Reklama

Z Towarni do Rzeszowa przez Omsk (cz. 3)

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Podróż do Omska trwała trzy tygodnie. W Omsku wysadzono nas z pociągu i umieszczono w barakach na jedną noc. Jeszcze w podróży zachorowała jadąca z nami pani Kuczewska. W Omsku wzięto ją do szpitala. Mamę naszą spytali, czy to jest jej siostra. Jeszcze wówczas nie mieliśmy doświadczenia, że czasem można władzę radziecką oszukać. Mama oświadczyła, że ta pani nie jest jej siostrą. Gdyby to była siostra, to nasza rodzina zostałaby w Omsku dłużej i razem pojechalibyśmy do innego miejsca zesłania.
Pani Kuczewska po wyjściu ze szpitala pojechała z rodziną naszych sąsiadów do rejonu Pałogrudowo. Ona, korzystająca z "letniska" w Towarni, nie miała ze sobą żadnej ciepłej odzieży, więc nasz tato dał jej swoje długie futro i zegarek kieszonkowy. Bardzo jej te rzeczy były później przydatne.
W Omsku zesłańców z całego naszego transportu rozdzielono na trzy grupy. Jedną skierowano do rejonu Znamienskoje, drugą - do Pałogrudowo, a trzecią do rejonu Tiewriz. Miejscowości te leżą nad Irtyszem i należą do obwodu Omskiego.
Nas na drugi dzień jako pierwszych załadowano do samochodów ciężarowych pokrytych plandeką. Był silny mróz, droga wyboista. W samochodzie stłoczeni, nie wszyscy mogli usiąść, co chwila przewracaliśmy się w budzie. Większość trasy wiodła po lodzie rzeką Irtysz. Jeszcze do dzisiaj pamiętam huk silników, zapach spalin i straszne zimno. Świata Bożego z tych bud nie było widać. Do Tary jechaliśmy trzy dni, w drodze nocowaliśmy na "pieresylnych punktach", był to albo jakiś dom kołchoźnika, klub, albo szkoła. W Tarze też był nocleg i stamtąd w dalszą drogę wieziono nas saniami. Dzieci i kobiety otulone pierzynami siedziały na saniach, mężczyźni szli obok. Trasa wiodła Irtyszem, a później przez tajgę. Na skarpach i zakrętach często dzieci z tobołkami wypadały w głęboki śnieg.
Jechaliśmy szlakiem dawnych zesłańców - filaretów, uczestników spisków i powstań narodowych. Nasz woźnica, jak inni, prowadził troje sań. Nazywał się Witkowski, był Polakiem, jego dziadek był zesłany za udział w powstaniu styczniowym. Nasz tato Wincenty Pelc był synem Macieja Pelca - uczestnika tego powstania, nosił brodę i może przypominał mu jego dziadka. Dużo i szczerze z nami rozmawiał. Mówił, że jedziemy na wymarcie, czeka nas głód, ciężka praca, mrozy, wszy, komary i malaria. Prawdopodobnie tego nie przeżyjemy. Najbardziej żal mu było mojej młodszej siostry Jadzi, była drobna, wystraszona, miała 11 lat.
Zaproponował rodzicom, że ją zabierze do siebie do Tary, ma w tym wieku córeczkę i będą razem chodzić do szkoły. Jeżeli przeżyjecie, to ją zabierzecie do Polski, a jak wszyscy zginiecie, to niech chociaż ona przeżyje. Mama spytała Jadzię, czy chce zostać w Tarze. Jadzia ze łzami w oczach powiedziała, niech rodzice decydują i w końcu stanęło na tym, że cokolwiek nas czeka, nie będziemy się rozłączać.
Saniami jechaliśmy 3-4 dni. Z naszej kolumny przeznaczonej do rejonu Znamienskoje, liczącej ok. 180 rodzin, część osadzono w barakach nr 64, większą grupę na Bolszoj Pristani, a największą w barakach nr 22, kilka rodzin - w leśnym chutorze Kuksa.
Nasza rodzina trafiła do obozu w głębokiej tajdze - Bolszaja Pristań, był to tzw. lesouczastok, który należał do selsowietu Nowo Jagodnaja, Znamienskiego rejonu, Omskiej obłasti. Ten nasz lesouczastok był położony na brzegu rzeki Szysz prawego dopływu Irtyszu. Rozmieszczono nas w dwóch barakach. Wzdłuż baraku po obu stronach były piętrowe prycze. Bagaże nasze złożono w osobnym pomieszczeniu, a w baraku każdy miał tyle miejsca, ile zajął na leżąco na pryczy.
Była połowa marca 1940 r. Mrozy sięgały - 400. Wszyscy dorośli i dzieci powyżej 12 roku poszli do pracy w tajdze. Kobiety z malutkimi dziećmi, starcy i ciężko chorzy zostali w barakach. Tak rozpoczęło się nasze życie na zesłaniu, 600 km od Omska - najbliższej stacji kolejowej, a 5 tys. km od Polski.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0 (cz. 3) &body=https://ftp.niedziela.pl/artykul/13710/nd/Z-Towarni-do-Rzeszowa-przez-Omsk-%3Cfont-size%3D-1cz-3%3Cfont" class="pr-quarter" data-clicksmap="site:artykul - Socialbar - Mail - mailto:?to=&subject=Z Towarni do Rzeszowa przez Omsk (cz. 3) &body=https://ftp.niedziela.pl/artykul/13710/nd/Z-Towarni-do-Rzeszowa-przez-Omsk-%3Cfont-size%3D-1cz-3%3Cfont">

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Dlaczego papież Leon XIV mieszka (jeszcze) w Rzymie

2025-05-14 15:24

[ TEMATY ]

Rzym

Włochy

mieszkanie

Państwo Watykańskie

Papież Leon XIV

PAP/EPA

Papież Leon XIV

Papież Leon XIV

Od czasu wyboru na papieża 8 maja Leon XIV reprezentuje Stolicę Apostolską jako podmiot prawa międzynarodowego i jest głową Państwa Watykańskiego (Citta del Vaticano). Jednak w chwili obecnej jego rezydencja nadal znajduje się na terytorium Włoch, mieszka zatem w kraju sąsiedzkim. Granica między niewielkim Państwem Watykańskim a ówczesnym Królestwem Włoch jest wytyczona na mocy Traktatów Laterańskich z 1929 roku.

Wynika z tego, że budynek, wówczas nazywany „Sant'Uffizio”, w którym nadal mieści się Dykasteria Nauki Wiary, znajduje się na terytorium Włoch. Jednakże, podobnie jak wiele budynków w Rzymie należących do Stolicy Apostolskiej, również i ten uważany jest za „eksterytorialny”. Jego ochronę zapewnia jednak nie Gwardia Szwajcarska, lecz członkowie włoskich sił zbrojnych.
CZYTAJ DALEJ

Jeden z kardynałów na konklawe "poratował" przyszłego papieża... cukierkami

2025-05-14 14:30

[ TEMATY ]

konklawe

kard. Luis Antonio Tagle

cukierki

Papież Leon XIV

Adobe Stock

Kard. Tagle miał "poratować" przyszłego papieża... cukierkami

Kard. Tagle miał poratować przyszłego papieża... cukierkami

Filipiński kardynał Luis Antonio Tagle w szczególny sposób wspierał papieża Leona XIV na finiszu konklawe. Kard. Tagle powiedział na konferencji prasowej w Rzymie, że kiedy kard. Robert Francis Prevost, który siedział obok niego na konklawe, zdał sobie sprawę podczas liczenia głosów, że zostanie wybrany, zaczął ciężko oddychać, dlatego zaproponował przyszłemu papieżowi słodycze.

„Zawsze mam przy sobie słodycze. Kard. Prevost siedział obok mnie. Kiedy usłyszałem, że ciężko oddycha, zapytałem go: 'Chcesz cukierka? A on odpowiedział: 'Dobrze, daj mi jednego, proszę'”. To był jego „pierwszy `akt miłosierdzia` wobec nowego papieża”, zażartował kard. Tagle, który przed konklawe sam był typowany jako potencjalny następca zmarłego papieża Franciszka.
CZYTAJ DALEJ

Budujmy nadzieję

2025-05-15 15:16

[ TEMATY ]

Laudato si'

Tydzień Laudato Si'

ks. Zbigniew Kucharski

Łukasz Frasunkiewicz

O teologii stworzenia, ekologii, papieżu Franciszku, św. Janie Pawle II, Tygodniu Laudato si

Rozpoczęcie obchodów Tygodnia Laudato si w niedzielę 18 maja br. zbiega się z 105. rocznicą urodzin św. Jana Pawła II-go. Warto zauważyć, że ma to swój kontekst historyczny. Św. Jan Paweł II w czasie swojego pontyfikatu wielokrotnie odnosił się do teologii stworzenia i ekologii.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję