Piotr Lorenc: – Od kiedy posługuje Ksiądz w Bractwie Szkaplerznym?
Ks. Grzegorz Kopyś: – Jako kapłan posługuję w bractwie już dziewiąty rok. Zaczęło się w 2014 r., gdy zostałem skierowany do posługi jako wikariusz w parafii Najświętszej Maryi Panny Nieustającej Pomocy w Sosnowcu-Ostrowach Górniczych. Wówczas znajoma z parafii św. Floriana zadzwoniła do mnie i powiedziała, że w Sosnowcu działa grupa – rodzina szkaplerzna, która od dawna stara się o kapłana, który podjąłby się posługi moderatora. Przyznam, że początkowo nie byłem tym zachwycony i swoją decyzję uzależniłem od decyzji proboszcza, ale ten się zgodził. Tak oto rozpocząłem swoją posługę. Co miesiąc sprawowałem Msze św. w kościele zakonnym Karmelitanek Dzieciątka Jezus w Sosnowcu, głosiłem tam konferencje, udzielałem sakramentów i brałem udział w agapach.
Reklama
Co daje Księdzu posługiwanie w bractwie?
Początki były trudne i wymagające, bo choć pochodzę z parafii ze Strzemieszyc Małych, której patronuje Matka Boża Szkaplerzna, to duchowość karmelitańska była mi obca. Nie pomogło nawet to, że jako alumn Niższego Seminarium Duchownego przyjąłem szkaplerz. Co prawda odmawiałem zadaną modlitwę – było to „Pod Twoją obronę”, ale nigdy z Maryją nie byłem aż tak blisko, jak teraz. Śmiem twierdzić, że to Ona właśnie upomniała się o mnie. Świadczą o tym placówki, w których posługiwałem. W każdej z nich duchowość maryjna była naprawdę żywa. Dlatego uważam, że Maryja sama mnie wybrała do tego, bym się zaangażował w to dzieło. Przez te 9 lat zmieniały się siostry, ale i zmieniał się skład grupy, co jest normalne, gdyż z przyjściem każdej z sióstr – opiekunek grupy, następowały pewne zmiany. W ciągu tego czasu udało się, wspólnymi siłami, doprowadzić do erygowania bractwa. Co jest ważne, bo właśnie dzięki temu możemy, jako Bractwo Szkaplerzne, bardziej się rozwijać i angażować w strukturach, do których należymy. Nasi członkowie często są angażowani do wielu posług, szczególnie w Czernej. Przyznam, że sprawia im to ogromną radość.
Ale dopiero w tym roku otrzymał Ksiądz nominację na moderatora bractwa z rąk bp. Grzegorza Kaszaka …
Istotnie. W tym roku Bractwo Szkaplerza z Sosnowca zwróciło się do biskupa diecezjalnego Grzegorza Kaszaka o to, bym oficjalnie został zatwierdzony jako moderator. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że przy tej okazji biskup zalecił mi, abym opieką duszpasterską objął inne wspólnoty działające w naszej diecezji. Dekret otrzymałem w czerwcu, w wakacje rozważałem, jak można uczynić wiele dobra dla chwały Maryi, a po rozmowie z księdzem dyrektorem Wydziału Duszpasterstwa Ogólnego stało się jasne, że czas na konkretne działania.
Jakie to będą działania?
Dzięki życzliwości mojego obecnego proboszcza – ks. Wojciecha Kowalskiego, który pełni w diecezji funkcję wikariusza biskupiego ds. formacji kapłanów, mogłem dać świadectwo wobec księży naszej diecezji oraz zachęcić ich do pomocy w tym, jakże odpowiedzialnym, zadaniu promocji szkaplerza świętego Najświętszej Maryi Panny. Jednym z pomysłów jest publikacja informacji na temat bractwa w Niedzieli. Poprosiłem nawet członków bractwa o świadectwa na temat tego, jak Maryja ich prowadzi i co daje im przynależność do bractwa. Ponadto w czasie tegorocznego Adwentu zorganizowaliśmy pierwsze, na szczeblu diecezji, rekolekcje dla osób noszących szkaplerz. Odzew był duży. Na nasze spotkania rekolekcyjne przybyli zarówno członkowie Bractwa Szkaplerznego z Sosnowca, jaki i Będzina-Syberki oraz z pobliskich Ostrów, gdzie działa pięknie rodzina szkaplerzna. Na temat tegorocznych ćwiczeń duchowych wybraliśmy hasło: „Serce, w którym Bóg chce dokonywać wielkich dzieł”. Uczestnicy rekolekcji, zarówno podczas Mszy św. jak i konferencji, wsłuchiwali się w treść Bożego Słowa, które pokazywało, jak Bóg działał w sercu Maryi, czyniąc je wzorem dla nas. Drugi dzień rekolekcji przyniósł nam temat dotyczący ludzkich zmysłów, które, motywowane aktywnością „serca”, kierują nas na konkretne działania. Ostatniego dnia zgłębialiśmy wpływ „serca” i zmysłów na nasze ciało, postrzegając je jako „ostatni element układanki”. Wielu z nas odczuwa chęć lub niechęć do podejmowania przez ciało aktywności tak duchowej jak i fizycznej. Wraz z uczestnikami tegorocznych zmagań duchowych odkryliśmy zależność między „sercem – zmysłami – a ciałem”. Łatwiej przychodzi nam czynić to, co wcześniej pokochaliśmy sercem. Trudniej zaś jest, gdy trzeba zmierzyć się z czymś, za czym nie tęskni serce. Jako wierne dzieci Maryi chcemy czynić swoje serca na wzór Jej Niepokalanego Serca. Ufając w uprzedzającą moc płynącą od tak wielkiej Matki.
– Nie wszystko zależy od człowieka, od jego trudu, wysiłku, mozołu. Oczywiście należy wkładać serce w to, co człowiek czyni, ale trzeba pamiętać, że nad tym wszystkim jest jeszcze Pan Bóg – powiedział ks. Dawid Kuczek w parafii św. Barbary w Sosnowcu.
Uroczystości odpustowe w sosnowieckiej parafii odbyły się 4 grudnia. Przedpołudniową Mszę św. w intencji braci górniczej sprawował ks. Mariusz Karaś, kanclerz Kurii Diecezjalnej w Sosnowcu, zaś wieczornej sumie odpustowej przewodniczył bp Grzegorz Kaszak. Wspólnie z nim Liturgię sprawowali ks. kan. Gerard Małodobry – proboszcz parafii, ks. kan. Józef Handerek – proboszcz parafii Matki Bożej Bolesnej w Czeladzi i ks. Dawid Kuczek – dyrektor Domu „Szilo” w Czeladzi. Oprawę muzyczną zapewniła Sosnowiecka Orkiestra Dęta.
Szósta niedziela Wielkiego Postu nazywana jest Niedzielą Palmową,
czyli Męki Pańskiej, i rozpoczyna obchody Wielkiego Tygodnia.
W ciągu
wieków otrzymywała różne określenia: Dominica in palmis, Hebdomada
VI die Dominica, Dominica indulgentiae, Dominica Hosanna, Mała Pascha,
Dominica in autentica. Niemniej, była zawsze niedzielą przygotowującą
do Paschy Pana. Liturgia Kościoła wspomina tego dnia uroczysty wjazd
Pana Jezusa do Jerozolimy, o którym mówią wszyscy czterej Ewangeliści (
por. Mt 21, 1-10; Mk 11, 1-11; Łk 19, 29-40; J 12, 12-19), a także
rozważa Jego Mękę.
To właśnie w Niedzielę Palmową ma miejsce obrzęd poświęcenia
palm i uroczysta procesja do kościoła. Zwyczaj święcenia palm pojawił
się ok. VII w. na terenach dzisiejszej Francji. Z kolei procesja
wzięła swój początek z Ziemi Świętej. To właśnie Kościół w Jerozolimie
starał się jak najdokładniej "powtarzać" wydarzenia z życia Pana
Jezusa. W IV w. istniała już procesja z Betanii do Jerozolimy, co
poświadcza Egeria. Według jej wspomnień patriarcha wsiadał na oślicę
i wjeżdżał do Świętego Miasta, zaś zgromadzeni wierni, witając go
w radości i w uniesieniu, ścielili przed nim swoje płaszcze i palmy.
Następnie wszyscy udawali się do bazyliki Anastasis (Zmartwychwstania),
gdzie sprawowano uroczystą liturgię. Owa procesja rozpowszechniła
się w całym Kościele mniej więcej do XI w. W Rzymie szósta niedziela
Przygotowania Paschalnego była początkowo wyłącznie Niedzielą Męki
Pańskiej, kiedy to uroczyście śpiewano Pasję. Dopiero w IX w. do
liturgii rzymskiej wszedł jerozolimski zwyczaj procesji upamiętniającej
wjazd Pana Jezusa do Jerusalem. Obie tradycje szybko się połączyły,
dając liturgii Niedzieli Palmowej podwójny charakter (wjazd i Męka)
. Przy czym, w różnych Kościołach lokalnych owe procesje przyjmowały
rozmaite formy: biskup szedł piechotą lub jechał na osiołku, niesiono
ozdobiony palmami krzyż, księgę Ewangelii, a nawet i Najświętszy
Sakrament. Pierwszą udokumentowaną wzmiankę o procesji w Niedzielę
Palmową przekazuje nam Teodulf z Orleanu (+ 821). Niektóre też przekazy
zaświadczają, że tego dnia biskupom przysługiwało prawo uwalniania
więźniów (czyżby nawiązanie do gestu Piłata?).
Dzisiaj odnowiona liturgia zaleca, aby wierni w Niedzielę
Męki Pańskiej zgromadzili się przed kościołem (zaleca, nie nakazuje),
gdzie powinno odbyć się poświęcenie palm, odczytanie perykopy ewangelicznej
o wjeździe Pana Jezusa do Jerozolimy i uroczysta procesja do kościoła.
Podczas każdej Mszy św., zgodnie z wielowiekową tradycją czyta się
opis Męki Pańskiej (według relacji Mateusza, Marka lub Łukasza -
Ewangelię św. Jana odczytuje się w Wielki Piątek). W Polsce istniał
kiedyś zwyczaj, że kapłan idący na czele procesji trzykrotnie pukał
do zamkniętych drzwi kościoła, aż mu otworzono. Miało to symbolizować,
iż Męka Zbawiciela na krzyżu otwarła nam bramy nieba. Inne źródła
przekazują, że celebrans uderzał poświęconą palmą leżący na ziemi
w kościele krzyż, po czym unosił go do góry i śpiewał: "Witaj krzyżu,
nadziejo nasza!".
Niegdyś Niedzielę Palmową na naszych ziemiach nazywano
Kwietnią. W Krakowie (od XVI w.) urządzano uroczystą centralną procesję
do kościoła Mariackiego z figurką Pana Jezusa przymocowaną do osiołka.
Oto jak wspomina to Mikołaj Rey: "W Kwietnią kto bagniątka (bazi)
nie połknął, a będowego (dębowego) Chrystusa do miasta nie doprowadził,
to już dusznego zbawienia nie otrzymał (...). Uderzano się także
gałązkami palmowymi (wierzbowymi), by rozkwitająca, pulsująca życiem
wiosny witka udzieliła mocy, siły i nowej młodości". Zresztą do dnia
dzisiejszego najlepszym lekarstwem na wszelkie choroby gardła według
naszych dziadków jest właśnie bazia z poświęconej palmy, którą należy
połknąć. Owe poświęcone palmy zanoszą dziś wierni do domów i zawieszają
najczęściej pod krzyżem. Ma to z jednej strony przypominać zwycięstwo
Chrystusa, a z drugiej wypraszać Boże błogosławieństwo dla domowników.
Popiół zaś z tych palm w następnym roku zostanie poświęcony i użyty
w obrzędzie Środy Popielcowej.
Niedziela Palmowa, czyli Męki Pańskiej, wprowadza nas
coraz bardziej w nastrój Świąt Paschalnych. Kościół zachęca, aby
nie ograniczać się tylko do radosnego wymachiwania palmami i krzyku: "
Hosanna Synowi Dawidowemu!", ale wskazuje drogę jeszcze dalszą -
ku Wieczernikowi, gdzie "chleb z nieba zstąpił". Potem wprowadza
w ciemny ogród Getsemani, pozwala odczuć dramat Jezusa uwięzionego
i opuszczonego, daje zasmakować Jego cierpienie w pretorium Piłata
i odrzucenie przez człowieka. Wreszcie zachęca, aby pójść dalej,
aż na sam szczyt Golgoty i wytrwać do końca. Chrześcijanin nie może
obojętnie przejść wobec wiszącego na krzyżu Chrystusa, musi zostać
do końca, aż się wszystko wypełni... Musi potem pomóc zdjąć Go z
krzyża i mieć odwagę spojrzeć w oczy Matce trzymającej na rękach
ciało Syna, by na końcu wreszcie zatoczyć ciężki kamień na Grób.
A potem już tylko pozostaje mu czekać na tę Wielką Noc... To właśnie
daje nam Wielki Tydzień, rozpoczynający się Niedzielą Palmową. Wejdźmy
zatem uczciwie w Misterium naszego Pana Jezusa Chrystusa...
14 kwietnia w Polsce obchodzone jest Święto Chrztu Narodu i Państwa – rocznica wydarzenia, które zapoczątkowało chrześcijańskie dzieje kraju, będącego dziś jednym z filarów wiary w Europie. Święto chrztu to wyjątkowa okazja, by przypomnieć o cichej, ale konsekwentnej obecności sióstr zakonnych w historii Polski – kobiet, które od wieków służą Kościołowi, narodowi i najbardziej potrzebującym.
W 966 roku książę Mieszko I przyjął chrzest, wprowadzając Polskę w krąg cywilizacji chrześcijańskiej. Niespełna sześć dekad później jego syn, Bolesław Chrobry, koronował się na króla, kładąc podwaliny pod niezależną monarchię. Te dwa wydarzenia stworzyły fundament polskiej tożsamości – religijnej, społecznej i politycznej. Dla swojej córki Bolesław Chrobry założył pierwszy żeński zakon – benedyktynki.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.