Reklama

Felietony

Poeta docenił poetę

Karolowi Wojtyle musiała być bliska intuicja Cervantesa, że poezja jest jednym ze sposobów, które najbardziej łączą człowieka z Bogiem.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Twórczość literacka Karola Wojtyły doczekała się w Polsce poważnej i dogłębnej analizy. Po wydaniu Juweniliów ukażą się w 2020 r. jeszcze dwa tomy krytycznego, kompletnego wydania Dzieł literackich i teatralnych poety, który stał się papieżem. Czegóż chcieć więcej?

Tymczasem prof. Krzysztof Dybciak, wyborny znawca twórczości literackiej papieża, wydał w PIW antologię Pisarstwo Karola Wojtyły – Jana Pawła II w oczach krytyków i uczonych. To fascynująca książka, choć jej objętość (ponad 800 stron) nie zachęca do lektury.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Niewątpliwą zaletą antologii są krytyczne opinie o poziomie literackim dzieł Karola Wojtyły. Pokazują one wszakże, że jego twórczości nie można oceniać jedynie pod kątem walorów artystycznych.

„Mędrca szkiełko i oko” widać zwłaszcza w artykule. Ot i kłopot Artura Sandauera, czołowego krytyka okresu PRL, którego kąśliwe pióro ugodziło niejednego znanego pisarza czy publicystę. Nie bez kozery przypominam frazę z programowego, jednego z najbardziej znanych utworów polskiego romantyzmu, bo – jak twierdzi poeta ks. Jan Sochoń – Jan Paweł II realizował wielki pomysł tej epoki kulturowej: przemianę osobistą i przemianę świata.

Reklama

Artur Sandauer, jak zauważa prof. Dybciak, zdyskredytował estetyczną wartość twórczości Karola Wojtyły, na co odpowiedział w Polityce młody krytyk Michał Komar, który zarzucił dyspozycyjnemu wobec polityki kulturalnej komunistycznego rządu niezrozumienie intencji autora i podstawowych sensów atakowanych utworów.

Bo też w twórczości literackiej Karola Wojtyły najważniejsze są aksjologia i mistyka. Dzięki nim można prześledzić dojrzewanie duchowe autora. Już w jego młodzieńczych utworach pojawiają się tematy i pojęcia, które zostaną rozwinięte w jego nauczaniu pasterskim.

Karolowi Wojtyle musiała być bliska intuicja Cervantesa, że poezja jest jednym ze sposobów, które najbardziej łączą człowieka z Bogiem. Został obdarzony licznymi charyzmatami, dzięki którym zbliżał się do ludzi, prowadził z nimi dialog. Jedną z form tej komunikacji była poezja. Choć, już jako papież, przyznał, że wobec niej, tej „wielkiej pani”, nie był zupełnie w porządku, to jednak do końca życia pozostał poetą, „pisarzem tajemnicy”. Świadczy o tym wyraźnie Tryptyk rzymski, napisany niedługo przed śmiercią. Ale nie tylko.

Ja ślady wrażliwości poetyckiej Jana Pawła II dostrzegam – co może się wydawać dziwne – nawet w encyklikach. Niektóre fragmenty Dives in misericordia czy Ecclesia de Eucharistia wskazują niezbicie, że teksty te pisał poeta.

A ileż homilii Jana Pawła II to po prostu proza poetycka! Jak zachwycająco ten człowiek gór mówił w 1987 r. w Gdyni o morzu, jak cudownie opisywał piękno miejscowego krajobrazu w 1999 r. w Zamościu – „tutaj nawet ptaki śpiewają po polsku”.

W antologii prof. Dybciaka znajdziemy wielkie nazwiska, m.in. Czesława Miłosza, jednak najpiękniejszy, poruszający, wręcz zachwycający tekst wyszedł spod pióra nieco już zapomnianego, znakomitego poety Tadeusza Nowaka. Nie ma chyba lepszego słowa uznania niż wtedy, gdy poeta docenia poetę.

2019-12-19 09:41

Oceń: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ten nieznośny kontrast

[ TEMATY ]

felieton

Samuel Pereira

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

Ciężko czasem połapać się w tym, co jest aktualnie „dozwolone” w ocenie Platformy Obywatelskiej i jej koalicjantów. Gdy po utracie władzy w 2015 r. Grzegorz Schetyna ogłosił, że będą „totalną opozycją”, hasło to stało się nośne i zaczęło być stosowane do opisu stylu uprawiania polityki i kursu jaki obrała ówczesna opozycja. Po jakimś czasie był foch. PO i jej media wściekały się, że się mówi o „totalnej opozycji”, a nawet zarzucały prawicy, że to obraźliwe hasło przezeń wymyślone. Fakty były nieważne i nagranie, bo przecież te słowa Schetyna wypowiedział publicznie, stało się to hasło zakazane, a przynajmniej źle widziane. Dlaczego? Pewnie dlatego, że idealnie oddawało stan ducha obozu politycznego, który nad metorykę postawił emocje. Złe emocje dodajmy.

Te emocje rosły i rosły, a tym samym poziom debaty spadał. Skończyło się na wulgarnym „wypierd***ć”, które wykrzykiwała na ulicy powiadała w Sejmie obecna minister do spraw równości (sic!) i rozpowszechnionym przez ówczesną opozycję „jeb***”. Ten język miał na celu podtrzymanie nienawiści politycznej, która miała zastąpić samodzielny, racjonalny osąd rzeczywistości. Oczywiście nie przeszkadzało to prezentować się jako obóz miłości, czego symbolem miały być przyklejone serduszka. To właśnie wtedy uknuto hasło o „uśmiechniętej Polsce”, które dziś funkcjonuje coraz częściej jako ironiczne określenia na działania i słowa, które przeczą tej samoocenie obecnej władzy. Dzieje się tak, ponieważ kontrast między propagandą, a rzeczywistością zaczyna już doskwierać nawet tym, którzy 15 października oddali głos na, właśnie, „uśmiechniętą koalicję”.
CZYTAJ DALEJ

Niezbędnik Katolika miej zawsze pod ręką

Do wersji od lat istniejącej w naszej przestrzeni internetowej niezbędnika katolika, która każdego miesiąca inspiruje do modlitwy miliony katolików, dołączamy wersję papierową. Każdego miesiąca będziemy przygotowywać niewielki i poręczny modlitewnik, który dotrze do Państwa rąk razem z naszym tygodnikiem w ostatnią niedzielę każdego miesiąca.

CZYTAJ DALEJ

Kolejny dzień początku końca

2025-07-12 07:23

[ TEMATY ]

Samuel Pereira

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

Minęło sześć tygodni od przegranej obozu rządzącego w wyborach prezydenckich. Sześć tygodni politycznego bezruchu, gorączkowego przeczesywania własnych szeregów i tępego wpatrywania się w sufit w poszukiwaniu „planu B”. Miało być nowe otwarcie. „Jeszcze tylko Pałac” – mówili. A tymczasem Pałac przejęty, prezydent Karol Nawrocki za niecały miesiąc zostanie zaprzysiężony, a Koalicja 13 grudnia stanęła – nie w miejscu, ale w martwym punkcie. Zacięcie, brak pomysłu, brak wizji, brak przyszłości.

Porażka z Nawrockim zaskoczyła ich nie dlatego, że była „niemożliwa”. Zaskoczyła dlatego, że nie przewidzieli żadnego scenariusza poza zwycięstwem. I zamiast zmierzyć się z pytaniem „dlaczego przegraliśmy?”, wpadli w histerię. Najpierw – jak ujawniła Interia – Donald Tusk miał naciskać na marszałka Hołownię, by ten zablokował objęcie urzędu przez nowego prezydenta. De facto zamach stanu: „uśmiechnięty”, wsparty dywizją autorytetów prawniczych i gadających głów w mediach, ale jednak zamach. Gdy Hołownia – na szczęście – odmówił, w zanadrzu pojawił się nowy pomysł, czysto PR-owy: rekonstrukcja rządu. Kolejna zagrywka taktyczna w miejsce strategii. Jakby przesuwanie tych samych figur na tej samej planszy mogło nagle zmienić wynik gry.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję