Reklama

Wiadomości

Artur i przyjaciele

Założyli agencję marketingową zatrudniającą ludzi, którzy nie mogą pracować poza domem, bo są sparaliżowani. Jest ich czternaścioro, w tym ośmioro niepełnosprawnych. Razem tworzą firmę Leżę i Pracuję

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Nicole jest najmłodsza. Skończyła dwadzieścia lat i średnią szkołę plastyczną. Ma dwuletniego synka i... SMA. Porusza się na wózku. Artur po skoku do wody od ponad dwudziestu lat jest sparaliżowany od szyi w dół. Pozostali mają podobne niedomagania. Jedni poruszają się fizycznie, inni tylko w wyobraźni.

Artur Szaflik kończy czterdziestkę. Poślizgnął się podczas skoku do wody. Rok spędził w szpitalu. Później – miesiące rehabilitacji. Nie załamał się, mimo że wcześniej znakomicie grał w koszykówkę i wiązał z nią swoją przyszłość. Wytrwał być może dlatego, co podkreśla, że nie odwrócili się od niego znajomi. Przyjaciele. Jak lubi mówić – warto dla nich być na wózku. Skończył liceum już jako niepełnosprawny, później studium informatyczne. Nie znalazł jednak pracy. Przedsiębiorcy wymagali, aby przychodził do biura, a dla niego było to niemal niewykonalne. Ogromną trudność sprawiało mu już samo poruszanie się na wózku. To go skazywało, jak powiada, na przebywanie na... dwudziestoletnim urlopie. Czas spędzał więc przy komputerze, spotykał się z przyjaciółmi niemal każdego dnia.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Największa niepełnosprawność

Reklama

Pewnego dnia znajoma Artura dała komunikat na Facebooku z prośbą o pomoc w wyremontowaniu pokoju jego mamy. Ojciec Artura zmarł blisko trzydzieści lat temu. Mama porusza się na wózku inwalidzkim. Na prośbę odezwało się wiele osób. Wśród nich pojawiała się Maja Lipiak. Niespełna trzydziestolatka pracująca w agencji public relations. Był to w jej życiu czas, gdy szukała dla siebie innego miejsca.

– Zapytała, co robię. Opowiedziałem. Ona o sobie, że zajmuje się obsługą fanpage’a na Facebooku. Ja na to, że też bym chciał to robić – opowiada Artur Szaflik. – Miałem i mam paczkę znajomych. Majka dołączyła. Zaczęliśmy się spotykać i tak trwały nasze rozmowy w sprawie ewentualnej pracy. Gdzieś po pół roku Majka „przetrawiła” pomysł. Okazało się, że stałem się dla niej inspiracją i znalazła rozwiązanie. A mianowicie – by założyć agencję marketingową zatrudniającą ludzi, którzy nie mogą pracować poza domem, bo są sparaliżowani. Na początku zaczynaliśmy w trójkę. Ja byłem jedyną osobą niepełnosprawną. Dzisiaj jest nas czternaścioro w zespole. Pokazujemy innym, że jednak można. Mamy mniejsze lub większe ograniczenia, oczywiście, obok tych widocznych. Tak naprawdę największa niepełnosprawność jest przede wszystkim w naszych głowach. Lecz jak się przeskoczy pewne bariery psychiczne, to później można robić wiele fajnych rzeczy. Możemy się spełniać. Realizować swoje marzenia, być potrzebni. I nie czarujmy się, nasze renty nie są za wysokie, a koszty utrzymania spore, więc pieniądze też się przydadzą. Każdy chce zarobić. Jasne, jest taki stereotyp, że osoby niepełnosprawne nie pracują. Ale to nie znaczy, że nie chcą. Zatrudniamy czternaście osób, a czeka sto pięćdziesiąt. Niestety, na razie nie jesteśmy w stanie zatrudnić wszystkich.

Wózkersi

Reklama

W październiku 2017 r. Maja Lipiak, Artur Szaflik i Sylwester Smigielski założyli fundację Leżę i Pracuję, a wraz z nią agencję o tej samej nazwie. Jej uczestnicy pochodzą z różnych stron Polski. Część ma wykształcenie wyższe, inni średnie. Łukasz Kufta z Mysłowic, chory na SM, jest inżynierem i specjalistą od stron internetowych. Krzysztof Białoń pracował w górnictwie, ale jest sparaliżowany po skoku do wody. Teraz obsługuje komputer za pomocą specjalistycznych okularów z gryzakiem. Daniel Początek, chory od niemowlęctwa na dziecięce porażenie mózgowe, jest z zawodu inżynierem informatykiem. Jarek Jaroszek skończył politechnikę, tworzy grafiki i strony internetowe. Krzysztof Filipiak, także sparaliżowany po skoku do wody, teraz obsługuje profile klientów w mediach społecznościowych i tworzy strony internetowe.

Artur Szaflik najwięcej czasu spędza w łóżku. Pracę rozpoczyna w domu o dziesiątej rano. Pracuje przez kilka godzin. Później ma obiad. Po nim zaś – dyżur telefoniczny. Obsługuje social media, zajmuje się też kontaktem z mediami. Prowadzi public relations (PR) fundacji Leżę i Pracuję, jest odpowiedzialny za reklamę, komunikację. Czasem też jeździ do szkół i uczy dzieci, jak reagować na niepełnosprawnych. Szkoły są bardzo na te spotkania otwarte. Dzieci nie mają w sobie strachu. Zadają mnóstwo pytań. Chcą czasem pojeździć na wózku. Spotkania trwają godzinę lekcyjną. Artur pokazuje, jak wygląda życie prywatne jego i kolegów w podobnym stanie. Dzieciaki chcą też wiedzieć, jak osoba, która ma niesprawne ręce, może pisać na komputerze.

Przełamując bariery

Pracowników Leżę i Pracuję interesują nie stereotypy, ale przełamywanie barier. Prowadzą wiele interesujących przedsięwzięć, m.in. piszą artykuły, np. z zakresu farmakoekonomiki, farmacji czy rozwiązań medycznych. Tworzą także strony internetowe dla klientów, grafiki, reklamy. Obsługują profile firmowe w mediach społecznościowych. Robią audyty stron, dopasowują je do potrzeb osób niepełnosprawnych. Propagują własne przedsięwzięcia: „Tour de School” czy „Zatrudnij wózkersa”.

Reklama

– W „Zatrudnij wózkersa” chodzi o to, by pracodawcę skontaktować, trochę na zasadzie portalu randkowego, z osobą niepełnosprawną – wyjaśnia Artur Szaflik. – Osoba niepełnosprawna określa swoje umiejętności i możliwości, przedsiębiorca zaś pisze w aplikacji, kogo szuka i do jakiej pracy. Bo myślę, że problem tkwi we wzajemnej nieznajomości. Ludzie mają w świadomości coś takiego, że jeżeli czegoś nie znają, to się tego boją. Z pracodawcami jest podobnie. Nie mają kontaktu z niepełnosprawnymi, więc nie bardzo wiedzą, jak do nich podejść. Stąd jest w nich takie myślenie: nie zatrudnię go, bo będę musiał przystosować biuro do jego niepełnosprawności. Albo że kiedy będzie pracował, to może mu się coś stać – itp. Słowem, pracodawca ma milion różnych pomysłów, żeby nie zatrudnić niepełnosprawnego. Po drugie, co też jest częstym problemem, niektóre osoby niepełnosprawne, jeśli miały wypadek w wieku nastoletnim, zatrzymały się na tamtym poziomie edukacyjnym. A to można uzupełnić. Zrobić kurs nauki zawodu, ukończyć szkołę średnią czy studia. No i pracodawcy muszą czuć, że zatrudnienie osoby niepełnosprawnej to normalny interes. A poza tym też powinni mieć w sobie pewną odpowiedzialność społeczną. Chodzi o to, że przedsiębiorca nie tylko zarabia pieniądze i daje komuś pracę, ale też bierze udział w rozwiązywaniu społecznych problemów.

Nie potrzebujemy litości

– Chcemy ludzi uświadamiać, że osoby niepełnosprawne mogą robić to, co pełnosprawne – kontynuuje Artur Szaflik. – I myślę, że jesteśmy doskonałym tego przykładem, bo działamy w zespole z ludźmi, którzy są chorzy na SM, a skaczą ze spadochronem czy latają szybowcem. Niektórzy podróżują. Chcemy zmienić spojrzenie społeczeństwa na nas. Nie potrzebujemy litości. Potrzebujemy systemu do dawania równych szans.

Na przyszły rok fundacja współorganizuje dwudziestoosobową wycieczkę do Indii. Wybiera się na nią dziesięciu sprawnych i tyluż z ograniczeniami. Marzeniem Artura jest podróż do Arizony. Od najmłodszych lat jego wielką pasją są Stany Zjednoczone, które kiedyś zamierza zwiedzić. Już dziś ma o nich ogromną wiedzę. Wśród licznych prac, które wykonał, ma na swoim koncie również autorstwo tras turystycznych. Oczywiście, po USA.

2019-07-10 09:40

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Media: rozpoczyna działalność międzynarodowa agencja misyjna ACI-Africa

[ TEMATY ]

agencja

BOŻENA SZTAJNER

Narodziny nowej międzynarodowej misyjnej agencji prasowej - ACI-Africa, która oficjalnie rozpocznie działalność 15 sierpnia zapowiedział dziś przewodniczący Papieskich Dzieł Misyjnych abp Giampietro Dal Toso. Agencja będzie miała swoją siedzibę w stolicy Kenii - Nairobi i będzie wysyłała informacje w językach angielskim, francuskim i portugalskim.

"Podczas tych miesięcy pracy w Kongregacji Ewangelizacji Narodów mam łaskę widzieć, że Ewangelia szerzy się, jest słuchana, przemienia serca, szczególnie w Afryce" - powiedział arb Dal Toso podczas Mszy św. w Watykanie. Podkreślił, że widok wzrastającego Kościoła na Czarnym Lądzie, podobnie jak na innych kontynentach, "jest znakiem wielkiej nadziei, pomagającej walczyć z tymi niedostatkami, które czasami mogą nas ogarniać, gdy widzimy sytuację w naszych społeczeństwach zachodnich".
CZYTAJ DALEJ

Panie, pomóż mi wypełnić dziś plan miłości

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Karol Porwich/Niedziela

Rozważania do Ewangelii Łk 1, 39-45.

Niedziela, 22 grudnia. IV niedziela Adwentu
CZYTAJ DALEJ

Pola Lednickie: 9. rocznica śmierci o. Jana Góry OP

Lednica upamiętniła śp. o. Jana Górę w 9. rocznicę śmierci. Pomysłodawca i twórca lednickich spotkań zmarł 21 grudnia 2015 roku i został pochowany tam, gdzie na jego zaproszenie gromadziły się co roku tysiące młodych ludzi - na Polach Lednickich. W sobotę w jego intencji Mszę św. odprawił Prymas Polski abp Wojciech Polak.

„Żyć z Chrystusem, cierpieć z Chrystusem, umrzeć z Chrystusem. To znaczy również zwyciężyć z Chrystusem” - mówił o. Jan Góra. W pamięci abp. Wojciecha Polaka tak właśnie zapisał się duszpasterz lednicki, jako człowiek i kapłan zakochany w Chrystusie, zakochany w Kościele i zakochany w ludziach młodych, którym był całym sercem oddany. Wspominając go tuż po śmierci Prymas przyznał, że zawsze był urzeczony tym, jak każdego roku, z wciąż nowym entuzjazmem, o. Jan przewodniczył rzeszom młodych ludzi zebranych pod Bramą Rybą w tym - jak sam mówił - metafizycznym akcie wyboru Jezusa, który przecież do dziś się dzieje.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję