Gra o brexit trwa
Czy nowe porozumienie w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, wypracowane przez strony: unijną i brytyjską, wejdzie w życie – tego na początku tygodnia nikt nie mógł przewidzieć. Nie doszło w ogóle do głosowania nad umową brexitową, więcej – brytyjski parlament wstrzymał jej przyjęcie i wymusił na premierze Borisie Johnsonie przesłanie wniosku do UE o wydłużenie terminu brexitu do 31 stycznia 2020 r. Johnson przesłał list, ale... go nie podpisał. W innym, podpisanym, stwierdził, że przesuwanie terminu... nie ma sensu. Obserwatorzy załamali ręce, nic już nie rozumiejąc.
W porozumieniu sporna kwestia granicy między Irlandią a Irlandią Północną została uzgodniona. Przewiduje ono pozostanie Irlandii Północnej w granicach brytyjskiego terytorium celnego i uniemożliwia powstanie „twardej” granicy między Irlandią a Irlandią Północną, chroni ponadto gospodarkę wyspy i jednolitość unijnego rynku. Niestety, porozumienie musiało zostać zatwierdzone przez Izbę Gmin...
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Johnson i kierowana przez niego rządząca Partia Konserwatywna mieli nadzieję, że uda im się zebrać kolejne głosy, które pozwolą na przyjęcie przez parlament wynegocjowanej umowy brexitowej. Partia Pracy zapowiedziała, że chce doprowadzić do referendum w sprawie umowy Johnsona. Gdyby się to udało, taniec wokół brexitu wciąż by trwał – ze szkodą dla wszystkich, z politycznym zyskiem dla brytyjskiej opozycji.
Wojciech Dudkiewicz
* * *
Nie dla Bałkanów
Reklama
Nie udało się przekonać prezydenta Francji Emmanuela Macrona do zgody na otwarcie negocjacji akcesyjnych do UE dla Albanii i Macedonii Północnej. Sceptycznie nastawionych do negocjacji było kilka państw, ale właśnie Francja je zablokowała na szczycie Unii Europejskiej w Brukseli. Choć przyznano, że zarówno Macedonia Północna, jak i Albania wykonały ogromną pracę, a komisarz ds. europejskiej polityki sąsiedztwa i negocjacji ws. rozszerzenia Johannes Hahn ostrzegał, iż negatywna decyzja UE zaważy na jej wiarygodności, widać, że Francuzi obawiają się dalszego zmniejszania znaczenia swojej roli w UE. Jak powiedział Hahn, brak decyzji UE wzmacnia pozycje innych graczy w regionie. Lukę będą chciały wypełnić aktywne na Bałkanach Zachodnich Rosja, Chiny i Turcja. Unia Europejska już 3 lata zmaga się z decyzją o otwarciu negocjacji dla tych dwóch państw. Do zeszłego roku w przypadku Macedonii Północnej przeszkodą był prawie 30-letni spór o nazwę tego państwa z Grecją, ale został on rozwiązany.
jk
* * *
Chcą odcisków
Nikt nas nie zmusza do podróży do Rosji... Obowiązkowe pobieranie odcisków palców od wszystkich wjeżdżających do tego kraju cudzoziemców, niezależnie od celu ich wizyty, planują jego władze. O regulacji mówił wiceszef MSW Rosji Aleksandr Gorowoj na spotkaniu szefów służb specjalnych w Soczi. Przyjęcie odpowiedniej ustawy ma m.in. zapobiegać wjazdowi do kraju niepożądanych osób. Co roku do Rosji przyjeżdża ok. 17 mln obcokrajowców. Stowarzyszenie Operatorów Turystycznych Rosji ostrzega jednak, że wprowadzenie obowiązkowego pobierania odcisków palców od wszystkich wjeżdżających do Rosji obniży napływ turystów o 15-20 proc.
jk
* * *
Homocola
Koncern Coca-Cola został ukarany za promocję homoseksualizmu. Jego kampania plakatowa pod hasłem #loveislove złamała ustawę zakazującą reklam, które mogą zaszkodzić fizycznemu, duchowemu, emocjonalnemu lub moralnemu rozwojowi dzieci i młodzieży – uznały władze komitatu (województwa) peszteńskiego. Koncern został zobowiązany, by w przyszłości nie ponawiać takich akcji, i ukarany grzywną w wysokości 500 tys. forintów (ok. 6,5 tys. zł). Latem trwała na Węgrzech kampania zachęcająca do akceptacji homoseksualizmu. Produkt reklamowały na plakatach jednopłciowe pary. Butelki coca-coli były prezentowane na tęczowym tle z napisami: „Miłość to miłość. Zero cukru, zero przesądów”. Takie butelki były również sprzedawane na największym festiwalu muzycznym na Węgrzech – Sziget. Apel o bojkot produktów Coca-Coli wystosował prawicowy Ruch Naszego Domu, który prowadził protesty przeciwko tym produktom.
wd
* * *
Bez ograniczeń
Niemcy są jedynym krajem w Europie, który nie ma oficjalnego ograniczenia prędkości na autostradach. I nadal nim będą. Bundestag zagłosował ogromną większością głosów przeciwko propozycji ograniczenia tej prędkości do 130 km/h, którą zgłosiła Partia Zielonych. Jej politycy chcieli, by nowe przepisy weszły w życie 1 stycznia przyszłego roku. Według Zielonych, zwiększyłoby to bezpieczeństwo, poprawiłoby płynność ruchu drogowego i pozytywnie wpłynęłoby na środowisko. Zdaniem niemieckiego ministra transportu Andreasa Scheuera, takie ograniczenie „przeczy zdrowemu rozsądkowi”.
jk