Trasa jubileuszowej pielgrzymki liczy ok. 1600 km i przebiega z Zakopanego przez Hel do Wilna. W sobotę 22 lipca, po tradycyjnym wyjściu na Giewont i po Mszy św. w kościele Świętego Krzyża w Zakopanem, pielgrzymi wyruszyli w drogę (szczegóły na fb profilu: Goralska Pielgrzymka Rowerowa z Giewontu na Hel).
Na Hel dotarli 30 lipca. Część grupy pojechała dalej – do Ostrej Bramy w Wilnie, gdzie dotrą 5 sierpnia. – Każdą pielgrzymkę zaczynamy od wyjścia na Giewont – informuje ks. Tadeusz Skupień. Proboszcz z parafii Najświętszej Maryi Panny w Sułkowie jest z grupą od pierwszej rowerowej wyprawy. Przypomina, że zaczęło się od Kaszubów, którzy 18 lat temu przedłużyli swą pielgrzymkę do Częstochowy i dotarli do krzyża na Giewont. – Ten krzyż, którego kazał nam bronić św. Jan Paweł II, motywował ich do tej dodatkowej drogi – zaznacza ks. Skupień. Dodaje, że rok później grupa pątników z góralskiej pielgrzymki do Częstochowy ruszyła na Kaszuby z rewizytą.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Pomysłodawca rowerowej pielgrzymki wspomina, że jako przedstawiciel Związku Podhalan pojechał wtedy na Kaszuby do Swarzewa. – Po Mszy św. zaproponowałem, że za rok możemy jechać na rowerach – opowiada wiceprezes Towarzystwa Cyklistów Orzeł Spytkowice Jan Blańda, odpowiedzialny za organizację pielgrzymki. Informuje: – W tym roku jedzie nas ok. 80 osób. Najstarszy uczestnik ma 77 lat, a najmłodszy – 21. W grupie jest sześciu księży, osiem kobiet, a także mieszkający w Polsce Ukrainiec Andriej. Z dumą dodaje, że ma wsparcie ze strony najbliższych – na pielgrzymce są syn i córka z rodzinami.
Hasłem przewodnim tegorocznej pielgrzymki jest zawołanie: „Maryja Matka Kościoła do modlitwy nas woła”. – Matka Boża uczy nas, abyśmy całe życie przepełniali modlitwą, żeby to wszystko, co robimy, czynić na chwałę Bożą, że całe nasze życie, wypełnione dobrocią, miłością, też staje się modlitwą – wyjaśnia ks. Skupień. Dodaje, że modlitwa jest częścią ich pielgrzymowania: – Dzień rozpoczynamy od Mszy św. wczesnym rankiem, a w czasie postojów odmawiamy kolejne dziesiątki Różańca. Wieczorem mamy Apel Maryjny lub inną modlitwę.
Moi rozmówcy zapewniają, że pielgrzymowanie jest istotną częścią ich życia. – Za pątników, z którymi jestem od 15 lat, czuję się odpowiedzialny – stwierdza ks. Skupień i podkreśla: – Jadę z grupą, żeby też od siebie coś dać i jakoś za te swoje winy pokutować.
Jan Blańda przyznaje, że gdy tylko kończy się jedna pielgrzymka, on już myśli o następnej, szuka wsparcia, kontaktów, darczyńców... – Przez te wszystkie lata nie miałem chwili zawahania – zapewnia. Uśmiechając się, wyznaje: – Nie wiem, ile pielgrzymek jest potrzebnych do zbawienia, więc chcę pielgrzymować i pomagać w tym innym.