Rodzice w wielu miastach nie mogą sobie pozwolić na zapisanie dzieci do szkoły katolickiej, bo te bardzo często są prywatne, z wysokim czesnym. Projekt ustawy opracowanej przez konserwatywnych polityków PiS ma poprawić finansowanie takich placówek oraz zlikwidować bariery biurokratyczne stawiane wszystkim szkołom niepublicznym i niesamorządowym. – Pomysł na zmianę prawa pojawił się, gdy chciałem pomóc bardzo dobrej szkole sióstr urszulanek w Poznaniu. Siostry spełniały wszystkie ustawowe wymagania, ale prezydent miasta odmawiał wpisania placówki do rejestru szkół publicznych. Szkole, która cieszyła się wielką renomą w całej Wielkopolsce, groziła likwidacja – mówi dr Bartłomiej Wróblewski, poseł PiS, jeden z autorów projektu.
Rodzice płacą dwa razy
Wnioskodawcy przypominają, że Konstytucja RP w art. 70 ust. 3 gwarantuje rodzicom wolność wyboru szkoły dla dzieci według ich uznania, tzn. spośród szkół publicznych albo szkół innych niż państwowe. – Uważamy, że rodzice powinni mieć realny wpływ na wybór placówki edukacyjnej dla swojego dziecka, bez ponoszenia wysokich kosztów – wskazuje Wróblewski.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Szkoły niepubliczne, w których jest realizowany obowiązek szkolny, otrzymują znacznie mniejszą dotację na każdego ucznia z oświatowej subwencji ogólnej. A przecież prowadzą tak samo ważną misję edukacyjno-wychowawczą. – Każda szkoła, która przyjmuje na siebie ustalone przez państwo zobowiązania i współuczestniczy w publicznej misji edukowania społeczeństwa, przy podziale środków publicznych powinna być traktowana podobnie jak inne szkoły tego samego typu – uważają autorzy projektu.
Obecnie rodzice, których dzieci uczęszczają do szkół prywatnych i katolickich, bardzo często płacą podwójnie, bo ze swych podatków utrzymują szkoły państwowe, a za naukę dziecka muszą płacić dodatkowo z własnej kieszeni. Dlatego niezbędne jest zagwarantowanie tym szkołom m.in. pełniejszego niż obecnie dostępu do środków z budżetu państwa przeznaczanych na programy i projekty oświatowe. Wtedy to rodzice wraz z wyborem szkoły będą mieli bardziej realny wpływ na to, gdzie kierowany będzie strumień pieniędzy na edukację ich dziecka.
Sztuczne bariery
W wielu mniejszych i średnich miastach nie ma problemu z upublicznianiem szkół prywatnych, by otrzymywały taką samą subwencję oświatową jak placówki państwowe. Dla samorządu jest to tańsze rozwiązanie, bo nie musi on pozyskiwać terenu, budować szkoły i później dbać o jej utrzymanie. Płaci jedynie za ucznia.
Niestety, w niektórych większych miastach są stosowane administracyjne bariery, które uniemożliwiają rozwój m.in. edukacji katolickiej. Dla przykładu, w Warszawie, Poznaniu czy Gdańsku takich szkół jest jak na lekarstwo. Dopiero dzięki postulowanej ustawie może się to zmienić. – Proponowane rozwiązania mają silne wsparcie aksjologiczne w przepisach obowiązującej Konstytucji RP, a zwłaszcza w prawie rodziców do wychowywania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami oraz wolności wyboru przez rodziców szkoły dla swoich dzieci – wyjaśnił Wróblewski.
Projekt ustawy zawiera rozwiązania, które zapobiegają blokowaniu rozpoczęcia działalności przez przedszkola i szkoły, których założycielami są osoby fizyczne lub osoby prawne niebędące jednostkami samorządu. Założone w ten sposób placówki edukacyjno-wychowawcze umożliwią lepszą realizację prawa rodziców do wychowywania i nauczania dzieci zgodnie ze swoimi przekonaniami. – Dzięki naszym zmianom w ustawie nie będzie można tworzyć sztucznych barier biurokratycznych i administracyjnych w przekształcaniu tzw. szkół prywatnych w szkoły publiczne, ale także zmniejszymy bariery finansowe tak, by placówki mogły się starać o środki z rezerw subwencji oświatowej. Chcemy, by takie szkoły mogły korzystać ze wszystkich programów rządu i ministerstwa – dodaje Wróblewski.