Reklama

Aspekty

119 dni drogi

Gabriela i Grzegorz, którzy 10 maja wyruszyli z Żagania w pieszą pielgrzymkę do grobu św. Jakuba w Santiago de Compostela, po prawie 4 miesiącach pielgrzymowania 5 września dotarli do upragnionego celu. W 119 dni pokonali ok. 4 tys. km, niejednokrotnie zmagając się ze swoimi słabościami i ufając Bogu mimo różnych wydarzeń, które napotykali na swojej drodze

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Przez niespełna miesiąc pielgrzymi podążali szlakiem Camino del Norte wzdłuż północnego wybrzeża Hiszpanii, gdzie zrobili ponad 800 km i dotarli nie tylko do Santiago de Compostela, ale także do miejscowości Fisterre czyli na tzw. koniec ziemi.

Camino del Norte

Po opuszczeniu Francji Gabriela i Grzegorz wkroczyli do Hiszpanii, do miejscowości Irun, skąd zaczyna się szlak Camino del Norte, który bywa również nazywany Camino de la Costa lub Ruta de la Costa. Wiedzie on wzdłuż północnego wybrzeża Hiszpanii nad Oceanem Atlantyckim przez 4 prowincje: Kraj Basków, Kantabrię, Asturię i Galicję. Ze względu na dosyć pagórkowate uwarunkowanie terenu oraz liczne odcinki biegnące po drogach asfaltowych jest szlakiem bardziej wymagającym od innych szlaków jakubowach w Hiszpanii. Piękne widoki z jednej strony na wody Zatoki Biskajskiej, a z drugiej na Góry Kantabryjskie oraz możliwość kąpieli na odcinkach plażowych z powodzeniem rekompensują trudy podjętej przez pielgrzymów wędrówki. Długość Camino del Norte w zależności od wybranych wariantów według niektórych danych waha się między 818 km a 1115 km. Podążając tym szlakiem, począwszy od Irun, Gabriela i Grzegorz przechodzili m.in. przez takie bardziej znane miejscowości jak Bilbao, Santander, Gijon i Ribadeo.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Inny świat

Reklama

Pielgrzymi opowiadają, że wejście do Irunu było dla nich zderzeniem z kompletnie innym światem. Weszli tu z Francji, gdzie – jak podkreślają – miejscowi nie do końca zdawali sobie sprawę z sensu pielgrzymowania i zarówno Gabrieli, jak i Grzegorzowi trudno było im wytłumaczyć, że podążają z Polski. Dlatego też chcieli jak najszybciej opuścić kraj nad Loarą. – Granicę francusko-hiszpańską dzielą most i rzeka. Kiedy przeszliśmy przez most, od razu poczuliśmy się inaczej. Ludzie patrzyli na nas zupełnie inaczej. Widzieli, że mamy plecaki, znaczek i muszle św. Jakuba, dlatego właściwie zewsząd słyszeliśmy pozdrowienie „buen camino” czyli „dobrej drogi”. Generalnie Hiszpanie zaczepiali nas na ulicy i – mimo że był wieczór i mieli swoje sprawy – służyli nam pomocą i chcieli z nami porozmawiać – opowiada Grzegorz. – Hiszpanie, mimo że przeszło i przewija się tamtędy już tylu pielgrzymów, to wciąż odpowiedzą „dzień dobry” z uśmiechem na twarzy, porozmawiają. Jest naprawdę fajna atmosfera, która towarzyszyła nam przez całą drogę w tym kraju – dodaje.

Noc w piwnicy

W Irun pielgrzymi otrzymali od tamtejszego księdza błogosławieństwo na ostatni etap drogi w Hiszpanii oraz dzięki uprzejmości hospitalerów udało im się spędzić noc w miejscowym schronisku. – W Hiszpanii w porównaniu do Francji schroniska są naprawdę przygotowane dla pielgrzymów. Sporo z nich jest typu „donativo”, czyli „co łaska”. Ceny dla pielgrzymów też nie są przerażające, bo to są koszta koło 6 euro. Nas niestety nie było stać nawet na to, bo nie mieliśmy pieniędzy w ogóle. Jednak pracownicy schroniska, czyli hospitalerzy, wykazywali się zainteresowaniem, pozwalali wziąć prysznic czy dzielili się informacjami odnośnie możliwości noclegu. Po prostu byli dla nas uprzejmi. Mimo barier językowych chcieli nam pomóc – opowiada pielgrzym. – Zaproponowali nam nocleg w piwnicy schroniska, które mieściło się w starym bloku w centrum miasta. W tej piwnicy było sporo łóżek, oczywiście wszystkie były zajęte, ale mieliśmy swoje karimaty, więc się tam rozłożyliśmy. Generalnie cieszyliśmy się, że możemy tam spać, bo w nocy padało i to jest duże miasto, więc ciężko by było znaleźć kawałek podłogi gdziekolwiek. Cieszyliśmy się, ponieważ mogli nas odprawić, powiedzieć, że jest wszystko zajęte. Oni jednak zrozumieli naszą sytuację i pozwolili nam przenocować. Z takim podejściem często spotykaliśmy się w Hiszpanii – dodaje.

Niesamowite dzieło

Reklama

W miejscowości Isr Reales Gabriela i Grzegorz zostali podjęci przez księdza, który z ponad 40-osobową grupą podopiecznych pochodzących z różnych krajów Ameryki Środkowej i Ameryki Południowej przyjechał tutaj na wakacje z Madrytu i zastępował miejscowego proboszcza. Pielgrzymi spędzili tutaj noc w kościele na chórze pośród tych młodych ludzi. – To było coś niesamowitego, jak każda z tych młodych osób w wieku od 12 do 24 lat była inna, miała inny wygląd, różne zainteresowania i inaczej patrzyła na świat. Niesamowite było również to, jak ta grupa młodych osób stanowiła jedną rodzinę, która się doskonale rozumie. Było czymś wspaniałym patrzeć, jak oni wszyscy się doskonale dogadują, jak łączy ich modlitwa, jak ten ksiądz ich połączył i jakie to jest niesamowite dzieło, które stworzył. Ci młodzi ludzie pochodzili z rodzin dysfunkcyjnych, w których dochodziło do różnych problematycznych sytuacji. Pobłądzili w życiu, ale spotkali tego księdza i z jego pomocą wyszli albo starają się wyjść na prostą. Dla większości z nich ten ksiądz był najlepszym, a dla niektórych jedynym przyjacielem. Ci młodzi mimo barier językowych byli otwarci i ciekawi naszej drogi i żywo zainteresowali się nami. Po zaledwie kilku minutach traktowali nas jak równych sobie, jak rodzinę. Było to spotkanie, które bardzo mocno naładowało nas na dalszą drogę – opowiada Grzegorz.

Wyspany ksiądz

Reklama

W turystycznej miejscowości Gijon, wobec zarysowujących się problemów z noclegiem, pielgrzymi po raz kolejny postawili wszystko na jedną kartę, zawierzając Panu Bogu i oczywiście po raz kolejny się nie zawiedli. Zostali na Mszy św., a noc spędzili w mieszkaniu u kapłana, który ją celebrował. Mieszkanie księdza znajdowało się na szlaku św. Jakuba, o czym on sam wcześniej nie wiedział. Uświadomili mu to pielgrzymi i było to dla niego niemałym zaskoczeniem. – Był to starszy ksiądz. Od samego początku spotkania z nim wiedzieliśmy, że jest to niesamowita osoba, obdarzona darami Ducha Świętego. Zabrał nas do siebie, zaoferował prysznic, miejsce do spania, kolację i śniadanie. Mówił, że nie musimy się absolutnie o nic martwić, bo jesteśmy jego gośćmi, jest Rok Święty Miłosierdzia i jesteśmy dla niego błogosławieństwem. Ksiądz poczęstował nas regionalnymi specjałami Asturii, uczestniczyliśmy w siestach, przez co mogliśmy poczuć smak Hiszpanii. Opowiadał nam, co robi, czym się zajmuje. Okazało się, że większość życia poświęcił dla innych, że pracował wśród ludzi uzależnionych, a także tych znajdujących się na marginesie życia, skreślonych przez innych ludzi. On do takich ludzi wyciągał i cały czas wyciąga rękę. Współtworzy fundację, która pomaga ludziom, którzy się pogubili, odbić się od dna i znaleźć zawsze jakieś rozwiązanie – opowiada Grzegorz. Pielgrzym dodaje, że ksiądz miał także problemy ze snem i śniły mu się koszmary, bardzo rzadko się zdarzało, żeby przespał chociaż pół nocy. Jednak tej nocy, której gościł pielgrzymów, mimo że na dworze szalała burza i miał otwarte okno, przespał całą noc i spał bardzo dobrze. Mówił, że Bóg w końcu pozwolił mu się wyspać i czuł się naprawdę jak nowy człowiek.

Monte do Gozo

Gabriela i Grzegorz dotarli do Santiago de Compostela 5 września po 119 dniach pielgrzymowania. – To był dzień jak każdy inny. Podczas drogi zdaliśmy sobie sprawę, że nie miasto jest ważne, ale sama droga. Miasto czy katedra w Santiago jest drogowskazem, w jakim kierunku podążać, ale sama droga i to, co się na niej dzieje, jest celem pielgrzymki. Towarzyszyło nam takie niedowierzanie, że to już, że już widać katedrę. Jak już ochłonęliśmy trochę i usiedliśmy pod jej gmachem, patrząc na ludzi, którzy często ze łzami w oczach tam wchodzili, kulejąc, zabandażowani, to nam też się łezka w oku zakręciła, jak już tam doszliśmy po tych 119 dniach pielgrzymki – mówi Grzegorz. 5 km przed Santiago de Compostela znajduje się polskie schronisko na Monte do Gozo prowadzone przez polskiego księdza saletyna. Pielgrzymi uczestniczyli tutaj w polskiej Mszy św., ze śpiewem, gitarą, co było dla nich – jak podkreślają – taką wisienką na torcie i największą nagrodą od Pana Boga.

Żywy pomnik i „koniec ziemi”

Grzegorz jest stypendystą Fundacji „Dzieło Nowego Tysiąclecia”. – Cały czas w plecaku szła ze mną chusta – symbol „Dzieła Nowego Tysiąclecia”. Przy grobie św. Jakuba ofiarowałem Panu Bogu fundację i jej wszystkich darczyńców. Podczas drogi modliłem się też z Gabrysią za to dzieło niesamowite i cieszę się bardzo, że mogłem być jego częścią, że mogłem chociaż takim drobnym gestem odwdzięczyć się za to i opowiadać ludziom, że jest coś takiego, że to taki żywy pomnik wielkiego człowieka Jana Pawła II. Gabriela i Grzegorz zakończyli pielgrzymkę w Muxii, uczestnicząc w niedzielnej Mszy św. w kościele położonym nad samym brzegiem Oceanu Atlantyckiego. Spędzili tam niesamowite chwile, siedząc na „końcu ziemi”. Zanim dotarli do Muxii, przechodzili przez Fisterre. – Kiedyś Rzymianie w czasach starożytnych uważali, że to jest koniec świata, bo nie znano wtedy innych kontynentów, które później odkryto. Fisterre oznacza „koniec ziemi”. To było też takie niesamowite, że dalej drogi nie ma, po prostu tam jest słupek, na którym jest zapisane 0,00 km i dalej się nie da pójść po prostu – opowiada Grzegorz. – Zostawiłem tam swoje buty, w których przeszedłem z Polski aż do tego miejsca. To taki symbol pozbycia się tego co stare, co przeżyte, i budowania tego, co nowe – kończy.

2016-09-22 10:24

Oceń: 0 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

W drodze do św. Jakuba

Niedziela małopolska 29/2019, str. 1

[ TEMATY ]

Santiago de Compostela

Franciszek Mróz

W tym roku grupa pielgrzymujących etapami do św. Jakuba w Santiago de Compostela przeszła przez Szwajcarię

W tym roku grupa pielgrzymujących etapami do św. Jakuba w Santiago de Compostela przeszła przez Szwajcarię
Co roku pielgrzymują dwa tygodnie i w ten sposób zbliżają się do celu; do św. Jakuba w Santiago de Compostela. Za nimi droga w Polsce, Czechach, Austrii i w Niemczech. W tym roku przeszli przez Szwajcarię. Pielgrzymowanie rozpoczęli w Seelisberg. Na zakończenie dr Franciszek Mróz, miłośnik europejskich dróg św. Jakuba, przewodnik i organizator nietypowej formy pielgrzymowania etapami do Santiago, napisał na fb: „Z Bożą pomocą, dzięki wstawiennictwu świętych Patronów oraz wsparciu Przyjaciół zakończyliśmy kolejny (siódmy) etap pielgrzymki do Santiago de Compostela. Doszliśmy zgodnie z planem do granicy szwajcarsko-francuskiej i miasteczka Neydens. Do Composteli zostało już tylko 1800 km...”
CZYTAJ DALEJ

Przygotowania do pogrzebu papieża i nadzwyczajne środki bezpieczeństwa w Rzymie

2025-04-25 07:28

[ TEMATY ]

śmierć Franciszka

PAP/EPA/ALESSANDRO DI MEO

W piątek, w przeddzień uroczystości pogrzebowych papieża Franciszka, trumna z jego ciałem będzie wystawiona w bazylice Św. Piotra od 7.00 do 19.00. Do czwartkowego wieczoru hołd papieżowi oddało około 100 tysięcy osób. Kolejne tysiące wiernych przybyły w nocy. W Rzymie obowiązują nadzwyczajne środki bezpieczeństwa.

W ostatnim dniu wystawienia trumny papieża oczekuje się jeszcze większego napływu wiernych do Watykanu, ponieważ stale rośnie liczba przybyłych na sobotni pogrzeb.
CZYTAJ DALEJ

Kapłan, który tworzył wokół siebie wspólnotę

2025-04-25 22:22

ks. Łukasz Romańczuk

Ks. Jan Kwasik - portret

Ks. Jan Kwasik - portret

Tłumy wiernych w kościele pw. Chrystusa Króla w Brzegu Dolnym pożegnały księdza prałata Jana Kwasika. Kapłan, który zmarł w wieku 93 lat życia oraz prawie 70 lat kapłaństwa posługiwał w tam od 1967 roku. Mszy św. pogrzebowej przewodniczył bp Jacek Kiciński, a obrzędy na cmentarzu prowadził ks. Zbigniew Słobodecki, proboszcz parafii św. Andrzeja Boboli w Miliczu.

Rozpoczynając Mszę św. pogrzebową biskup Jacek zaznaczył: - Dziękujemy Panu Bogu za wszystko, co Bóg uczynił przez posługę księdza prałata Jana Kwasika, przez Jego długie i piękne życie. Ale wiemy, że wskutek ludzkiej skłonności do złego wszyscy popełniamy grzechy. Przed Najświętszym Bogiem nikt nie jest bez winy. Dlatego chcemy złożyć tę Najświętszą Ofiarę za naszego zmarłego brata kapłana, który zapisał się w sercach naszych.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję