Przeciętny powstaniec warszawski miał osiemnaście, dwadzieścia, góra dwadzieścia kilka lat. – Szeregowymi żołnierzami była młodzież szkolna i studencka, którą do walki niósł zapał, chęć odwetu za lata krwawej okupacji – mówi Katarzyna Utracka, historyk z Muzeum Powstania Warszawskiego. Starsi byli dowódcy, należący do poprzedniego pokolenia. To była kadra oficerska, która brała udział w I wojnie światowej, w odzyskiwaniu niepodległości, wojnie polsko-bolszewickiej, wojnie 1939 r. Byli – lub mogli być – ich rodzicami, wujami, nauczycielami. Byli dla nich wzorami, autorytetami.
Bratankowie Wieniawy
Gen. Bolesław Wieniawa-Długoszowski, jedna z barwniejszych postaci II Rzeczypospolitej, karierę rozpoczął w 1. Kompanii Kadrowej, która 6 sierpnia 1914 r. wyruszyła z krakowskich Oleandrów do Królestwa Polskiego. Był wielkim polskim patriotą, a miłość do ojczyzny potrafił zaszczepić bratankom, synom brata Jerzego.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Sam Jerzy Długoszowski, potomek powstańców listopadowych i styczniowych, wziął udział w I wojnie światowej jako nastolatek. Walczył w szeregach 1. pułku ułanów Legionów Polskich płk. Władysława Beliny-Prażmowskiego. Jego synowie, a bratankowie Wieniawy, Andrzej Długoszowski i Marek ps. Baobab polegli w powstaniu. Por. Andrzej Długoszowski ps. Klanecki, podharcmistrz z II plutonu „Alek” 2. kompanii „Rudy” batalionu „Zośka”, poległ trzeciego dnia Powstania w rejonie „Gęsiówki” na Woli. Miał 22 lata. Dziesięć dni później, w walkach na Starym Mieście, zginął jego dwa lata młodszy brat Marek ps. Baobab. Obaj zostali pochowani w kwaterach żołnierzy i sanitariuszek batalionu „Zośka” na warszawskich Wojskowych Powązkach. Sam „Wieniawa”, traktowany z niechęcią przez władze emigracyjne, popełnił samobójstwo w 1942 r.
Dzieci Teofila
Teofil Dziama, oficer 4. pułku piechoty Legionów, w sierpniu 1920 r., w czasie Bitwy Warszawskiej, przydzielony został do 16. Eskadry Wywiadowczej operującej z lotniska mokotowskiego. Walczył z Sowietami i Litwinami. W czasie okupacji niemieckiej ppłk Dziama włączył się w działalność konspiracyjną, co było powodem osadzenia go w niemieckim obozie w Auschwitz.
Tam działał w Związku Organizacji Wojskowej, którego założycielem był rtm. Witold Pilecki. Za tę działalność Niemcy rozstrzelali go jesienią 1943 r., razem z m.in. ppłk. pil. Juliuszem Gilewiczem, uczestnikiem wojny z bolszewikami i ppłk. kawalerii Kazimierzem Stamirowskim, dawnym legionistą.
W Powstaniu Warszawskim brali udział jego córka i syn. Danuta Dziama, ps. Hela, była sanitariuszką w zgrupowaniu „Kiliński” w Śródmieściu Północnym w sierpniu i wrześniu 1944 r. Miała 21 lat. Późniejsze jej losy są nieznane. Jej dwa lata młodszy brat, ps. Bicz, Stach, walczył w zgrupowaniu „Konrada” w Grupie Bojowej „Krybar” też w Śródmieściu Północnym.
Ruszyli na wojnę
Reklama
Działał przykład ojca, wuja, stryja. Wujem Jana Bieniasa, cichociemnego, ps. Osterba, Ożoga, był Jan Szczepaniak, legionista Józefa Piłsudskiego i kawaler orderu Virtuti Militari. Miał dziewięcioro rodzeństwa, z których kilkoro walczyło i zginęło w czasie II wojny światowej. Sam Jan Bienias w Powstaniu Warszawskim walczył w zgrupowaniu „Radosław”, był dowódcą pododdziału. Ranny w trakcie walk na Woli, przeszedł kanałami ze Starego Miasta do Śródmieścia Północnego. Zginął na początku września w walce z niemieckimi czołgami na skarpie ul. Książęcej. Właśnie ukończył 25 lat.
Kilka lat temu warszawskie Muzeum Wojska Polskiego zorganizowało wystawę „Na stos rzuciliśmy... Dwa pokolenia 1914-1944”, pokazującą legionistów, którzy po latach sami – lub ich dzieci – „po raz drugi, trzydzieści lat później, znów odpowiedzieli na wezwanie, ruszając na barykady stolicy”.
„Należy się zastanowić nad tym, co kierowało młodymi ludźmi zarówno w sierpniu 1914 r., gdy z przestarzałą bronią ruszyli na Wielką Wojnę i tą młodzieżą, która – również źle uzbrojona – stanęła na barykadach Warszawy. Hołd dla tych postaci jest jednocześnie uznaniem ich wielkości i tragizmu wspólnych losów” – napisali autorzy wystawy.
Kamienie na szaniec
Stanisław Bytnar krótko walczył w legionach (konkretnie w 3. kompanii VI batalionu 1. Pułku Piechoty I Brygady). Nie był w stanie: został ciężko ranny w bitwie pod Krzywopłotami k. Olkusza, jesienią 1914 r. W Międzywojniu był nauczycielem i społecznikiem. Wychował dwoje niesamowitych dzieci (sam zginął podczas ewakuacji KL Auschwitz zimą 1945 r.) Jana i Danutę. Danuta Bytnar-Dziekańska była łączniczką w AK i Szarych Szeregach, jej brat stał się symbolem heroizmu młodych Polaków w tamtym czasie.
Reklama
Jan Bytnar, ps. Rudy, podharcmistrz, dowódca hufca „Południe” grup szturmowych, podporządkowanych Kedywowi AK, uczestnik wielu akcji małego i dużego sabotażu, stał się jednym z bohaterów książki Aleksandra Kamińskiego „Kamienie na szaniec”. Aresztowany i torturowany przez gestapo, został odbity przez grupy szturmowe w akcji pod Arsenałem, nie przeżył. A z pewnością byłby jednym z bohaterów Powstania Warszawskiego.
Syn Rota
Ludwik Bittner, ps. Baza, Rot, Tarnowski, pełnił służbę w Legionach Polskich i Polskich Sił Zbrojnych. W II Rzeczypospolitej dosłużył się stopnia pułkownika. W AK był m.in. komendantem Okręgu Lublin i dowódcą 9. Podlaskiej Dywizji Piechoty AK. Aresztowany przez NKWD w 1944 r. wrócił do kraju w 1947 r. i musiał przyjąć pracę dozorcy w Biurze Odbudowy Stolicy.
Jego syn, Sławomir, podporucznik AK, ps. Maciek, był dowódcą kompanii „Felek” batalionu „Zośka”. Nie doczekał Powstania: został aresztowany i zamordowany przez Niemców zimą 1944 r. To na jego cześć 1. Kompania Batalionu „Zośka” otrzymała kryptonim „Maciek”.
– Wśród powstańców byli uczestnicy walk o odzyskiwanie niepodległości w latach 1914-18. Ale znacznie częściej brali w tym udział ich dzieci, siostrzeńcy, bratankowie – mówi Katarzyna Utracka. – Gdy przyjrzeć się biogramom młodych powstańców, widać, że wielu z nich miało tradycje rodzinne walki o niepodległość. Rodzice walczyli albo otarli się o Legiony, POW itp. Wielu z nich uczestniczyło w wojennej konspiracji, a jeśli nie, dołączali się do Powstania w trakcie jego trwania.
Na stos rzucili
Dołączyła szara myszka, 16-letnia wówczas Helena Gadomska, ps. Kama, której relacji można posłuchać wśród ok. 4 tys. innych, w niesamowitym Archiwum Historii Mówionej na stronach Muzeum Powstania Warszawskiego. Była sanitariuszką u „Żywiciela” na Żoliborzu. – Ojciec był oficerem – powiedziała w rozmowie z Archiwum. – Przeszedł przedtem i legiony, i POW, i front litewsko-białoruski, wszystko to, co można było przeżyć w I wojnie światowej. Tak, że tradycja była silna.
Wspomniana wystawa przeszła słabo zauważona, a szkoda. „Zarówno legioniści – napisali autorzy wystawy – walczący na frontach I wojny światowej, którzy swoje życie rzucili na «ofiarny stos», jak i powstańcy warszawscy, «rzuceni na szaniec», kierowali się pewnymi zasadami, mieli jeden wspólny cel, jakim była niepodległa Polska”.