Benedykt XVI bardzo wiele uwagi poświęcił krytycznej analizie ducha epoki i naznaczonej nim kondycji duchowej współczesnego człowieka, żyjącego tak, jakby Bóg nie istniał. Jako młody wykładowca na Uniwersytecie w Tybindze był świadkiem rozgrywających się na jego oczach ekscesów obyczajowej rewolucji 1968 r. i stoczył swoją pierwszą bitwę w wielkiej wojnie o duszę świata. Gdy na jego uczelni zaczęto rozprowadzać ulotki z pytaniem „Czy krzyż Jezusa jest czymś innym niż wyrazem sadomasochistycznej apoteozy bólu?” i sloganem, że „Ewangelia jest zakrojonym na szeroką skalę kłamstwem dla mas”, Ratzinger zdecydował się ostro zaprotestować i stanąć do walki piórem, w wyniku czego powstało monumentalne i fundamentalne dzieło Wprowadzenie do chrześcijaństwa, w którym udowodnił, że wiara jest racjonalna i że jedyną nadzieją dla współczesnego człowieka jest Kościół. Od tamtej pory Ratzinger coraz baczniej obserwował, diagnozował i analizował nowoczesne trendy, przestrzegając przed ich zgubnymi skutkami.
Reklama
Diagnoza kondycji współczesnego świata w ujęciu Benedykta XVI – współczesnego Augustyna – jest nader pesymistyczna. Mówi on otwarcie o „duchowej pustyni”, „dramaturgii czasu”, a wręcz o „tunelu”, w jakim znalazła się ludzkość. Spowodowały to dwa nowoczesne fenomeny: relatywizm i sekularyzm, przybierające coraz bardziej formę praktycznego antyreligijnego działania, które wyklucza religijną interpretację rzeczywistości i lansuje życie i wychowanie bez Boga, wbrew Prawdzie i zasadom moralnym. Obydwu tym destrukcyjnym zjawiskom należy się stanowczo przeciwstawić i zmagać się z nimi ze wszystkich sił, mocą wiary, indywidualnie i wspólnotowo.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Postulat ten dotyczy przede wszystkim sfery edukacji i wychowania dzieci i młodzieży, które – podobnie jak współczesne społeczeństwo i kreowana przez nie kultura pseudo- i antywartości – przeżywa obecnie kryzys W procesie aksjologicznych przeobrażeń i kryzysu wiary grozi młodemu człowiekowi duchowy regres, deformacja i zatracenie. Duchowy rozwój młodych ludzi stanowi według Benedykta XVI najpilniejsze wyzwanie i priorytetowe zadanie, które winny realizować wspólnie wszystkie poszczególne grupy wychowawców: rodziców, pedagogów, katechetów i duchownych. Przedstawiciele tych grup, niejednokrotnie sami dotknięci skutkami kryzysu społeczno-kulturowego, są wystawieni na dwa niebezpieczeństwa: pokusę poddania się i wycofania się z trudnych obowiązków oraz niezrozumienie powierzonej im roli, a raczej misji, wpisującej się w zbawczą misję Kościoła.
Duchowi antykulturowej rewolty Benedykt XVI przeciwstawia Ducha Jezusa Chrystusa i urzeczywistnianą w Jego Osobie i działalności Bożą pedagogię prawdziwej wolności, której dorobek nie jest – na przekór krzykliwej antypropagandzie – czymś ani zaprzeszłym, ani konfesyjnym, skierowanym do wąskiej grupy ludzi, lecz ma wymiar uniwersalny. W swojej obszernej, pastoralnej i naukowej, spuściźnie Benedykt XVI wytyczył trzy klarowne linie dla wychowania młodego człowieka. Po pierwsze wychowanie domaga się postrzegania młodej osoby podmiotowo, w kluczu personalistycznym.
W centrum wychowania winna stać cała osoba ludzka, łącznie z jej nastawieniem i zachowaniem oraz ich zmianami, które zachodzą w wyniku rozwoju własnych struktur poznawczych i osobowych, a nie w wyniku przekazywania samych treści i umiejętności. Stąd też nie wolno postrzegać procesu wychowania jako mierzalnego produktu ludzkiej aktywności w kategoriach jej efektywności i celowości, które zdeterminowane są procesami ekonomiczno-produkcyjnymi. Po drugie młodego człowieka winno się postrzegać przez pryzmat jego ontologicznej relacji z żywym Bogiem objawionym w Jezusie Chrystusie. Dlatego też wychowanie nie może pomijać wymiaru religijnego i duchowego i winno być teoi chrystocentryczne. Człowieka, w szczególności dorastającego i poszukującego swej tożsamości i sensu istnienia, nie da się zrozumieć bez odniesienia do Chrystusa jako Boga. Prawdziwe wychowanie nie jest możliwe „bez odniesienia do uniwersalnej prawdy”, albowiem dążenie do niej przynależy do natury człowieka i każdy młody człowiek, prędzej czy później, zwątpi w wartość własnego życia, jeśli tego odniesienia zabraknie. Stąd też nieodzowne jest wytrwałe przypominanie związku między wiarą a rozumem i dopomaganie w racjonalnym przyjęciu wiary w jedynego Boga. Młody człowiek potrzebuje Boga, i dlatego ten, kto mu Go nie daje, daje zawsze za mało. Otwarcie się na Boga i na drugiego człowieka może zaistnieć poprzez ukazanie wiary jako aktualnej i możliwej do urzeczywistnienia za pomocą zdolności poznawczych umysłu.
Młodemu człowiekowi trzeba zaoferować nie tylko kształcenie, przygotowujące go do wejścia na rynek pracy, ale integralne wychowanie, gdzie jednym z istotnych elementów jest tworzenie tożsamości na bazie relacji międzypodmiotowych. W takim podejściu nieodzowne jest kształtowanie sumienia, bo to właśnie w nim człowiek odkrywa prawo, które nie jest utworzone przez niego samego. On je tylko niejako odczytuje i stara się być posłusznym „głosowi”, który nawołuje do czynienia dobra i brania odpowiedzialności za popełnione zło. Wychowanie musi zatem obejmować formowanie sumienia, dzięki któremu poprzez świadome wybory prawdziwych wartości młody człowiek kształtuje własne człowieczeństwo, odpowiedzialność za siebie i współodpowiedzialność za innych. Benedykt XVI unaocznia, że Boża pedagogia ma charakter wybitnie parenetyczny i jest najwłaściwszą metodą, a zarazem gwarantem wszechstronnej formacji wychowawczej opartej na uniwersalnych wartościach moralnych.