Reklama

Wiadomości

O duszy młodego pokolenia

„Lemingi” to określenie ludzi młodych, dobrze wykształconych, mieszkających w dużych ośrodkach miejskich

Niedziela Ogólnopolska 39/2016, str. 48-49

luckinout/fotolia.com

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Często, gdy mówimy o młodzieży, czynimy to na podstawie badań socjologicznych, obserwacji i opinii. Na rynku wydawniczym ukazały się dwie książki młodych autorów o swoich kolegach. Pierwsza: „Lemingi. Młodzi, wykształceni i z wielkich ośrodków”, pod redakcją Jerzego Krakowskiego. Druga: „Paląc trawę na rykowisku” Agnieszki Urbanowskiej. Młodzi ludzie mówią o sobie. Warto więc przyjrzeć się duszy młodego pokolenia.

Wykształceni z małych miejscowości w ośrodkach miejskich

Lemingi – tak nazywają się młodzi ludzie dobrze wykształceni zamieszkujący wielkie ośrodki miejskie. Większość z nich pochodzi z Podkarpacia, Łomżyńskiego i Białostocczyzny. Wyjechali z małych miejscowości lub wsi, ukończyli studia i dostali pracę w różnych korporacjach. Korpo – to ich środowisko pracy. Ale to korpo ma swój styl, swój język i sposób bycia. Ktoś, kto dostaje pracę w korpo, musi się do tego dostosować. Mówią o sobie, że są na przeciwległym biegunie świata wartości, jako przedstawiciele kolorowej i radosnej Polski. Odcinają się od tradycji. Dla nich jest trendy czytać „Wyborczą”, oglądać TVN, a ich autorytetem jest Kuba Wojewódzki. Modnie jest być nie tylko wege, ale także eko. Na topie jest sushi. Oczywiście, gdy jadą do domów, w słoikach przywożą kotlety schabowe i w ukryciu przed kolegami z korpo smakują normalne życie. Oficjalnie starbucks jest miejscem ich spotkań i dyskusji.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

A co do poglądów, mówią tak: „Lubimy, kiedy się od nas nie wymaga, i od rządu oczekujemy tylko tego, żeby dał nam święty spokój. Jesteśmy zewsząd otoczeni polskością. Czujemy się przytłoczeni i zmuszeni do uczestnictwa w narodzie. Tymczasem nikt nas nie pytał, czy chcielibyśmy być Polakami”.

Na pytanie, czym jest polskość, odpowiadają: „Polskość jest to śpiew żab nad mazurskim jeziorem. Jest to zachód słońca nad Giewontem, fortepian Chopina, bokobrody Mickiewicza. Jest wreszcie ojczyzna, krew przelana, pamięć i poświęcenie. Zresztą – mówi jeden z lemingów – świadomość narodowa powinna zostać dawno wyparta ze świadomości społecznej. Polskość – to siara”.

A co o Kościele myślą lemingi? Musimy stać na straży tych, których churching dyskryminuje. To jest tak, że on tam ma jakieś swoje własne przepisy, ale powinien je dostosować do obecnych trendów, sprostać wyzwaniom współczesnego świata.

Na pytanie: Dlaczego powinien? odpowiadają: – Bo tak chcemy. Dla nich, jak wiadomo, najlepszym dniem na zakupy jest niedziela. Kiedy kontestują zacofany churching, udają się do modnych galerii handlowych. – Trzeba skończyć z tradycją niedzielnego chodzenia do kościoła – mówią.

Reklama

Najlepiej sposób myślenia lemingów ukazuje dyskusja na temat Bożego Narodzenia. Mówią tak: – Skoro Zachód obchodzi Winter Holidays, my będziemy świętować Humanistyczną Przerwę Kulturową. Zamiast tradycyjnej Wigilii proponują wigilię humanistyczną. Dekonstruują tradycyjną polską wieczerzę, proponując wieczerzę w stylu wegańskim. Świadomie rezygnują ze stołu jako mebla konstytuującego wspólnotę rodzinną – podczas posiłku siedzą na podłodze. – Skoro odcinamy się od tradycyjnych paradygmatów – stwierdził jeden z nich – nie musimy przejmować się opłatkiem. Wyzwólmy się więc spod jarzma opłatka i poczęstujmy się kiełkami i sushi.

Ktoś jednak odważył się zaproponować: „Może chociaż życzenia sobie złożymy...”. – Ale to nie trendy życzyć komuś wszystkiego dobrego – odpowiedział inny. – Dobre i złe to kategorie wyciągnięte z churchingu, a to przed nim chcemy uciec – zauważył jeden z uczestników humanistycznej wigilii. – Może lepiej życzmy sobie wszystkiego fajnego, wtedy każdy może dostosować te słowa do swoich potrzeb. Żadnej choinki i mruczenia kolęd, trzeba skończyć z prowincjonalnymi zwyczajami. Winter Holidays spędza się na fitnessie. Trzeba się rozwijać.

Godzenie hedonizmu z wiarą.

„Paląc trawę na rykowisku” to opowieść o młodych katolikach w postmodernistycznym świecie. 26-letnia dziewczyna, córka świetnego krytyka i historyka literackiego Macieja Urbanowskiego, pokazuje próbę godzenia hedonizmu z wiarą. Nie odrzucanie wiary, ale szukanie jakiegoś kompromisu. Użyć świata i duszę zbawić.

Gaja – bohaterka powieści – reprezentantka pokolenia JPII, singielka, zajmuje się sztuką użytkową. Jest osobą prawdziwie zafascynowaną popkulturowym postmodernizmem. Zanurzona w świecie internetowej euforii i internetowych emocji deklaruje się jako katoliczka. Od czasu do czasu odwiedza środowisko dominikańskie w Krakowie. Traktuje to jako jakiś relikt, wspomnienie, wyraz tęsknoty.

Reklama

Mimo że deklaruje się jako wierząca, nie ma obiekcji przeprowadzić się do chłopaka, biseksualisty, hedonisty, wykładowcy akademickiego. Zażywa narkotyki i się upija. Dziewczyna gubi duszę, lecz we własnych oczach nie jest złą osobą: pomaga przecież siostrze porzuconej przez męża. Sprawy seksu to dla niej jej prywatny wybór. Sprawy religii to kwestia sentymentów do starych, dobrych czasów dzieciństwa.

W katastrofie smoleńskiej ginie jej pierwsza miłość z liceum. Przychodzi oprzytomnienie. Dewastacje duchowe, jakie przyniósł jej świat, są potężne. Próbuje się jednak nawrócić. Ale to nawrócenie to próba pogodzenia światów: nowoczesnego i katolickiego.

Rozkosznie bezwstydna w swej grzeszności próbuje ocalić w sobie resztki katolicyzmu i duchowej spójności. Trudno jest jednak znaleźć sensowną receptę na pogodzenie chrześcijaństwa z destrukcyjną współczesnością. Trudno pogodzić hedonizm z głęboką wiarą.

Oto dylemat młodych ludzi. A może dziś to również dylemat Kościoła?!

* * *

Ks. Krzysztof Pawlina
Profesor teologii pastoralnej i rektor Papieskiego Wydziału Teologicznego w Warszawie, autor publikacji o młodzieży i dla młodzieży. Interesuje się problemami współczesnego duszpasterstwa i eklezjologii. Znane są jego publikacje o nowej ewangelizacji i duszpasterstwie w zmieniającej się sytuacji w Polsce. Jako wieloletni rektor Wyższego Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Warszawie opublikował wiele książek dotyczących formacji kapłańskiej i życia duchowego.

2016-09-21 08:53

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Niebiańskie ogrody św. Doroty

Św. Dorota

Święta Dorota z Kapadocji (obecnie Turcja), czczona m.in. w kilku podkarpackich kościołach, np. w Trzcinicy, Binarowej czy Połomi, nie miała łatwego życia. Nie dość, że wyparły się jej siostry, to jeszcze musiała życiem zapłacić za swoją wiarę w Chrystusa

Na wielu wizerunkach świętą przedstawiają z koszem pełnym kwiatów bądź kosz pełen owoców trzyma stojący obok niej mały chłopiec. Skąd ten motyw w ikonografii chrześcijańskiej? Otóż związany on jest z piękną legendą. Skazanej na śmierć męczeńską Dorocie przyglądali się uważnie cesarscy oprawcy, poganie. Ku ich zdumieniu na twarzy przyszłej świętej nie zobaczyli smutku; z radością spieszyła ona na spotkanie z Bogiem. Rozgniewało to jednego z pogan, urzędnika imieniem Teofil, który zapytał dlaczego tak się spieszy. Otrzymał odpowiedź: idę do niebiańskich ogrodów. Zakpił więc Teofil, nazywając ją narzeczoną Chrystusa, prosząc Dorotę, aby przyniosła mu z tych „rzekomych” ogrodów kwiaty bądź owoce. Po pewnym czasie u Teofila zjawił się tajemniczy posłaniec, chłopiec, który przyniósł Teofilowi chustę Doroty przepełnioną niezwykle silnym zapachem różano-owocowym. Późniejsza legenda przedstawiła to wydarzenie nieco inaczej: to anioł miał przynieść poganinowi kosz kwiatów i owoców – stąd św. Dorota uważana jest za patronkę ogrodników, ale też młodych małżonków. Niedowiarek uwierzył, zresztą później został także ścięty mieczem razem z Dorotą; było to na początku czwartego stulecia.
CZYTAJ DALEJ

Politycy, nie mieszajcie się w sprawy Kościoła!

2025-01-28 13:49

Niedziela Ogólnopolska 5/2025, str. 12-13

[ TEMATY ]

polityka

Kościół

spowiedź dzieci

Adobe Stock, montaż: Anna Wiśnicka

Sejm RP nie ma i nigdy nie będzie miał żadnej kompetencji w dziedzinie sakramentów Kościoła.

Do Sejmu RP wpłynęła petycja z postulatem, aby zabronić spowiedzi dzieciom do 18. roku życia – mocą, oczywiście, decyzji państwowej. Pomijam w tej chwili kwestię, kto tę petycję przesłał i kto ją podpisał pod niby-szlachetnym pretekstem „nieszkodzenia dzieciom”. W większości jest to inicjatywa antykatolików (bo spowiedź jest sakramentem Kościoła katolickiego), którzy inspirują się jakimiś przesłankami pseudopsychologicznymi, jakby w Kościele nie było psychologów, a księża byli zupełnymi ignorantami w tej dziedzinie. Zresztą ten niekontrolowany wpływ tzw. psychologii na wszystko zaszedł już zbyt daleko, nie wnosząc niczego istotnego w indywidualne i społeczne życie ludzi. Jest to na pewno problem do szerszego rozważenia. Inny argument, który się pojawia, dotyczy porzucenia w tym przypadku tzw. pozostałości średniowiecza. Powiela on oświeceniowe przekonania o średniowieczu jako okresie „ciemnoty”. Jakoś dziwnie wybrzmiewa ten argument, jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że wszystko, co nowoczesne, zaczęło się w średniowieczu, począwszy od okularów, które nosi bodaj połowa populacji ludzkiej. Ale trzeba to najpierw wiedzieć, a potem mieć odwagę jasno o tym mówić. To zagadnienie też zasługuje na szerszy namysł.
CZYTAJ DALEJ

A może “Kawa z Dulcissimą”?

2025-02-07 17:28

ks. Łukasz Romańczuk

Baner przygotowany na 115. urodziny s. Dulcissimy

Baner przygotowany na 115. urodziny s. Dulcissimy

Wiele sytuacji nas zadziwia w życiu, odwiedzając różne miejsca w kraju i na świecie zachwycić nas mogą konkretne dzieła, architektura, historie, a także osoby. Są też takie historie i osoby, które odkrywamy stopniowo, bez pośpiechu, tak, jakbyśmy układali puzzle, aż w końcu doświadczymy obrazu pełnego, pięknego. Dla mnie ostatnim odkryciem jest Brzezie i grób s. Dulcissimy Hoffmann. Byłem w tym miejscu już kilka razy, ale za każdym razem siostra - która nie żyje już prawie 90 lat - mnie zaskakuje.

W odwiedziny do s. Dulcissimy, wybraliśmy się na kilka dni przed jej urodzinami. Początkowo mieliśmy tam być tylko na chwilę. Nawiedzić grób, pomodlić się, wzbudzić w sobie intencję. Ostatnim razem byliśmy bardzo krótko. Było już ciemno i zimno. Tym razem jednak nasza wizyta była znacząco dłuższa. Grób s. Dulcissimy znajduje się obecnie na placu kościelnym nieopodal głównego wejścia do kościoła śś. Apostołów Mateusza i Macieja w Brzeziu, miejscowości, która obecnie jest przyłączona do Raciborza.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję