MARIA FORTUNA-SUDOR: – Siostro Elżbieto, co sprawiło, że matka Teresa Potocka zabiegała o utworzenie Domu Miłosierdzia dla kobiet upadłych w Krakowie?
S. ELŻBIETA SIEPAK ZMBM: – To była jej pierwsza myśl, żeby to dzieło – Dom Miłosierdzia dla dziewcząt upadłych – założyć w tym mieście. Kraków był bliski matce Teresie, bo tutaj przez jakiś czas mieszkała, tutaj zmarł jej mąż, tutaj miała swego kierownika duchowego. Trzeba pamiętać, że Kraków był wtedy pod zaborem austriackim, więc wydawało się, że tutaj będzie najłatwiej. Rzeczywistość okazała się inna. Po powrocie z Francji matka Teresa nie otrzymała zgody na otwarcie Domu Miłosierdzia. Wtedy skorzystała z zaproszenia abp. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego i zrealizowała ten plan w Warszawie przy ul. Żytniej, gdzie do dzisiaj jest nasz dom generalny. 1 listopada 1862 r. abp Szczęsny Feliński poświęcił bardzo ubogi Dom Miłosierdzia i ta data jest uznawana za początek zgromadzenia.
– Zgromadzenie nie zrezygnowało jednak z Krakowa.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
– Po powstaniu styczniowym w zaborze rosyjskim nastąpiła kasata zgromadzeń. Nasze zgromadzenie też nie mogło oficjalnie istnieć, więc tym bardziej matka Teresa myślała o Krakowie. Zapraszały ją tutaj znajome panie z arystokracji i siostry miłosierdzia. Przekonywały, że w tym mieście jest potrzeba tego typu dzieła. I tak 8 maja 1868 r. został otwarty drugi dom naszego zgromadzenia. W miejscu symbolicznym – przy kościele Miłosierdzia Bożego na Smoleńsku. Teraz, gdy sięgamy do początków naszej działalności, widzimy w wyborze tego miejsca rękę Opatrzności Bożej.
– Przeczytałam, że z siostrami ze zgromadzenia mieszkały „pokutnice”. Kim były, jak i po co trafiały do zgromadzenia?
Reklama
– To były, jak to się dawniej mówiło, „kobiety upadłe”, czyli prostytutki. Początkowo do Domów Miłosierdzia przyjmowane były tylko te, które z własnej woli chciały zmienić swe życie. Jednak z biegiem lat wiek kobiet, uprawiających ten proceder, obniżał się, więc pojawiła się konieczność, aby objąć opieką także dziewczęta zagrożone moralnie, niepełnoletnie osoby. Domy Miłosierdzia dawały im szansę na zmianę życia. Tutaj odcinały się od grzesznej przeszłości, nie wolno im było wracać do niej w rozmowach, otrzymywały nowe imię. Siostry dbały o ich wychowanie religijne, by miały motywację do pracy nad sobą, do trwałej przemiany. Zdobywały też jakiś zawód, aby po powrocie do życia w świecie mogły godnie żyć w społeczeństwie jako wartościowe osoby. Część z nich zostawała przy zgromadzeniu i pomagała siostrom w tym dziele. Pamiętam jedną z nich, która została oddana do Domu Miłosierdzia jako sierota, a potem swoje życie złożyła w ofierze za kapłanów. Jest pochowana na naszym cmentarzu. Historie tych kobiet pokazują, jak wielka jest potęga Bożego miłosierdzia. Myślę, że nie przypadkiem Pan Bóg przyprowadził do naszego zgromadzenia Siostrę Faustynę. Bo tam, gdzie człowiek jest absolutnie bezradny, tam swą potęgę pokazuje Boże miłosierdzie.
– Na ile św. Siostra Faustyna, jej dzieło życia mają dziś wpływ na powołania do zgromadzenia?
– Św. Siostra Faustyna została uznana za duchową współzałożycielkę zgromadzenia, dlatego ma w nim szczególną pozycję. Nic więc dziwnego, że przyciąga młode siostry. Dziś praktycznie wszystkie przychodzą do zgromadzenia ze względu na św. Siostrę Faustynę. Ale przychodzą te, które Pan Bóg powołuje. To On daje łaskę powołania, a wraz z nią wrażliwość na tajemnicę miłosierdzia Bożego, na ten charyzmat, który do historii zgromadzenia, do jego dziedzictwa wniosła Siostra Faustyna.
– Siostro, przez te 150 lat zgromadzenie bardzo się zmieniło...
– To prawda. Dziś Zgromadzenie ma zupełnie inne oblicze. Realizuje bowiem nie tylko pierwotny charyzmat, ale w całej pełni także charyzmatyczną misję św. Siostry Faustyny. We wszystkim stara się uobecniać w świecie najpiękniejszą tajemnicę naszej wiary – miłosierną miłość Boga. Siostry uobecniają ją nie tylko swoim życiem, ale także poprzez różne dzieła, czyny miłosierdzia, słowa i oczywiście przez modlitwę. Dlatego dzisiaj wspólnoty nasze wyglądają zupełnie inaczej – żyjemy w klasztorach wśród ludzi i staramy się spełniać tę misję, z jaką Jezus wysłał Siostrę Faustynę do całego świata. Staramy się głosić wszystkim i na wszystkie sposoby miłosierną miłość Boga.
– Jubileusz jest okazją do podsumowań, ale i podziękowań…
– Pragniemy dziękować ludziom i Panu Bogu, bo naprawdę wielkie rzeczy uczynił w zgromadzeniu i przez zgromadzenie w Kościele i świecie. Gdyby nasze zgromadzenie dało Kościołowi tylko św. Faustynę, to już jest powód do tego, by nieustannie śpiewać „Te Deum” i „Magnificat”!