Myślę, że dziś już do większości dotarło, co zbroiliśmy – jedni więcej, drudzy mniej, bo o tym też trzeba pamiętać i w bilansie win wziąć pod uwagę. Chętniej też uznajemy, że to „moja wina, moja wina ...”. Nie można tu jednak mówić o sukcesie, bo to tylko pierwszy, co prawda konieczny, ale nawet niedecydujący o poprawie krok. Kościół, opierając się na Ewangelii, naucza, że warunkiem przebaczenia jest nie tylko żal za grzechy, ale również mocne postanowienie poprawy. I właśnie to jeszcze jest przed nami, bo wiele wskazuje na to, że zdecydowana większość z nas nie uświadamia sobie, iż naprawa szkody wymaga zmiany naszych postaw, zachowań, zwyczajów – po prostu całego stylu życia, a mówiąc „po naszemu” – nawrócenia. Już św. Jan Paweł II mówił o potrzebie globalnego nawrócenia ekologicznego, a jednocześnie dodawał, nadając właściwą perspektywę temu procesowi, że „zniszczenie środowiska ludzkiego jest sprawą bardzo poważną nie tylko dlatego, iż Bóg powierzył człowiekowi świat, ale także dlatego, że samo ludzkie życie jest darem, który trzeba chronić przed różnymi formami degradacji”.
Co do nawrócenia – jak już wspomniałem, wiele wskazuje na to, że ta trudna decyzja jeszcze jest przed nami. Zbyt mało spośród nas bowiem zdaje sobie sprawę, z czym to się naprawdę wiąże. Łudzimy się, że będzie szybko, łatwo i przyjemnie. Tak jest tylko w popkulturze. Przeglądam niedawno przeprowadzone badania. Wynika z nich, że trzy czwarte Polaków jest za tym, aby odchodzić od emisji gazów cieplarnianych i zastępować dotychczasowe źródła energii zieloną energią, pochodzącą ze źródeł odnawialnych. Fajnie, myślę sobie. Niestety, mój dobry nastrój znika, kiedy czytam, że niemal tyle samo badanych uważa, iż w związku z odejściem od paliw kopalnych ceny energii nie powinny się zmienić, co należy odczytywać jako brak zgody na jakąkolwiek zmianę w stylu życia. Do nawrócenia zatem jeszcze daleko.
Pomóż w rozwoju naszego portalu