Teraz, gdy toczy się dyskusja, wręcz walka, o sądy w Polsce, wracam często do wypowiedzi Wojciecha Ziembińskiego, człowieka niepodległości, nieugiętego bojownika w walce ze zdrajcami, jak to nazywał tych, którzy od wojny, przez wszystkie lata PRL-u i III RP, szkodzili dobru Polski. Długo by wymieniać nawet te najważniejsze dokonania Ziembińskiego, przecież z jego inicjatywy wmurowano wiele tablic pamiątkowych poświęconych zapomnianym bohaterom, na czele z pomnikiem-wagonem krzyży w centrum Warszawy ku czci pomordowanych na Wschodzie, pierwszy organizował wszystkie zakazane manifestacje i wychodził na ich czele, 11 listopada czy 3 maja. Po 1989 r. też był niewygodny, bo odważnie nazywał rzeczy po imieniu, wskazywał zdrajców, agentów, którzy nie powinni być we władzach odradzającej się Polski, domagał się głośno osądzenia zbrodniarzy komunistycznych, wszelkich tajniaków i donosicieli.
Reklama
Wystarczy posłuchać, jakie miał przeciwności i problemy, by w 1995 r. odsłonić wspomniany pomnik Poległym i Pomordowanym na Wschodzie, i ma się świadomość, jacy ludzie w Polsce sprawują władzę, dzielą między siebie majątek narodowy, jak bardzo Polska jest opleciona obcą agenturą, służbami działającymi z rodzimymi tajnymi współpracownikami. Ziembiński był silny i skuteczny, liczyli się z nim i bali się go jedni i drudzy, bo miał piękną kartę walki z komunizmem, patriotyczny rodowód, wielką wiedzę historyczną i znajomość obecnych realiów, ludzi, faktów – miał wszelkie podstawy, by jasno sprzeciwiać się kłamstwu, złej, szkodliwej polityce w latach 90. ubiegłego wieku. Zmarł w 2001 r., świadomy swojej nieuleczalnej choroby płuc, związanej niewątpliwie z wyczerpującym, nerwowym stylem życia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Teraz, gdy prezydent zawetował ustawy sądownicze, sięgnęłam do nagranego przeze mnie wywiadu z Ziembińskim z 1999 r., w którym na moje pytanie o możliwości realnej naprawy Polski odpowiedział krótko: „Liczą się skuteczność i siła! Trzeba być twardym, konsekwentnym, dasz palec, wezmą rękę, rozdrapią, rozdzielą między siebie Polskę, wyprzedadzą obcym i koniec, będziemy niewolnikami. Wrogowie zewnętrzni tylko na to czekają i wszystko w tym kierunku robią, by Polska była skłócona, słaba, i dlatego podsuwają nam swoich najemników, którzy mienią się obrońcami demokracji”. Mówił z naciskiem, że nie należy ulegać presji ich rzekomych dobrych intencji, hasłom, bo im chodzi tylko o utrzymanie się przy władzy, by mogli robić, co zechcą, kłamać, kraść, spolegliwie układać się ze swoimi mocodawcami w Polsce, Moskwie, Berlinie czy Brukseli. Dalej pytałam o władzę sądowniczą, cytowałam aktualne wówczas stwierdzenie Adama Strzembosza, sędziego SN, że „sądy same się oczyszczą”. „To jest niemożliwe! Sądy polskie trzeba oczyścić z ludzi z tamtych antypolskich układów ubeckich, ich kolejne pokolenia myślą i robią to samo, co ich powojenni dziadkowie i ojcowie. Ich nie może być w polskim wymiarze sprawiedliwości! Trzeba na czystej płaszczyźnie zbudować sądownictwo w Polsce, w oparciu o ludzi nieskazitelnych, spoza tamtych układów. Inaczej będziemy dreptać w kółko, nie będzie naprawy Polski, jakaś kosmetyka zaledwie, a przecież od tego, jakie mamy sądy, zależy funkcjonowanie całego państwa”.
Gdy przesłuchiwałam ten wywiad sprzed lat, miałam wrażenie, jakbym dzisiaj rozmawiała, bo tak naprawdę dopiero teraz dokonuje się zmiana systemu, wychodzenie z komunistycznej przeszłości, oczyszczanie, naprawa Polski.