Reklama

Niedziela Częstochowska

Imponujące jubileusze

Miejcie tę wiarę, że stoicie po stronie Boga, który jest Bogiem życia – prosił bp Andrzej Przybylski kapłanów przeżywających jubileusze święceń.

Niedziela częstochowska 25/2023, str. I

[ TEMATY ]

Częstochowa

Maciej Orman/Niedziela

Przez ich posługę mogły się dokonywać wielkie rzeczy

Przez ich posługę mogły się dokonywać wielkie rzeczy

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Biskup pomocniczy archidiecezji częstochowskiej przewodniczył w ich intencji Mszy św. w Domu Księży im. Jana Pawła II w Częstochowie.

Złoty jubileusz kapłaństwa przeżywali: ks. Marian Gaj, ks. Edward Krakowski, ks. Julian Oleksy i ks. Andrzej Oleś. 65. rocznicę święceń obchodzili: ks. Adam Bartkiewicz, ks. Roman Bąbski i ks. Wacław Kuflewski. Jubileusz 70-lecia kapłaństwa przeżywał ks. prof. Władysław Golis.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Chcemy wyśpiewać magnificat Chrystusowi, Najwyższemu i Wiecznemu Kapłanowi, za dar kapłaństwa naszych współbraci, którzy dzisiaj dziękują Bogu za to, że przez ich posługę mogły dokonywać się wielkie rzeczy – powiedział ks. Czesław Mendak, dyrektor Domu Księży im. Jana Pawła II w Częstochowie.

Ofiarny płomień

Reklama

W imieniu jubilatów słowa wdzięczności wypowiedział ks. Adam Bartkiewicz. – Duch Święty rozpalił w nas w dniu święceń ofiarny płomień i posłał nas, a my nieśliśmy go do ludzi przez lat 50, 65, 70, pamiętając, że nasza droga kapłańska prowadzi pod Jezusowy krzyż. Dzisiaj sercem wdzięcznym i pokornym wyrażamy naszą wdzięczność Chrystusowi, Najwyższemu Kapłanowi. (...) Wszystkim jubilatom i sobie życzę, żeby ten ofiarny płomień palił się w nas do końca – powiedział kapłan. Dziękował również bp. Andrzejowi Przybylskiemu, ks. Czesławowi Mendakowi, siostrom duchaczkom, które opiekują się kapłanami w Domu Księży im. Jana Pawła II, braciom w kapłaństwie i wszystkim, którzy wspierają ich na ostatnim etapie ich drogi.

Miało być inaczej

W rozmowie z Niedzielą ks. Bartkiewicz przyznał, że jako młody człowiek nie myślał o kapłaństwie. Jego dziecięcym marzeniem było, aby zostać rzeźnikiem, a to dlatego, że w czasie wojny cierpiał głód. – Myślałem sobie: ja będę miał mięso, a moja siostra poprowadzi sklep spożywczy. Będziemy się uzupełniać i nie będziemy głodni – opowiadał.

Później planował zostać nauczycielem i człowiekiem pióra. Pisał nawet prozę i poezję. W klasie maturalnej też nie myślał o kapłaństwie, ale po jednej z lekcji religii znienacka zagadnął go ks. Aleksander Konopka, proboszcz parafii w Ostrowach Górniczych: „Ty nie wybierasz się do seminarium?”. – Odpowiedziałem: nie, ale wróciłem do domu z tym pytaniem i ono długo we mnie siedziało. Po kilku miesiącach, 1 stycznia, kiedy skończyłem 18 lat, postanowiłem, że chyba jednak pójdę do seminarium – wspominał ks. Bartkiewicz. – Poszedłem i tak się zaczęło. A jak się kończy, to widać i słychać – uśmiechnął się.

– Proszę i życzę, żebyśmy o waszym kapłaństwie nigdy nie mówili w czasie przeszłym, bo ono ciągle jest. I w nim jest moc. Im mniej jest naszej, ludzkiej, mocy, tym więcej jest mocy Boga. Jezus mówi przecież: „Moc w słabości się doskonali” – podkreślił w homilii bp Przybylski.

2023-06-14 08:42

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bp Przybylski: posypując głowę popiołem pomyślmy o tym, co się w nas wypaliło, co straciło żar

O czym mamy sobie przypomnieć, gdy posypujemy głowę popiołem? Czy tylko o tym, że przemijamy, że kiedyś nasze ciała staną się popiołem? – pytał w homilii bp Andrzej Przybylski, biskup pomocniczy archidiecezji częstochowskiej, który wieczorem 14 lutego przewodniczył Mszy św. w archikatedrze Świętej Rodziny w Częstochowie. „Pomyślmy o naszym dziś i o tym, co się w nas wypaliło, co straciło żar i ogień”. – mówił bp Przybylski.

W homilii bp Przybylski pytał również, czy miłość i wiara w Boga nie straciły ognia ? - Bóg nie dał nam postu dla umartwienia, ale dla zmartwychwstania. Nie posypujemy głowy popiołem po to, żeby zasypać ogień, ale żeby powstać z popiołu, żeby zapłonęła w nas miłość do Boga – przypomniał biskup.
CZYTAJ DALEJ

Świadectwo s. Marii Druch: uratował mnie mój Anioł Stróż

[ TEMATY ]

świadectwo

Anioł Stróż

Krzysztof Piasek

S. Maria Druch prowadzi rekolekcje i głosi konferencje na temat aniołów.

S. Maria Druch prowadzi rekolekcje i głosi konferencje na temat aniołów.

Historia, którą specjalnie dla was, Drodzy Czytelnicy, dzieli się tu siostra Maria, dotyczy czasów jej dzieciństwa. Jednak mocno utkwiła jej w pamięci i z pewnością miała wpływ na późniejszy wybór drogi życiowej.

„Nie ma dzisiaj zakątka ziemi, nie ma człowieka ani takich jego potrzeb, których by nie dosięgła ich (aniołów) uczynność i opieka”. Wiecie, Drodzy Czytelnicy, kto jest autorem tych słów? Wypowiedział je nieco już dziś zapomniany arcybiskup mohylewski Wincenty Kluczyński, który założył w Wilnie (w 1889 r.) żeńskie bezhabitowe zgromadzenie zakonne – Siostry od Aniołów. Wspominam o tym nie bez powodu, bo autorką kolejnego świadectwa jest siostra Maria Druch z tego właśnie anielskiego zgromadzenia. Historia, którą specjalnie dla was, Drodzy Czytelnicy, dzieli się tu siostra Maria, dotyczy czasów jej dzieciństwa. Jednak mocno utkwiła jej w pamięci i z pewnością miała wpływ na późniejszy wybór drogi życiowej. Oddajemy zatem jej głos. „Miałam wtedy 13 lat. Spędzałam ferie zimowe u wujka. Jego dom był położony nieopodal żwirowni. Latem kąpaliśmy się w zalanych wykopach. Trzeba było uważać, ponieważ już dwa metry od brzegu było tak głęboko, że nie dało się złapać gruntu pod stopami. Zimą było to doskonałe miejsce na spacery. Woda zamarzała, lód był bardzo gruby, rybacy łowili ryby w przeręblach. Czułam się tam bardzo bezpiecznie. W czasie jednego z takich moich spacerów obeszłam dookoła wysepkę i znalazłam się w zatoce, gdzie temperatura musiała być wyższa. Nagle usłyszałam dźwięk… trtttttt. Zorientowałam się, że lód pode mną pęka. Nie znałam wtedy zasady, że powinno się położyć i wyczołgać z zagrożonego miejsca. Wpadłam w panikę. Zrobiłam rzecz najgorszą z możliwych. Zaczęłam szybko biec do oddalonego o około dziesięć metrów brzegu. Lód pode mną się nie łamał, ale był rozmokły i czułam, że im bliżej jestem celu, tym moje stopy coraz głębiej się w niego zapadają. Kiedy ostatecznie dotarłam do brzegu, serce chciało ze mnie wyskoczyć. Byłam w szoku. Dopiero po dłuższej chwili dotarło do mnie, co się wydarzyło. Według zasad fizyki powinnam znajdować się w wodzie. Nie miałam prawa dobiec do brzegu po rozmokłym lodzie, naciskając na niego tak mocno. Wiem też, jak tam było głęboko – nie biegłam po dnie pokrytym lodem. Pode mną były wielometrowe otchłanie. Wtedy uznałam to za przypadek, szczęście.
CZYTAJ DALEJ

Kapłaństwo jak jutrzejsza gazeta [Felieton]

2025-10-02 23:00

Obraz wygenerowany przez AI

Czytałem wczoraj, że ma powstać nowy religijny kanał TV. Zainteresowany temat zacząłem sprawdzać, jaką linię ma koncern go prowadzący. Przeglądając programy TV emitowane przez tego wydawcę natknąłem się na serial, który uwielbiałem w późnym dzieciństwie - “Zdarzyło się jutro”. Było w nim coś niezwykłego. Gary Hobson, zwyczajny facet z Chicago, codziennie rano dostawał gazetę z przyszłości. Nie był superbohaterem w pelerynie, nie miał broni ani pieniędzy, ale miał tylko poczucie misji i odpowiedzialności. Wiedział co się może wydarzyć i miał świadomość, że brak reakcji może doprowadzić do tragedii.

Przypominając sobie niektóre wątki przyszła mi myśl, że główny bohater dzień po dniu walczy o nadzieję. Wielu bohaterów, którym pomaga Gary to ludzie będący na skraju życia, przejawiający brak nadziei. A on swoją postawą i słowem namawiał, że jeszcze nie wszystko stracone, że można się podnieść, że jeszcze jest czas, że można inaczej.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję