ANNA MAJOWICZ: – Śp. bp. Józefa Pazdura znał ksiądz 50 lat.
KS. RYSZARD STASZAK: – To prawda. Poznałem biskupa Józefa w 1965 r. podczas jednej z wizyt, którą złożył niepełnosprawnym dzieciom w klasztorze sióstr Józefitek. Bacznie mu się przyglądałem, bo były to początki mojej decyzji o wstąpieniu do seminarium. Był nawet taki moment, że Ksiądz Biskup odwiedził mój dom rodzinny. Moi rodzice go uwielbiali, a mama często powtarzała, że to wspaniały kapłan, który kocha ludzi. On przyczynił się do tego, że zdecydowałem się wstąpić do seminarium.
– I pewnie nie był Ksiądz jedyny, biskup Pazdur wychował wiele pokoleń księży.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
– Przez 20 lat był ojcem duchownym seminarium. Czuliśmy jego ojcowskie serce, które było otwarte na każdego człowieka. Nauczał, że dobre kapłaństwo i ofiarna służba Bogu są budowane na człowieczeństwie i był tego dobrym przykładem. Umiał słuchać i można mu było o wszystkim powiedzieć. Każdy, kto go znał wiedział, że do biskupa Józefa wchodzi się w nocy. Jego ciepło, serdeczność i dobro emanowały na każdego z kim rozmawiał.
– Miał Ksiądz możliwość przyjrzenia się pracy duszpasterskiej biskupa Pazdura.
Reklama
– Miałem to szczęście być jego wikariuszem. W 1972 r., jako neoprezbiter trafiłem do parafii pw. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Chojnowie, w której w tym czasie bp Józef pełnił posługę proboszcza. Chociaż trwało to zaledwie dwa lata, dziś mogę śmiało powiedzieć, że był to najlepszy proboszcz w historii mojego kapłaństwa. Cieszył się z każdego osiągnięcia swoich wikariuszy. Był bardzo otwarty i traktował nas jednakowo. To co utkwiło mi w pamięci i co często opowiadam, to wspomnienie poranków na plebanii. Nasz proboszcz zawsze wstawał pierwszy i dzień zaczynał od przygotowania ogłoszeń duszpasterskich. Gdy już je napisał parzył nam wszystkim kawę. Miał włoski ekspres, który przywiózł z Rzymu. Takich ekspresów w Polsce w tych czasach jeszcze nie było. Myśmy wstawali na 7 rano i on nam ją podawał. Tworzył niesamowitą, rodzinną atmosferę. Zresztą nazywałem go ojcem. Później, gdy został biskupem, z każdą wizytą całowałem go w rękę i mówiłem do niego: Ojcze, Ty jesteś żyjącym Sługą Bożym.
– Oprócz realizacji wielu zadań duszpasterskich Biskup był związany ze Ślężą. Włożył ogromny wkład w budowanie sanktuarium Matki Bożej Dobrej Rady i Mądrości Serca w Sulistrowiczkach
– Biskup pomógł nam nie tylko od strony finansowej, ale przede wszystkim był duchownym opiekunem tego dzieła. Kiedy po uzyskaniu wszystkich pozwoleń 15 sierpnia 1993 r. poświęcił plac pod budowę kaplicy, budowa nabrała tempa. 7 maja 2000 r., czyli dokładnie pięć lat przed odejściem do wieczności bp. Pazdura, kard. Henryk Gulbinowicz konsekrował kaplicę jako wotum Wielkiego Jubileuszu Roku 2000 i 1000-lecia biskupstwa wrocławskiego. 20 maja 2017 r. abp Józef Kupny ustanowił naszą kaplicę sanktuarium Matki Bożej Dobrej Rady i Mądrości Serca.
– Biskup Józef Pazdur przez lata błogosławił tu rodziny.
– Każdego roku w Niedzielę Trójcy Świętej do sanktuarium w Sulistrowiczkach przybywają pary, które w tym miejscu zawarły sakrament małżeństwa. Ksiądz Biskup zawsze miał na uwadze dobro rodzin. Odprawiał tu Msze św., głosił piękne homilie i po ojcowsku im błogosławił. Ludzie się do niego garnęli. Był to człowiek o wielkiej duchowości, człowiek formatu sługi Bożego ks. Aleksandra Zienkiewicza.