Reklama

Niedziela Zamojsko - Lubaczowska

W każdej śmierci jest Boże Narodzenie

Marta Przybyła to wolontariuszka w hospicjum, ale także osoba, która doświadczyła nawrócenia po 23. latach odsunięcia się od Boga i Kościoła. Zaangażowana w grupy okultystyczne postanowiła odejść z tego świata, ponieważ nie była w stanie zapełnić pustki w swoim sercu. Bóg jednak zaprowadził ją na adorację, gdzie jej życie zmieniło się na zawsze. Nazywa to swoim Bożym Narodzeniem.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dziś towarzyszy ludziom odchodzącym z tego świata, a także odwiedza ośrodki poprawcze, więzienia dając świadectwo życia oraz pomagając zrozumieć więźniom ich ból serca. Będąc w Zamościu odwiedziła także sanktuarium NNMP w Krasnobrodzie gdzie po raz drugi opowiedziała swoje świadectwo. Czym jest Boże Narodzenie? Marta Przybyła zauważa, że wielokrotnie Bóg rodzi się w tym, co trudne.

– Kilka razy święta Bożego Narodzenia spędzałam na oddziałach paliatywnych wśród osób konających. Wigilia. Wchodzisz na oddział, wszędzie kolorowe lampki, choinki, szopka bożonarodzeniowa. Wchodzisz do szatni, przebierasz się i idziesz na oddział. W niektórych salach jest rodzina, przynoszą jedzenie, dzielą się opłatkiem, nawet jeśli ich bliski jest nieprzytomny. Z głośników słychać kolędę Bóg się rodzi, a w co którymś łóżku człowiek umiera. I to też jest Boże Narodzenie. Wyobrażałam sobie, że Maryja idzie przez oddział ze swym Nowonarodzonym Synem w ramionach i przytula jego pulchną buzię do pomarszczonych, wysuszonych jak wiór policzków pacjentów. I tu też jest Boże Narodzenie – zaznaczyła wolontariuszka.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Wszyscy przechodzimy przez trudne okresy w naszym życiu, które przypominają śmierć. Upadamy, mamy poczucie zwątpienia i bezsensu. Wydaje nam się, że już nie ma przed nami żadnej przyszłości, a pochłaniająca nas samotność paraliżuje nasze życie.

Reklama

– Czasami uczucie bezsilności, w której upadamy na kolana i mówimy Bogu, że już nie mamy sił by żyć jest początkiem Bożego Narodzenia. Dla wolontariusza największe uczucie bezsilności jest wtedy, gdy przygląda się pacjentowi, a jego klatka piersiowa przestaje się unosić. Dochodzisz do ściany bezsilności gdy z pokoju pacjenta wybiega zapłakane dziecko i krzyczy: „pani doktor, niech pani ratuje moją mamusię”. Dochodzisz do ściany bezsilności, gdy spotykasz człowieka niewierzącego, dla którego nawet świadomość nadchodzącej śmierci nie jest wystarczającym powodem, by pomyśleć o Bogu. To, że w Niego nie wierzy nie znaczy, że Go za chwilę nie spotka – dodała.

Te trudne doświadczenia hospicjum, ludzi, którzy wielokrotnie w samotności odchodzą z tego świata, a niekiedy bez pojednania się z Bogiem mogą sprawiać, że tracimy chęć do życia. Poczucie bezsilności, porażki w naszym życiu sprawia, że nie potrafimy podnieść głowy ku niebu. Jednak Bóg stawia na naszych drogach świadków, którzy wskazują nam sens i cel naszej drogi.

– Była tam moja przyszywana babcia, babcia Janeczka. Na dwa dni przed swoją śmiercią powiedziała mi, że była u niej jej mama. Mówiła: była taka piękna, młoda, miała taką długą, jasną sukienkę, ładne włosy i mówiła, że niedługo po mnie przyjdzie. Czasami na kilka dni lub godzin przed śmiercią umierający potrafią opisywać bliskich, którzy są po drugiej stronie. Mówią o tym z takim zachwytem, że nie masz cienia wątpliwości, że oni to widzą – wspominała Marta Przybyła.

Doświadczenie obecności żywego Boga w hospicjum i przy ludziach umierających potwierdzają liczne świadectwa tych, którzy opiekują się ludźmi chorymi i odchodzącymi z tego świata. Takie przeżycia są także bliskie Marcie.

Reklama

– Boże Narodzenie w hospicjum jest także wtedy, gdy przesuwasz po koralikach różańca przy łóżku nieprzytomnego od kilku dni chorego, a on nagle budzi się, wyciąga ręce ku górze z radością do tego, co właśnie widzi i wiesz, że w tej sali nie jesteście sami. Nie wierzę w życie wieczne, ja jestem przekonana, że ono jest – wyjaśniła.

Marta Przybyła podkreśla też, że Boże Narodzenie staje się poprzez miłość, jakiej można doświadczyć w hospicjum. Wspomina męża chorej na raka kobiety, do której przychodził każdego dnia, włączał laptop i wspólnie mieli randkę w kinie przy komedii romantycznej. Boże Narodzenie, to także przebaczenie. Jest to jedno z najpiękniejszych doświadczeń jakie wspomina wolontariuszka.

– Kilka dni przez Bożym Narodzeniem poznałam Janka z nowotworem płuc i z rurką w tchawicy, przez którą oddychał. To były ostatnie dni jego życia. Opowiedział mi o tym jak był alkoholikiem, przemocowcem, jak zmarnował życie swojej żonie i swoim dzieciom. Bardzo tego żałował. W pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia Janek już był nieprzytomny. Przy jego łóżku siedział syn Krzysztof. Wziął go za rękę, popłynęły mu łzy i powiedział: tato przebaczam ci. Wybaczam te wszystkie lata kiedy piłeś, biłeś mamę, rodzeństwo, mnie. Wybaczam, że wynosiłeś wszystko z domu, by to sprzedać i kupić wódkę. Jankowi, który był nieprzytomny, nagle zaczęły spływać po policzku łzy. Odszedł spokojnie. W tej tragedii też było Boże Narodzenie – dodała wspominając także o przebaczeniu jakie dokonuje się także w zakładach karnych.

Reklama

Uczucie bezsilności często powoduje załamanie i brak wiary w dobroć Boga. Trudno odnaleźć Go w tym, co nie jest dla nas łatwe. Marta Przybyła zaznaczyła, że dla niej ratunkiem w takiej sytuacji jest modlitwa i adoracja.

– Być może i wy macie tak w waszym życiu, że już zupełnie nie widzicie sensu czegokolwiek. I może właśnie trzeba Panu Bogu postawić kawę na ławę i powiedzieć: Boże zupełnie nie widzę Cię w tej sytuacji. Przymnóż mi wiary. Niech będzie wola Twoja, ale takie szczere, bez żadnego naszego „ale” – zaznaczyła.

Najpiękniejsze i najtrudniejsze rekolekcje Marta Przybyła przeżyła podczas odchodzenia własnej mamy. To w śmierci najbliższych najtrudniej odnaleźć nam Boga. Jednak ofiarowanie się całkowicie Jego woli, ofiarowanie Mu wszystkiego, co jest najtrudniejsze, co bolesne. To właśnie wtedy zaczyna się prawdziwa wolność.

Marta Przybyła wspominała również ludzi, którzy w zakładach karnych wielokrotnie cierpią z powodu trudnych doświadczeń w rodzinie, braku przebaczenia i samotności. Tam, gdzie przemienia się życie, gdzie koncentruje się ono na Chrystusie, modlitwie, adoracji w bólu i cierpieniu... tam właśnie dokonuje się Boże Narodzenie. Niech zatem w tym roku nie padnie „święta, święta i po świętach”, ale niech Boże Narodzenie dokonuje się w nas cały czas.

2024-12-28 17:08

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Pieniądze dają szczęście

Stowarzyszenie Hospicjum Domowe im. ks. kan. Kazimierza Malinowskiego w Chełmie ma status organizacji pożytku publicznego, a to oznacza, że dokonując rocznego rozliczenia z fiskusem, 1% podatku można przekazać na pomoc chorym.

Zgromadzone środki finansowe pozwolą skutecznie pomagać podopiecznym hospicjum. Obecnie pod opieką chełmskiego stowarzyszenia znajduje się ok. 20 osób. Za opiekę medyczną i wszelkie zabiegi rodzina chorego nic nie płaci.
CZYTAJ DALEJ

Zapomniany patron leśników

Niedziela zamojsko-lubaczowska 40/2009

wikipedia.org

św. Jan Gwalbert

św. Jan Gwalbert

Kto jest patronem leśników? Pewien niemal jestem, że mało kto zna właściwą odpowiedź na to pytanie. Zapewne wymieniano by postaci św. Franciszka, św. Huberta. A tymczasem już od ponad pół wieku patronem tym jest św. Jan Gwalbert, o czym - przekonany jestem, nawet wielu leśników nie wie. Bo czy widział ktoś kiedyś w lesie, czy gdziekolwiek indziej jego figurkę, obraz itd.? Szczerze wątpię.

Urodził się w 995 r. (wg innej wersji w 1000 r.) w arystokratycznej rodzinie we Florencji. Podczas wojny między miastami został zabity jego brat Ugo. Zgodnie z panującym wówczas zwyczajem Jan winien pomścić śmierć brata. I rzeczywiście chwycił za miecz i tropił mordercę. Dopadł go przy gospodzie w Wielki Piątek. Ten jednak błagał go o przebaczenie, żałując swego czynu i zaklinając Jana, by go oszczędził. Rozłożył ręce jak Chrystus na krzyżu. Jan opuścił miecz i powiedział: „Idź w pokoju, gdzie chcesz; niech ci Bóg przebaczy i ja ci przebaczam” (według innej wersji wziął go nawet do swego domu w miejsce zabitego brata). Kiedy modlił się w pobliskim kościółku przemówił do niego Chrystus słowami: „Ponieważ przebaczyłeś swojemu wrogowi, pójdź za Mną”. Mimo protestów rodziny, zwłaszcza swojego ojca, wstąpił do klasztoru benedyktynów. Nie zagrzał tu jednak długo miejsca. Podjął walkę z symonią, co nie spodobało się jego przełożonym. Wystąpił z klasztoru i usunął się na ubocze. Osiadł w lasach w Vallombrosa (Vallis Umbrosae - Cienista Dolina) zbudował tam klasztor i założył zakon, którego członkowie są nazywani wallombrozjanami. Mnisi ci, wierni przesłaniu „ora et labora”, żyli bardzo skromnie, modląc się i sadząc las. Poznawali prawa rządzące życiem lasu, troszczyli się o drzewa, ptaki i zwierzęta leśne. Las dla św. Jana Gwalberta był przebogatą księgą, rozczytywał się w niej, w każdym drzewie, zwierzęciu, ptaku, roślinie widział ukrytą mądrość Boga Stwórcy i Jego dobroć. Jan Gwalbert zmarł 12 lipca 1073 r. w Passigniano pod Florencją. Kanonizowany został w 1193 r. przez papieża Celestyna III, a w 1951 r. ogłoszony przez papieża Piusa XII patronem ludzi lasu. Historia nadała mu także tytuł „bohater przebaczenia” ze względu na wielkie miłosierdzie, jakim się wykazał. Założony przez niego zakon istnieje do dzisiaj. Według jego zasad żyje około 100 zakonników w ośmiu klasztorach we Włoszech, Brazylii oraz Indiach. Jana Paweł II przypominał postać Jana Gwalberta. W 1987 r. w Dolomitach odprawił Mszę św. dla leśników przed kościółkiem Matki Bożej Śnieżnej. Mówił wówczas: „Jan Gwalbert (...) wraz ze swymi współbraćmi poświęcił się w leśnym zaciszu Apeninów Toskańskich modlitwie i sadzeniu lasów. Oddając się tej pracy, uczniowie św. Jana Gwalberta poznawali prawa rządzące życiem i wzrostem lasu. W czasach, kiedy nie istniała jeszcze żadna norma dotycząca leśnictwa, zakonnicy z Vallombrosa, pracując cierpliwie i wytrwale, odnajdywali właściwe metody pomnażania leśnych bogactw”. Papież Polak wspominał św. Jana także w 1999 r. przy okazji obchodów 1000-lecia urodzin świętego. Mimo to jego postać zdaje się nie być powszechnie znana. Warto to zmienić. Emerytowany profesor Uniwersytetu Przyrodniczego im. Augusta Cieszkowskiego w Poznaniu, leśnik i autor wspaniałych książek na temat kulturotwórczej roli lasu, Jerzy Wiśniewski, od wielu już lat apeluje i do leśników i do Episkopatu o godne uczczenie tego właściwego patrona ludzi lasu. Solidaryzując się z apelem zacnego profesora przytoczę jego słowa: „Warto by na rozstajach dróg, w rodzimych borach i lasach stawiano nie tylko kapliczki poświęcone patronowi myśliwych, ale także nieznanemu patronowi leśników. Będą to miejsca należnego kultu, a także podziękowania za pracę w lesie, który jest boskim dziełem stworzenia. A kiedy nadejdą ciemne chmury związane z pracą codzienną, reorganizacjami, bezrobociem, będzie można zawsze prosić o pomoc i wsparcie św. Jana Gwalberta, któremu losy leśników nie są obce”.
CZYTAJ DALEJ

Tarnów: uroczystości pogrzebowe bp. seniora Władysława Bobowskiego

2025-07-10 18:46

[ TEMATY ]

pogrzeb

#Tarnów

bp Władysław Bobowski

fot. ks. Tomasz Śpiewak - Diecezja Tarnów

Uroczystości pogrzebowe śp. biskupa - seniora Władysława Bobowskiego odbyły się dziś w Tarnowie. W Domu Księży Emerytów została odprawiona Msza święta żałobna w intencji Pasterza, który nieustannie dawał świadectwo pokory. Przewodniczył jej biskup pomocniczy diecezji tarnowskiej bp Stanisław Salaterski.

,,Dobro było jego troską, jego ciągłym staraniem’’ - wspominali Zmarłego uczestnicy uroczystości. - Odejście do Domu Ojca śp. biskupa Władysława jest ogromną stratą. Biskup Bobowski był człowiekiem, który nieustannie dzielił się dobrem, który troszczył się o ludzi. Jego śmierć pozostawiła w naszych sercach wiele refleksji, dotyczących spotkań z nim, słów jakie głosił, miłością jaką od niego otrzymaliśmy" mówił bp Salaterski, który w homilii przypomniał słowa Pana Jezusa, który mówił, że wszystko co jest naszym udziałem jest darem Boga. Tak właśnie żył śp. Biskup Władysław - wszystko traktował jako łaskę. Życzliwi ludzie, których spotykał w biedzie, możliwość ukończenia szkoły, powołanie do kapłaństwa - to wszystko było darem od Boga.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję