Z widzialnymi śladami niewidzialnego Boga zawsze były kłopoty. Intrygowało to filozofów i teologów. Rozmawiali o tych sprawach zwykli ludzie. Jak wierzyć w Kogoś, kogo nie widać? Jak uwierzyć Temu, którego ślady na ziemi trudno dostrzec? W kwestii istnienia Boga argumentacji za i przeciw nie brakuje.
Św. Tomasz wskazał pięć dróg, na których można rozumowo odszukać ślady Stwórcy na ziemi. Codzienność biegnie szybko, a ludzie tak się spieszą, że niewiele widzą i głęboko nie myślą – a jeśli widzą, to tylko to, co użyteczne i przyjemne. Pragmatyczne oczy gubią ostrość widzenia rzeczy głębszych. „You only live once” (żyje się tylko raz) – mówią młodzi ludzie. A to hasło jest niczym innym jak współczesnym carpe diem. Czuć, że żyje się teraz. A czuć to nie znaczy widzieć. Dlatego gubimy się w uczuciach, a w rozmowach często mówimy tylko o sobie. To zasłania szersze horyzonty.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Czy jest jeszcze ktoś, kto mógłby nam pomóc skierować wzrok na ślady Boga w świecie? Pewnie tak, tylko trzeba tego chcieć.
Z pomocą może przyjść pisarka Aniela Gut-Stapińska w opowiadaniu „Krokusy”, w którym językiem podhalańskich górali opisuje legendę o Boskich śladach na Podhalu.
Reklama
Pewnego dnia Pan Bóg wysłał z nieba na ziemię Matkę Bożą z małym Jezusem, aby dowiedzieć się, co też słychać na ziemskim padole. Miało się już ku wieczorowi, śnieg otulał podhalańskie wzgórza i sypał coraz gęściej; trzeba było znaleźć jakieś schronienie na noc. Matka Boża zapukała do drzwi bogatych gospodarzy. Ze zdziwieniem usłyszała naganę, że beztrosko spaceruje sobie z dzieckiem, a tu tyle roboty! Majątek przesłonił wrażliwość na potrzeby innych. Poszła więc Matka Boża szukać innego schronienia. Biedny dom... Tu mnie chyba przyjmą? – pomyślała. Biedni ludzie przyjęli, ugościli i opowiedzieli swoje biedy. Od lat jedno z ich dzieci było nieuleczalnie chore. Matka Boża utuliła do snu małego Jezusa, a następnie zaopiekowała się chorym dzieckiem, ono zaś zasnęło w Jej objęciach.
Rano wszyscy się budzą: dziecko śpi, wygląda jak zdrowe, wszystko w porządku, tylko kobiety z małym dzieckiem nie ma.
Zaciekawiona gaździna otwiera drzwi w poszukiwaniu swoich gości i wtedy przed domem zauważa na śniegu ślady stóp, a w tych śladach rozkwitające krokusy. Matka Boża powróciła do nieba, a krokusy zostały i kwitną zawsze w tych miejscach, gdzie dobry człowiek spieszy z pomocą.
Wczesną wiosną na Podhalu rozkwitają krokusy. Ludzie chętnie wybierają się wtedy na spacer. Robią zdjęcia. Tylko stara gaździna mówi: – Jaki Pan Bóg jest piękny, jeśli takie kwiotki zrobił.
Ludzie siedzący przed ekranami komputerów przerzucają fotki, obliczają zyski i płaczą nad stratami. W ramach przerwy wychodzą sobie na drinka. Zagonieni, zamyśleni, zaabsorbowani sobą nawet siebie nie widzą, a cóż dopiero mówić o dostrzeganiu śladów Boga w świecie!
Nadchodzą święta. Pan Bóg znowu pośle na ziemię swego Syna. My natomiast pochłonięci szałem zakupów, skupieni na prezentach, zafascynowani formą gubimy treść. I mogą przydarzyć się święta bez świąt. Bóg się narodził i się nie narodził. Zobaczą Go tylko ci, którzy otworzą Mu drzwi, opowiedzą Mu o swoich biedach i pozwolą Mu pobyć u siebie. A wtedy w sercach rozkwitną krokusy – wydarzy się Boże Narodzenie: ślady niewidzialnego Boga na ziemi.