Reklama

Wobec czasu i wieczności

Nie tylko klepsydra czasu, ale różne mierniki, stopery, zegary śledzą ciągłe przechodzenie od „teraz” do „potem”. Nieraz jesteśmy zaskoczeni, gdy oglądamy dwóch sprinterów wpadających na metę równocześnie, a jednak zaledwie setne sekundy sprawiły, że tylko jeden z nich otrzymał złoty medal

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Czas biegnie nieubłaganie, wręcz umyka. Jednocześnie się nam wymyka. Zdaje się nieuchwytny. Jest niepowtarzalny, ale zarazem jakby niedostrzegalny. Niekiedy łudzimy się, że żyjemy w jakimś bezczasie. Nie cenimy go, często go marnujemy, marnotrawimy. Zaskakującą myśl snuje Lew Tołstoj: „Czas jest poza nami i przed nami, przy nas go nie ma”. A przecież to dar darmo dany przez Stwórcę każdemu z nas. Od samego zarania jesteśmy wpisani w czas, który „jest tylko szczególną formą przestrzeni” (Herbert George Wells). Nie tylko czas biologiczny czy osobisty ani nie tylko czas świecki czy sakralny ustawicznie i wyraziście kierują do nas specyficzne przesłanie. „Czas mówi. Mówi wyraźniej niż słowa” (Marian Filipiak). Jest jednocześnie wartością, która stanowi o naszym „być”, o jakości naszej egzystencji. Staje się probierzem na naszą wieczność. To przemierzanie doczesności, mgnienia czasu, tysiączne chwile stanowią o naszej wieczności, jak mówią teologowie – „są zadatkiem życia wiecznego”.

Czas wszystko zmienia

Reklama

Bywają też dziwne wspomnienia, reakcje i emocje, gdy to, co dawne, staje się naszym „dziś”. Daje temu świadectwo Jerzy Andrzejewski w swoich zapiskach „Z dnia na dzień. Dziennik literacki 1972-1979”: „Dokonało się we mnie niepojęte przesunięcie czasów, czas niepowrotnie przeszły przekształcił się nagle w teraźniejszy” (s. 63). Dawne chwile, przeżycia zostają w naszej pamięci, utrwalają się i rzutują na przyszłość. To wszystko, co „słyszalne i widzialne, i dotykalne, zostaje zachowane – jak zauważa Hans Urs von Balthasar – w pamięci jako trwałe echo („Epilog”, WAM, Kraków 2010, s. 57). Czyż popularna przed laty piosenka Boba Dylana, w polskiej aranżacji, nie ukazuje realizmu codzienności, a zarazem niesie wraz z czasem nutę nadziei? – „Dzień po nocy, po burzy słońce musi znów przyjść, Łez dzisiejszych nie wolno przeceniać, To, co wczoraj straciłeś, jutro los odda ci, Bowiem czas, czas wszystko zmienia”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

A że czas zmienia świat i nas samych, to fakt. Zrąb czasu pozostawia swój ślad na starych murach bazylik czy średniowiecznych manuskryptach. Z czasem wiele się zmienia, człowiek też. Jakże prawdziwa jest owa łacińska sentencja przypisywana Lotariuszowi I: „Tempora mutantur et nos mutamur in illis”, czyli: Świat się zmienia, a wraz z nim i my. Zmieniają się nasze pojmowanie rzeczywistości, nasze oceny zachowań oraz gusty. Po latach inaczej przeżywamy nasze sukcesy i porażki. Niesnaski sprzed lat teraz wydają się bezsensowne. Zmieniają się problemy, z którymi trzeba się mierzyć co dnia. Jakże inaczej pojmuję podejmowanie swego krzyża, zwyciężania swych słabości czy powstawania z upadków. Zmienia się krąg moich znajomości, kontaktów. Fascynują mnie już nie te rozrywki i piosenki, co przed laty. Już nie rozgwar i hałaśliwa muzyka disco, ale pewne wyciszenie, refleksja, chłonięcie niemal mistycznej zadumy nad pięknem przyrody. Adoracja w kościele staje się coraz bardziej przedsmakiem nieba. Także w zaciszu domu coraz częściej przeżywam piękno muzyki poważnej czy medytacyjnej. Potrafię uspokoić swoje emocje, oderwać wzrok i serce od tysiąca reklam czy serwisów internetowych. Obym także pośród uciążliwości pracy, nawału obowiązków, brzęczących telefonów zdołał wygospodarować owe przerwy między zadaniami, by były one czasem wyciszenia, skupienia czy krótkich aktów strzelistych bliskości z Bogiem. Mówimy, że trzeba dać sobie na to czas, choć nie jesteśmy ani jego twórcami, ani właścicielami – raczej użytkownikami. Oby pożytecznymi.

Trzeba nabyć pewną umiejętność otwierania się na Boga w różnym czasie i w różnej przestrzeni: gdy trzymamy w ręku książkę czy telefon, gdy siedzimy przed komputerem czy telewizorem, gdy zachwycamy się pięknem w kościele czy w muzeum, gdy prowadzimy auto czy jedziemy tramwajem. Pozwolić, by Bóg był z nami „w każdy czas”. Warto przypominać sobie i na nowo wprowadzać owo „Duch tchnie, kędy chce” (por. J 3, 8). To dobrze, że nie tylko z racji tegorocznych zaleceń duszpasterskich, ale często pośród powszedniości i odświętności odkrywamy moce i dary Ducha Świętego. Tak bardzo potrzebujemy Jego mądrości i rozumu, ale również rady i roztropności, by dobrze przeżyć każdy dzień.

Filozofowie i mądrości ludowe głoszą, że „czas leczy rany”. On koi nasze bóle i cierpienia fizyczne oraz utratę najbliższych. Z czasem łagodzi nasze pretensje i animozje. Na bok odrzuca niewczesne waśnie i swary. Wydaje się, że w niepamięć odkłada uprzedzenia czy urazy sprzed lat. Choć to wcale nie jest równoznaczne z amnezją wobec doznań i doświadczeń. Są, a jakoby ich nie było. Pamiętając o przeróżnych krzywdach, celowo i świadomie traktujemy je jako ważne dane czy jak telefon zastrzeżony.

Czas ziemski

Reklama

Nie tylko ekonomiści, planiści, politycy, inwestorzy czy producenci przypominają wszem i wobec, że „czas to pieniądz”. Pracę i sukcesy przekłada się na zdobycze materialne, finansowe. – Byle szybciej, byle więcej – mówią ci, co pracują na akord. Ludzie produkują, zdobywają, handlują, ale czy ponad wszystko, czy nade wszystko? A przecież dał Pan również czas wolny, odpoczynku, a także świętowania. „Pamiętaj, abyś dzień święty święcił” – to przykazanie wciąż aktualne, również i dziś dla nas, Polaków. Dlaczego pazerna pogoń za pieniądzem, ułuda zysku wyrosłego z praktycznego materializmu i bałwochwalczego odarcia niedzieli z jej świątecznego i świętego blasku – dlaczego to wszystko znajduje poklask także u tych, którzy mienią się katolikami, uczniami Chrystusa czy otwartymi na Ducha Świętego? Być może dlatego, że jednak czas ziemski, doczesny jest dla nich celem i kresem, a wieczne przebywanie z Bogiem – iluzją i mirażem. A szkoda.

Święty czas

To dobrze, że w różnych publikacjach przypomina się o periodycznej i rytmicznej formie czasu, w tym czasu świętego, a przecież zarazem uświęcającego. Przed wielu laty w Polsce różnymi wątkami dorocznych świąt zajęła się Anna Zadrożyńska m.in. w swym monumentalnym dwutomowym dziele pod znamiennym tytułem: „Powtarzać czas początku”.

W pewnym sensie, choć w innej stylistyce, podjął te kwestie ks. Janusz St. Pasierb. Wprowadzając do swej książki „Czas otwarty”, pisał o przedziwnym przenikaniu dwu opcji czasu: „Ukaże się nam mechanizm spotykania się czasu otwartego naszego życia z czasem zamkniętym roku natury i roku łaski; zrozumiemy też, że nasz czas przewija się przez obracające się kręgi czasu zamkniętego, tworząc z nich zwoje spirali wspinającej się ku górze”. Te poetyckie określenia mają jednak wyraźne znamię eschatyczne, nadprzyrodzone. Przenoszą nie tylko ku niebu jako li tylko wizji, ale ku Rzeczywistości spotkania człowieka z Bogiem na zawsze.

Reklama

Jakby intuicyjnie w tym kontekście kojarzę ewangeliczną przypowieść o robotnikach w winnicy. Czego by nie powiedzieć, sednem są tu przyjęcie wezwania w różnym czasie oraz zaangażowanie i skuteczne wykorzystanie czasu przez każdego z nich. Ta obrazowa sceneria nie dotyczy ani ekonomii, ani prakseologii, lecz po prostu – zbawienia każdego, bez względu na długość ludzkiego żywota. Równie dobitnie rachubę z czasem, czy raczej rozliczenie z jego spożytkowania, akcentuje przypowieść o talentach, w której z kolei wszyscy dysponują jednakowym czasem, którym jednak różnie włodarzą. Oceniani są nie tylko za przezorność i zapobiegliwość, ale właśnie za stopień roztropnej odpowiedzialności za powierzone dobra. Obydwie przypowieści dotykają kreatywnej postawy wobec czasu, który ma przecież także znamię eschatologiczne. Jego zwieńczeniem jest wieczne przebywanie z Bogiem. Postawa negatywna skutkuje natomiast odrzuceniem, i to również na zawsze.

Jak spożytkowałeś swój czas?

W rozmaitych zawirowaniach społecznych i etycznych niezbędna jest postawa autentyczna, konsekwentna i wierna swemu powołaniu tu i teraz. Historia, czyli czas, to najlepszy nauczyciel życia, co łacinnicy pięknie określają: „optimus magister vitae”. W tym kontekście zauważmy, jak istotne i wciąż aktualne jest, w przeróżnych sytuacjach, odkrywanie i odczytywanie „znaków czasu”. Dobitnie mówi o tym zadaniu ostatni sobór, kierując do prezbiterów m.in. takie słowa: „Niech chętnie słuchają świeckich, rozpatrując po bratersku ich pragnienia i uznając ich doświadczenie i kompetencję na różnych polach ludzkiego działania, by razem z nimi mogli rozpoznawać znaki czasów” (Dekret o posłudze i życiu prezbiterów „Presbyterorum ovdinis”, n. 9).

Nie tylko pierwsi chrześcijanie, ale także wierzący naszych dni stają ustawicznie wobec wyboru i opowiedzenia się za centralnym punktem eschatologicznego orędzia Jezusa. Benedykt XVI powiada, że chodzi tu o ujawniający się pośród „świata pogan” – z zadaniem jego ewangelizacji – „czas Kościoła jako nowy etap historii zbawienia”. Tę świadomość odpowiedzialności należy przywoływać jako wciąż aktualizujące się „dziś” (hodie) przed końcem świata („Jezus z Nazaretu” cz. 2, Jedność, Kielce 2011).

Reklama

Każdego z nas spotka kiedyś koniec ziemskiego bytowania. Jezus przynagla nas do gotowości i modlitwy, do czuwania i oczekiwania „w każdym czasie”, aby ów „sądny dzień” nie spadł na nas „znienacka jak potrzask” (Łk 21, 34). Wszak wówczas ujawnią się cała prawda o nas oraz ostateczny bilans nieodwracalnych skutków naszego spożytkowania czasu.

Ażeby zaś nawiązać do myśli przewodniej obecnego roku duszpasterskiego, zachęcam, by się zatrzymać i przemedytować jakże głęboką, a zarazem wstrząsającą i niezwykle trafną diagnozę naszej doby zawartą w poetyckiej modlitwie pt. „Litania do Ducha Świętego” Romana Brandstaettera. Z braku miejsca w tym krótkim przesłaniu cytuję tylko wybrane końcowe frazy: „...Przybywaj z wnętrza wieczności wiejący Wichrze,

który nigdy nie burzysz

i nigdy nie niszczysz,

i nigdy nie łamiesz,

który chwiejne umacniasz,

stare odnawiasz,

martwe ożywiasz,

starte z powierzchni ziemi budujesz od podstaw.

(...) Wichrze wiejący z wnętrza wieczności!

Daj nam słuch doskonały

płynący wśród niezliczonych wezwań i nawoływań,

które nas nawiedzają

w wszelkim czasie i miejscu,

abyśmy umieli rozpoznać

Twój Głos.

Muzyko Mądrości

zrodzona z Ojca i Syna,

Trójdźwięczna!

(...) przybywaj,

Nadziejo nieogarniona,

zawsze obecna i zawsze nadchodząca,

przybywaj, Boże,

Zaczynie człowieczeństwa,

I uczłowiecz człowieka

Jak uczłowieczyłeś siebie!”.

2018-01-03 10:32

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Twórca pierwszej reguły

Niedziela Ogólnopolska 19/2023, str. 20

[ TEMATY ]

Św. Pachomiusz Starszy

commons.wikimedia.org

Św. Pachomiusz Starszy

Św. Pachomiusz Starszy

Ojciec Pustyni, ojciec monastycyzmu.

Urodził się w Esneh, w Górnym Egipcie. Jego rodzice byli poganami. Kiedy miał 20 lat, został wzięty do wojska i musiał służyć w legionach rzymskich w pobliżu Teb. Z biegiem czasu zapoznał się jednak z nauką Chrystusa. Modlił się też do Boga chrześcijan, by go uwolnił od okrutnej służby. Po zwolnieniu ze służby wojskowej przyjął chrzest. Udał się na pustynię, gdzie podjął życie w surowej ascezie u św. Polemona. Potem w miejscowości Tabenna prowadził samotne życie, jednak zaczęli przyłączać się do niego uczniowie. Tak oto powstał duży klasztor. W następnych latach Pachomiusz założył jeszcze osiem podobnych monasterów. Po pewnym czasie zarząd nad klasztorem powierzył swojemu uczniowi św. Teodorowi, a sam przeniósł się do Phboou, skąd zarządzał wszystkimi klasztorami-eremami. Pachomiusz napisał pierwszą regułę zakonną, którą wprowadził zasady życia w klasztorach. Zobowiązywał mnichów do prowadzenia życia wspólnotowego i wykonywania prac ręcznych związanych z utrzymaniem zakonu. Każdy mnich mieszkał w oddzielnym szałasie, a zbierano się wspólnie jedynie na posiłek i pacierze. Reguła ta wywarła istotny wpływ na reguły zakonne w Europie, m.in. na regułę św. Benedykta. Regułę Pachomiusza św. Hieronim w 402 r. przełożył na język łaciński (Pachomiana latina). Koptyjski oryginał zachował się jedynie we fragmentach.
CZYTAJ DALEJ

Papież Leon XIV: niech Kościół będzie arką zbawienia, latarnią morską

2025-05-09 11:44

[ TEMATY ]

Papież Leon XIV

Vatican Media

Wiara chrześcijańska bywa uważana za coś absurdalnego, a wierzący są wyśmiewani i prześladowani. To jednak jest świat, który został na powierzony i wobec którego mamy dawać świadectwo radosnej wiary w Jezusa Zbawiciela – mówił Leon XIV w pierwszej homilii po wyborze na Papieża. Przypomniał, że brak wiary prowadzi dziś do wielu ludzkich dramatów.

Przeczytaj także: Pierwsza Msza św. papieża Leona XIV - transmisja na żywo Zamknij X Wiem, że mogę na was liczyć Swą pierwszą jako papież Eucharystię Leon XIV odprawił w Kaplicy Sykstyńskiej wraz z przebywającymi w Rzymie kardynałami. W pierwszych spontanicznych i wypowiedzianych po angielsku słowach zachęcił purpuratów, by zgodnie ze słowami psalmu, uznali cuda i błogosławieństwa, których Bóg nam udziela. „W tej posłudze Piotrowej – powiedział - powierzyliście mi ten krzyż i błogosławieństwo, jakim jest ta misja. Wiem, że mogę polegać na każdym z was, że pójdziecie razem ze mną, w naszej drodze jako Kościoła, jako wspólnota przyjaciół Jezusa, jako wierzący, aby głosić Dobrą Nowinę, aby głosić Ewangelię”.
CZYTAJ DALEJ

Papież Leon XIV - „Serce duszpasterza, doświadczenie w zarządzaniu, globalna wizja”

2025-05-09 17:44

[ TEMATY ]

biogram

zakonnik

Papież Leon XIV

PAP/VATICAN MEDIA HANDOUT

Papież Leon XIV

Papież Leon XIV

Kim jest nowy papież Leon XIV? Pierwszy biskup Rzymu urodzony w Ameryce Północnej jest potomkiem imigrantów z Europy. Ostro krytykuje politykę migracyjną administracji Donalda Trumpa. Z wykształcenia jest matematykiem i kanonistą. Jako zakonnik-augustianin został misjonarzem, a następnie biskupem, który przez osiem lat kierował diecezją Chiclayo w Peru. Przez ostatnie dwa lata był prefektem Dykasterii ds. Biskupów. Jest fanem baseballu i tenisistą amatorem. Jeździ konno. Słucha jazzu.

Kathleen Sprows Cummings, wykładająca historię na amerykańskim Uniwersytecie Notre Dame, w trzech punktach charakteryzuje nowego papieża: „serce duszpasterza, doświadczenie w zarządzaniu, globalna wizja”.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję