Obrazy były wiele lat restaurowane, aż w końcu znalazły się w prezbiterium świątyni. To zasługa gwardianów: o. Jozafata i o. Mieczysława. – Obrazy przez długie lata znajdowały się w naszej piwnicy. Były bardzo zniszczone. Najstarsi współbracia wspominają, że w latach 50. XX wieku wisiały one na klasztornych korytarzach. Już wtedy musiały być w bardzo złym stanie, na niektórych nie można było nawet dostrzec, co przedstawiają. Dopiero ich oczyszczenie pozwoliło na odkrycie pewnych niuansów i przede wszystkim na odkrycie ich autora, bardzo cennego dla wrocławskiego środowiska i dla sztuki wrocławskiej – mówi o. Jozafat Gohly, gwardian klasztoru.
Cuda św. Antoniego
Reklama
Obrazy były zamawiane na początku XVIII wieku przez bogate rody dolnośląskie dla franciszkanów, posługujących wówczas w kościele św. Mikołaja przy ul. św. Antoniego. – W starych kronikach, które znajdują się w archiwum w Pradze jest odnotowane, że w 1719 r. został zamówiony cykl jedenastu obrazów, związanych z cudami św. Antoniego, dla krużganków klasztoru franciszkańskiego we Wrocławiu. W kronikach są również odnotowane szlacheckie rody wrocławskie czy dolnośląskie, które były sponsorami tych obrazów. Są one też uwiecznione na samych obrazach. Na każdym z nich jest herb rodowy, po którym można rozpoznać fundatora danego dzieła. Niestety, do czasów obecnych jesteśmy w posiadaniu tylko pięciu obrazów z cyklu jedenastu Cudów św. Antoniego. Gdzie jest pozostałych sześć i czy w ogóle są, tego nie wiemy. W jaki sposób te pięć trafiło do nas, tego też do końca nie wiemy – mówi o. Jozafat i tłumaczy, że obrazy powstały w latach 1719-21, zaś franciszkanie obecni przy ul. św. Antoniego zostali stamtąd wyrzuceni ok. 1796 r. W 1810 r. nastąpiła natomiast kasata zakonu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
– My jako franciszkanie przybyliśmy do Wrocławia w 1894 r., ale wówczas tych obrazów u nas nie było. To jest raczej czas po II wojnie światowej, kiedy one dostały się do nas. Pasują tutaj, ponieważ nasz kościół jest pod wezwaniem św. Antoniego, a obrazy w całości nawiązują do jego życia i cudów – mówi o. Jozafat.
Pięć obrazów i pięć wnęk
Znajdujące się w prezbiterium dzieła malarskie przedstawiają pięć scen: Prezentację św. Antoniego, Kazanie w deszczu, Wskrzeszenie umarłego, Spowiedź św. Antoniego i Kazanie św. Antoniego. – Dopiero na obrazie, który był restaurowany jako ostatni przez konserwator Joannę Jędrzejak odnaleziono inskrypcję autora, którym jest Johann Jacob Eybelwieser, wrocławski malarz, żyjący w latach 1666-1744. Obrazy Eybelwiesera znajdują się m.in. u bonifratrów na Traugutta, ale przede wszystkim w Oleśnicy Małej i Tyńcu pod Wrocławiem. Natomiast te we Wrocławiu na Karłowicach nie są notowane w żadnych katalogach. Kilka lat temu zostały wpisane w rejestr zabytków, ale bez nadania autora, dlatego że nie wiedzieliśmy wówczas, kto nim jest. Został on odkryty dopiero w listopadzie 2020 r. – mówi o. Jozafat.
Kiedy odrestaurowano wszystkie dzieła, zapadła decyzja, aby je wyeksponować w kościele. – Jest tutaj pięć wnęk w prezbiterium, do których idealnie pasują. Obrazy dostały też jednakowe ramy. Znajdują się w prezbiterium naszego kościoła za zgodą Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Długo czekaliśmy na taką decyzję, ale szkoda by było schować je w klasztorze i nie eksponować, bo jest to wielkie bogactwo. Eybelwieser to historia, to wielki malarz, ktoś wyjątkowy i zasługuje na to, żeby go wyeksponować. A teraz cieszę się też, że możemy zaprezentować obrazy naszym wiernym i naszemu miastu – mówi o. Jozafat Gohly.
Należy podkreślić, że obrazy w ostatnich latach 2017-21 zostały odrestaurowane także dzięki wsparciu Dolnośląskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków oraz Sejmiku i Zarządu Województwa Dolnośląskiego.