Reklama

Wiadomości

Żałuję procedury in vitro

Moment, w którym Bóg otworzył mi oczy na prawdę o zapłodnieniu in vitro, nastąpił, gdy zaczęłam codziennie modlić się za czworo naszych dzieci czekających na nas w zamrażarkach... – mówi Katie McMahon, założycielka organizacji Shiloh IVF.

Niedziela Ogólnopolska 47/2024, str. 26-27

[ TEMATY ]

prawda

invitro

Archiwum Katie McMahon

Katie McMahon

Katie McMahon

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Każdego roku w Stanach Zjednoczonych umiera pół miliona zarodków. Są porzucane przez rodziców, poddawane eksperymentom lub zabijane, m.in. ze względu na wady genetyczne. Osoby, które przeszły procedurę in vitro, muszą zdecydować, co zrobić z zarodkami pozostającymi w klinikach. Katie McMahon, która dokonała zapłodnienia pozaustrojowego, czego efektem było uzyskanie ośmiu zarodków, dziś pomaga parom zmagającym się z bólem po procedurze in vitro.

Akt desperacji

– W tamtym czasie duchowo raczkowaliśmy... Dopiero co się nawróciłam, z kolei mój mąż był niedojrzały w swojej wierze. Mieliśmy bardzo szczątkową wiedzę na temat tego, co Kościół mówi o zapłodnieniu in vitro. Wówczas myślałam, że nauczanie Kościoła jest przestarzałe i nie nadąża za duchem czasów. Mój poprzedni zbór protestancki nie miał problemu z in vitro. Przyjaciele i rodzina zachęcali nas do pójścia tą drogą, z kolei księża, do których zwracaliśmy się o wsparcie w naszym doświadczeniu niepłodności, nie do końca wiedzieli, jak nam pomóc... – opowiada Katie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Małżonkowie byli już adopcyjnymi rodzicami małej dziewczynki, ale pragnęli powiększyć swoją rodzinę. Gdy adopcja kolejnego dziecka się nie udała, a czas oczekiwania na naturalne poczęcie się wydłużał, para udała się do kliniki leczenia niepłodności. – Zdiagnozowano u nas niepłodność męską. Ostatecznie poinformowano nas, że in vitro da nam największą szansę na poczęcie – wspomina Katie.

W tym momencie rozpoczyna się tragedia wielu par. Osoby nieskutecznie starające się o potomstwo są wprowadzane w błąd co do natury zapłodnienia in vitro. Lekarze informują pacjentów, że jest to metoda leczenia niepłodności. W rzeczywistości zapłodnienie pozaustrojowe nie poszukuje i nie leczy przyczyn niepłodności – raczej je omija. Jest jak plaster przyklejony na ranę, która krwawi. – Tu, w Stanach, kiedy pary przychodzą do lekarza pierwszego kontaktu, często od razu poleca im się in vitro jako sposób na rozwiązanie problemu niepłodności, mimo jego roli jako interwencji, a nie lekarstwa – mówi Katie. Zapłodnienie in vitro polega na tworzeniu zarodków w laboratorium, a następnie wszczepianiu niektórych z nich do macicy (często niegotowej na przyjęcie nowego życia), co nie zwiększa płodności żadnego z partnerów. Dlatego też odnoszenie się do zapłodnienia pozaustrojowego jako metody leczenia niepłodności jest mylące. – W tamtym czasie byliśmy z mężem tak mocno skupieni na realizacji naszego celu, którym było posiadanie kolejnego dziecka, że mimo obaw poddaliśmy się temu procesowi – wyjaśnia kobieta.

Zarodki to nasze dzieci

Reklama

W wyniku zapłodnienia in vitro poczętych zostało ośmioro dzieci. Dwoje z nich przyszło na świat, dwoje zostało utraconych w wyniku poronienia, a cztery zarodki pozostawały zamrożone w lodówkach kliniki. – Któregoś dnia poruszyliśmy z mężem temat naszego budżetu i zauważyliśmy, że wciąż uiszczamy opłatę za przechowywanie naszych zarodków. Moment, w którym Bóg otworzył mi oczy na prawdę o zapłodnieniu in vitro, nastąpił, gdy zaczęłam codziennie modlić się za czworo naszych dzieci – za zarodki czekające na nas w zamrażarkach... – mówi Katie i dodaje: – Bóg zaczął mnie przekonywać, że to niepowtarzalne istoty, które On sam nam dał.

Małżonkowie uświadomili sobie, że muszą przyjąć dzieci do swojej rodziny. – Gdy zdałam sobie z tego sprawę w czasie modlitwy, porozmawiałam z mężem i zdecydowaliśmy, że to my musimy być tymi, którzy dadzą naszym dzieciom szansę na normalne życie. Chociaż nie chcieliśmy ponownie przechodzić przez in vitro, wiedzieliśmy, że to był jedyny sposób na wyciągnięcie maluchów z zamrażarek. Zrozumieliśmy, jak bardzo kochamy nasze dzieci. Chcieliśmy dać im szansę na życie, bez względu na koszt czy związane z tym procesem fizyczne, emocjonalne i duchowe zmagania – wyjaśnia kobieta.

– Czuliśmy również, że musimy wziąć ślub w Kościele katolickim, ponieważ w tamtym czasie nie byliśmy małżeństwem sakramentalnym. Po uświadomieniu sobie powagi tego, co zrobiliśmy, zrozumieliśmy, że potrzebujemy wszystkich łask, jakie możemy otrzymać przez sakrament małżeństwa – wyznaje Katie.

Ostatecznie para dokonała transferu zarodków. Pierwsze dwa zostały utracone na skutek poronienia, a kolejne nie przeżyły procesu rozmrażania. Po zakończeniu procedury in vitro małżonkowie przystąpili do sakramentu pokuty i pojednania.

Teraz pomagają innym

Reklama

W wyniku tych doświadczeń Katie McMahon i pracująca w diecezji Kansas City-St. Joseph – Chelsea Voboril założyły organizację Shiloh IVF, która towarzyszy osobom indywidualnym oraz parom przeżywającym żal po przejściu procedury in vitro. Chociaż nie każdy, kto korzysta z zapłodnienia pozaustrojowego, wciąż posiada zamrożone zarodki, jak twierdzi Katie, jest to jeden z najbardziej bolesnych elementów procesu. – Pary muszą zmierzyć się z pytaniami: czy możemy pozwolić naszym dzieciom pozostać na nieokreślony czas w zamrażarkach, by w ten sposób utrzymać je przy życiu? Czy lepiej byłoby przyjąć zarodki do naszej rodziny, mimo tego, że nie planowaliśmy mieć więcej dzieci? A co z adopcją zarodka? – wymienia współzałożycielka organizacji.

Zaangażowanie Katie i Chelsea we wspieranie tej szczególnej grupy osób wynika ze zrozumienia szerszego problemu: znaczna liczba par doświadczających niepłodności przeżywa ją w izolacji i milczeniu, nawet katolickie małżeństwa nie otrzymują właściwego wsparcia ani edukacji w tym zakresie. Zdaniem założycielek Shiloh IVF, Kościół powinien uświadamiać wiernych o problemie niepłodności i zagrożeniach związanych z in vitro. – Co szósta para w naszych parafiach doświadcza niepłodności, a my najprawdopodobniej nic o tym nie wiemy – podkreśla Katie. Chelsea, która od 10 lat stara się o potomstwo (korzystając z naturalnych metod), dodaje: – Nasza diecezja jest znakomicie przygotowana do służenia mężczyznom i kobietom po aborcji, ale nie ma wielu propozycji dla osób doświadczających cierpienia związanego z niepłodnością, a tym bardziej po zapłodnieniu in vitro. Jak wskazują założycielki organizacji, materiały edukacyjne w parafiach, Msze św. i modlitwy za osoby zmagające się z niepłodnością czy grupy wsparcia powinny być promowane.

– Shiloh IVF to jedyna tego typu organizacja w USA. Wierzymy, że pary, które dokonały in vitro, potrzebują uzdrowienia. Dlatego oferujemy m.in.: wsparcie duszpasterskie, modlitwę, przewodniki o medytacji biblijnej i pojednaniu, mentoring. Jednocześnie umożliwiamy dodawanie świadectw i wpisywanie imion dzieci w naszej wirtualnej księdze pamięci – wyjaśnia Katie. – Ci, którzy poszukują uzdrowienia i dzielą się swoimi historiami, są niezwykle dzielni. Powinniśmy dać tym osobom przestrzeń do doświadczenia uzdrowienia wewnętrznego na wszystkich płaszczyznach – podsumowuje Chelsea.

Więcej informacji: www.shilohivf.com .

2024-11-19 11:04

Ocena: +14 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Abp Polak: ks. Popiełuszko został zabity z nienawiści, bo żył Ewangelią i głosił prawdę

Ks. Jerzy Popiełuszko został zabity z nienawiści, bo żył Ewangelią, głosił prawdę, upominał się o sprawiedliwość i prawdę, o godność i wolność każdego człowieka - powiedział w niedzielę w Bydgoszczy prymas Polski, metropolita gnieźnieński abp Wojciech Polak.

Abp Polak przewodniczył mszy w kościele pod wezwaniem Świętych Polskich Braci Męczenników, gdzie przed 40 laty ks. Popiełuszko po raz ostatni w życiu odprawił mszę i wygłosił rozważania różańcowe.
CZYTAJ DALEJ

Wyciekły dane pochówków z zakładu pogrzebowego. Okoliczności są zdumiewające

2025-04-15 14:10

[ TEMATY ]

pochówek

Puławy

zakład pogrzebowy

wyciek danych

Adobe Stock

Kara dla zakładu pogrzebowego w związku z wyciekiem danych

Kara dla zakładu pogrzebowego w związku z wyciekiem danych

Prezes UODO Mirosław Wróblewski nałożył 33 tys. zł kary na zakład pogrzebowy z Puław, który nie wdrożył odpowiednich zabezpieczeń dla danych osobowych w dokumentach dotyczących pochówku. Doszło przez to do incydentu z utratą danych – poinformował we wtorek ten urząd.

Zakład nie zgłosił tego do prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych choć miał taki obowiązek, bo wtedy dzięki pomocy urzędu można zminimalizować skutki wycieku danych i wdrożyć odpowiednie postępowanie naprawcze. Teraz prezes UODO zobowiązuje zakład pogrzebowy do wdrożenia w 30 dni środków minimalizujących zagrożenie dla danych.
CZYTAJ DALEJ

Kard. Ryś: nadzieja to jest wspólna wiara!

2025-04-15 21:30

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Łukasz Głowacki

- Moja wiara z wiarą Boga to nadzieja - mówił kard. Grzegorz Ryś w ostatnim dniu rekolekcji dla Łodzi.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję