Fakty przemawiają na korzyść papieża, jednak zupełnie ignorują je ci, którzy w mediach mainstreamowych i na portalach społecznościowych szkalują Jana Pawła II, zarzucają mu bierność, a nawet brak empatii wobec krzywdy najsłabszych.
Kiedy na początku lat 90. ubiegłego wieku w USA ujawnione zostały liczne przypadki wykorzystywania seksualnego dzieci przez duchownych, wstrząśnięty skalą tego zjawiska papież napisał 11 czerwca 1993 r. list do biskupów amerykańskich. Zwrócił uwagę na wielokrotnie użyte ewangeliczne słowo „biada” w odniesieniu do przypadków zgorszenia najmłodszych. Papież zacytował słowa Jezusa Chrystusa, wypowiedziane wobec gorszycieli: „Kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą we Mnie, temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza” (Mt 18, 6).
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Jan Paweł II stwierdził w liście, że „grzech zgorszenia popełniony wobec niewinnych” przez „niektóre sługi ołtarza” musi „naprawdę boleć Serce Jezusa”. Papież nie ukrywał bolesnego problemu pedofilii w Kościele katolickim. Zdawał sobie sprawę, że przypadki, których dopuściła się część kapłanów, obniżają wiarygodność całego Kościoła. Kiedy latem 1993 r. przyjechał do Denver w USA na Światowe Dni Młodzieży, obiecał, że zajmie się dogłębnie problemem wykorzystywania seksualnego dzieci przez duchownych oraz karaniem pedofilii. W tym celu wydał dwa dokumenty dla Kościoła w krajach, w których tych przypadków ujawniono najwięcej. W 1994 r. ukazał się indult dla Kościoła w Stanach Zjednoczonych, a w 1996 r. – dla Irlandii. 26 czerwca 1999 r., podczas spotkania z biskupami irlandzkimi, papież mówił o „diabelskiej naturze” czynów pedofilskich. Indulty dawały biskupom w obu krajach możliwość interweniowania tam, gdzie unikano procesów wobec sprawców, i stosowania kary adekwatnej do popełnionych czynów, włącznie z wykluczeniem ze stanu kapłańskiego.
Wprowadzanie tych przepisów, zwłaszcza w USA, szło jednak opieszale, dlatego papież, mimo że był już schorowany, wezwał 23 kwietnia 2002 r. biskupów Episkopatu Stanów Zjednoczonych do Watykanu i zażądał oczyszczenia Kościoła z tej „wstrząsającej zbrodni” oraz zaapelował kolejny raz o skuteczną ochronę nieletnich. Jan Paweł II z całą mocą podkreślił, że dla duchownych wykorzystujących seksualnie małoletnich nie ma miejsca w stanie kapłańskim ani zakonnym.
Niezwykle istotna w omawianej kwestii była zmiana prawodawstwa w skali całego Kościoła. 30 kwietnia 2001 r. wydane zostało motu proprio Sacramentorum sanctitatis tutela, stanowiące, że informacje o nadużyciach, które docierają do diecezji, mają być kierowane do watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary. W gestii tej dykasterii znalazło się też nakładanie sankcji karnych na duchownych dopuszczających się pedofilii. Była to decyzja przełomowa, ponieważ Kongregacja, pod przewodnictwem kard. Josepha Ratzingera, bardzo energicznie zajęła się badaniem przypadków pedofilii wśród księży i karaniem sprawców.
W tym samym roku wydała ona normy wykonawcze (De delictis gravioribus) do listu Jana Pawła II. Pod karą ekskomuniki zobowiązywała każdego biskupa do informowania Kongregacji Nauki Wiary o każdym przypadku pedofilii w diecezji. Ponadto wydłużała okres przedawnienia z 10 do 20 lat, a w wyjątkowo trudnych przypadkach w ogóle znosiła przedawnienie.
Rok później Stolica Apostolska zatwierdziła wypracowane przez biskupów Stanów Zjednoczonych konieczne normy postępowania diecezji w sprawie zarzutów seksualnego wykorzystywania małoletnich przez księży. Rozszerzono je na cały Kościół katolicki. Mówiły one wyraźnie, że jeśli potwierdzi się choćby „pojedynczy akt seksualnego wykorzystania przez księdza lub diakona”, osoba ta „zostanie na stałe zwolniona z posługi kościelnej, nie wyłączając wykluczenia ze stanu duchownego”. Diecezje zostały zobowiązane do respektowania prawa cywilnego w tej materii i do współpracy z władzami cywilnymi w toku postępowania procesowego. Sukcesywnie prawo to było udoskonalane przez następców Jana Pawła II – Benedykta XVI i papieża Franciszka.