KS. MARIUSZ FRUKACZ: – W archidiecezji częstochowskiej trwa „Modlitwa serc i stóp kapłańskich w intencji powołań”. Ksiądz Arcybiskup uczestniczy w tej inicjatywie duchowo lub przybywa na niektóre etapy kapłańskiej pielgrzymki.
Reklama
ABP STANISŁAW NOWAK: – Bardzo jestem wdzięczny za tę inicjatywę, która wyrosła oddolnie, z inspiracji ks. prał. Mariana Dudy. Pan Jezus powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię” – i to się obecnie dokonuje przez „Modlitwę serc i stóp kapłańskich”. Kapłan musi wyjść do ludzi, a nie tylko czekać, aż ludzie przyjdą do kościoła. Trzeba niejako uderzyć w serce. Mamy się nawracać. To takie ważne i istotne w naszej wierze. Tego chciał Jezus. Człowiek zaciągnął grzeszność, ma jakąś nędzę w sobie. Dlatego trzeba się poderwać, nawrócić. Trudnym przeżyciem dla Kościoła jest bardzo mała liczba powołań do kapłaństwa i życia zakonnego. I dlatego trzeba iść do ludzi z mocną inicjatywą i wziąć dosłownie słowa Jezusa tak mocne i klarowne: „Proście Pana żniwa”. Św. Franciszek z Asyżu mówił, że Ewangelię trzeba wziąć gołymi rękami, a nie w rękawiczkach. Na serio podjąć nakazy Boże. Sprawa powołań kapłańskich dotyczy nie tylko tych, którzy są powołani wprost, ale także całego Kościoła. Wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za to, czy będą odpowiedzi na Boże wołanie. Ogromną rolę mają tu do odegrania rodziny – wychowanie w rodzinach, świadectwo i mocna wiara. Wszyscy muszą usłyszeć ten głos: „Żniwo wielkie, ale robotników mało”. Dlatego w duchu pokuty i z krzyżem wyszliśmy na ulice i na drogi wiejskie, aby wołać do Boga o powołania.
– Kapłani przez nasze ulice i wiejskie drogi niosą krzyż z napisem: „Jezus: Szukam właśnie Ciebie” oraz relikwie św. Teresy od Dzieciątka Jezus i św. Jana Pawła II. Jak odczytać ten kapłański krzyż z takim właśnie napisem?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
– Słowa: „Szukam właśnie Ciebie”, przypominają, że Bóg mówi do mnie konkretnie. Ja mam się nawrócić. Rodzina, rodzice muszą się także czuć odpowiedzialni za powołania. Bo, niestety, wydaje się, że nasze katolickie społeczeństwo lekceważy powołania do kapłaństwa i nie pomaga w rozwoju łaski powołania. Kościół naucza bardzo klarownie o ziarnach powołania, o zaczątkach powołania, które jest od Boga, jest Jego łaską. Bóg takie ziarno wsiewa w duszę człowieka. Mój ojciec duchowny w seminarium, późniejszy świątobliwy bp Stanisław Smoleński, mówił o „Boskim zacząteczku”, który Bóg daje człowiekowi, a potem ten „zacząteczek” trzeba rozwijać. Nikt nad rodziców nie ma większej władzy nad swoim dzieckiem. W dzisiejszych czasach największym bólem jest to, że rodzicom chce się odebrać tę funkcję. Ziarno Bożego powołania może zginąć. Dlatego trzeba coś robić, żeby powołanie nie zginęło. Trzeba je rozwinąć i tutaj jest wielka rola domu rodzinnego.
Reklama
– Ksiądz Arcybiskup 25 lipca br., w święto św. Jakuba Apostoła, na jednym z etapów kapłańskiej pielgrzymki – w archikatedrze częstochowskiej powiedział, że brak kapłanów to jest dramat, a nawet bieda duchowa...
– Kapłan daje nam Boga. Wszystko, co nam daje Bóg, to daje w konkrecie Ciała i Krwi swojej, w konkrecie Ciała wydanego za nas i Krwi wylanej za nas. To jest bardzo mocne. Kto może dawać Ciało i Krew Pana Jezusa? Tylko kapłan. Msza św., Eucharystia. To takie ważne, żeby ludzie żyli dla Eucharystii, żeby żyli Mszą św. Dlatego muszą być kapłani. Nikt ich nie zastąpi. Ludzie mogą być święci, ale Bóg wybiera tylko niektórych do sprawowania Eucharystii. To samo dotyczy głoszenia słowa Bożego. Oczywiście, wszyscy mogą i powinni je głosić, bo chrzest i bierzmowanie do tego predestynują. Niemniej jednak niektórzy ludzie muszą być do tego szczególnie przygotowani, muszą przeżyć Biblię, połknąć Księgę, jak mówią Apokalipsa i prorok Ezechiel. To połykanie kosztuje, trzeba się przygotować przez seminaria, przez formację. A jak ważna jest także posługa chorym, cierpiącym i umierającym! Jak ważny jest sakrament pokuty. I tutaj musi być kapłan jako szafarz sakramentów.
– Ksiądz Arcybiskup często w swoich homiliach nawiązuje do sytuacji w Europie i przypomina, żeby otworzyć drzwi Chrystusowi...
Reklama
– To nasze dźwiganie krzyża przez ulice to jest niesienie krzyża w przestrzeń. Krzyże w przestrzeni publicznej są i stoją, ale trzeba je niejako ożywić. Trzeba je dawać i nieść. Teraz, gdy niesiemy krzyż po naszych ulicach, w Europie zamyka się, a nawet burzy kościoły. Postępuje islamizacja Europy. Trzeba mieć świadomość, że grozi to wyniszczeniem krzyża. Islam w Boga Jedynego wierzy, ale krzyż w islamie nie istnieje. W takim kontekście są nasze stuknięcie i krzyk w serce Europy: „Europo, zastanów się nad sobą!”. To także piękne, że z Częstochowy, z „Niedzieli” idzie ten krzyk ks. inf. Ireneusza Skubisia o Europę Chrystusa. Jest to czynione za św. Janem Pawłem II. Stąd też akcja zbierania podpisów dla wsparcia inicjatywy mającej na celu ogłoszenie św. Jana Pawła II patronem Europy. Trzeba Europie pomóc odnaleźć na nowo Chrystusa. I to wszystko stanowi szeroki kontekst tej naszej pokornej modlitwy i pielgrzymki w intencji powołań kapłańskich i do życia zakonnego. Jeśli się nie nawrócimy, a ludzie przyjmą laicyzm totalny, genderyzm, niszczenie człowieka, to zginiemy. Już nawet do Jasnej Góry przybliżyła się parada równości. Może przyjść czas, że kościoły będą burzone. Dlatego pokornie pokazujemy znak krzyża. I wołamy o miłosierdzie Boże, żeby było dużo powołań kapłańskich i zakonnych. Warto w tym kontekście przywołać postać św. Hannibala Marii Di Francii, założyciela Zgromadzenia Księży Rogacjonistów. Charyzmat św. Hannibala i Rogacjonistów zawiera się w słowie Jezusa „Rogate”: „Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście (łac. «rogate») więc Pana żniwa, aby posłał robotników na swoje żniwo” (Łk 10, 2: Mt 9, 37-38). Myślę, że to jest taki święty patron od modlitwy o powołania kapłańskie, tak jak św. Teresa od Dzieciątka Jezus jest patronką modlitwy o powołania, zwłaszcza misyjne.
– Dlaczego Ksiądz Arcybiskup osobiście, mimo fizycznych trudności, wziął udział w „Modlitwie serc i stóp kapłańskich”?
– Bóg dał mi łaskę choroby i cierpienia, w związku z czym o wiele więcej się modlę za to dzieło. Jednak jak mogę, to osobiście biorę udział w tej pokornej modlitwie. Jest ze mną wspaniały pan Czesław, mój kierowca, który pomaga mi uczestniczyć w tym pielgrzymowaniu i modli się ze mną. Jednak jak nie mogę iść, chociaż przez mały odcinek drogi, to kontempluję przynajmniej przez półtorej godziny Hostię Świętą w intencji powołań.