Angelika Kawecka: Jaka była Pani droga do Boga?
Anna Kasperek: W dzieciństwie przystępowałam do sakramentów, chodziłam na lekcje religii. Ostatnio przeczytałam w moim dziecięcym pamiętniku takie słowa: „Wierzę w Boga i że On czyni cuda”. Napisałam je, gdy byłam w VI klasie. Pana Boga osobiście doświadczyłam w wieku 17 lat, w czasie modlitwy wstawienniczej. Bardzo dużą rolę odegrała moja nauczycielka religii, która podsuwała mi różne propozycje, np. Kurs Filipa czy rekolekcje w milczeniu dla młodzieży. Tam bardziej Go poznawałam, uczyłam się modlić, zrozumiałam, że Bóg mówi do mnie przez Pismo Święte. Była to przestrzeń do rozwoju wiary, która zaczynała być relacją.
Reklama
Czy na drodze bycia świadkiem zdarzają się Pani upadki? Czy był w Pani życiu kryzys, który okazał się łaską?
Kryzysy czy trudne sytuacje to część życia. W takich momentach staram się przynosić dane wydarzenia na adorację do Pana Jezusa. Jest mi wtedy lżej. Staram się też dziękować Mu za trud i niełatwych ludzi – widzę, że On zmienia moje patrzenie na daną sytuację czy na człowieka. Jeśli podchodzę do danego wydarzenia jako do lekcji, to dziękuję za nią Bogu, bo wiem, że On widzi więcej – to już jest dobro, które Bóg wyciąga, bo przemienia moje serce. Staram się żyć zgodnie z maksymą: „Ludzie mogą być dla nas darem lub lekcją”. Myślę, że Pan Bóg mnie tak prowadzi, żebym cały czas uczyła się tego, by swój wzrok mieć skupiony na Nim. Nie na tym, co myślą i mówią o mnie ludzie. Chociaż kocham ludzi! Moim głównym zadaniem jest to, by pielęgnować tę najważniejszą relację – relację z Jezusem, dbać o nią.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Dzisiaj trwa olbrzymia batalia o lekcje religii. Jak Pani zapatruje się na ten konflikt?
Każdy, kto ma styczność z dziećmi i młodzieżą, wie, jak ważne jest wychowanie młodego człowieka do wartości. Lekcje religii idealnie wpisują się w jedno z wielu zadań szkoły, jakim jest wychowanie. Jako społeczeństwo powinniśmy zrozumieć, ile pozytywnych wartości i postaw społecznych niosą ze sobą treści prezentowane na lekcjach religii. W czasie mojej wieloletniej edukacji w szkole nie spotkałam nauczyciela religii, który namawiałby mnie do czegoś złego, wręcz przeciwnie – byli to dorośli, którzy inspirowali mnie do pomagania innym i rozwijali we mnie empatię. Nauczyciele religii chcą, żeby wychowanie do wartości w szkole było kontynuowane – czy to przez lekcje religii, czy przez lekcje etyki, dlatego też aktualnie można podpisać petycję, w której nasze środowisko opowiada się za takim rozwiązaniem. Dom, szkoła i parafia – to środowiska, które ze sobą współpracują. Lekcje religii w szkole są przestrzenią umożliwiającą nam również spotkanie osób, które może jeszcze nie spotkały Pana Boga, ale są otwarte na to, żeby zadawać ważne życiowe pytania i znajdować na nie odpowiedzi. Na to jest czas na lekcjach religii. Żyjemy w takich czasach, że wiele osób szuka sensu życia, a sporo młodych ludzi je sobie odbiera. Znam historię nauczycielki religii, która dzięki temu, że miała dobrą relację z jednym z uczniów, uratowała mu życie. Czasami uczniowie proszą o rozmowę, szukają mnie po szkole czy w wakacje, bo chcą porozmawiać. Niekiedy dostaję informację, że jestem jedną z nielicznych osób, z którą młody człowiek może porozmawiać... Wiem, że jako nauczycielka religii nie jestem tu odosobniona. Znam naprawdę wielu wspaniałych, zaangażowanych i kochających swoją pracę nauczycieli religii, którzy odbierają podobne informacje zwrotne. Pracuję w szkole, gdzie mamy bardzo dobrą pomoc psychologiczno-pedagogiczną, współpracujemy, żeby pomagać uczniom. Nauczyciele religii przez lekcje mają codzienny kontakt z uczniami i dzięki temu są na „pierwszej linii frontu” w towarzyszeniu dzieciom i młodzieży. Co tu dużo mówić – sama jestem przykładem osoby, której w trudnym momencie życia pomogły uważność i wrażliwość nauczyciela religii i dobrze mnie ukierunkowały; nie tylko zresztą mnie, ale również potem w jakiś sposób moją rodzinę.
Co Pani daje największą radość w nauczaniu o Bogu?
Dobre pytanie! Tak naprawdę, jeśli chodzi o lekcje religii w moim wydaniu, to dużo uczymy się od siebie nawzajem. Nie mam takiego podejścia, że ja tu teraz nauczam o Bogu, a wy mnie słuchajcie... Razem z uczniami zadajemy sobie różne pytania, szukamy Pana Boga, tego, co On chce nam powiedzieć np. przez swoje słowo. Największą moją radością jest towarzyszenie moim uczniom w codzienności. Bardzo dużo się od nich uczę o Bogu, o sobie. To jest dla mnie niesamowity zaszczyt i przywilej! Dziękuję im za to!
Skąd pomysły na nietuzinkowe zadania wykonywane podczas lekcji?
Pomysły przychodzą w różnych momentach. Najczęściej gdy gdzieś idę, ale i podczas adoracji. Chyba to się też zadziało przez moje studia pedagogiczne, które otworzyły mi oczy na nietypowe podejście do edukacji. Lubię, kiedy uczniowie na lekcji działają. Staram się zorganizować środowisko edukacyjne dla uczniów, a oni na lekcji mogą być zaangażowani i aktywni. Otrzymałam od Boga dar łączenia religii z różnymi przedmiotami. Stąd seria „Poczuj chemię do Jezusa” – połączenie chemii z religią, a w tym roku – z wychowaniem fizycznym. Najnowszy projekt – „Pograjmy w siatę na religii” polega na wykorzystaniu elementów piłki siatkowej. Zainspirowała mnie do niego klasa sportowa, którą uczę.
Reklama
Dlaczego warto zawalczyć o lekcje religii w szkole dla naszych dzieci?
Jeśli chcemy mieć szczęśliwe i empatyczne dzieci, a potem szczęśliwych i empatycznych dorosłych, którzy wiedzą, co to znaczy być w miejscu swojego powołania, którym leżą na sercu osoby potrzebujące pomocy, jeśli chcemy, żeby dzieci kierowały się w życiu prawdziwymi, pozytywnymi wartościami, to warto zawalczyć o lekcje religii. Wiedza jest ważna, ale są rzeczy dużo ważniejsze, których nie da się kupić, policzyć, wyciągnąć średniej. Uważność na innych, uczenie empatii przez działanie – to coś, co kształtuje młodego człowieka na przyszłe, dorosłe życie. Prawda jest taka (z całym szacunkiem dla innych przedmiotów – wszystkie są ważne), że jeszcze nie słyszałam, by w trudnych życiowych sytuacjach ludzie zadawali sobie pytania, na które mogłaby odpowiedzieć matematyka czy geografia, ale słyszałam, jak zadają sobie pytania o Pana Boga: gdzie On jest? Co będzie po śmierci? Jaki jest sens mojego życia? Odpowiedzi na te pytania uczniowie mogą szukać w ramach lekcji religii.
Skąd pomysł na obecność w sieci i prowadzenie mediów społecznościowych o nazwie „W Bożej Obecności?”
Jakiś czas temu pytałam Pana Boga na modlitwie o ewangelizację w internecie i w pewnym momencie powiedziałam Mu: „Boże, jeśli mam ewangelizować w internecie, to znajdź pieniądze na profesjonalny sprzęt”. Założyłam „zrzutkę”, ale nie liczyłam, że ktoś ją wesprze. A zebrałam ponad 100% potrzebnej sumy. Nie mogłam się już wykręcić. Jakiś czas temu codziennie rano modliłam się, żeby ludzie, przebywając ze mną, doświadczali Bożej obecności. Osoby, które spotykałam, komunikowały mi, że tak właśnie się dzieje. Wiedziałam, że Bóg wysłuchuje moich modlitw. Było to dla mnie bardzo poruszające.
Obecności Pana Boga doświadczam mocno właśnie w mojej codzienności, niektórzy powiedzieliby: szarej i monotonnej, ale ja tak nie myślę. Każdy dzień jest inny, może być piękny, fascynujący. Przez media społecznościowe chcę dawać świadectwo tego, że życie z Bogiem też takie jest, tzn. że ono jest niesamowitą przygodą, a zatem nie można się nudzić, nie ma monotonii. Dodatkowo przez to, co robię, odnoszę wrażenie, że mam też taką misję, żeby przełamywać stereotyp katechetek, nauczycielek religii. Wiem, że to się udaje.
Anna Kasperek - z wykształcenia teolog i pedagog, zawodowo – katechetka