Artur Stelmasiak: Ostatnio Parlament Europejski przyjął słynny pakiet Fit for 55. Niestety, poparli go też polscy europosłowie z Platformy Obywatelskiej, Lewicy i PSL. Co to oznacza dla Polski?
Artur Michalski: Zaostrzenia zawsze są kosztowne i problematyczne. Wszystko zaczęło się od Konwencji Klimatycznej ONZ, która dotyczy globalnej redukcji emisji CO2. To były lata 90. ubiegłego wieku. Już w piątym roku funkcjonowania tej konwencji prezydentem, czyli szefem światowej konferencji stron, został śp. prof. Jan Szyszko, największy w Polsce autorytet w tym zakresie. Profesor Szyszko natychmiast się zorientował, że konwencja klimatyczna to de facto brutalna konwencja gospodarcza. Na szczytach decyduje się, gdzie może się odbywać produkcja, które państwa mogą się rozwijać, a które nie będą miały takiej szansy – bo tak wygląda odgórne sterowanie światowymi procesami gospodarczymi za pomocą dwutlenku węgla. Dziś zastanawiające jest to, dlaczego UE brnie w stronę maksymalnej redukcji CO2 bez żadnej refleksji.
Reklama
Transformacja to gigantyczne obciążenie dla europejskiej gospodarki, która już dziś jest ociężała i przestarzała. Czy będzie jeszcze gorzej?
Europa jest nieprzygotowana do tej transformacji. Brakuje nam surowców, zdolności produkcyjnych, a nawet niektórych technologii. W efekcie na transformacji Europy głównie zarobią inni, a najbardziej chyba Chiny, które produkują praktycznie wszystko to, co u nas jest potrzebne. Trwająca wojna na Ukrainie bardzo mocno obnaża słabość zdolności produkcyjnych w Unii Europejskiej – nagle okazało się np., że brakuje przemysłu, który byłby zdolny w szybkim czasie wyprodukować uzbrojenie dla broniącej się Ukrainy. Wojna obnaża też hipokryzję wielu organizacji „walczących” o klimat. Przecież działania militarne powodują gigantyczne spustoszenie w środowisku naturalnym i wzmagają emisję CO2. Dlaczego nie widzimy masowych klimatycznych protestów przeciwko zbrojnej agresji Rosji na Ukrainę?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Pamiętam słowa prof. Szyszki, który powiedział, że skoro na forum ONZ miażdżąca większość państw opowiedziała się za redukcją CO2, to nie ma co się „kopać z koniem”, ale realizować te postulaty w taki sposób, by ponieść jak najmniejsze straty gospodarcze. Jak NFOŚiGW wspiera proces polskiej transformacji?
NFOŚiGW jest narzędziem Ministra Klimatu i Środowiska, które finansuje m.in. transformację energetyczną. Narodowy Fundusz to wiele programów na efektywność energetyczną w przemyśle, energetyce, a nawet w gospodarstwach domowych. To również programy na termomodernizację budynków, aby stały się bardziej energooszczędne. Ponadto inwestujemy w odnawialne źródła energii oraz wymieniamy emisyjne źródła energii na zeroemisyjne lub mniej emisyjne. Nasze programy są kierowane do polskich rodzin, rolników, różnych instytucji oraz samorządów i przedsiębiorstw.
Reklama
Jak wygląda transformacja w lokalnych ciepłowniach, np. w miastach powiatowych, które do tej pory czerpały energię głównie z węgla?
To trudny obszar, dość zaniedbany, dlatego stworzyliśmy programy typu „Ciepłownictwo powiatowe” czy „Kogeneracja dla ciepłownictwa”. Chcemy, by jak najwięcej lokalnych ciepłowni zamieniło się w elektrociepłownie, co oznacza wiele korzyści środowiskowych oraz znacznie poprawia lokalne i krajowe bezpieczeństwo energetyczne. W takim systemie prąd i ciepła woda są produkowane przez cały rok, a zimą dochodzi do tego ciepło systemowe do ogrzewania bloków i domów.
Czy te niewielkie elektrociepłownie mają też zadanie stabilizowania energii wytwarzanej np. na terenie powiatu z wiatraków i paneli fotowoltaicznych?
Tak. Niestabilne źródła, takie jak wiatraki czy PV, to źródła kapryśne, nie gwarantują one bezpieczeństwa dostaw energii elektrycznej. Gdy nie wieje wiatr i nie świeci słońce, musimy natychmiast zapewnić moc w turbinach produkujących prąd, czyli w elektrowniach i elektrociepłowniach. Korzystnie wyglądałyby rozsiane po całej Polsce źródła wytwarzania prądu, które mają możliwości regulacyjne, bo przecież czynników pogodowych regulować nie możemy.
Reklama
Elektrociepłownie te będą zasilane gazem, bo takie systemy najłatwiej się reguluje. A czy kiedyś w to miejsce będą mogły wejść np. SMR-y (Small Modular Reactors), czyli małe modułowe reaktory jądrowe?
Małe reaktory jądrowe doskonale pasują w te miejsca, gdzie jednocześnie potrzebny jest prąd i ciepło, bo energia cieplna w ich przypadku jest praktycznie darmowym odpadem. W spółce ORLEN Synthos Green Energy zapowiadane są rozwiązania kogeneracji jądrowej, gdzie możemy produkować jednocześnie prąd na poziomie 300 MW i ciepło 500 MW, czyli taki SMR powinien wystarczyć na obsługę miasta z ok. 200 tys. mieszkańców. Co więcej, SMR-y są stabilnym źródłem energii i nie produkują CO2, a więc nie musimy uiszczać żadnych opłat za emisję. Te wszystkie dane wyglądają bardzo obiecująco, ale musimy wszystko dokładnie analizować, by znów się nie okazało, że jesteśmy uzależnieni od dostaw paliwa z jednego kierunku, a przede wszystkim nie chcemy być w jakimkolwiek stopniu zależni od Rosji. Kolejne wyzwanie to analiza kosztów składowania odpadów.
Gaz może działać także z odwiertami geotermalnymi, by podgrzać już ciepłą wodę. Czy SMR-y też się do tego nadają?
Geotermia to niewątpliwie najlepsze odnawialne źródło energii. Dlatego powinna być zastosowana wszędzie tam, gdzie to możliwe, bo może współpracować ze wszystkimi źródłami energii, a co najważniejsze – nie potrzebujemy do niej żadnego paliwa i nie mamy żadnych odpadów. Teraz na Podhalu, w Szaflarach, finansujemy prawdopodobnie najgłębszy na świecie odwiert geotermalny, na głębokość ponad 7 km, z nadzieją, że woda będzie na tyle gorąca, iż będzie z niej można produkować nie tylko ogrzewanie, ale także energię elektryczną.
NFOŚiGW inwestuje też w wiejskie biogazownie. Ile z tego może być gazu i czy da się nim zastąpić jakąś część importu gazu do Polski?
Biogazownia to również dobre rozwiązanie jako stabilne źródło energii odnawialnej. Najlepiej, gdy biogaz pochodzi z wykorzystania różnych frakcji odpadowych w rolnictwie z hodowli i upraw. Przeznaczamy 1 mld zł w programie „Energia dla wsi”, gdzie można uzyskać dotację do 65% poniesionych kosztów na rozwój stabilnych źródeł OZE, czyli biogazowni i małych elektrowni wodnych. Z kolei na niestabilne źródła OZE, takie jak wiatraki i panele fotowoltaiczne, oferujemy preferencyjne finansowanie zwrotne.
Reklama
A jak w Polsce wygląda dotychczasowy postęp w elektromobilności?
Jeśli chodzi o transport zbiorowy w miastach – bardzo dobrze. Do tego jesteśmy bardzo dużym producentem i eksporterem autobusów elektrycznych i wodorowych. W Unii Europejskiej jesteśmy liderem pod tym względem, bo co trzeci autobus elektryczny we wspólnocie jest produkowany właśnie w Polsce. Wyrasta nam jednak konkurencja, coraz częściej europejskie przetargi na dostawy autobusów są wygrywane przez chińskie firmy.
W mediach społecznościowych ciągle widzę dyskusje i przekonywanie o wyższości aut spalinowych nad elektrycznymi. Czy uda się przekonać Polaków do tego, by przesiedli się na elektryki?
Jest rosnące zainteresowanie samochodami elektrycznymi i widać na ulicach, że ich cały czas przybywa. Lecz jesteśmy daleko za państwami Europy Zachodniej, a zwłaszcza za Skandynawią, bo barierą jest cena. Wielu Polaków do tej pory kupowało też używane auta sprowadzane z Zachodu, a rynek używanych aut elektrycznych jest skromny i niepewny. Poza tym cały czas w Polsce rozbudowujemy infrastrukturę ładowania. Ja sam jeżdżę po Polsce samochodem elektrycznym i nie jest to komfortowe, gdy na trasie zastanawiam się, czy starczy mi prądu do następnej stacji ładowania. Infrastruktura coraz szybciej się rozwija, ale na razie musimy po prostu się przyzwyczaić do planowania dalszej podróży.
Czy elektrykiem jeździ się lepiej?
Mogę powiedzieć, że fajnie się jeździ, bo bardzo cicho i dynamicznie. Silniki elektryczne są prostsze, efektywniejsze i zapewne będą tańsze w produkcji od tych spalinowych. Moim zdaniem, sektor elektromobilności i wodoromobilności będzie się rozwijał coraz bardziej i coraz trudniejszy będzie powrót do aut spalinowych. Poza tym nie tylko transport, ale cała globalna gospodarka przechodzi na energię elektryczną, która szybko wypiera wszystkie inne rozwiązania. Pewnie za kilka dekad docelowo będziemy mieli w naszych miastach także ogrzewanie elektryczne, bo źródła wytwarzania energii elektrycznej są coraz tańsze, a prąd jest po prostu lepszy i łatwiejszy w przesyłaniu na odległość w porównaniu np. z gorącą wodą.
Artur Michalski - zastępca prezesa zarządu NFOŚiGW. Nadzoruje pion zajmujący się transformacją energetyki, ciepłownictwem, efektywnością energetyczną, a także innowacjami i rozwojem elektromobilności. Jest autorem kilkunastu publikacji naukowych oraz organizatorem, a także współorganizatorem wielu konferencji i seminariów krajowych i międzynarodowych.