W świecie pogańskim bóstwa zazwyczaj występowały w parach małżeńskich. Przykładem takiego związku byli fenicki Baal i bogini Asztarte. Izrael natomiast wierzył w jedynego Boga. Nie towarzyszyła Mu bogini – małżonka. W tym przypadku miała miejsce inna, niezwykła relacja. Bóg kierował swą miłość ku potomkom Abrahama. Znakiem tej miłości było wybranie, wyzwolenie z niewoli egipskiej i obdarowanie ziemią obiecaną. Centrum tej ziemi stanowiły Wzgórza Jerozolimskie. Nazwa ta wiązała się z położonym na nich miastem – Jerozolimą. Król Dawid uczynił je stolicą kraju. Wzgórze położone na jego południowym wschodzie zwano Syjonem, co znaczy „wysoki”. Pierwotnie znajdowała się tu twierdza należąca do ludu Jebuzytów. Po jej zdobyciu przez Dawida na Syjonie zbudowano pałac królewski, a następnie nieco na północ od niego – świątynię. Z czasem słowo „Syjon” stało się określeniem Wzgórza Świątynnego, samej Jerozolimy oraz ziemi zamieszkałej przez naród wybrany.
Szczególny związek między Izraelitami a Bogiem niektórzy prorocy porównywali do małżeństwa. Bóg był Oblubieńcem, zaś naród wybrany – oblubienicą. Tytuł oblubienicy w szczególny sposób dotyczył Jerozolimy, czyli Syjonu. To miasto postrzegano jako znak obecności Boga pośród Izraela, gdyż tu z Jego woli powstał widzialny znak tej obecności – świątynia. Bóg obdarował swój lud miłością. Jej przejawy wiązały się z różnorodnymi darami Boga. Najważniejszym była Jego miłość. Jednocześnie Bóg oczekiwał od swego ludu miłości i wierności. Z tym jednak było bardzo różnie. Hebrajczycy wielokrotnie zdradzali Boga. Ulegali bałwochwalstwu, krzywdzili i wyzyskiwali słabszych spośród siebie. W późniejszych czasach prorok Ezechiel opisał tę sytuację, opowiadając o Bogu, który znalazł Izrael jak porzuconą na pustyni dziewczynkę. Wybawił ją od śmierci, a gdy dorosła, umiłował miłością oblubieńczą. Ale ona Go zdradziła. Aby się opamiętała, Bóg dotknął ją licznymi karami, łącznie z wygnaniem do obcej ziemi.
Przed tym losem próbował przestrzec naród prorok Sofoniasz. Zapowiadał dramatyczny sąd Boga nad grzechami Izraela, jednak na końcu swej księgi zawarł orędzie nadziei. Przyjdzie czas, gdy Bóg pochyli się nad swym ludem, który prorok określa jako córę Syjonu. Pochyli się nad jego słabościami i ten znów stanie się czystą oblubienicą Boga. Skończy się czas kary i cierpienia. Wróci radość. Bóg uświęci ten lud. Uczyni go bliskim sobie. Takie słowa umacniały Izraelitów w chwilach niedoli, pobożnych zachęcały do wierności, a upadłym dawały nadzieję na powstanie. Ale zawarta w nich była głębsza obietnica dotycząca wszystkich ludzi. Zapowiadała chwilę, w której Mesjasz pochyli się nad wszystkimi, by sprowadzić ich z oddalenia i zanurzyć w miłości Boga.
Pomóż w rozwoju naszego portalu