Minął ledwie miesiąc od świąt wielkanocnych. Wolne dni, szczególnie świąteczne, to – wiadomo – czas spędzony z rodziną. Bez niej wszystko jest nieważne. Są oczywiście wyjątki, jak np. dyżury lekarskie czy inne antyawaryjne zajęcia...
W ubiegłym roku, gdy zaczęła się ta znana wszystkim izolacja, na świąteczne śniadanie dostarczono mi obowiązkowy zestaw świąteczny, a potem była Msza św. w telewizji i dojmująca samotność. Drugi raz w życiu byłam w święta wielkanocne bez bliskich – pierwszy raz, jak już kiedyś wspomniałam, spędziłam je w sanatorium w Krynicy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Pamiętamy jednak nie tylko te święta czy uroczystości, gdy nas gdzieś nie było, lecz głównie te, które przeżyliśmy w sposób szczególny. Do takich zaliczam święto Zesłania Ducha Świętego w kościele Jezuitów na ul. Rakowieckiej, kilkanaście lat temu, i samotny powrót wczesnym świtem do domu, chyba pierwszym tramwajem. Na drzewach drżały wtedy w porannym wietrzyku delikatne pierwsze listeczki... I to orzeźwiające powietrze po wielu godzinach w murach świątyni...
Mam dla Państwa propozycję – proszę o listy z własnych podobnych przeżyć... Mamy jeszcze – szczególnie w maju – kilka ważnych świąt, jednak najbardziej interesuje mnie Zesłanie Ducha Świętego.