Reklama

Kościół

Kryzys wiary w dobro

Zacznę od drobiazgów. Jakieś pół wieku temu zaczepiła mnie na dworcu nieznajoma pani i powiedziała, że zabrakło jej pięciu złotych do zakupu biletu. „Zapewne jest to naciągaczka, ale ufajmy, że może nie” – pomyślałem i dałem jej te pięć złotych. Krótko potem pani odnalazła mnie na peronie i zwróciła mi monetę: „Spotkałam znajomą – powiedziała. – Dziękuję księdzu za to, że mi uwierzył”.

Niedziela Ogólnopolska 34/2023, str. 8-11

[ TEMATY ]

kryzys

Grażyna Kołek

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Obecnie, gdybym znalazł się w podobnej sytuacji, zapewne bym już nie zaufał. Ale też nie sądzę, żeby ktoś naprawdę znajdujący się w takiej potrzebie odważył się niepokoić nieznajomego prośbą typową dziś dla naciągaczy.

Inny przykład stanowi autentyczna opowieść kryminalisty sprzed pół wieku: „Szedłem za kobietą, planując wyrwać jej jedną z dwóch toreb, które niosła. W pewnym momencie kobieta się zatrzymała, rozejrzała i zwróciła się do mnie: «Strasznie pana przepraszam, czy mógłby mi pan przypilnować tego bagażu? Ja dosłownie za chwilę wrócę». Stałem jak ten ostatni osioł przy torbach, które dopiero co chciałem jej wyrwać – opowiadał ów kryminalista. – Kobieta faktycznie szybko wróciła, podziękowała mi za uprzejmość, a ja do dziś nie mogę zrozumieć, dlaczego byłem takim osłem”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Myślę, że i dzisiaj niejeden kryminalista w takiej sytuacji zachowałby się podobnie. Człowiek wyrzucony na margines ceni sobie to, że ktoś jednak uważa go za normalnego, uczciwego człowieka. Wydaje się jednak, że dziś niewiele kobiet miałoby tyle zaufania do przypadkowego nieznajomego jak tamta kobieta sprzed pół wieku.

Niegodziwości w imieniu państwa i prawa

Reklama

I jeszcze opowieść, współczesna, jedna z tych, które pojawiły się dopiero w ostatnich latach. Kierowniczka niewielkiego przedszkola, w którym pracują zaledwie cztery osoby, została postawiona przed następującym problemem: „W ramach redukcji etatów muszę zwolnić jedną pracownicę. Pani z kuchni ma dwa lata do emerytury, druga pani jest matką dziecka z zespołem Downa, a trzecia pani jest filarem tego przedszkola. Jestem jeszcze ja, mogłabym się powiesić, ale nie mogę tego zrobić dwójce moich dzieci. Jak mam postąpić?”.

Po prostu ręce opadają w obliczu moralnej tępoty autora tej nieludzkiej decyzji. Niestety, krąży wśród nas wiele opowieści jeszcze bardziej bulwersujących (a w swojej istocie zapewne prawdziwych) o tym, jak we współczesnej Polsce ludzie silni potrafią podeptać swoich bliźnich, o tym, jak drwią sobie z prawa; opowieści o ciepłych synekurkach, jakie są rozdawane krewnym i znajomym, ale również opowieści o tym, jak wielu ludzi spotykają ciężkie, za to zgodne z prawem krzywdy, przed którymi nie sposób się obronić. Gołym okiem widać, że często, w imię rzekomych praw ekonomii albo jakiegoś innego bożka, deptane są zarówno przykazania Dekalogu, jak i poczucie elementarnej przyzwoitości.

Niekiedy można odnieść wrażenie, że wiele ustaw w naszym kraju uchwala się głównie po to, ażeby w mętnej wodzie buszować mogły rekiny. Oto przykład pierwszy z brzegu. Ustawa o podatku dochodowym od osób fizycznych – napisał dr Janusz Kochanowski – „od opublikowania jednolitego tekstu w roku 2000 była nowelizowana 41 razy, w samym 2003 r. wprowadzono 15 istotnych zmian”.

Reklama

Opublikowałem onegdaj tekst na temat płacenia podatków. Niebawem otrzymałem gorzki list od czytelnika, który prowadzi niewielkie przedsiębiorstwo. Powstrzymajmy się od komentowania dotkliwego bólu, którym ten list jest przepełniony: „Ja nie miałem tyle pieniędzy, co pan Kluska, aby obronić się przed moim państwem. Marzyłoby mi się jednak, aby moje państwo nie czyniło ze mnie – przedsiębiorcy – przestępcy; żeby nie było wobec mnie – obywatela i przedsiębiorcy – łupieżcą. (...) Niestety, mojego zaufania do państwa polskiego nic nie jest już chyba w stanie odbudować; to państwo już dawno przestało być moje; traktuję je jako dopust Boży”.

Piekło może jednak nie jest puste

Wcale nie zamierzam budować tezy, że czasy zmieniają się na gorsze albo że to tylko my w Polsce jesteśmy tacy zepsuci. Bywało jeszcze gorzej. Być może było mniej naciągaczy, ale zdarzało się przecież, iż odpędzony żebrak z zemsty podpalał chałupę, w której odmówiono mu wsparcia.

Również u innych bywało i bywa jeszcze gorzej. Przecież już pół wieku temu ktoś gorzko zauważył, że „pomoc dla krajów rozwijających się to podatek, który biedni krajów bogatych płacą bogaczom krajów biednych”. Całkiem zaś niedawno gazety donosiły, że „należące do prywatnej firmy w Liechtensteinie Wydawnictwo Artystów Malujących Ustami i Nogami zarabia miliony na kartkach świątecznych, ale tylko niewielka część tej sumy trafia do niepełnosprawnych artystów”.

Zdarzały się nawet rzeczy tak potworne, że nie chce się wierzyć, iż piekło może być puste. IRO, Międzynarodowa Organizacja Uchodźców – powtarzam to za świadkiem tak nieposzlakowanym i wiarogodnym jak Jerzy Stempowski – zajmowała się wyłapywaniem ludzi wskazanych przez wywiad sowiecki i oddawaniem ich na pastwę Sowietom. Kilka lat temu natomiast „aresztowano znanego brazylijskiego chirurga transplantologa – dr. Anisio Ferreirę de Sousę, który ratował życie chorym, wszczepiając im organy pobrane od mordowanych przez siebie dzieci”.

Zła jest hipokryzja, ale lepsza niż bezwstyd

Reklama

Wydaje się, że dzisiaj częściej niż w poprzednich pokoleniach ludzie nie wstydzą się czynionego zła. Ktoś prowadzący interesy na czarno np. nie dość, że nie płaci podatku, to pobiera zasiłek dla bezrobotnych – i jeszcze się tym chlubi. Zaginął, dawniej chyba jednak powszechny, wstyd korzystania z pomocy społecznej, kiedy można sobie poradzić bez niej.

Usłyszałem niedawno przez radio lekką piosenkę, której treść mnie przeraziła. Przeraziła dlatego, że w życiu nasłuchałem się bardzo wiele o nieszczęściach, których początkiem był „czarujący epizodzik”:

Jestem kobietką,

co niezłomne ma zasady:

mój mąż, mój dom –

to tylko w życiu liczy się...

Ale czasami z domu gna mnie –

nie ma rady –

upojna siła, i nie będę kryła,

że mam ochotę na chwileczkę

zapomnienia,

na miłosny, czarujący Zwischenruf,

który niczego nie narusza i nie zmienia,

bez zobowiązań, zaklęć, przysiąg,

wielkich słów.

Przeżyj ze mną czarujący epizodzik,

co świtem znika i nie rani serc.

Sądzę, że bliżej prawdy jest udająca wierną żonę hipokrytka, bo przynajmniej nie usprawiedliwia zła i nie nazywa go dobrem. Dopóki jest hipokrytką, resztki wiary w dobro są w niej jeszcze zachowane. Kiedy nawet te resztki w niej czy w nim zgasną, będzie już tylko cynizm, otwarte lekceważenie obiektywnych wartości moralnych.

Reklama

Hipokryzja z całą pewnością nie zasługuje na obronę. Należy ją demaskować i przezwyciężać. Warto jednak zdawać sobie sprawę z tego, że hipokryzja świadczy przynajmniej o tym, iż demoralizacja nie osiągnęła jeszcze dna. Z dwojga złego lepsza już hipokryzja niż cynizm, czyli demoralizacja całkiem jawna, nieosłaniająca się nawet pozorami. Hipokryzja świadczy przynajmniej o tym, że nie zanikła jeszcze świadomość istnienia zasad, jakkolwiek zasady te nie są przestrzegane.

„Istnieją dwa sposoby kłamania – zauważa Denis de Rougemont – tak jak istnieją dwa sposoby oszukiwania klienta. Jeśli waga wskazuje 980 gramów, możecie powiedzieć: «to jest kilo». Wasze kłamstwo zostanie jednak odniesione do niezmiennej miary, jaką jest prawda. Jeśli klient sprawdza, może dostrzec, że go okradacie, a wy wiecie, na ile; prawda pozostaje między wami jako sędzia. Ale jeśli Demon podkusi was do sfałszowania samej wagi, wypaczone zostanie kryterium prawdy, niemożliwa już będzie kontrola. Powoli zapomnicie o tym, że oszukujecie. Gotów jestem nawet iść o zakład, że z największą skrupulatnością zaczniecie teraz ważyć dokładnie, może nawet będziecie dorzucać kilka gramów towaru «dla dobrej wagi», aby zyskać uśmiech klienta oraz zadowolenie z własnej cnotliwości. To właśnie jest czyste kłamstwo, właściwe dzieło Diabła. Od kiedy zaczniecie fałszować samą miarę prawdy, wszystkie wasze «cnoty» przechodzą w służbę zła i stają się wspólniczkami w dziele Złego”.

Reklama

Żyjemy w czasach, w których wielu ludzi ogarnęła namiętność ustanawiania nowych miar dobra. „Chcemy przekonać kobiety, które usunęły ciążę, że dopóki będą to ukrywały, aborcja pozostanie na cenzurowanym” – wyjaśnia Rebecca Gomperts ideę statku aborcyjnego. W atmosferze przyzwolenia na aborcję lekarze, którzy jej dokonują, mogą potem chlubić się tym, że udało im się uratować jakieś dziecko, które było już skazane na śmierć. Dzisiaj w różnych dziedzinach pozmienialiśmy miary dobra albo jesteśmy w trakcie ich zmieniania.

Co robić?

Przede wszystkim nie wyrywać sobie włosów z głowy ani nie popadać w rozpacz. Świat niewątpliwie jest Boży, a Chrystus naprawdę zmartwychwstał, toteż prawda i dobro ostatecznie na pewno zwyciężą.

Możemy przyczynić się do tego, żeby zwyciężały one już teraz – w naszych rodzinach i środowiskach oraz w naszym kraju. Wydaje się, że wystarczy zachować kilka następujących reguł:

– Dekalog powinien być podstawową i niedopuszczającą wyjątków zasadą kształtowania ładu społecznego oraz mojego własnego postępowania.

– Żadne prawa ludzkie nie mają mocy zawiesić ani unieważnić Bożych przykazań.

– Czymś niegodziwym jest wykorzystywanie furtek prawnych w celu uchylenia się od obowiązków społecznych albo w celu legalnego deptania zasad sprawiedliwości.

– Wierność dobru oraz sprzeciw wobec zła mają ogromny sens również wówczas, kiedy wydają się czymś nieskutecznym, a nawet wtedy, kiedy sprowadzają na nas szyderstwa lub prześladowania.

– Samemu Bogu pozostawmy sądy zarówno o nas samych, jak i o innych. Sprzeciwiając się złu czy potępiając je, nie potępiajmy tych, którzy je czynią. Opowiadając się po stronie dobra i sprawiedliwości, nie uważajmy się sami za dobrych i sprawiedliwych.

– Dziękujmy Bogu zawsze wówczas, kiedy udało nam się przyczynić chociaż odrobinę do usunięcia jakiegoś zła i do jakiejś zmiany na lepsze. Zarazem zło, którego nie daje się usunąć, starajmy się cierpliwie znosić, unikając zniechęcenia i nienawiści.

– Dobrze też z góry nastawić się na to, że aż do dnia Sądu Ostatecznego nasza ziemia z całą pewnością nie stanie się światem idealnym, ale zarazem od nas naprawdę wiele zależy, aby na tej naszej ziemi już teraz było mniej zła i więcej dobra.

Autor jest profesorem nauk teologicznych, pisarzem, publicystą, kawalerem Orderu Orła Białego.

2023-08-14 14:22

Oceń: +4 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Pozwól sobie pomóc

Przemoc rówieśnicza i rodzinna, wszechobecny hejt, kryzys psychiczny, brak pomocy ze strony dorosłych i spadek zaufania do nich – z tym obecnie mierzą się dzieci i nastolatki. W dobie pandemii przez przymusową izolację ich problemy stały się jeszcze bardziej dotkliwe.

Eksperci wskazują, że sytuacja od wielu lat się pogarsza, a z badań wynika, że co drugi nastolatek padł ofiarą przemocy rówieśniczej, co szósty się okaleczał, a aż 7% przyznaje się do próby samobójczej (za: brpd.gov.pl). Często jedyną pomoc dzieci znajdują wśród specjalistów dyżurujących w ramach telefonów zaufania, które są przeznaczone specjalnie dla nich. Przy okazji Międzynarodowego Dnia Telefonów Zaufania dla Dzieci warto zwrócić na nie uwagę.
CZYTAJ DALEJ

Przesłanie, które płynie z dzisiejszej Ewangelii mówi, że nie wystarcza sama chęć pomagania

2025-07-10 21:29

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Adobe Stock

Czytamy następnie, że Samarytanin: „Podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem”. To również ważne przesłanie, które płynie do nas z dzisiejszej Ewangelii. Mówi ono, że nie wystarcza tylko sama chęć pomagania. Ważne jest, aby pomagać mądrze, aby pomoc, którą chcemy nieść, była dostosowana do warunków, sytuacji i potrzeb osoby pokrzywdzonej.

Powstał jakiś uczony w Prawie i wystawiając Jezusa na próbę, zapytał: «Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?» Jezus mu odpowiedział: «Co jest napisane w Prawie? Jak czytasz?» On rzekł: «Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego». Jezus rzekł do niego: «Dobrze odpowiedziałeś. To czyń, a będziesz żył». Lecz on, chcąc się usprawiedliwić, zapytał Jezusa: «A kto jest moim bliźnim?» Jezus, nawiązując do tego, rzekł: «Pewien człowiek schodził z Jeruzalem do Jerycha i wpadł w ręce zbójców. Ci nie tylko go obdarli, lecz jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego, odeszli. Przypadkiem przechodził tą drogą pewien kapłan; zobaczył go i minął. Tak samo lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, minął. Pewien zaś Samarytanin, wędrując, przyszedł również na to miejsce. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko: podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go. Następnego zaś dnia wyjął dwa denary, dał gospodarzowi i rzekł: „Miej o nim staranie, a jeśli co więcej wydasz, ja oddam tobie, gdy będę wracał”. Kto z tych trzech okazał się według ciebie bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców?» On odpowiedział: «Ten, który mu okazał miłosierdzie». Jezus mu rzekł: «Idź i ty czyń podobnie!»
CZYTAJ DALEJ

Odszedł Pasterz…

2025-07-12 12:04

Marek Białka

Z udziałem licznie zgromadzonej wspólnoty kapłańskiej, osób konsekrowanych oraz niezliczonej rzeszy wiernych, odbyły się uroczystości pogrzebowe zmarłego 8 lipca k J.E. ks. biskupa Władysława Bobowskiego, biskupa pomocniczego diecezji tarnowskiej.

Mszę świętą, odprawioną w kościele parafialnym pw. śś. Pustelników Świerada i Benedykta w Tropiu pod przewodnictwem bp. Wiesława Lechowicza, biskupa polowego Wojska Polskiego, koncelebrowało kilkuset kapłanów. Już we wstępie do liturgii, główny celebrans nawiązując do życia i duchowości zmarłego biskupa powiedział, że: „Odszedł Pasterz nasz, co ukochał lud ...”
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję