliśmy o blokadzie językowej i mieliśmy wrażenie, że znamy się dłużej niż jeden dzień. Pielgrzymi na każdym kroku dziękowali nam, Polakom, i to jest piękne!
Agata Wilczyńska: – Ten tydzień, który spędzaliśmy w Krakowie w ramach ŚDM, był niesamowitym doświadczeniem Bożej miłości i prawdziwej radości! W tym miejscu zniknęły bariery kulturowe, bo wszyscy byliśmy tutaj w jednym celu – chceliśmy wspólnie świętować z Jezusem Chrystusem. Tę prawdziwą radość widać było na każdym kroku, w każdym spotkanym człowieku, i to nieważne, z jakiego przybył kraju, ponieważ język miłości jest uniwersalny dla każdej szerokości geograficznej.
Reklama
Anastazja Maśloch: – Mój wyjazd na ŚDM był spontaniczny, zdecydowałam się na ten krok naprawdę w ostatniej chwili. Była to dobra decyzja. Udało nam się dostać nocleg w dobrym miejscu, niczego nam nie brakowało. Rano chodziliśmy na katechezy i Eucharystie na Rynek, potem czas był zależny od planów grupy. Przyjechałam na ŚDM z nadzieją pogłębienia wiary, nowych przeżyć i spotkania Ojca Świętego Franciszka. Były to piękne przeżycia!
Magdalena Pluta: – Na Światowych Dniach Młodzieży byłam po raz pierwszy. Już w dzień przyjazdu mogłam odczuć przyjazną atmosferę i jedność Kościoła. Pod hasłem „Jezu, ufam Tobie” młodzi chrześcijanie spotkali się w imię Jezusa, by dawać innym świadectwo swojej wiary. Wierzę gorąco, że ten czas umocnił mnie w przekonaniu o tym, że Jezus jest moim Panem i Zbawicielem.
Bartek Wawrzkiewicz: – Pomimo wszystkich niespokojnych wiadomości, jakie docierają ze świata, uważałem, że trzeba i warto tu być. Rozmowy z Chinką, która przyjęła chrzest w czasie Wielkanocy, spontaniczne zdjęcia z obcokrajowcami czy tańce z siostrą zakonną pokazują powszechność Kościoła i piękno jego ludzi. Oby doświadczenie żywej wspólnoty i słowa papieża Franciszka przemieniły nasze serca.
S. Iwona Oraniec: – W ŚDM uczestniczyłam po raz pierwszy i byłam urzeczona otwartością, dobrocią i uprzejmością młodych z całego świata. Moja wiara i powołanie zakonne umacniało się, gdy patrzyłam na żywą wiarę tylu ludzi. Na katechezie usłyszałam, że dobrze jest patrzeć na siebie i na każdego spotkanego człowieka jak na monstrancję. Modlę się, by moje oczy i serce były do tego zdolne.
Agnieszka i Adrian Pieniążkowie: – Wyjazd z całą rodziną na ŚDM był świetną decyzją. Może trochę ręce bolą od noszenia synów, ale było warto. Radość, energia, dobroć i obecność Jezusa bijąca z tego wielkiego tłumu jest nie do opisania. Wiele osób cieszyło się z faktu, że zabraliśmy naszych synów na ŚDM i choć nie rozumieliśmy ich słów, to w ich spojrzeniu mogliśmy odczytać: „Dobrze, że jesteście”. Zakochaliśmy się w ŚDM. Następnym razem też się wybierzemy z dziećmi. Jak będziemy mieli 50 lat, to też pojedziemy, bo młodość to nie wiek, tylko stan ducha.